Po 19 latach w TVN niespodziewanie odeszła z pracy. Jak dziś żyje Justyna Pochanke?
Niedawno wróciła wspomnieniami do swoich początków w telewizji
Była gwiazda TVN24 i TVN, prowadząca „Fakty” oraz „Fakty po Faktach” odeszła ze stacji w 2020 roku. Zrozpaczeni fani nie byli gotowi na taką decyzję dziennikarki. Media podały informację, że Justyna Pochanke wyprowadziła się razem z mężem do Hiszpanii i dlatego porzuciła dziennikarską karierę. Prezenterka nie wyjechała jednak z kraju na stałe... Jak zmieniło się życie świętującej dziś urodziny, uwielbianej dziennikarki? W jednym z wywiadów przyznała, że zmagała się z depresją, a niedawno przypomniała, jak wyglądały jej początki współpracy ze zmarłym Mariuszem Walterem.
Justyna Pochanke — początki kariery
Karierę w mediach rozpoczęła bardzo wcześnie — już jako dziecko współprowadziła program „5-10-15”. To był dopiero początek. Na studiach dziennikarskich na Uniwersytecie Warszawskim pisała artykuły do gazet, a już wkrótce jej kariera nabrała rozpędu — na przedostatnim roku rozpoczęła poważną współpracę z Radiem Zet. Justyna Pochanke kontynuowała ją do 2001 roku, odeszła po konflikcie z władzami stacji. Razem z przyjaciółmi z „Zetki” złożyła wypowiedzenie, licząc na to, że zmusi to ówczesnego prezesa stacji do odejścia. Niestety, na marne...
W wywiadach nie ukrywała, że było to bardzo trudne wydarzenie w jej życiu. Nagle została bez pracy, po rozwodzie, z 4-letnią córeczką na utrzymaniu. Pracę w Radiu Zet wspomina dobrze, chociaż prawdopodobnie dołożyła ona cegiełkę do przyszłego pracoholizmu dziennikarki. Justyna Pochanke swój dzień rozpoczynała przed czwartą nad ranem, a do domu wracała dopiero po zmroku.
Bezrobocie Justyny Pochanke na szczęście nie trwało długo, a nowa praca znalazła ją sama. Miała zostać prowadzącą w powstającym kanale informacyjnym TVN24. Dziennikarka nie była przekonana co do przyjęcia nowej oferty. Na przemyślenie decyzji dała sobie miesiąc. Spędziła go w sanatorium w Krynicy. Ta chwila przerwy okazała się pomocna. Justyna Pochanke przyjęła propozycję, związując się na 19 lat z Grupą TVN.
Justyna Pochanke na antenie TVN
Okazało się jednak, że przejście z radia do telewizji nie jest takie łatwe, i dziennikarka musiała oduczyć się wielu nawyków, których nabrała w Radiu Zet. Tam nikt nie zwracał uwagi na mimikę i intensywne gestykulowanie rękami. Ambitna Justyna Pochanke poradziła sobie z nowym wyzwaniem i odnalazła się w prowadzeniu programów na żywo. Początkowo prowadziła serwisy informacyjne, a w 2003 roku dołączyła do zespołu dziennikarskiego wieczornych „Faktów”. Rok później została gospodynią głównego wydania po odejściu Tomasza Lisa, a w 2008 roku także prowadzącą segmentu „Fakty po Faktach” w TVN24 i TVN24 BiS.
CZYTAJ TAKŻE: Poznali się w pracy. On był gwiazdą radia, ona stażystką... Oto historia miłości Tomasza i Anny Sekielskich
Praca w telewizji przyniosła Justynie Pochanke również szczęście w miłości. To tam poznała swojego drugiego męża, Adama Pieczyńskiego, dyrektora programowego TVN24. Pobrali się w 2004 roku. Po przykrych doświadczeniach z poprzednich lat dziennikarka odnalazła w nowym partnerze oparcie.
Justyna Pochanke: odejście z telewizji, depresja
W 2019 roku Adam Pieczyński odszedł z Grupy TVN. Rok później Justyna Pochanke poszła w ślady męża i niespodziewanie zakończyła współpracę. Nie pożegnała się z widzami, którzy nie wiedzieli, z jak dużymi problemami zmagała się uwielbiana przez nich dziennikarka. Gwiazda TVN walczyła z notorycznym zmęczeniem, wypaleniem i oznakami depresji. W wywiadzie dla magazynu „Zwierciadło” wyznała, że był to dla niej naprawdę trudny czas.
„Przyszedł moment, że siadłam w sobotę na łóżku i nie byłam w stanie nic zrobić, nie mogłam ruszyć ręką ani nogą. Byłam bezbrzeżnie zmęczona i wyeksploatowana” - opowiadała szczerze o efektach swojego pracoholizmu. „Miałam taki moment w życiu, że cierpiałam długie lata na bezsenność. Jadłam w nocy, pracowałam w dzień. [...] Dwie, trzy godziny snu i jazda. Siedziałam jak skamieniała, łzy płynęły same, nie potrafiłam nawet odpowiedzieć na pytanie: dlaczego?”
ZOBACZ TAKŻE: Odszedł z Jaka to melodia i zaczął nowe życie. Co dziś robi Robert Osam?
Z kryzysu pomógł jej wyjść mąż i córka Zuzanna. Terapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, wobec czego najbliżsi dziennikarki wzięli sprawy w swoje ręce: „Najlepsze okazały się metody chałupnicze. Mąż zamykał mnie na klucz w sypialni, córka chowała przede mną czekoladę”.
Justyna Pochanke i Adam Pieczyński, 2019 rok
Justyna Pochanke — jak dziś wygląda jej życie?
Odejście Justyny Pochanke wywołało w mediach niemały szum oraz lawinę nowych spekulacji — m.in. o tym, że dziennikarka i jej mąż wyjechali na stałe do Marbelli w południowej Hiszpanii, a prezenterka skupiła się na pisaniu. Portal Wirtualna Polska podał informację, że Justyna Pochanke właśnie tworzy książkę dla dzieci, a także planuje napisać własną autobiografię.
Te plotki dziennikarka zdementowała osobiście w wywiadzie opublikowanym przez magazyn „Newsweek Polska”. „Czytałam, że wybudowaliśmy dom w Marbelli i czuję się tam osamotniona i smutna. A także, że piszę książki — autobiografię i dla dzieci. [...] Nie piszę, tylko czytam. Domu w Marbelli nie mam, choć mam swoje miejsce w Hiszpanii. Ale od dwóch lat nie wyjeżdżam, nie miałam i nie mam planów emigracyjnych” - wyjaśniła niedawno Justyna Pochanke.
W rozmowie z “Newsweekiem Polska” wyznała również, że codziennie ogląda „Fakty” - segment, którego niegdyś była prowadzącą. Jednak nie dlatego, że interesują ją wydarzenia, a to, jak zostaną przedstawione „Po roku od odejścia z TVN24 mogę uczciwie powiedzieć: nie brakuje mi reflektorów, mikrofonów, nigdy nie myślałam »zejdźcie z mojego miejsca«. Nie zmienia to faktu, że wciąż się czuję dziennikarką”.
Justyna Pochanke wspomina początki pracy w telewizji
Justyna Pochanke pojawiła się niedawno jako gość podczas specjalnego programu na antenie TVN24. W rozmowie z Tomaszem Sianeckim wspomniała prezesa telewizji, dla której pracowała przez niemal dwie dekady — zmarłego 13 grudnia Mariusza Waltera. Przy tej okazji opowiedziała o swoich początkach w stacji, a wspomnieniami wróciła do jednej z pierwszych rozmów politycznych z profesorem Lechem Falandyszem. Słowa, jakie usłyszała od ówczesnego prezesa, na zawsze zapadły jej w pamięć.
„Ja wtedy pokrzykiwałam, nacierałam, gestykulowałam, profesor Falandysz się cofał, tłumaczył. Wyszłam z poczuciem zwycięstwa, spotkałam na korytarzu Mariusza Waltera, który spojrzał na mnie i powiedział krótko: "Pochanke, podniesiony głos, wypięta pierś i uniesiona pięść to za dużo argumentów na raz", wyznała gwiazda telewizji.
Justyna Pochanke, Mariusz Walter, 03.03.2003 Warszawa, Uroczysta gala wręczenia Wiktorów
Debiut TVN24 obecnie wspomina jako "dzień na wariackich papierach". Pomimo chwil zwątpienia cały zespół na czele z Mariuszem Walterem parł do przodu. „Zresztą 2001 rok był rokiem idealnym do startu TVN24. Życie w całej swojej rozpiętości i okrucieństwie pokazało, że miał rację, że telewizja newsowa w Polsce nie tylko się przyjmie, sprawdzi, zagości na stałe, ale i powstaną przeróżne kopie tego, co on wymyślił", podkreślała Justyna Pochanke.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Dawno niewidziany Marek Kondrat na przeglądzie filmów z okazji 80. urodzin Allana Starskiego
Zapewniła, że ze strony prezesa nigdy nie zdarzyło się jej doświadczyć "mrożenia wzrokiem". „On tego nie robił. To raczej były uwagi na korytarzu, które z samego faktu, że on je wygłaszał, to był taki głos, który wystarczył. — dodała dziennikarka. — Jedna uwaga zapadała w pamięć w zasadzie na całe zawodowe życie".
Pani Justynie życzymy wszystkiego, co najlepsze!