Tragiczny los Robina Williamsa. Dokument o życiu i śmierci aktora ujawnia, jak bardzo cierpiał
Twórcy filmu udowadniają, że nie był „smutnym klaunem”
Kiedy świat obiegła tragiczna wiadomość, że Robin Williams popełnił samobójstwo, trudno było uwierzyć, że to prawda. Aktor odebrał sobie życie 11 sierpnia 2014 roku. Po jego śmierci pojawiło się wiele spekulacji na temat powodów tak dramatycznej decyzji. Pisano, że zmagał się z depresją, że nie mógł poradzić sobie z uzależnieniami, że miewał stany lękowe, wspominano o kłopotach finansowych. Film dokumentalny, który od pewnego czasu można obejrzeć w sieci, ujawnił jednak zupełnie inne oblicze potwornej choroby, z jaką Robin Williams walczył pod koniec życia.
Robin Williams - wspomnienie
Był jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów. Miał wielki talent, a takie filmy jak „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”, „Buntownik z wyboru”, „Pani Doubtfire”, „Hook” czy „Good Morning, Vietnam” na stałe zapisały się w historii kina. Do dziś Williams kojarzony jest głównie z rolami w komediach, a jego nastrój na oficjalnych imprezach nigdy nie wskazywał na to, aby działo się coś złego. Być może dlatego tym bardziej trudno było uwierzyć w to, że postanowił odejść... Fani aktora nie mieli pojęcia, że zmagał się z potworną depresją. Nigdy o tym nie mówił, jak i o tym, że jest uzależniony od alkoholu i narkotyków.
ZOBACZ: Tak wyglądały ostatnie godziny Robina Williamsa. Aktor planował samobójstwo?
Po śmierci Robina Williamsa media pisały, że jest „smutnym klaunem”, czyli osobą, która wydaje się zawsze uśmiechnięta, ale wewnątrz przeżywa tragedię. Film dokumentalny „Robin’s Wish” (w Polsce „Dzień dobry, Robin”) udowadnia, że to nieprawda i ujawnia, co tak naprawdę działo się z aktorem pod koniec jego życia. Twórcy porozmawiali z rodziną zmarłego, a także z jego przyjaciółmi i współpracownikami.
„Jest facet, który jest nieskończenie zabawny, nieskończenie inteligentny, nieskończenie szybki i sprytny, i nagle odchodzi”, tłumaczy Taylor Norwood, reżyser dokumentu. „Więc po jego odejściu wszystkie media zastanawiają się – dlaczego? Może miał depresję? Może był naćpany? Może nie miał pieniędzy? Wszystko to nie było prawdą. Nie sądzę, żeby media próbowały zniszczyć dziedzictwo Robina Williamsa. To ich praca. I zawsze znajdziesz znajomego znajomego, który powie, że ktoś miał problemy finansowe lub depresję”.
„Media nie mogłyby poznać prawdy, bo sam Robin nic nie wiedział. [...] na pewnym poziomie można sobie z tym poradzić [z chorobą – przyp. red.], jeśli wiesz, o co w ogóle chodzi. Robin nigdy nie wiedział. On i jego żona czuli, że coś jest nie tak, ale choroby nie rozpoznano aż do sekcji zwłok”, dodaje reżyser.
Młody Robin Williams. Na zdjęciu w 1984 roku
Choroba Robina Williamsa
Bliscy przyznali, że przed śmiercią Williams zachowywał się inaczej. Przyznawał, że ma wrażenie, jakby „coś niszczyło go od środka”. Susan Schneider, trzecia żona aktora, tłumaczy w filmie dokumentalnym, że jej mąż nieświadomie walczył ze śmiertelną chorobą: „Prawie cały jego mózg był atakowany. Rozpadał się”.
Okazało się, że Robin Williams cierpiał na chorobę, zwaną „otępienie z ciałami Lewy’ego”. Na jej skutek dochodzi do patologicznych zmian w ośrodkowym układzie nerwowym, co prowadzi do demencji. Objawy to między innymi omamy wzrokowe, urojenia, stany lękowe i poważna depresja. To objawy podobne do tych, które obserwuje się u pacjentów z chorobami Parkinsona i Alzheimerem.
Susan Schneider wspomina w filmie moment, kiedy wezwano ją do przeczytania raportu koronera. „W jego toksykologii nie było nic zaskakującego. Wiedziałam, że był czysty i trzeźwy. Ale powiedzieli, że Robin miał demencję [...]. Postradał zmysły. Koroner opisał, że ciała Lewy’ego zostały znalezione w prawie wszystkich obszarach jego mózgu. To ma sens, dlaczego doświadczył tego, czego doświadczył. [...] Depresja. Strach. Niepokój. Halucynacje. Urojenia. Poważne zaburzenia snu. Paranoja. Wszyscy cierpieli. Pamiętam, jak wyszłam od koronera i pomyślałam: teraz to wszystko ma sens”, przyznała.
Shawn Levy, który współpracował z Williamsem przy filmie „Noc w muzeum”, ujawnił, że spanikowany aktor starał się ukrywać na planie drżącą rękę. Miał również trudności z zapamiętaniem swoich kwestii. „Robin dzwonił do mnie kilka razy w nocy i pytał: Czy jestem do d*py? Co się dzieje?”, wspomina reżyser.
Na krótko przed śmiercią u Williamsa zdiagnozowano chorobę Parkinsona. Powiedziano mu jednak, że stan jest łagodny. Aktor domyślał się, że ta diagnoza nie wyjaśnia jego problemów, zastanawiał się nawet, czy może być schizofrenikiem. „Robin był zdany na łaskę czegoś, czego nie mógł kontrolować. A nawet gorzej, bo nie wiedział o tym, że czegoś nie kontroluje”, twierdzi Shawn Levy.
ZOBACZ: Heath Ledger odszedł trzynaście lat temu. Wielki talent, mroczne tajemnice i tragiczna śmierć
Robin Williams popełnił samobójstwo w 2014 roku
Dokument o życiu i śmierci Robina Williamsa
Dokument przedstawia fakty, z którymi trudno się pogodzić. Bolesna jest świadomość, że utalentowany komik po prostu zatracił siebie. Sąsiad Williamsa opowiada na przykład, że w wieczór przed śmiercią aktor stanął przed jego domem. Kiedy mężczyzna zapytał, czy Robin potrzebuje pomocy, miał odpowiedzieć: „Potrzebuję, żeby ktoś mnie przytulił”. Po spełnieniu prośby miał zacząć płakać... [cyt. za Wysokie Obcasy]
Film „Dzień dobry, Robin” ma jeszcze jedno przesłanie. Za życia Williams angażował się w pomoc tym, którzy jej potrzebują. Odwiedzał na przykład żołnierzy w Iraku i Afganistanie, także w szpitalach. Rozmawiał z nimi, dyskutował o rzeczywistości i doskonale rozumiał lęk, z jakim się zmagali wojskowi. Jak mówiła sama Susan Schneider, aktor zawsze chciał „pomóc ludziom mniej się bać”. Teraz spełnia pragnienie męża. Otępienie z ciałami Lewy’ego jest podstępną chorobą, a objawy trudno jest wykryć, dlatego Schneider prowadzi działania, które tłumaczą, jak żyje się z tą przypadłością, i udowodniają, że da się z nią żyć.
„Nie czuję już, że jestem sobą”, miał powiedzieć Robin Williams podczas swojej ostatniej sesji zdjęciowej. My zapamiętaliśmy go takim, jakim był przez ponad czterdzieści lat kariery. Wspaniałym aktorem, którego role będą wiecznie żywe.
Dokument „Dzień dobry, Robin” można obejrzeć na polskich platformach VOD.
Źródło: Esquire, Wysokie Obcasy
Robin Williams i Susan Schneider, 2011 rok