10 lat temu urodziła synka z niepełnosprawnością. „Wciąż wierzę w to, że powie do mnie „mamo”

We wtorkowym wydaniu „Pytania na śniadanie” dziennikarka Anna Lewandowska zdobyła się na szczerość. Wyznała, że jej syn jest osobą, która urodziła się z niepełnosprawnością. Ma poważne wady serca oraz mózgu. Ida Nowakowska-Herndon wyraziła podziw dla koleżanki...

Anna Lewandowska w „Pytaniu na śniadanie” o synu z niepełnosprawnością

Widzom znana jest przede wszystkim z promiennego uśmiechu i niegasnącej pogody ducha. Trudno znaleźć zdjęcia, na których okazywałaby inne emocje. Przy tym jest profesjonalna i merytoryczna. Anna Lewandowska w popularnym programie TVP prowadzi kącik show-biznesowy „Czerwony dywan”. Prywatnie jest mamą dwóch synów. We wtorkowym wydaniu w trakcie rozmowy z Idą Nowakowską-Herndon został poruszony temat starszego syna Colina Farrella, który jest osobą z niepełnosprawnością – potrzebuje stałej opieki i pomocy. Cierpi on na rzadką chorobę genetyczną, zespół Angelmana.

Dziennikarka podkreśliła przy tym, że każdy dzień opieki nad taką osobą to duże wyzwanie, również logistyczne, ale przede wszystkim emocjonalne. „Walka o życie dziecka ze specjalnymi potrzebami jest tak zaciekła, że może rozerwać serce”. I dodała, że ona także wychowuje synka, który urodził się z niepełnosprawnością: ma poważne wady serca i mózgu. Po urodzeniu wycięto mu niemal całe jelito cienkie. „Mój Leo skończył 10 lat i wciąż wierzę w to, że powie do mnie „mamo”, ujawniła.

Ida Nowakowska-Herndon nie kryła przy tym podziwu dla koleżanki. Stwierdziła, że jest ona bohaterką, na co dziennikarka skromnie odparła, że jest po prostu mamą. „Tworzycie taką ekipę, która zawsze bardzo mnie inspiruje. (...) Uwielbiam twojego Leosia i ciebie również jeszcze bardziej kocham za to, jaką jesteś silną mamą”, zwierzyła się Ida Nowakowska.

Czytaj także: Córka pokazała jej, co jest w życiu naprawdę ważne. Lucyna Malec samodzielnie opiekuje się Zosią

Anna Lewandowska, dziennikarka „Pytania na śniadanie”, wydanie z 01.08.2023 roku

Anna Lewandowska o synku z niepełnosprawnością. Leo ma już 10 lat

Anna Lewandowska zastrzegła, że nie czuje się bohaterką. Po prostu kocha swojego synka i dokłada wszelkich starań, by zapewnić mu jak najlepsze życie. „My chyba nie bardzo lubimy być określani mianem bohaterów. Jeżeli dostajesz od życia wyzwanie i masz osobę, którą kochasz najbardziej na świecie, to jesteś w stanie uchylić mu nieba. Tutaj rzeczywiście potrzeba cierpliwości, wytrwałości i trzeba tym dzieciom zapewnić najlepszą opiekę, jak jest tylko możliwa. Chylę czoła przed rehabilitantami i lekarzami”, podkreśliła.

Dodała, że pochwala Colina Farrella za jego postawę i szczere mówienie o synu. To o tyle istotne, że stanowi inspirację dla innych rodziców dzieci z niepełnosprawnościami, którzy twierdzą, że nie mają szansy na spełnienie w żadnej dziedzinie życia.

„Często jest tak, że rodzice dzieci niepełnosprawnych tracą nadzieję na to, że oni sami mogą spełniać się zawodowo, albo mogą np. gdzieś podróżować. (...) Colin pokazuje, że można mieć nominację do Oscarów, ale też być ojcem i oddawać też swoje serce i zaangażowanie i to, że ma się dziecko niepełnosprawne, wcale nie oznacza, że to jest koniec tego życia i zamknięcie w czterech ścianach”, zaznaczyła.

Anna Lewandowska na koniec stwierdziła, że w całym procesie wychowania niezwykle istotne jest szeroko rozumiane wsparcie. Warto nadmienić, że dziennikarka prowadzi profil na Facebooku „Leo SuperMocarz”, na którym informuje o postępach i stanie zdrowia swojej latorośli. Pod koniec lipca chłopiec skończył 10 lat i z tej okazji dumna mama opublikowała poruszający wpis na swoim Instastories.

„Dziesięć lat temu urodził się mój syn Leo. Mocno walczył, by być. Dwie operacje ratujące życie, kilka kolejnych, mnóstwo miesięcy w szpitalu, ponad dziewięć lat rehabilitacji. Nikt nie potrafi śmiać się tak radośnie jak on! Może kiedyś się doczekam i powie „mama”. Chciałabym i staram się, by był najkochańszym dzieckiem na świecie. Mój skarbulek. Dzięki każdej osobie, która daje mi wsparcie”, podkreśliła.

Czytaj także: Bartka Królika i jego córeczkę Jagodę łączy wyjątkowa więź. „Sprawiła, że mniej martwię się o przyszłość”