Reklama

Anna Dymna od wielu lat udowadnia, że ma nie tylko wielki talent, ale również ogromne serce. Na przestrzeni lat dała się poznać w takich produkcjach jak: „Znachor”, „Nie ma mocnych”, „Kochaj albo rzuć”, „Janosiku” czy „Trędowatej”. Dzisiaj poza pracą artystyczną, pomaga też innym. Od 2003 roku jest prezeską fundacji „Mimo wszystko”. Poznajcie jej drogę do sukcesu.

Reklama

Anna Dymna — kiedyś, początki kariery, filmy, spektakle zdjęcia

Anna Dymna przyszła na świat 20 lipca 1951 roku w Legnicy. Wychowała się w ciepłym i rodzinnym domu. Wraz z rodzicami i braćmi często grali w chińczyka czy inteligencję. Tamten okres Anna Dymna wspomina bardzo ciepło. „Moje dzieciństwo to czas i miejsce, gdzie jest zawsze ciepło i bezpiecznie, gdzie czekoladę jadło się dwa razy w roku, ale zawsze byliśmy blisko siebie: tata, mama i bracia. Wieczorami graliśmy w chińczyka, w inteligencję. W soboty, niedziele jeździliśmy na ryby. Wszystko robiliśmy, w miarę możliwości, razem. Byłam chorowitym dzieckiem, więc wiem, co jest potrzebne, by szybciej zdrowieć: spokój, uśmiech i bliscy. Nie było też krzyków typu: „Jak ty bazgrzesz! Widziałaś, jak Zosia pięknie pisze? Wstydź się!". Słyszałam raczej zasłużone pochwały i słowa zachęty. Uznanie i zaufanie działało skutecznie", wyznała w rozmowie z Wysokimi Obcasami.

Co więcej, zawsze czuła wsparcie rodziców, od których wiele się nauczyła. „Mama umiała odpowiadać na wszystkie moje najtrudniejsze pytania, pokazując małe rzeczy, które są wokół nas. Od niej nauczyłam się zachwycać światem i po prostu kochać życie mimo wszystko. Mimo rygorów w domu zawsze byłam wolnym człowiekiem. Nigdy nikt mi niczego nie narzucał. Najwyżej czasem delikatnie wskazywał kierunek. Dzieciństwo to bardzo ważny okres w życiu. Wtedy człowiek się ukorzenia", dodawała w tej samej rozmowie.

Nie planowała zostać aktorką, jednak życie napisało jej inny scenariusz. Na samym początku marzyła o zawodzie psychologa. I choć dzisiaj jest cenioną artystką, to swoje marzenia z dzieciństwa realizuje w Fundacji „Mimo wszystko”, gdzie pomaga potrzebującym. Zacznijmy jednak od początku. Potencjał w Annie Dymnej dostrzegł krakowski aktor i pedagog, Jan Niwsiński. To właśnie on zachęcił ją, żeby spróbowała swoich sił na deskach teatru. Tak się stało. Karierę zaczęła od prowadzonego przez niego teatrzyku podwórkowego. Grała tam w bajkach, jak i sztukach Williama Szekspira. Dzięki jego motywacji postanowiła spróbować swoich sił w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, którą ukończyła w 1973 roku.

Co więcej, na pierwszym roku studiów zagrała w spektaklu „Wesele”, który był wystawiany na scenie krakowskiego Teatru im. Juliusza Słowackiego. Jej umiejętności zostały docenione. Dostawała coraz więcej propozycji od dyrektorów teatrów, jak i reżyserów filmowych. W 1971 roku zagrała w „Pięć i pół bladego Józka”. I choć produkcja nigdy nie wyszła na ekrany, to młodej aktorce odmieniła życie. Dlaczego? Za scenariusz odpowiadał wówczas Wiesław Dymny, poeta, plastyk i współzałożyciel Piwnicy pod Baranami, który z czasem został mężem Anny Dymnej... „Żyłam zafascynowana Wieśkiem […] Robiliśmy wszystko razem. Razem stawialiśmy ściany, zbijaliśmy meble, szyliśmy moje stroje, cieszyliśmy się drobiazgami. Jak w transie — nie spaliśmy całymi nocami, ja czytałam mu na głos książki, on uczył mnie rysować. Kochaliśmy się i nic więcej nie miało znaczenia", wyznała. (cyt. Culture.pl).

Gdy ukończyła studia, została zaangażowana do Teatru Starego, z którym współpracuje do dzisiaj. Anna Dymna zachwycała niepowtarzalną urodą, spojrzeniem oraz skromnością. Dzięki temu zyskała ogromne uznanie wśród krytyków oraz sympatię widzów. Na szklanym ekranie zaprezentowała swój talent między innymi w: „Nie ma mocnych”, „Kochaj albo rzuć”, „Janosiku”, „Trędowatej” czy „Znachorze”.

Wszyscy uważali, że jest objawieniem, jednak w pewnym momencie została zaszufladkowana. Uważano, że jest piękną, świeżą i czarującą aktorką. Każdy ją kochał, wysyłał do niej listy. Pisano, że to właśnie ona osładza im życie. Nikt jednak nie wspominał o jej umiejętnościach. Po wielu latach ulubienica publiczności w rozmowie z Michałem Duszkiewiczem przyznała: „Z młodości — jak myślę — skorzystałam w sposób mądry i wystarczający”.

CZYTAJ TEŻ: Syn Doroty Wellman to już dorosły mężczyzna. Jak dziś wyglądają ich relacje?

Anna Dymna, 01.07.1980 rok

Maciej Sochor/PAP

Anna Dymna, 01.10.1983 rok

Tadeusz Maciej Sochor/PAP

Anna Dymna, Realizacja przedstawienia "Wielki Peeperkorn" w Teatrze Telewizji, 1988 rok

Piotr Ciesla / RSW / Forum

Anna Dymna — dzisiaj, fundacja i nagrody

Jej wizerunek przełamało macierzyństwo. Artystka zmieniła się nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Nie angażowano jej już do ról dziewczynek. Proponowano jej wykreowanie postaci, które mają za sobą duży bagaż doświadczeń. Przełomem był film „Żałoba przystoi Elektrze”, gdzie aktorka wcieliła się w postać Lavinii. „Ta ewolucja kruchej, zagubionej, rozwibrowanej emocjonalnie dziewczyny w dojrzałą, tragiczną kobietę, którą stać na decyzje zdolne powalić najsilniejszego mężczyznę. [...] Rola ta dowodzi także, że Dymna zmienia styl: z rozfiglowanego nastolatka przeistacza się w dorosłą kobietę i dojrzałą aktorkę", wyznała Elżbieta Królikowska. (cyt. Culture.pl).

Następnie Anna Dymna wzięła udział w takich projektach jak: „Wygnańcy”, „Noce Walpurgii” czy „Antygona w Nowym Jorku”. „Jednak wszystkie moje stare i nowe role coś łączy. Jakaś szlachetność postaci. [...] Właściwie zawsze kreuję role prawych, czystych ludzi, których staram się wybronić, wyłuskać prawdę spod pozorów", mówiła w rozmowie z Józefem Baranem.

Anna Dymna, 16.06.1997

Grzegorz Kozakiewicz / Forum

Od połowy lat 80. coraz rzadziej pojawiała się na szklanym ekranie. Gdy to robiła, zawsze zachwycała. Jej role były ważne. Postaci takie jak: piękna samobójczyni z „Doliny Issy”, Małgorzata z „Mistrza i Małgorzaty” czy Baronowa ze „Schodami w górę, schodami w dół” zachwycały nie tylko widzów, ale również krytyków. Dzisiaj również możemy ją oglądać w kinach czy na ekranach telewizorów. Niedawno zagrała między innymi: w filmach „Zołza” czy „Johnny” oraz serialu „Wielka Woda”.

Anna Dymna na swoim koncie ma też wiele nagród i odznaczeń. Jest laureatką Złotej Kaczki za rolę w filmie „Tylko strach”. Za ten sam film otrzymała również Złotego Lwa. Artystka została również uhonorowana Srebrnym Krzyżem Zasługi czy Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Od 2003 roku jest prezeską fundacji „Mimo Wszystko”. Organizacja w głównej mierze pomaga osobom z niepełnosprawnościami intelektualnymi.

A czy ulubienica widzów tęskni za młodością? „Nie. Każdy czas niesie coś nowego. Jako młoda aktorka słuchałam wciąż, że jestem taka śliczna, niewinna, aniołek taki. To, jak wyglądam, było zwykle ważniejsze, niż to, jak gram. Dziś czuję się wolna", przyznała w rozmowie z Wysokimi Obcasami. „Nie twierdzę, że starość jest piękna. Sama lubię patrzeć na to, co piękne i młode. Wczoraj widziałam „Janosika", kilka dni temu – „Znachora". Miło popatrzeć nawet na młodziutką Anię", dodała.

Pani Annie Dymnej życzymy wszystkiego, co najlepsze.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czesław i Dorota Mozilowie wrócili wspomnieniami do swojego wesela. Zdecydowali się kameralną imprezę

Anna Dymna, 2000 rok

Studio69 / Studio69 / Forum

Anna Dymna, 47. Festiwal Filmowy w Gdyni, 2022 rok

Lukasz Dejnarowicz / Forum

Anna Dymna, sesja dla magazynu VIVA!, 2022 rok

Olga Majrowska

Anna Dymna, sesja dla magazynu VIVA!, 2022 rok

Olga Majrowska
Reklama

Anna Dymna, sesja dla magazynu VIVA!, 2022 rok

Olga Majrowska
Reklama
Reklama
Reklama