Reklama

Reżyser, scenarzysta, dziennikarz, producent. Twórca „Testosteronu” i „Lejdis”, które obejrzały miliony Polaków. Reżyser najnowszego filmu „Bejbis”. Mąż i ojciec. Andrzej Saramonowicz w bezkompromisowej rozmowie opowiada Beacie Nowickiej o polskiej inteligencji, in vitro, uczłowieczaniu mężczyzny, przemijaniu i – po raz pierwszy – o chorobie swojej żony Małgorzaty, która nieodwracalnie zmieniła życie ich rodziny.

Reklama

Fragment wywiadu z Andrzejem Saramonowiczem. Jak przebiega choroba jego żony?

Nigdy Pan o tym publicznie nie mówi, ale od lat prowadzi życie w cieniu groźnego wulkanu, jakim jest stwardnienie rozsiane, na które od ośmiu lat choruje Pańska żona, pisarka Małgorzata Saramonowicz.

Ja w ogóle rzadko mówię o tym, co się dzieje u mnie w życiu, a chętniej, co się dzieje w mojej głowie. Przez wiele lat Małgosia nie opowiadała publicznie o swojej chorobie, więc i ja o niej nie mówiłem. Nie dlatego, byśmy chcieli cokolwiek ukrywać, po prostu pewne sprawy wymagają czasu. Teraz też wolałbym mówić o tym, co ja czuję w związku z chorobą osoby, którą kocham, niż o stanie zdrowia mojej żony.

CZYTAJ TEŻ: Selma Blair od kilku lat walczy z potworną chorobą. Jak się dziś czuje?

SZYMON SZCZEŚNIAK/Visual Crafters

A co Pan czuje?

Kiedy w 2014 roku okazało się, że moja żona choruje na stwardnienie rozsiane – nieuleczalną chorobę autoimmunologiczną, która dewastuje organizm fizycznie – to był dla mnie potężny szok. Nic w moim życiu, łącznie ze śmiercią rodziców, tak mocno mną nie wstrząsnęło. Choroba Małgosi wpłynęła na cały mój sposób myślenia. Jakby stwardnienie rozsiało się i na mnie. Wiem, że dla kogoś może to brzmieć kabotyńsko, bo przecież to Małgosia jest chora, ale siłą rzeczy…

…choruje Pan, Wasze córki, cała rodzina. […] Pańska żona powiedziała mi, że każdy rok odmierza rezygnacją z kolejnych rzeczy, których nie może już zrobić. W początkach choroby chodziła, dziś przejście kilometra z laską bywa zwycięstwem. Patrzenie na to musi być cierpieniem.

Bardzo trudno mi o tym mówić. Bo i co pani opowiem? Że mam depresję? Co to za dramat w porównaniu z chorobą Małgosi! Użalanie się nad sobą w sytuacji, gdy to kogoś innego, w dodatku najbliższego na świecie, dotknęła tragedia, uważam za żałosne.

Małgorzata Saramonowicz, Andrzej Saramonowicz, 2016

VIPHOTO/East News

Ale to przecież żona jako pierwsza stwierdziła, że cierpi Pan na depresję.

Tak, to akurat prawda. Kiedy okazało się, że Małgosia jest chora, rozpadłem się na kawałki, udając przed nią, dziećmi i całym światem, że wszystko kontroluję. To zresztą mój sposób ochronny od dekad: niezależnie od tego, jak mocno życie mnie bije, ja wstaję i uparcie powtarzam, że nic a nic nie bolało. Stąd ludzie mają mnie często za jakiegoś niezniszczalnego cyborga. I tak się opancerzyłem na kolejne lata, przeistaczając się w maszynę do zadań specjalnych, aż pewnego razu wessała mnie czarna dziura bezsensu, z której nie byłem się już w stanie wydostać. Właśnie wtedy Małgosia mi powiedziała: „Idź do lekarza, masz depresję, i to ciężką”. Oczywiście zaprotestowałem, bo jak depresję mógłbym mieć ja, który zawsze wszystkich podnosił z dna. Ale tym razem to ja byłem na dnie i nie mogłem się już dłużej oszukiwać. Skończyło się na antydepresantach branych przez pięć lat. Pomogły mi przetrwać największy mrok.

[…]

W „Bejbis” jeden z bohaterów ma szczególny, boski wręcz dar: potrafi „znikać” rzeczy, sytuacje, osoby. Gdyby mógł Pan jeden jedyny raz coś „zniknąć”, co by to było?

Choroba Małgosi.

SPRAWDŹ TAKŻE: Karolina Gruszka cierpi na stwardnienie rozsiane: „Nie myślę o sobie jako o osobie chorej”. Swoją historią chce dać nadzieję innym

SZYMON SZCZEŚNIAK/Visual Crafters

_______

Reklama

Całą rozmowę z twórcą przeczytasz w najnowszej VIVIE!, która od dziś w kioskach. W numerze także: Jacek Jelonek i Michael Danilczuk, Maria Sadowska z mężem Adrianem i Małgorzata Rozenek-Majdan o nowym domu i bliskich. Zapraszamy do sklepów.

Marcin Tyszka
Reklama
Reklama
Reklama