Reklama

Aleksandrę Popławską spotkała ostatnio nieprzyjemna sytuacja związana z rejestracją w przychodni. Aktorka, chcąc umówić się na wizytę do lekarza, musiała zderzyć się z brutalną rzeczywistością. Swoim rozgoryczeniem podzieliła się z fanami: „To nie jest kraj dla chorych ludzi”, stwierdziła. Co najbardziej oburzyło aktorkę? Poznaj kuriozalne szczegóły rozmowy między pacjentką a rejestratorką medyczną!

Reklama

Aleksandra Popławska nie mogła umówić się na wizytę do lekarza

Aleksandra Popławska to aktorka znana chociażby z takich seriali jak „Wataha”, „Szadź”, „Belfer” czy „Stulecie winnych”. Prywatnie zaś jest związana z aktorem Markiem Kalitą, z którym doczekała się córki Antoniny. Jak się okazuje życie aktorki to nie tylko blask fleszów, ale także troski dnia codziennego. Tak jak zwykli Polacy również i aktorka musi mierzyć się z różnymi problemami, niekiedy bardzo absurdalnymi. Nie inaczej było tym razem.

Aleksandra Popławska za pośrednictwem mediów społecznościowych opisała jaką kuriozalną rozmowę odbyła z rejestratorką medyczną. Artystka chcąc umówić się na wizytę do lekarza pierwszego kontaktu usłyszała w słuchawce telefonu, że najbliższy wolny termin to 17 lutego. Aktorka nie kryła zdziwienia: „Proszę pani, ale to jest za 10 dni, zdążę wyzdrowieć lub umrzeć do tego czasu”. W odpowiedzi usłyszała: „Przykro mi, takie mamy terminy”.

Czytaj także: Córka Aleksandry Popławskiej ma 16 lat i artystyczną duszę. Jak dziś wygląda Antonina?

fot. Michał Baranowski, Piotr Podlewski/AKPA

Aleksandra Popławska

Aleksandra Popławska opisuje absurdy polskiej służby zdrowia

Aktorka stwierdziła, że w takim razie lepszą opcją będzie prywatna wizyta. Gdy zapytała o najbliższy wolny termin znowu spotkała się z odmową. „Jutro na 14.00, ale nie mogę pani zapisać prywatnie, jeśli jest pani naszą pacjentką”, oznajmiła rejestratorka medyczna

W tym momencie Aleksandra Popławska zdecydowała, że się wypisze z danej przychodni, i zapiszę do innej, byle tylko móc spotkać się jak najszybciej z lekarzem. „Dobrze. To proszę mnie zapisać na jutro na 14.00, a ja przyjadę przed wizytą i się wypiszę z waszej przychodni”, powiedziała aktorka.

W odpowiedzi usłyszała: „Nie mogę pani teraz zapisać, jak jest pani naszą pacjentką. Musi pani przyjechać, najpierw się wypisać i wtedy będę panią mogła zapisać prywatnie”.

Aleksandra Popławska nie kryła swojego oburzenia w internecie. Absurdalną rozmowę z przychodnią podsumowała gorzkimi słowami. „Od 20 lat płacę składki zdrowotne. W tym czasie byłam u lekarza w ramach NFZ może z pięć razy? Po wczorajszym telefonie do przychodni doszłam do wniosku, że „To nie jest kraj dla chorych ludzi”, zatem kochani – ciepło się ubierajmy, woda morska do noska, spacery na świeżym powietrzu i jakoś to będzie... Na zdrowie!”, zakończyła wpis aktorka.

Do wpisu Aleksandry Popławskiej odniosła się m.in. aktorka Ewa Gawryluk, która napisała: „Dlatego, płacąc składki od 1991 r., nigdy nie byłam u lekarza z NFZ”. Głos zabrała również Maja Hirsch, która stwierdziła iż jest to „tragikomedia lub komitragedia”.

Również internauci nie pozostawili wpisu Aleksandry Popławskiej bez odzewu. W sekcji komentarzy pojawiło się mnóstwo osobistych historii, jakie dotknęły innych Polaków idealnie wpisując się w absurdy polskiej śluby zdrowia. „Ja to się u mnie mówi podczas kontaktu, procedur i głupizny z NFZ … żeby być chorym to trzeba być zdrowym”, „Chciałam się zapisać na rehabilitację : _najbliższy termin za rok mówi Pani, _ależ ja mogę do tej pory umrzeć, _to zapiszę panią ołówkiem i później wygumkuję”, pisali internauci.

Byli też tacy, którzy podważali sensowność płacenia składek zdrowotnych. „Tylko jaki sens ma płacenie składek więc?”, zapytał jeden z fanów aktorki.

Czy was również spotkały podobnie absurdalne sytajce związane z polską służbą zdrowia?

Reklama

Czytaj także: Aleksandra Popławska: „Tata czasem nadużywał alkoholu. Nie chciał nas wpuścić do domu. Czułam wstyd’’

Reklama
Reklama
Reklama