Reklama

Zna Pan serial „Samce alfa”? Pojawia się w nim wątek, w którym główni bohaterowie wybierają się na kurs dekonstrukcji męskości. Oczywiście jest to pokazane prześmiewczo, ale ja pytam poważnie. Myśli Pan, że taki kurs dekonstrukcji męskości współczesnym mężczyznom jest potrzebny?

Reklama

Potrzebny jest kurs nie DE-konstrukcji, tylko RE-konstrukcji męskości. Prowadzę takie warsztaty od 12 lat i cieszą się one w tej chwili niesamowitą popularnością.

U źródła jest kryzys męskości, o którym się tyle teraz mówi?

Współcześni mężczyźni z bardzo różnych powodów żyją w czasach, w których męskość jako zbiór ról społecznych uległa pewnego rodzaju rozmyciu, zatarły się jej ramy. To sprawia, że obecnie mężczyznom jest zdecydowanie trudniej niż poprzednim pokoleniom. Co więcej, odpowiedzialność za zbudowanie odpowiedzi na pytanie, kim jest mężczyzna i co jest męskie, została zdelegowana na jednostkę. To jest oczywiście z jednej strony znakomitym posunięciem, bo pozwala wyrazić siebie, odrzucić ograniczenia, jeśli się takie pojawiają. Jednak z drugiej strony kłopot polega na tym, że obok jest społeczeństwo, które niekoniecznie się na to zgadza. Kobieta ma dzisiaj dużo większą elastyczność w tym, jak się może definiować w kontekście ról społecznych. Może być bizneswoman, może być matką, która wychowuje dzieci i nie pracuje zawodowo, może zostać żołnierką, no właściwie może wszystko. Tymczasem jeżeli chodzi o mężczyzn, to w dalszym ciągu pokutuje narracja negatywna, w której słyszymy, że tego mężczyzna nie może, a tego nie powinien. Chociaż powoli ten status quo zaczyna się zmieniać, a podstawą tej zmiany jest nowoczesne ojcostwo.

Rekonstrukcja męskości wystartowała później niż rekonstrukcja kobiecości i właśnie trwa.

Napotyka na bardzo wiele trudności. Jedną z nich jest to, że bardzo mało się mówi pozytywnie o męskości, podczas gdy bardzo mocno wspiera się rekonstrukcję kobiecości. To powoduje, że mężczyźni czują się zaniedbani, pokrzywdzeni i wkurzeni.

Na czym polega ta zmiana dotycząca nowoczesnego ojcostwa?

W ciągu ostatnich kilku ostatnich lat, nie więcej niż dziesięciu, mężczyźni w Polsce zaczęli trochę inaczej postrzegać swoją rolę jako ojców. Nie boją się włączać do swoich zachowań tego, co dotąd było związane z myśleniem o kobiecości: wrażliwości, czułości, emocjonalności. Okazuje się, że ojcostwo stało się kluczem, który otwiera drzwi do tych cech w świecie męskim i równocześnie jest to społecznie akceptowalne. Że właśnie czuły, zaangażowany i skontaktowany z własnymi emocjami ojciec to jest fajny facet. To chyba pierwsza w historii męskości rola mężczyzn, która nie jest oparta na wypieraniu różnych rzeczy i zaprzeczaniu.

surreal man heads in the clouds
Adobe Stock

Mówi Pan, że to jest perspektywa ostatnich kilku lat, a ja mam poczucie, że młodzi mężczyźni, ci z pokolenia Z, zostali wychowani już w trochę inny sposób, mniej było w ich życiu wychowawczej „żelaznej ręki”...

Znakomita większość mężczyzn, którzy trafiają na nasze warsztaty, i ci z pokolenia Z, i ci z pokolenia X, deklaruje ten sam problem – mieli ojców nieobecnych. Jeżeli weźmiemy dzisiejszego 25-latka, urodzonego pod koniec lat 90., to jego ojciec walczył o przetrwanie w dzikim kapitalizmie, który mieliśmy w tamtych czasach. Był ciągle w pracy. My już teraz nie musimy walczyć o przetrwanie na rynku pracy. Osiągamy życiowy komfort, dzięki któremu obecni ojcowie inaczej wychowują synów czy córki. Co więcej, mają świadomość, jakie efekty dał stary styl wychowania, bo widzą to u samych siebie.

Z badań wynika, że 45 proc. mężczyzn w Polsce jest uzależnionych od opinii kobiet. Starają się dopasować do obrazu, którego oczekują od nich kobiety. Wynika to z procesu wychowania. Od paru lat to się powolutku zmienia, ale wciąż to kobiety formują młodego mężczyznę: matka, babcia, ciocia, 50 nauczycielek

Zastanawiam się, czy u podstaw kryzysu męskości nie leży również to, że chłopcy, a potem mężczyźni, nie mają obecnie autorytetów.

Trochę tak jest, ale ja też zauważam olbrzymi głód autorytetów u młodych mężczyzn. Objawia się on tzw. zjawiskiem „internet father”. Jako przykład mogę podać Jordana Petersona, kanadyjskiego psychologa klinicznego, który ma niesamowity wpływ na myślenie wielu młodych mężczyzn na całym świecie. Oczywiście nie wszystkich, ale bardzo wielu. Internet father to jest właśnie taka osoba, mądra, doświadczona, która mówi, jak żyć. Ale rzeczywiście, zgadzam się z panią, w codziennym życiu kontakt z autorytetami jest bardzo trudny i ograniczony. Zetki mają inne oczekiwania i inne potrzeby. Oni poszukują inspirujących liderów, ludzi, nie tylko mężczyzn oczywiście, którzy prezentują – powiedziałbym – inspirujący lifestyle. I w żadnym razie nie chodzi o zarabianie kasy. A właśnie na tym skupiali się ojcowie obecnych dwudziestoparolatków, gdy ci byli dziećmi. Inna sprawa, że w latach 90. to było wymuszone. Wtedy mężczyźni chcieli się wyzwolić od niedostatku, życia od pierwszego do pierwszego i związanego z tym ciągłego stresu.

psychologia_2a
Adobe Stock

Jakie stereotypy dotyczące mężczyzn są najbardziej krzywdzące? Czy ten nieszczęsny „chłopaki nie płaczą”, czy może inne?

Stereotypów jest cała masa i nie ma bardziej lub mniej krzywdzących, bo na różnych mężczyzn będą one miały inny wpływ. Co więcej, wiele stereotypów jest nienazwanych. Dam pani taki przykład, jak w mediach jest podawana informacja walidująca wartość życia. Włączamy wiadomości i słyszymy, że spadły rakiety, zginęło tyle i tyle osób, w tym tyle kobiet i dzieci. Niby to jest niuans, ale właśnie w nich często jest zawarte sedno całego problemu. Tutaj okazuje się, że męskie życie, szczególnie teraz, w czasach wojennych, ma jakby mniejszą wartość.

Jesteśmy w takim momencie, który ja nazywam emancypacją mężczyzn. Ale to nie jest emancypacja wobec kobiet, żebyśmy się dobrze zrozumieli. To jest emancypacja wobec oczekiwań, które są kojarzone z męskością

Nigdy nie patrzyłam na tę informację od tej strony.

No właśnie, a to jest bardzo krzywdzący komunikat. Często stereotypy dotyczące męskości są z sobą sprzężone. Na przykład właśnie to, że chłopaki nie płaczą. Dlaczego nie płaczą? Bo nie wolno im płakać, mają w razie potrzeby iść i ginąć na wojnie. Albo zabijać, nie daj Boże. Ciężko jest zabijać, jak się jest wrażliwcem pozwalającym sobie na łzy. Inny krzywdzący stereotyp: mężczyźni to proste istoty. Seks prosty, jedzenie proste, tacy dwufunkcyjni, wręcz na pilota. No, naprawdę?! Niestety, wielu mężczyzn w to wierzy. I sami się redukują do takiej dwufunkcyjności typu praca i zabawa. Te stereotypy można wymieniać bez końca.

Reklama

Wywiad w całości przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu VIVA! MAN

okładka VIVA!Man
okładka VIVA!Man
Reklama
Reklama
Reklama