Gdy Joe Biden obejmował urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, był najstarszym człowiekiem na tym stanowisku. Miał 78 lat. 46. prezydent USA od zawsze lubił być „naj” – jeden z najmłodszych senatorów, najdłużej urzędujący, najstarszy prezydent. Wczoraj ogłosił, że nie będzie ubiegał się o reelekcję. Kto go namówił? Może żona? Nie od dziś wiadomo, że zawsze stały za nim silne kobiety. Kamala Harris, Jill Biden, Neilia Biden. Gdy w 2004 roku zaczął przebąkiwać o tym, że może po raz drugi wziąłby udział w wyborach prezydenckich, jego druga żona Jill zaprotestowała. Posłuchał się jej. Podobnie jak trzy lata później, gdy zniechęcona rządami George’a W. Busha, zaczęła namawiać męża na ponowny start w wyborach.

Reklama

Mówi się, że pierwsza żona prezydenta była mózgiem jego kampanii przeciwko senatorowi J. Calebowi Boggsowi, który wtedy wydawał się nie do pokonania. Joe Biden pokonał go, co wstrząsnęło Ameryką. Niestety, Neilia nie doczekała nawet zaprzysiężenia swojego męża na senatora stanu Delware...

Tragiczny wypadek

Joe Biden został właśnie wybrany na senatora. W Waszyngtonie szykował swoje biuro. Neilia razem z dziećmi szykowała się do świąt Bożego Narodzenia. Całą trójkę, maleńką 13-miesięczną Naomi, czule zwaną przez rodzinę Amy, czteroletniego Josepha, którego nazywano Beau i trzyletniego Roberta Huntera zabrała ze sobą, żeby pomogli wybrać choinkę. Niestety, z tej wyprawy na zakupy nie wrócili już w komplecie. 18 grudnia 1972 ich rodzinne kombi zderzyło się z ciężarówką. Na miejscu, obok wraku samochodu, leżały rozrzucone plakaty wyborcze Joe Bidena i kukurydza.

Po przewiezieniu uczestników wypadku do szpitala w Wilmington stwierdzono zgon Neillie i Naomi. Chłopcy przeżyli, ale mieli bardzo poważne obrażenia. Nie wiadomo było czy przeżyją.

Czytaj też: Joe Biden siedem lat temu stracił syna. Beau Biden przegrał walkę z rakiem

Wiele dni Joe Biden spędził przy ich szpitalnych łóżkach i tam dwa tygodnie po wypadku został zaprzysiężony na senatora. Miał szczęście w nieszczęściu, bo dostał ogromne wsparcie od swojego rodzeństwa. Gdyby nie oni i dzieci… Wiele lat później przyznał, że miał myśli samobójcze. W 2012 roku podczas spotkania z członkami Tragedy Assistance Program for Survivors mówił o czarnej dziurze, która go wciągała. W książce „Promise Me, Dad”, napisał: „Na początku ból wydawał się nie do zniesienia, a leczenie zajęło mi dużo czasu. Przetrwałem tę próbę. Przeszedłem przez to dzięki wsparciu bliskich. Udało mi się odbudować swoje życie i stworzyć szczęśliwą rodzinę”. Wyznał też, że po śmierci żony i córki opiekę nad synami przejęła jego siostra, ale on sam codziennie wracał z Waszyngtonu do Wilmington, by na dobranoc i na dzień dobry ucałować chłopców. Niby nic takiego, ale dziennie na dojazdy musiał przeznaczyć cztery godziny. Podczas przemówienia inauguracyjnego na uniwersytecie Yale w 2015 roku powiedział, dlaczego.

Zobacz także

„Patrząc wstecz, prawdziwym powodem, dla którego wracałem do domy każdej nocy było to, że potrzebowałem moich dzieci bardziej niż one mnie”.

Getty Images

Joe Biden, żona Jill Biden, około 2020 roku

Kim była pierwsza żona Joe Bidena?

Wiele ich różniło. Neilia Hunter pochodziła z prezbiteriańskiej rodziny republikańskiej. Joe Biden był demokratą i katolikiem. Rodzice Neili prowadzili w stanie Nowy Jork kilka restauracji i punkt gastronomiczny w szkole średniej w Skaneateles. Rodzina Joe Bidena często miała kłopoty finansowe. Neilia kiedyś wspomniała: „Chyba jedyny raz, kiedy miałam kłopoty z rodzicami był, gdy chciałam poślubić Joego. On był irlandzkim katolikiem, a my byliśmy szkockimi prezbiterianami, ale za bardzo go lubili, żeby powiedzieć „nie”.

Czytaj także: Joe Biden wycofał się z walki o reelekcję. Jego droga do prezydentury była długa i pełna tragedii...

Fairchild Archive / Getty Images

fot. Neilia i Joe Biden, tuż po wyborze na senatora stanu Delware

Po latach druga żona prezydenta USA w swojej książce napisała: „Miała naturalne piękno i ciepły, szczery uśmiech (…) Wyróżniała się w tym szalonym tłumie”. Panie poznały się, gdy Jill i jej ówczesny mąż przybyli na przyjęcie inaugurjące objęcie przez Bidena fotelu senatora.

Neilia była piękna, co przede wszystkim doceniali wszyscy, którzy ją widzieli. Gdy znudzony wakacjami Joe Biden dla hecy w samym ręczniku wpadł do hotelu, w którym przy basenie opalała się Neilia, zdążył od pierwszego wejrzenia zakochać się w uroczej blondynce. Oboje studiowali w Syracuse, a poznali w Nassau na Bahamach podczas wiosennej przerwy. Ona studiowała literaturę angielską, trenowała hokej, pływanie, uczyła się francuskiego. On studiował prawo na Syracue University College of Law. Ich zaręczyny ogłoszono w The News Journal, a po ślubie przenieśli się do Wilmington w stanie Delware, gdzie Biden rozpoczął pracę jako prawnik i zasiadał w radzie hrabstwa New Castle.

Neila, która wcześniej pracowała jako nauczycielka, zajęła się wychowaniem dzieci, choć planowała wrócić na studia i robić doktorat. I to ona według „The News Journal” kierowała jego karierą polityczną, to ona pomogła mu stawiać pierwsze kroki na drodze ku, jak się okazało, fotelowi prezydenckiemu, choć początkowo wolała, żeby został sędzią, a nie politykiem. Gdy jednak zdecydowała się wesprzeć męża, była nie do zatrzymania.

Czytaj także: Marzyła, by zdobywać szczyty. Kamala Harris może zostać pierwszą kobietą prezydent USA

Bettmann / Getty Images

fot. Joe Biden świętuje 30 urodziny w towarzystwie żony Neilii i dzieci

Joe Biden wspominał: „Mówiła, że zawsze będę stawiał siebie pod presją, żeby walczyć o jakiś urząd. Powiedziała: „Przypuszczam, że musisz raz spróbować wygrać lub przegrać, inaczej nigdy nie będziesz z siebie zadowolony”. Karen Peterson, była senatorka Demokratów, miała okazję poznać pierwszą żonę Bidena. Mówiła: „Była po prostu dynamitem. Pełna energii, entuzjastyczna. Mogła zmusić cię do zrobienia wszystkiego w tej kampanii. Nigdy nie można było odmówić Neilii. Ona była siłą napędową, ona i Valerie, siostra Joego, były spoiwami jego kampanii. Valerie jako strateg, a Neilia jako główna cheerleaderka (śmiech)”.

Już w szkole średniej Neilia miała wielkie ambicje. Nie tylko udzielała się w samorządzie uczniowskim, ale też byłą prezeską klubu stosunków międzynarodowych. Kiedy jej matka zapytała Bidena, jakie ma ambicje, ten onieśmielony odpowiedział, że zostanie prezydentem. Jak widać, były to prorocze słowa. Ale czy gdyby nie pomoc Neilii, w ogóle by się to wydarzyło?

Prorocze były również słowa Neilii, gdy ona i Joe Biden szykowali się do przeprowadzki do Waszyngtonu. Podobno powiedziała: „Co się teraz stanie, Joe’y? Jest za dobrze”. Kilka tygodni później zginęła w tragicznym wypadku.

Reklama

[Ostatnia publikacja na Viva Historie 23.07.2024 r.]

Reklama
Reklama
Reklama