Reklama

Janis Joplin była jedną z największych wokalistek w historii rocka, soulu i bluesa. Ikoną pokolenia dzieci-kwiatów. Jej kariera trwała zaledwie kilka lat, ale wciąż jest wspominana, nikt nie śpiewał tak, jak ona - mocnym głosem, z niepodrabialną chrypką. Z powodu przedwczesnej śmierci zaliczana jest do klubu 27, czyli idoli, którzy zmarli przedwcześnie, przed trzydziestką. A powodem były nałogi, alkohol, narkotyki. Należą do niego między innymi Kurt Cobain, Amy Winehouse. Z Leonardem Cohenem spotkali się w słynnym Chelsea Hotel na Manhattanie. To ich spotkanie, zachowanie Cohena przeszło do legendy, z wielu powodów.

Reklama

[Ostatnia publikacja na Viva Historie 07.10.2024 r.]

Leonard Cohen i Janis Joplin: noc w magicznym miejscu

Poznali się wiosną 1968 roku, ona była już gwiazdą. On porzucił karierę w Kanadzie, gdzie debiutował jako pisarz i przyjechał podbić Nowy Jork. Urodzony w 1934 roku, był od Janis o dziewięć lat starszy. Hotel, w którym zamieszkał był wtedy o wiele bardziej znany niż on sam. Nowojorski Chelsea Hotel to miejsce-legenda, w którym – dzięki właścicielowi - rezydowali artyści.

Mieszkało tu wiele sław, między innymi: Mark Twain, Arthur Miller po rozwodzie z Marilyn Monroe, skandalista Charles Bukowsky. Arthur C. Clarke napisał tu swoją słynną „Odyseję kosmiczną: 2001”, na podstawie której powstał głośny film. Hotel przyciągał artystów jak magnes, bo można jeszcze wspomnieć słynnego malarza Jacksona Pollocka.

Zatrzymywało się tam także wielu muzyków, Jimy Hendrix, Bob Dylan, Lou Reed. Hotel miał w swojej legendzie nawet słynne morderstwo - Sid Vacious z „Sex Pistols” zabił swoją narzeczoną Nancy, w pokoju 205. Ta zbrodnia także przeszła do legendy, jeśli można tak powiedzieć o zabójstwie. To miejsce, ten hotel jest ważną częścią historii amerykańskiej popkultury. „To było wspaniałe, szalone miejsce”, wspominał Cohen.

Powiedział jej, że jest Krisem Kristoffersonem

Z Janis Joplin spotkali się w… windzie. Pora była późna, koło drugiej w nocy. Winda w hotelu bardzo powolna. Cohen zauważył szybko Janis, wiedział, kim jest. Zrobiła na nim wrażenie. Zebrał się na odwagę i zapytał: Szukasz kogoś? Ona odpowiedziała: Tak, szukam Krisa Kristoffersona (znany muzyk, wokalista, aktor, zmarł 28 września 2024 – red).

Leonard Cohen odpowiedział: Mała damo, masz szczęście. To ja jestem Krisem Kristoffersonem! Oboje wiedzieli, że to nieprawda, Leonard Cohen nie przypominał Krisa. Ale utrzymali tę konwencję. Ona szukała Krisa Kristoffersona, on Brigitte Bardot. To po tym spotkaniu spędzili noc w jego pokoju – 424.

Nie wyniknęło z tego żadne uczucie ani romans. Spotkali się potem raz, na krótko przed śmiercią Janis z przedawkowania narkotyków. Minęli się na jednej z nowojorskich ulic, Janis zawołała: Hej człowieku, przyjechałeś czytać wiersze starszym paniom?! Jego rozbawiło, że tak go traktowała.

KKG7X4 Janis Joplin 1970
Janis Joplin 1970 r. Fot. ALAMY/BE&W

Leonard Cohen: historia piosenki "Chelsea Hotel"

Kilka lat później Leonard Cohen napisał swoją legendarną piosenkę „Chelsea Hotel”, a że zmieniał do niej słowa, ta piosenka-list miłosny do Janis funkcjonuje dzisiaj, jako „Chelsea Hotel#2”. Przed wykonaniem jej na koncercie w Nowym Jorku, w 1988 roku przyznał, że była dedykowana Janis Joplin i nawiązywała do ich wspólnej nocy. Później tego żałował. „Była to jedyna nieostrożność w moim życiu zawodowym”, wspominał.

Miał wyrzuty sumienia, że skojarzył piosenkę z Janis, do tego były tam słowa o pewnej czynności seksualnej. „Jeśli istnieje jakiś sposób, żeby przeprosić ducha, chcę przeprosić teraz, za popełnienie tej nieostrożności”, mówił potem w jednej z rozmów.

Portrait of Canadian poet, novelist, and singer-songwriter Leonard Cohen (1934 - 2016), dressed in black, as he holds a cigarette in one hand and, in the other, a notebook, pen, and package of cigarettes, August 1967. (Photo by Jack Robinson/Getty Images)
Leonard Cohen, 1967 r. Fot. Jack Robinson/Getty Images)

Oboje byli fenomenami w muzyce. Janis Joplin inspirują się współczesne wokalistki, także w Polsce, do jej wielbicielek należy między innymi Agnieszka Chylińska. Janis urodziła się w konserwatywnym Teksasie, od dzieciństwa widać było, że ma artystyczne zdolności. Była trudna, zbuntowana, już w liceum piła. Na uczelni chodziła w podartych dżinsach i flanelowych koszulach, była nazywana najbrzydszym facetem na campusie. Miała jednak niesamowity wibrujący, chrapliwy głos i jedyny w swoim rodzaju sposób śpiewania. Fascynowała nie tylko Cohena, ale i lidera „The Doors” Jima Morrisona.

Kiedy się spotkali, ona uciekła, uderzyła go jeszcze w twarz butelką wódki. Pracowała nad ostatnim albumem „Pearl”, gdy 4 października 1970 roku przedawkowała heroinę, była wtedy w narkotykowym ciągu. Przedawkowała, popełniła samobójstwo, a może to było jeszcze coś innego? Okoliczności tej śmierci są do dzisiaj niejasne. Album ukazał się już po jej śmierci, był wielkim hitem.

Reklama

Leonard Cohen był zawsze popularniejszy w Europie niż w Ameryce. Jego piosenki refleksyjne i poetyckie tłumaczone były na wiele języków. Dzisiaj to klasyki. Urodził się w Montrealu, dokąd jego matka wyemigrowała z Wolkovyska na Nowogródczyźnie. Była córką talmudysty, rabbiego, nauczyciela ze szkoły talmudycznej w Kownie. Młody Leonard jeszcze w Kanadzie pisał poezje, powieści. Sławę przyniosła mu piosenka „Suzanne”. Pierwszy album „Songs of Leonard Cohen” wydał w 1967 roku. Miał różne związki, ale mówił, że najdłużej był z Panią Depresją, potrafił pięknie o niej śpiewać. Zmarł w 2016 roku w wieku 82 lat.

Reklama
Reklama
Reklama