Tamara Łempicka była królową art déco. „Robię, co chcę i nienawidzę robić tego, co muszę”
Dziś mija 125. rocznica urodzin artystki
- Kamila Geodecka
Ciężko jest być kobietą na tym świecie. Żeby przeżyć, trzeba wykorzystywać swe ciało i posługiwać się seksem”, mówiła Tamara Łempicka, malarka uznawana za prawdziwą królową estetyki art déco. Malowała głównie kobiece akty, które w tamtych czasach były uznawane za bardzo odważne. Kolejne plotki dotyczące jej romansów z modelkami jedynie napędzały jej sławę. Sławę, której pragnęła, i którą sobie wywalczyła.
Była prawdziwą gwiazdą w paryskim międzywojniu. Uwielbiała głośne bankiety, rozmowy i kokietowanie. Bawiła się ze światem, więc cały świat bawił się także z nią. Udawała, kłamała, a gdy trzeba było, szła nawet do zakonu. W swoich obrazach zawsze była jednak perfekcjonistką. Chociaż artystka zmarła ponad 40 lat temu, jej sława wciąż trwa, a jej obrazy mają w swoich kolekcjach Madonna, Jack Nicholson czy Barbra Streisand. Wciąż jest gwiazdą i podbija salony, a jej prace sprzedawane są za miliony dolarów.
„Życie jest jak podróż. Spakuj tylko to, co najbardziej potrzebne, bo musisz zostawić miejsce na to, co zbierzesz po drodze”, mawiała Łempicka. Z okazji 125. rocznicy urodzin, przypominamy historię artystki.
Kim była Tamara Łempicka? Dzieciństwo, początki kariery
Tamara Łempicka urodziła się prawdopodobnie w 1898 roku w Moskwie, choć w jej metryce znajdziemy informację o tym, że przyszła na świat w Warszawie. Historycy sztuki podejrzewają, że artystka w pewnym momencie swojego życia po prostu sfałszowała dokumenty, co w tamtym czasie nie było aż tak skomplikowane. Jako dorosła kobieta zawsze powtarzała jednak, że jest Polką.
Artystka wychowywała się w Warszawie wraz z dziadkami od strony swojej matki. Zamożni Deklerowie należeli do elity towarzyskiej i kulturalnej oraz przyjaźnili się m.in. z Ignacym Paderewskim czy Arturem Rubinsteinem. Gdy mała Tamara była jeszcze dziewczynką, jej ojciec, zamożny rosyjski Żyd, zniknął z jej życia i nigdy nie powrócił. Sama artystka miała mówić, że jej rodzice się rozwiedli, jednak w rzeczywistości ojciec prawdopodobnie popełnił samobójstwo.
Gdy była już nastolatką, przeniosła się do Petersburga, by uczyć się malarstwa na kursach w Akademii Sztuk Pięknych. Wtedy zrozumiała, że sukces osiąga się nie tylko poprzez ciężką pracę, ale także odpowiednie znajomości. Artystka w ciągu dnia uczyła się rysunku pod okiem swoich mistrzów, a wieczorami uczestniczyła w balach i bankietach, poznając kolejne osoby ze świata elit.
Na jednym z takich balów poznała swojego męża – radcę prawnego Tadeusza Łempickiego, który uwielbiał korzystać z rozkoszy życia. Ta historia miłosna zaczęła się jednak nietypowo. Malarka zdawała sobie sprawę z tego, że nie jest klasyczną pięknością, dlatego na bal kostiumowy przyszła przebrana za chłopkę. Elementami przebrania były też gęsi, które miały niesamowicie hałasować. Tamara Łempicka osiągnęła jednak swój cel – została zauważona. Nie oznacza to, że nie musiała się dalej starać o względy przystojnego radcy prawnego. Z determinacją bywała w tych miejscach, w których bywał Łempicki. Kokietowała go i uwodziła swoją seksualnością. Udało się. Był ślub, zaraz potem na świat przyszło dziecko. A potem pojawiły się kłopoty. Nadeszła rewolucja październikowa.
CZYTAJ TAKŻE: „Atakował dziewczyny ostro, jak gladiator”. Nieznana historia Leopolda Tyrmanda i Barbary Hoff
Tamara Łempicka, Paryż, około 1931 roku
Tamara Łempicka – nie planowała zostać malarką
W czasie rewolucji w Rosji Tadeusz Łempicki został aresztowany przez bolszewików, a następnie trafił do więzienia. Pomogła mu żona, która ofiarowała swoje wdzięki szwedzkiemu konsulowi i wyciągnęła Łempickiego z aresztu. Następnie małżeństwo udało się do Paryża i tam zamieszkało. Tam również rozpoczęła się prawdziwa kariera artystki.
Tamara Łempicka nie marzyła jednak o wielkiej sławie malarki. Została do tego zmuszona, ponieważ po emigracji Tadeusz Łempicki nie chciał hańbić się pospolitą pracą, dodatkowo miał podobno traumę po pobycie w więzieniu. Wtedy siostra poradziła jej, by ta zaczęła malować. Faktycznie, lepszego miejsca do sprzedawania obrazów niż Paryż w tamtym czasie nie było.
Malowała głównie portrety i akty. Krytycy uwielbiali pisać o niej, jako o artystce malującej Amazonki – właśnie tak w tamtym czasie określano lesbijki. Wspominano także o tym, że Łempicka maluje kobiety nowoczesne, bezwstydne, nieznające hipokryzji oraz wstydu moralnego. „Są opalone i ogorzałe od wiatru, a ich ciała sprężyste” – pisał jeden z krytyków. Inni zarzucali jej przedstawioną na obrazach „cielesność graniczącą z kiczem lub przynajmniej grzechem”.
Łempicka malowała nawet po kilkanaście godzin dziennie. Mieszczaństwo, elita i arystokracja paryska – wszyscy ustawiali się w kolejce i zamawiali u niej głównie portrety, które później miały dekorować ściany zamożnych domów. Zamożna stała się także sama artystka, która jeszcze przed 28. rokiem życia zarobiła milion dolarów. Łempicka nie rezygnowała z bogatego życia towarzyskiego. Romansowała z marynarzami, robotnikami oraz swoimi modelkami. Nie brakowało też miłości grupowej, kokainy, haszyszu oraz szaleńczych bankietów wypełnionych nagością.
Zawsze punktem wspólnym była cielesność, którą artystka uwielbiała. Lubiła dotykać ludzi i na nich patrzeć, a ich płeć nie miała dla niej znaczenia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zagrała w takich dziełach jak „Noce i dnie”, czy „Barbara i Jan”. Z czasem odeszła w zapomnienie. Oto historia Janiny Traczykównej
Tamara Łempicka, Paryż, 1932 rok
Tamara Łempicka - życie w dwudziestoleciu międzywojennym
W 1929 roku namalowała jeden ze swoich najsławniejszych obrazów – „Autoportret w zielonym bugatti”. Obraz Łempickiej szybko stał się ikonicznym wizerunkiem kobiety dwudziestolecia międzywojennego. Przynajmniej tej nowoczesnej, którą Tamara Łempicka niezaprzeczalnie była. W jej autoportrecie widać fascynację futuryzmem, który w międzywojniu był tak ceniony. Liczyła się prędkość, wielkomiejskość, technika.
Na obrazie Łempicka ma pomalowane na czerwono usta, cerę ma bladą, patrzy spod przymrużonych oczu. Jest elegancka, nowoczesna. Stylizuje się na femme fatale i robi to w pełni świadomie. Zaciekawienie wzbudza również w dziennikarzach. Jeden z nich tak ją opisywał: „sylwetka zupełnie paryska. Duże, jasne, wnikliwe oczy, włosy blond i nos grecki, lekko zgarbiony. Usta ukarminowane i paznokietki wymanikiurowane ochrą. Wzrost, jak na kobietę, pokaźny. Stroje wymarzone, futra najdroższe! Budzi zaciekawienie już swoją prezencją”.
Tamara Łempicka była świadoma wszystkich swoich wdzięków i bez skrupułów je wykorzystywała. Żeby zdobyć jeszcze większą sławę, wysyłała swoje zdjęcia do największych i najbardziej luksusowych magazynów modowych. I po raz kolejny osiągnęła sukces – pisali o niej najwięksi i najpopularniejsi, w tym m.in. kultowy „Harper’s Bazaar”.
ZOBACZ TEŻ: Krystyna Cierniak-Morgenstern wspomina ślub z Januszem „Kubą” Morgensternem. Ich świadkiem był Cybulski
Tamara Łempicka, 25.01.1933 rok
Tamara Łempicka: życie na własnych zasadach
Tamara Łempicka starała się łączyć wiele ról: matki, żony, kochanki i prawdziwej artystki. Tak szybkie i intensywne życie musiało się jednak w końcu odbić na jej psychice. Łempicka przechodziła przez wiele stanów depresyjnych. Pierwszy raz zaczęła je odczuwać po rozwodzie z Łempickim w 1927 roku. Mniej więcej w tym okresie zmarła także jej przyjaciółka oraz modelka Ira Parrot. Co tak naprawdę łączyło te dwie kobiety? Tego już nigdy się nie dowiemy, ale sam Łempicki mówił, że Parrot była prawdziwą miłością jego żony.
W końcu artystka poszła do lekarza, który zasugerował jej, że powinna wyjechać na chwilę z Paryża i odpocząć. Ta podeszła jednak dość kreatywnie do tej propozycji. Wraz z młodą Amerykanką, która odwiedziła ją wtedy w Paryżu, wyjechała do Florencji i udawała… uczennicę w jednej ze szkół dla panien. Rozpoznał ją jedynie nauczyciel malarstwa, który doskonale znał jej obrazy. Nie zdekonspirował jednak artystki.
We Włoszech rozdawała też autografy jako… Greta Garbo, która była jej ulubioną aktorką. Wyjątkowa charyzma pozwalała jej na wszystko, a że uwielbiała być podziwiana, szła przez miasto i podszywała się pod inne gwiazdy. Po raz kolejny jej determinacja spowodowała, że osiągnęła cel, który wydawał się nieosiągalny.
Gdy w latach 30. wszyscy w Europie wyczuwali już zbliżającą się wojnę, Łempicka postanowiła uciec do klasztoru i zostać zakonnicą. Przygoda w zakonie skończyła się tym, że namalowała portret matki przełożonej.
PRZECZYTAJ TEŻ: Krzysztof Janczar na czwartym roku studiów rozkochał w sobie profesorkę baletu. Ten związek wywołał skandal
Charles Alvar-Harding, Tamara Łempicka, Venice Lido, 1938 rok
Tamara Łempicka: związki, romanse
W 1934 roku Łempicka ponownie wyszła za mąż za niezbyt urodziwego, ale za to obytego i wrażliwego barona Raoula Kuffnera de Dioszegh. Ich związek był otwarty i artystka mogła bez przeszkód kontynuować swoje romanse. W 1939 roku razem z mężem uciekła jednak z Europy i przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Przy wjeździe zadeklarowała, że jej zawód to… pani domu. Taka praca została też wpisana do jej oficjalnych dokumentów wizowych i w ten sposób przedstawiano ją potem także w prasie. „Baronowa z pędzlem” lub „malująca pani domu” – pisali o niej.
Łempicka wiedziała już jednak doskonale, w jaki sposób zdobyć sławę. Tak jak w poprzednich latach, przygotowywała bankiety, na które zapraszała elity Hollywood. Co ciekawe, na swoich eleganckich przyjęciach podawała… bigos. O hucznych imprezach w ogromnej rezydencji szybko dowiedzieli się wszyscy w Los Angeles. W taki sposób Łempicka stała się rozpoznawalna oraz ponownie zaczęła malować portrety elit – tym razem amerykańskich. W 1943 roku razem z mężem przeniosła się do Nowego Jorku, gdzie wciąż malowała w swoim charakterystycznym stylu. Prasa nie traktowała jej jednak poważnie. Raczej zwracano uwagę na jej głośne życie prywatne.
Wojna musiała odcisnąć piętno na artystce oraz jej pracach. Tamara Łempicka zaczęła zwracać się ku tradycji surrealistycznej i abstrakcyjnej. W tym czasie malowała obrazy przedstawiające biedę, projektowała także mundury dla żołnierek, działała charytatywnie. Jej sława zaczęła powoli gasnąć.
Po śmierci męża w 1962 Łempicka przeniosła się do Teksasu, gdzie jej sztuka nie została dobrze przyjęta i artystka zrezygnowała z wystawiania swoich prac. Dopiero w latach 70. ponownie zwrócono na nią uwagę. Największe zainteresowanie budziły jednak wciąż jej dzieła z lat 20. i 30.
W 1978 roku przeprowadziła się do Cuernavaca w Meksyku. Tam też zmarła podczas snu 19 marca 1980 roku. Jej prochy zostały rozsypane z helikoptera nad wulkanem Popocatepetl – dokładnie tak, jak sobie przed śmiercią zażyczyła.
Więcej prac Tamary Łempickiej można zobaczyć w albumie pt. „Tamara Łempicka” wydawnictwa Bosz