Reklama

Od 30 lat wspiera WOŚP, chociaż tego nie nagłaśnia. W tym roku na aukcję zostały wstawione dwie torebki, na których namalowała obrazy. Prawdę mówiąc tego jeszcze nie było – kupujesz torbę jako dzieło sztuki. Hanna Bakuła udzieliła nam krótkiego wywiadu, bo jak zwykle jest bardzo zapracowana.

Reklama

Krystyna Pytlakowska: Zawsze myślałam, że jesteś artystką, która zamyka się w swoim świecie, nie bierze udziału w akcjach charytatywnych, skupiona na sobie i swojej twórczości. Okazuje się, że się myliłam...

Hanna Bakuła: Ależ ja miałam przez 22 lata imienną fundację, która się opiekowała domami dziecka, Organizowałam co roku plenery, na które jeździłam z „moimi” dziećmi. Było ich w sumie 220 i myślę, że to jakoś świadczy o tym, że jednak się interesuję nie tylko moim wewnętrznym światem. Całe życie udzielałam się społecznie.

Z tym człowiek się rodzi?

Jestem z domu, w którym staraliśmy się pomagać biednym, dawaliśmy im ubrania, babcia dokarmiała biedne dzieci. Jestem nauczona, że trzeba pomagać tyle, i ile mogę .

Na Orkiestrę daję obrazki, tylko nikt się tym nie interesuje, bo mam przyprawioną gębę skandalistki. Nikt nie patrzy, co naprawdę robię. Bardzo dużo osób pyta, czy ja jeszcze maluję, a przecież mam własną galerię internetową. Ludzie wolą mówić to, co im się wydaje niż to, co jest naprawdę.

Bo Ty sama swoimi książkami i wypowiedziami przyklejasz sobie taką etykietkę

Ja? To mnie ją przyklejają. Ludzie wolą, żebym była aspołeczna, żebym paliła cygara na iglicy Pałacu Kultury. A ja jestem ciężko pracującą artystką, która pomaga tyle, ile może.

Czytaj także: Licytacje na 30. Finale WOŚP - co wystawiły polskie sławy?

Archiwum prywatne Hanny Bakuły

Ale to nudne. Lepiej postrzegać Cię jako barwnego i odważnego ptaka, który lubi wstrząsnąć konwencjonalną moralnością. Za chwilę kolejny finał WOSP, na który wystawiłaś dwie torebki...

Torebki wystawia dystrybutor włoskiej firmy Obag, który zwrócił się do mnie z prośbą, żebym namalowała na nich swoje wzory, co uczyniłam. Naprawdę bardzo pięknie to wyszło. Sama byłam pod wrażeniem, bo nie widziałam takich torebek wcześniej. W dodatku można je składać i rozkładać, dowolnie komponować. Można je obejrzeć w Internecie. A ja daję na Orkiestrę moją oprawioną akwarelę.

A jaka jest cena wywoławcza torebek?

Nie wiem. Taka torebka kosztuje w sklepie, bez mojego rysunku, około 500 złotych. Pewnie osiągnie 1000. Moja akwarela musi mieć cenę wywoławczą 1500.

Co ci daje świadomość, że dokładasz swoją cegiełkę dla dzieci?

Słucham!? Przyjemność! Gdyby mnie to męczyło, to bym tego nie robiła. Jestem osobą aktywną, bardzo społeczną i upolitycznioną, po prostu musicie mi zdjąć gombrowiczowską gębę, którą mi nałożyli dziennikarze.

Jakie masz kontakty z Owsiakiem?

Nie mam żadnych kontaktów, poza wielkim podziwem i walką o jego Orkiestrę. Okropne są inwektywy i pomawianie go, że złodziej i ile z tego ma. Ludzie są wstrętni. Ja sama znam dzieci, które były leczone jego sprzętem. I wiem, jak cudowne jest to, że potrafi zjednoczyć wiecznie skłóconych Polaków, jak potrafi wyprowadzić na ulice ludzi w każdym wieku, którzy zbierają pieniędze i naprawdę są tego rezultaty.

To nie tak, że dajesz na fundację i okazuje się, że samo utrzymanie biura kosztuje 20 tys. miesięcznie, a dzieci dostają tylko część. Owsiak jest cudownym, energetycznym uparciuchem. Myślę, że to jedna z ładniejszych osób na świecie.

Czytaj także: Jurek Owsiak i Lidia Niedźwiecka-Owsiak od lat tworzą zgrany duet. Oto historia ich miłości!

Materiały prasowe

Co namalowałaś na torebkach?

To, co zwykle maluję: koty, kobiety, kapelusze.

Drzewa, pejzaże?

No nie, chyba że byłby to pejzaż spod Pruszkowa, płaska linia i pole...

I naprawdę nie robisz tego dla poklasku?

Znowu ta gęba gombrowiczowska, ja niczego nie robię dla poklasku, wszystko robię dla siebie, kocham swoją pracę. Całe życie robiłam to, co chciałam, nigdy u nikogo nie pracowałam, nikt mi nie zwracał uwagi. Jestem osobą kontrowersyjną, ale wolną. I to jedyną wolną osobą, jaką znam osobiście. Nie mam żadnych zobowiązań. Po prostu zajmuję się sztuką i uważam, że sztuka jest najważniejsza.

Ale żyjesz ze sztuki.

Żyję dobrze, na obu półkulach, bo w Ameryce też żyłam wyłącznie z malowania, nigdy nie pracowałam. Chyba umiem malować, tak mi się wydaje.

Skromnie to zauważyłaś…

Jestem czasem za skromna. Artystą się człowiek rodzi. Nie można nim zostać, nie można wytresować dziecka na artystę. Przez sześć lat chodziłam na lekcje fortepianu, ale nie zostałam pianistką. Natomiast malowałam od czwartego roku życia i nie tak, jak dzieci, jakieś patyki powtykane, tylko jak namalowałam psa, to był pies prawdziwy. Myślę, że w najszerszym pojęciu, jednak talentem steruje Bóg. I tego nie można się nauczyć, to jest dar.

Czego ci życzyć noworocznie - wypada, bo jeszcze styczeń?

Życz mi, żeby z wiekiem czas się nie kruczył, powinien rozciągać. Przypomnij sobie, jak strasznie długi był dzień, kiedy byłyśmy małe. Dzień się nie kończył... A teraz się budzę i już muszę iść spać. W międzyczasie usiłuję coś naprawdę zrobić, ale nie zawsze wychodzi. Życzę wszystkim żeby mieli więcej czasu, a jednocześnie, żeby jak już chcą pomagać, to żeby naprawdę starali się pomóc i na pewno nie dla poklasku. Ja maluję z potrzeby serca, Owsiak, pomaga ludziom z potrzeby serca.

Jaka suma by cię po licytacji satysfakcjonowała?

Powinno się za torebkę z oryginałem mojego obrazka, zapłacić minimum10 tys.

A może więcej?

Przekonamy się niedługo.

Reklama

Czytaj także: Łukasz Berezak: „Wierzę, że opanuję tę chorobę. Najważniejsze to nie tracić ducha”

Archiwum prywatne Hanny Bakuły
Materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama