Ojciec Pio – zwykły człowiek, czy święty obdarzony nadprzyrodzonymi mocami?
Najbardziej znany święty XX wieku był uwielbiany i podejrzany o skandale
Ojciec Pio przez całe życie zmagał się z zarzutami o oszustwo i skandal. Podejrzewano, że jego słynne stygmaty - broczące krwią rany na dłoniach i stopach to wynik samookaleczenia. Pisano, że ojciec Pio żyje niemoralnie, a zakonnicy manipulują nim i zbijają majątek na handlu jego relikwiami i „rzekomymi” cudami. Był kontrowersyjny dla wiernych i niewiernych. Już w latach 20. ubiegłego wieku przesłuchiwało go Święte Officjum (dawna Inkwizycja) z Watykanu. Jednocześnie niemiłosiernie wyśmiewała go gazeta „Italia laica”, według jej satyryków Ojciec Pio „pachnie różami, świdruje oczami, przywraca wzrok ślepym, włosy łysym, a dziwkom cnotę”. A jednocześnie do San Giovanni Rotondo, gdzie mieszkał i odprawiał msze ciągnęły tłumy ludzi z całego świata. Ojciec Pio stał się sensacją i bohaterem mas.
Jego przypadek wydaje się rzeczywiście niezwykły. Lekarze, którzy badali go po śmierci, twierdzili że nie miał w sobie kropli krwi. Wcześniej potrafił mieć gorączkę dochodzącą do 49 stopni, czego nikt nie potrafił wyjaśnić. Był widziany w różnych miejscach w tym samym czasie, w każdym razie takie są świadectwa. Sam mówił, że jest tam, „gdzie go Bóg posyła”. O pomoc w uzdrowieniu swojej przyjaciółki doktor Wandy Półtawskiej poprosił go przed laty biskup Karol Wojtyła. Doktor Półtawska wyzdrowiała z raka, co było niemożliwe, a w każdym razie trudne do wytłumaczenia medycznie. Niektóre opowieści o ojcu Pio czyta się jak legendy - na przykład piloci opowiadali, że gdy mieli bombardować rejon San Giowanni Rotondo, na niebie ukazywał się zakonnik, a samoloty same zmieniały kurs. Trudno w to uwierzyć, ale na San Giowanni Rotondo nie spadła żadna bomba. Niezwykłe historie przydawały zakonnikowi niezwykłej popularności.
Legendarne były też jego msze i spowiedzi, chociaż nie był najmilszym księdzem. Potrafił w czasie spowiedzi wyskoczyć z konfesjonału i krzyczeć na ludzi, że nie mówią mu całej prawdy. W czasie komunii pomijał ludzi, jeśli uważał, że zataili grzechy. Podobno czytał w ludzkich sercach i widział całą prawdę. Jak wyglądało życie Ojca Pio?
Zobacz też: Janusz i Elżbieta Gajosowie: czwarta żona okazała się miłością jego życia
Kim był Ojciec Pio?
Franciszek Forgione, bo tak się nazywał, urodził się w 1887 roku w Pietrelcinie, wiosce położonej nieopodal Benevento, na południu Włoch, w ubogiej Kampanii. Miał ośmioro rodzeństwa. Cała rodzina była od pokoleń bardzo religijna, państwo Forgione codziennie chodzili na mszę, codziennie wieczorem odmawiali różaniec, pościli nie jedząc mięsa trzy razy w tygodniu. Mały Franciszek od dziecka miał skłonności do zadawania sobie pokuty i umartwiania się, na przykład sypiał na posadce i podkładał sobie pod głowę kamień. Jako 15-latek wstąpił do zakonu Kapucynów i tam przywdział habit zakonny. Przyjął imię Pio, na cześć papieża Piusa V. W 1916 roku został wysłany do klasztoru kapucynów Matki Bożej Łaskawej w San Giovanni Rotondo, gdzie mieszkał do końca życia, przez 81 lat.
Ojciec Pio został tam przewodnikiem duchowym dla wielu ludzi. Uważał ich za swoje córki i synów. Jako ksiądz zalecał m.in. cotygodniową spowiedź, codzienną komunię świętą , medytację i rachunek sumienia. Spowiedź porównywał do sprzątania pokoju. Zalecał, aby dwa razy dziennie odbywać medytację i robić rachunek sumienia. Pytany o wiedzę teologiczną mówił „Módl się, wierz i nie martw się".
Zobacz też: Choć sam cierpiał przez chorobę, zawsze pomagał innym. Do końca zachowywał pogodę ducha...
Ojciec Pio i stygmaty
Największe zainteresowanie budziły jego stygmaty. Dla wierzących były widomym znakiem świętości zakonnika i cudu, jakiego doznał. W ciągu 2 tysięcy lat historii kościoła tylko 400 osób miało stygmaty, nigdy żaden ksiądz. Ojciec Pio po raz pierwszy zobaczył je w 1911 roku. Podobno przeraził się, bał się upokorzenia. Pisał do znajomego zakonnika: „W środku obu dłoni pojawiły się czerwone plamy o wielkości centymetra. Towarzyszył temu silny i przenikliwy ból, dotkliwszy w lewej ręce. Ból odczuwam także pod stopami”. Stygmaty zniknęły i pojawiły się ponownie w 1918 roku. Ojcu Pio miał się wtedy ukazać Chrystus i włócznią przebić mu bok. Była to piąta rana, obok dwóch na dłoniach i na stopach. Ojciec Pio maił też odczuwać ból biczowania i korony cierniowej.
„Od czwartku aż do soboty, a także we wtorek przeżyłem ogromne boleści. Serce, dłonie, stopy – jakby przeszyte szpadą – tak straszliwego bólu”, pisał. Rany te nigdy się nie goiły, ale też nie powodowały stanu zapalnego. Stygmatom towarzyszyły wizje i niezwykłe moce, które otrzymał włoski kapucyn, m.in. dar bilokacji, lewitowania, uzdrawiania. Z ran – chociaż okropnie bolały – wydobywał się cudowny zapach przypominający fiołki. Podobno czuli go też lekarze będący przy śmierci zakonnika. Ten zapach miał mieć uspokajającą i uświęcającą moc (według kościoła to tzw. woń świętości).
Dlaczego ojciec Pio chodził w rękawiczkach
Stygmaty były traktowane podejrzliwie, także w samym kościele. O oszustwo podejrzewał Ojca Pio sam Agostino Gemelli, zakonnik i lekarz, którego imię nosi słynna klinika w Rzymie. Uważał, że Pio jest ignoratem i psychopatą, który sam się okalecza wykorzystując łatwowierność ludzi. Przyznał się jednak po latach, że podczas wizyty w San Giovanni nie badał stygmatyka, co podważyło jego zarzuty. Z ramienia Świętego Oficjum rany zakonnika analizował biskup Raffaello Rossi. Przyjął, że mogą mieć trzy źródła: pochodzić od cięcia nożem, od demona albo z cudu. Po długich badaniach lekarze – nie wiadomo, na ile niezależni od Watykanu – uznali, że to cud. Z kolei profesor Sergio Luzatto, jeden z biografów ojca Pio uważa, że rany zakonnika zrobione zostały przy użyciu fenolu. Była to jedna hipotez, krążących od lat. Ojciec Pio miał kupować fenol w miejscowej aptece i prosił aptekarkę Marię de Vito, by zachowała to w tajemnicy. A rękawiczki nosił, by nie trzeba było stale podrażniać swoich okaleczeń. Ale czy tak było? W czasie, którego dotyczył zarzut we Włoszech szalała Hiszpanka, fenolem odkażano igły, a ojciec Pio był jednym z tych, którzy robili zastrzyki chorym.
Chorował, walczył z diabłem, podróżował w czasie medytacji
Tak czy inaczej stygmaty jakoś do niego pasowały. Ojciec Pio od dziecka był otwarty na cierpienie, uważał że prowadzi ono do Boga. Cierpiał na mnóstwo chorób i dolegliwości. Miał zapalenie żołądka, które potem przeszło w owrzodzenie, nieżytowe zapalenia gardła, nosa i uszu, kamienie nerkowe wywołujące ogromne bóle. Był operowany na przepukliny i torbiel, w latach 60 miał raka ucha, brał naświetlania. Chorował też na oskrzela i opłucną, cierpiał na astmę, co spowodowało, że dwukrotnie został odesłany do domu podczas pierwszej i drugiej wojny światowej. Kiedy odprawiał Mszę Świętą wierni widzieli, jak zmagał się z bólem, czasem po twarzy płynął mu pot, czasem płakał. Mówili, że „widać było prawdziwą ofiarę”, która dokonywała się na mszy.
Wiele razy miał go też atakować diabeł, który ukazywał mu się pod postacią świetlistego anioła, kobiet, papieża, świętego Franciszka. Ponadto kiedyś zwierzył się, że śpi tylko siedem godzin w roku, potrafił przeżyć 20 dni na samej tylko Eucharystii.
Zobacz też: Przyjaźnił się z Janem Pawłem II, Korą i hipisami. Niezwykła historia ks. Adama Bonieckiego
Legendy krążyły o jego darze bilokacji - czyli obecności w dwóch miejscach naraz. Sekretarz prymasa Węgier opowiadał, że podczas pobytu w wiezieniu, w 1956 roku kardynał bardzo pragnął odprawić Mszę św. Pewnego dnia Ojciec Pio zjawił się w jego więziennej celi, przynosząc ze sobą to, co potrzebne do sprawowania Eucharystii, nawet służył mu do Mszy. W 1933 r. zakonnik z Pietralciny pojawił się papieżowi Piusowi XI w Watykanie podczas audiencji kardynałów Siri i Gasparriego. Wszyscy trzej widzieli Ojca Pio klęczącego przed Papieżem. „ Kto przyszedł?" zapytał Pius XI. Zakonnik pochylił się, ucałować jego ręce i nogi. Potem okazało się, że w tym samym czasie modlił się z braćmi w San Giovanni. Ludzie przysyłali listy dziękując za wizytę, przepraszali, że nie zaprosili ojca na obiad, a on podobno był u nich podczas swojej …medytacji.
Uzdrawiał i wskrzeszał?
Do Watykanu co rusz trafiały też nowe świadectwa dokonanych przez niego uzdrowień. Mówiono, że Gemma di Gorgi, która urodziła się bez źrenic, zaczęła normalnie widzieć, rzekomo za sprawą modlitwy Ojca Pio. Pojawiły się też opowieści o ludziach wyleczonych z nowotworów, a nawet wskrzeszonych. Biograf zakonnika Renzo Allegri przywołuje w swojej książce historię kobiety, która wybrała się do San Giovanni Rotondo z ciężko chorym niemowlęciem, które umarło w drodze. Matka ukryła zwłoki w bagażu. Kiedy położyła je przed stygmatykiem, ten powiedział: "Czego wrzeszczysz? Nie widzisz, że twój syn śpi?". Dziecko ponoć ożyło. Najbardziej ujmujące jest świadectwo jednej z zakonnic, która złamała nogę i z uśmiechem podziękowała Ojcu Pio za cud mówiąc: przecież mogłam złamać dwie.
Ojciec Pio: jak zmarł, ostatnie słowa
Chyba największy problem z zakonnikiem miał sam kościół. Wielu księży i biskupów protestowało przeciwko jego beatyfikacji i kanonizacji – świętym został w maju 1999 roku, za czasów Jana Pawła II. Ktoś widział jak się pudruje i oblewa wodą kolońską, ktoś inny pisał, że wracał, zaróżowiony” ze spotkań z kobietami. W latach 20, podczas badania stygmatów dostał od władz kościelnych zakaz uczenia dzieci, odprawiania mszy i spowiadania. Ale szybko ten zakaz cofnięto. Były plany, żeby Ojca Pio przenieść w inne miejsce, bo pojawiły się skargi na sam zakon. Ale wtedy w San Giovanni i Benevento wybuchły niemal masowe zamieszki. Kult Ojca Pio był w końcu fenomenem, także społecznym. Trwa do dzisiaj, choć zakonnik zmarł wiele lat temu - 23 września 1968 roku. Pod koniec życia był tak słaby, że nie mógł się poruszać. Zmarł w szpitalu, jego ostanie słowa brzmiały: „Jezus Maria, Jezus Maria”. Przed śmiercią zniknęły jego stygmaty. Ciało Ojca Pio zostało wystawione w szklanej trumnie w krypcie w klasztorze. Jednak jego twarz jest już dzisiaj silikonową maską. Osoba Ojca Pio nadal pozostaje tajemnicą i może w tym jego siła