W ich związku doszło do poważnego rozłamu. Z czasem Urszula i Tomasz Kujawski dali sobie drugą szansę
Dlaczego przed laty przekreślili tę miłość?
Był dla niej największym wsparciem, gdy ona była w żałobie. Mieli być przyjaciółmi, trwają przy sobie do dzisiaj. I choć w przeszłości w ich związku nie brakowało kryzysów, wyszli z nich zwycięsko. Oto historia Urszuli i Tomasza Kujawskiego.
[Ostatnia aktualizacja tekstu na viva.pl: 22.08.2024 rok].
Urszula i Tomasz Kujawski — historia miłości
Ona słynna i utalentowana wokalistka, on przystojny dźwiękowiec. Pracował dla jej zespołu. Zajmował się wówczas nagłośnieniem i sprzętem. I choć teoretycznie pochodzili z dwóch różnych światów, ciągnęło ich do siebie. Zaprzyjaźnili się i zaczęli pracować nad kolejnymi utworami. „Dziś czasem siadamy i wspominamy tamten okres, żeby nie zapominać, co nas scementowało. W tamtym dramacie jest nasza siła. Wierzę, że wszystko pod słońcem ma jakiś cel. Staszek często powtarzał: „Miłość trwa wiecznie, to tylko ludzie się zmieniają". Myślę, że chciał, żebym po jego śmierci nie została sama. Wiedział, że to by mnie zniszczyło”, wspominała artystka w rozmowie z kobietą.pl.
Tomasz Kujawski, który do trzeciego roku życia mieszkał w Libii i nazywał się Samir Mohamed wszedł do życia Urszuli niedługo po tym, jak straciła swojego poprzedniego partnera — Stanisława Zybowskiego. To właśnie z kompozytorem miała być do samego końca. Życie jednak napisało jej inny scenariusz. Muzyk odszedł w 2001 roku. Przyczyną śmierci był nowotwór. I to właśnie Tomasz wspierał piosenkarkę w najtrudniejszym okresie. „Znał Staszka i był świadkiem naszej miłości. A po jego śmierci pierwszy podał mi pomocną dłoń. Był może zagubiony, miał jednak w sobie ogromne pokłady dobroci, co mu zostało do dziś”, zdradziła VIVIE! w 2017 roku. „Ula też nie dawała sobie rady po stracie męża, mogła zaprzepaścić swoją karierę… Wybrała wariant, żeby się ocalić”, dodawał.
Dzieliła ich różnica wieku, mówiono też o tym, że Kujawski chce wykorzystać ulubienicę publiczności. Oni jednak dzielnie stawili czoła wszystkim osobom, które ich krytykowały. „Utarło się, że fajnie jest, jak facet ma młodszą dziewczynę, ale nie odwrotnie. Jestem bardzo buntowniczą osobą i bardzo mnie to wkurza. Kurczę, on był bardzo młody, miał dwadzieścia kilka lat, ale ja też byłam wtedy młoda (śmiech). Czułam się młodo, nie robiłam nikomu krzywdy. Kochaliśmy się i tak jest do dziś. I nikt nie ma prawa nawet zipnąć”, czytaliśmy w naszym magazynie. „Ważne było serducho, które wyczuwałam w tym facecie, i koniec. Ważna była miłość i bycie z człowiekiem, który rozumie takie rzeczy”.
Przypomnijmy, że w 2003 roku para doczekała się synka, a małżeństwem są już od ponad 20 lat. „Jak pojawił się Szymon, to, że w ogóle go urodziłam, było cudem. Miałam już 42 lata, nie planowałam drugiego dziecka. Myślę, że w tym wszystkim był jakiś cudowny sens – syn nas scementował”, mówiła Elżbiecie Pawełek.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tak Robert Lewandowski zareagował na nowego partnera mamy: „Na początku dzieci patrzyły na nas z przymrużeniem oka”
Urszula szczerze o kryzysie w związku i chwilowym rozstaniu z Tomaszem Kujawskim
I choć ich związek wzbudzał wiele emocji i przechodził kryzys, udowodnili, że ich uczucie jest silniejsze. Co ich złamało? Między innymi negatywne głosy. „Czytaliśmy o sobie tysiące bzdur, co tylko mnożyło nieporozumienia i oddalało nas od siebie. Na szczęście nie straciliśmy siebie do końca. Jesteśmy, żyjemy i mamy się dobrze. Nasze życiowe potknięcie było groźne, ale przynajmniej trzymaliśmy się za ręce i dzięki temu nie porozbijaliśmy sobie nosów. Wręcz przeciwnie — podnieśliśmy się i jesteśmy bogatsi o te doświadczenia. I nie straciliśmy ochoty na ciąg dalszy tej szkoły życia", czytaliśmy w Gali w 2006 roku.
W tym samym intymnym wywiadzie wokalistka zastanawiała się, co jeszcze mogło być przyczyną kryzysu. „Może nie wytrzymaliśmy presji? Dopiero teraz dociera do mnie, ile przeszliśmy przez te ostatnie lata. Oboje staliśmy pod murem oczekiwań otoczenia, przyjaciół, prasy. Wszyscy doszukiwali się w naszym związku jakiegoś podstępu, interesu. Znajomy psycholog, przeglądając wywiady z nami, stwierdził, że w tych rozmowach cały czas się bronimy. Mamy zaciśnięte piąchy i zajmujemy się głównie odpieraniem zarzutów. Podświadomie czuliśmy wielkie ciśnienie, potrzebowaliśmy przestrzeni. Poza tym musieliśmy od siebie odpocząć. Rozstając się z Tomkiem, uciekałam przed uczuciem, które mogło nas zabić. Niezależnie od tego, jak paradoksalnie by to zabrzmiało, bo kochaliśmy się bardzo", opowiadała w 2006 roku.
Podkreśliła jednak, że Tomek próbował naprawić ten związek. „Próbował. Ale wreszcie zdał sobie sprawę, że musi zacząć myśleć również o sobie. Tomek jest niezwykle szczerym człowiekiem i nie ma zwyczaju trzymać w sobie tego, co go gnębi. Ja też zrozumiałam, że całe nasze życie kręci się wokół moich potrzeb. To nie było zdrowe i musieliśmy to zmienić [...] Nareszcie mogę powiedzieć, że jest uśmiechniętym młodym mężczyzną. Ma w sobie dużo energii, planów. Odżył, ma wielu nowych, wspaniałych przyjaciół i bardzo się z tego cieszę", przyznała.
„Mam nadzieję, że nigdy nie pomyślę: „Nieudany związek zakończony rozstaniem". Bo mimo że nie zawsze był łatwy, to jednak piękny i rozwijający. Na wiele rzeczy musiałam spojrzeć inaczej. Wiem już, że muszę mieć swoją przestrzeń, z jej granicami, znakami zakazu wjazdu i tak dalej. Do tej przestrzeni mogę kogoś zaprosić albo nie. W ostatnich kilku latach nauczyłam się rozumieć, co jest dla mnie ważne. Jestem zodiakalnym Wodnikiem. Jest we mnie potrzeba ciągłego rozwoju i dobrze pojętego egoizmu. I powoli zaczynam rozumieć, że to, czego chcę, często nie jest tym, czego potrzebuję", dodawała.
W Gali w 2006 roku stwierdziła również, że „Tomek dał mi 100% siebie i swojego czasu. On poświęcił się temu, by nasz dom jakoś funkcjonował. Bardzo chciał i robił wszystko, żebym jak najszybciej wróciła do pracy i znów była na topie. Dzięki temu mogę być na nowo silną kobietą i liderem zespołu. Nauczyłam się już żyć swoim życiem. Myślę, że moją nową płytą będę mogła mu za to podziękować". Wyznała, też, że oboje zaczęli trenować, nie tylko ze względu na wygląd, ale komfort psychiczny.
„Oboje totalnie go zmieniliśmy. Jesteśmy mocniejsi psychicznie. Chcemy żyć zdrowo. Tomek codziennie biega, ja też wzięłam się za siebie, bo wierzę, że stres i negatywne emocje można z siebie wyrzucić, uprawiając sport, męcząc się i pocąc", zwierzyła się. „Co więcej, teraz dużo lepiej się rozumiemy. Jesteśmy przyjaciółmi i wreszcie stać nas na totalną szczerość. Mamy świadomość, że przez dziecko jesteśmy związani ze sobą do końca życia. Do wychowania Szymka oboje podchodzimy bardzo poważnie".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Marianna Janczarska poruszająco opowiedziała o ostatnich chwilach ojca. „Tata aż się bał, co się za chwilę wydarzy, że jest za fajnie"
„W pewnym momencie opuściła mnie potrzeba udawania — nawet przed sobą, że jestem taka dzielna i że we wszystkim daję sobie świetnie radę. Po prostu czułam, że nie mam wystarczająco dużo czasu, by być sobą, że przyjmuję na siebie zbyt dużą odpowiedzialność w związku i że brakuje mi dostatecznie wolnej przestrzeni. Musiałam zdobyć się na większą asertywność i poprosić o tę przestrzeń dla siebie. Kiedy już z Tomkiem zamieszkaliśmy osobno, poczułam, że nieźle sobie radzę, ale też bardzo tęsknię. Nie opuszczało mnie poczucie odosobnienia i tego, że to okrutne być tak daleko od człowieka, którego się kocha", dodawała.
Natomiast w 2017 roku na łamach magazynu VIVA! Tomasz przyznał, że „Nieraz trzeba się rozstać, żeby zobaczyć się z boku, za sobą zatęsknić… ”. Urszula natomiast dodała, że: „Gdzieś po drodze się pogubiliśmy. Nie było nikogo, kto mógłby nam pomóc. Mamy za sobą wiele zakrętów, ale na szczęście udało nam się pozbierać. Albo na tyle mocno w sobie zakochać, żeby o siebie zawalczyć”. Okazało się również, że powodem rozłamu w ich związku było uzależnienie Tomka od alkoholu. „Tomek popadł w nałogi, w końcu kazałam mu się wyprowadzić z domu, co nie znaczy, że przestałam go kochać. Zaczął jednak pracować nad sobą. Tym samym dowiódł, że poważnie traktuje nasz związek”, czytaliśmy.
„Oczywiście zazwyczaj usiłowałam go wytłumaczyć. Brałam pod uwagę, przez co przechodzi. Słowem, byłam współuzależniona. To również moje pobłażanie sprawiło, że tak się rozwijał, rozwijał, rozkręcał, rozkręcał… W końcu odbił się od ściany. Wiedzieliśmy, że dalej tak być nie może, że musi nam ktoś pomóc, bo sami z tego nie wyjdziemy. Nie spodziewał się jednak, że każę mu się wyprowadzić, że zagrożę rozstaniem [...]. Nie było więc innego wyjścia niż rozstanie. Terapia szokowa", pisała artystka w swojej autobiografii.
Połączył ich wówczas syn, który sprawił, że na nowo się w sobie zakochali. W dodatku Tomek wziął sprawy w swoje ręce. Postanowił pójść na terapię, która trwała dwa lata. „Miałem świadomość, że nadużywałem różnych rzeczy, poczynając od alkoholu. O narkotykach wolę nie mówić, raczej o uzależnieniach. Nie miałem nad tym kontroli. Było mi bardzo ciężko, bo sam tego problemu nie widziałem”, opowiadał.
„Nie wiem, jakim cudem udało nam się wyjść na prostą. Urszula w tamtym okresie też nie była osobą idealną. Nie tylko mnie dopadły uzależnienia. Tylko że ja byłem na wierzchu – młody, rozbuchany, emanujący swoimi nałogami i bezradnością. Ona sprytnie się pode mną ukrywała. Ale jestem jej wdzięczny, że dała mi szansę. To był z jej strony duży akt odwagi, że pozwoliła mi zamieszkać z naszym synem na drugim końcu Polski, we Wrześni”, kontynuował.
Dzisiaj oboje budują swoją miłość na nowo. Wolą też unikać błysku fleszy, bo jak sami twierdzą, ich miłość jest ponad wszystko. „Czuję się cały czas kochana. Zakładam rano swój ulubiony dresik, wiem, że źle się prezentuję, a mój facet mówi: „Pięknie wyglądasz, daj buziaczka”. A ja: „Nie wygłupiaj się!”, przypomniała ciekawą anegdotkę.
„Dziś nie boję się o nasze relacje. Miłość bywa ślepa i przelotna, a nas łączy dziecko i… kredyty (śmiech)”, deklarują. ,,Jesteśmy teraz mądrzejsi, uważniejsi i staramy się unikać konfliktów. Nie wracamy do demonów przeszłości. Tomasz nie pije już od czternastu lat. To dla mnie jakiś komos! Ale, jak powiedziała mi kiedyś pani psycholog, Tomek ma dobrą matrycę, czyli jest dobrym człowiekiem", dodali w Plejadzie w 2018 roku.
Przed laty Urszula na łamach magazynu Gala została zapytana o to, jak widzi swoją przyszłość. W odpowiedzi mogliśmy wówczas usłyszeć: „Mam nadzieję, że będzie piękna". I tego jej życzymy. Aby jej miłość i szczęście nigdy nie zgasły.
CZYTAJ TEŻ: Zerwał współpracę, by pozostać sobą. Michał Szpak ryzykował całą karierę: „Wyzwalający, ale trudny czas”