„Starzeją się jak inni. Ale gdy zaczynają grać, dzieją się cuda!”. Rolling Stones ma już 54 lata!
1 z 10
The Rolling Stones ikona popkultury, zespół legenda, który wciąż zarabia krocie. Rockmani czy już biznesmeni? Sprzedali 300 milionów płyt. A na trasach koncertowych zarobili prawie dwa miliardy dolarów. The Rolling Stones to dla wielu najwybitniejszy zespół w historii muzyki. Grają już 54 lata. Dziś obchodzimy rocznicę powstania zespołu. Nawet teraz Mick Jagger, Keith Richards, Charlie Watts i Ronnie Wood nie zwalniają tempa. „Kiedyś śmiałem się, że wolałbym umrzeć, niż śpiewać te same piosenki do czterdziestki. A teraz mam 70 lat na karku i cały czas to robię”, żartował Jagger. Na szczęście to wciąż bardzo opłacalne zajęcie. Cały zespół The Rolling Stones warty jest około 700 milionów dolarów. Fenomen Stonesów w jesdnym z numerów VIVY! próbuje wytłumaczyć Jakub Biskupski.
Na zdjęciu: The Rolling Stones w składzie: Charlie Watts, Mick Jagger, Keith Richards i Ronnie Wood na moście Brooklyńskim w Nowym Jorku, podczas gigantycznej trasy koncertowej – „Bridges to Babylon” w 1998 roku.
Polecamy też: Muzyk z The Rolling Stones zostanie ojcem! Po raz piąty i... szósty! Zgadniecie, ile ma lat
2 z 10
Emerytura? To słowo ich bawi. Zresztą wystarczy spojrzeć na grafik The Rolling Stones. Ostatnie tygodnie to wyjątkowy koncert w Hawanie na Kubie dla ponad pół miliona osób, otwarcie wystawy „Exhibitionism: The Rolling Stones” w londyńskiej galerii Saatchi i intensywne próby w studiu nagraniowym. Tak „dziadkowie rocka”, jak nazywają ich media, mają w planach wydanie kolejnej, 30. już płyty!
Tylko jeden ze Stonesów nie ma jeszcze skończonych 70 lat. To Ronnie Wood. Po 72 lata mają Mick Jagger, i Keith Richards, a dwa lata więcej perkusista Charlie Watts. „Starzeją się, jak wszyscy inni. Jednak gdy tylko wchodzą na scenę i zaczynają grać, dzieją się cuda! Czas cofa się w zawrotnym tempie. Znowu mają po 20 lat i energię, którą można by poruszyć kulę ziemską”, pisał przyjaciel Jaggera, Jann S. Wenner. Jedyna różnica jest taka, że kiedyś w trakcie trasy koncertowej potrafili się bawić przez kilka dni bez snu i jedzenia, napędzani jedynie alkoholem i coraz mocniejszymi narkotykami. A dziś…
Na zdjęciu: Pierwszy skład The Rolling Stones: Brian Jones, Mick Jagger, Bill Wyman, Charlie Watts i Keith Richards w 1964 roku.
Polecamy też: "Vinyl" - seks, narkotyki, rock & roll i mafia. Reżyseruje Scorsese, gra syn Jaggera
3 z 10
The Rolling Stones - najlepsi w historii
Lista życzeń, którą muszą spełnić organizatorzy koncertów The Rolling Stones, jest naprawdę imponująca. Okna w pokojach członków zespołu mają być przyciemnione. Każdy elektroniczny sprzęt musi mieć dołączoną instrukcję użytkowania. Z dużą czcionką. Hotel zobowiązany jest do zapewnienia ciągłej obsługi. Specjalnie dla Micka Jaggera trzeba sprowadzić wodę mineralną z Islandii. W jego pokoju i garderobie muszą się też znajdować nawilżacze powietrza. „Ponoć to dobre dla jego strun głosowych”, żartował Keith Richards. Ze starych przyzwyczajeń rockmanów pozostał tylko nielimitowany dostęp do alkoholu i papierosów, których, oprócz Charliego Wattsa, palą po kilka paczek dziennie.
Każdy koncert Stonesów jest gwarancją olbrzymich zysków. Tylko trzy ostatnie tournée przyniosły okrągły miliard dolarów. I z miejsca stały się najbardziej dochodowym przedsięwzięciem w historii muzyki. Całkiem nieźle jak na „wywrotowy element”, którym byli dla konserwatywnych władz i mediów w latach 60.
Na zdjęciu: Mick Jagger w 1973 roku.
Polecamy też: Siostra żony prezydenta Kennedy'ego, żona polskiego księcia, kochanka Micka Jaggera. Lee Radziwiłł wspomina swoje życie
4 z 10
Niewinne złego początki
Historia The Rolling Stones zaczęła się w dość typowy sposób. Dwóch chłopaków spotkało się na stacji kolejowej. Jeden z nich, Mick, miał ze sobą winyle z bluesowymi przebojami. Drugi, Keith Richards, zafascynowany przyglądał się okładkom. „Od tego zaczęła się rozmowa. W końcu umówiliśmy się na słuchanie muzyki u mnie w domu. Później spotykaliśmy się już regularnie i marzyliśmy, że sami zrobimy karierę”, wspominał Jagger. Kilka lat później dopięli swego. 12 lipca 1962 roku zagrali swój pierwszy koncert jako The Rollin’ Stones. Wystąpili w klubie Marquee przy Oxford Street w Londynie. I obaj poczuli, że stało się coś wyjątkowego.
Twardy, mówiący zawsze to, co myśli, Keith był pod wrażeniem scenicznego zachowania przyjaciela. „Podczas występów Mick wpadał w amok, wił się jak kobieta, przestawał mieć jakąkolwiek płeć. Normalnie dałbym w mordę takiemu kolesiowi, ale to działało. Ludzie go uwielbiali, kobiety i mężczyźni byli pod jego urokiem”, wspominał Richards. O młodych muzykach szybko zaczęło być głośno nie tylko w Londynie. Ale o popularność musieli walczyć z samymi Beatlesami. „Różniliśmy się. Byliśmy bardziej szorstcy. Nieokrzesani. Szokujący”, porównywał Jagger. On na każdy koncert wynajdował coraz to bardziej efektowne ubrania. Obcisłe, podkreślające jego wręcz kobiecą figurę. „Jeden z moich strojów próbowała włożyć Kate Moss. Nie była w stanie wciągnąć spodni”, zdradził.
Na zdjęciu: Mick Jagger z Keithem Richardsem 12 maja 1971 roku.
Polecamy też: Dyktator mediów i muza artystów wierzą w miłość. Jerry Hall i Rupert Murdoch wzięli ślub!
5 z 10
Lata 60. i 70. to był ich wielki czas. „Złapaliśmy falę i mimo że lecieliśmy na złamanie karku, nie chcieliśmy z niej zejść”, przyznał Charlie Watts. Pili, próbowali zakazanych substancji. Byli królami życia. „Czułem, że nie dociągnę do 30. urodzin. I miałem to gdzieś, tak dobrze się bawiłem”, żartował Richards. Jagger lubił brać ecstasy, on natomiast zakochał się heroinie. Po tym, jak kilka razy policja znalazła przy nich narkotyki, stali się wrogami konserwatywnej Anglii.
Zbawca Stonesów
Pierwszym momentem otrzeźwienia była śmierć założyciela The Rolling Stones, Briana Jonesa. „Musieliśmy odsunąć go od zespołu, bo przez ćpanie nie nadawał się do pracy. Przestał grać, być kreatywny, zawalał terminy. Ciągnął nas w dół”, zdradził Jagger. Miesiąc po oficjalnym rozstaniu Jones został znaleziony martwy w swoim basenie. Był rok 1969.
Ta historia zbiegła się z innymi problemami Stonesów. Sprzedawali miliony płyt, na ich koncerty przychodziły tłumy, a ich portfele były puste. „Byliśmy sławni na całym świecie i nie mieliśmy kasy na obiad w knajpie. Pieniądze zgarniali ludzie z wytwórni, organizatorzy koncertów i ich pomocnicy. Tylko nie my”, mówił Jagger. Na szczęście jeden z jego przyjaciół przedstawił mu sprytnego bankiera, sir Ruperta Loewensteina. Niemiecki książę okazał się zbawcą muzyków. Pierwszym jego krokiem było wywiezienie Stonesów z Wielkiej Brytanii. W przypadku milionów funtów, które generowali muzycy, państwo mogło zabierać nawet 98 procent ich dochodu. Wylądowali we Francji.
Na zdjęciu: Charlie Watts, Ronnie Wood, Keith Richards i Mick Jagger, Nowy Jork, sierpień 1997 roku.
Polecamy też: Córki Micka Jaggera w chińskim Vogue'u
6 z 10
The Rolling Stones - sex, drugs and rock’n’roll
Wystarczyło kilka miesięcy pracy Loewensteina i konta Jaggera, Richardsa, Wattsa oraz nowego gitarzysty Ronniego Wooda (dołączył do zespołu w 1975 roku) zaczęły pęcznieć w błyskawicznym tempie. „To był czas wydawania pieniędzy na prawo i lewo. Wdawania się w przelotne romanse i używania. Wszystkiego co niezdrowe, zakazane, niebezpieczne”, opisywał Wood. Stonesi kupowali domy, dzieła sztuki, organizowali szalone imprezy, na których alkohol lał się strumieniami, a kelnerzy na tacach roznosili wszystkie możliwe narkotyki. To był też czas, kiedy pojawiły się wokół nich piękne kobiety. Jagger jako wokalista miał największe wzięcie. Media ekscytowały się jego kolejnymi związkami – z Marianne Faithfull, Biancą Pérez-Morą Macias, Jerry Hall i L’Wren Scott. Brukowce donosiły także o przelotnych romansach Micka w trakcie tras koncertowych. Głowę miały dla niego stracić Angelina Jolie, Uma Thurman, Carla Bruni… Z jedną z takich „miłostek”, z brazylijską modelką Lucianą Morad, ma nieślubnego syna Lucasa.
„Wykorzystywaliśmy swoją sławę, możliwości, nieograniczony dostęp do używek. Pod koniec lat 60. podczas trasy po USA w ciągu kilkunastu dni przez nasze garderoby przewinęło się ponad 300 fanek. Zakochiwaliśmy się w nich, odbijaliśmy je sobie i zapominaliśmy o nich”, podsumowywał Keith Richards. Przed poważnymi kłopotami z prawem ratował ich Rupert. To on przekonywał sądy w Anglii, Kanadzie czy USA, by nie karać więzieniem jego podopiecznych. Byli oskarżani o posiadanie i używanie narkotyków, wszczynanie awantur „pod wpływem”, uwodzenie nieletnich. „Nasz książę proponował charytatywne występy i zawsze udawało nam się uniknąć odsiadki”, opowiadał Keith. Jednak nawet genialny Rupert nie był w stanie poradzić sobie z konfliktem, jaki wybuchł między największymi przyjaciółmi w zespole – Jaggerem i Richardsem.
Na zdjęciu: Keith Richards w Miami w 2007 roku.
Polecamy też: Geny, nazwisko, fortuna rodziców. Czy dzieci gwiazd są zawsze skazane na sukces?
7 z 10
The Rolling Stones - razem można więcej
Niespełnione ambicje, kłótnie o dziewczyny – Keith przyznał się, że miał romans z Marianne Faithfull, z którą wcześniej spotykał się Jagger – sprawiły, że Mick zaczął się dusić w zespole. Marzyła mu się kariera solowa. Był zazdrosny o sukcesy Davida Bowie, Michaela Jacksona. Dlatego przez kilka lat nie zgadzał się na organizację tras koncertowych, nie chciał nagrywać płyt. Koncentrował się tylko na swoim albumie. A to strasznie wkurzyło Keitha. „Dla mnie zespół to świętość. Poczułem się zdradzony. Zresztą czy ty w ogóle słyszałeś tę płytę Micka?”, pytał dziennikarza magazynu „GQ”. Ten wywiad, opublikowany kilka miesięcy temu, mimo że dotyczy spraw z dalekiej przeszłości, pokazuje, jak naprawdę wyglądają relacje w zespole. Dalej Keith nazywa Jaggera „primadonną”, „diwą”, wyśmiewa jego ubraniowe fetysze, zniewieściały sceniczny image, który kiedyś tak podziwiał. Szydzi, że zdecydował się przyjąć tytuł szlachecki od królowej. Przecież władza na jej polecenie próbowała kiedyś represjami ograniczyć ich artystyczną swobodę. „Obaj są jak zgorzkniałe małżeństwo. Jeden ma pretensje do drugiego, ale wiedzą, że osobno to już nie będzie to samo. Jagger czuje się jak licealista, który po swoim pierwszym razie zostaje ojcem. Wie, że musi trwać w związku dla wyższego dobra, ale to tak naprawdę jego pułapka. Richards walczy z frustracją, prowokując byłego przyjaciela. W swojej autobiografii zdradził, że Mick ma małego członka. Nie wycofał się z tych słów, nawet gdy Jagger przyjechał do niego do domu i poprosił go o wycięcie tego akapitu”, opisywał Rich Cohen w tekście dla „Vanity Fair”.
„Kiedy pod koniec lat 80. Mick z Keithem przyznali publicznie, że ich konflikt został zażegnany, że znowu chcą tworzyć razem pod szyldem Stonesów, wszyscy w to uwierzyliśmy. Ale teraz widać, że to chyba była tylko chłodna kalkulacja. Ich indywidualne projekty nie przyniosły zakładanych zysków i stwierdzili, że lepiej wrócić do sprawdzonych metod. Są ze sobą tylko dla pieniędzy”, skwitował słowa Richardsa „The Telegraph”.
Na zdjęciu: Ronnie Wood z córką Leah i Theodorą, córką Keitha Richardsa, na rodzinnej uroczystości w 1998 roku.
Polecamy też: Keith Richards - Sekrety kolegów
8 z 10
Dinozaury z milionami
„Kiedyś śmiałem się, że wolałbym umrzeć, niż śpiewać te same piosenki do czterdziestki. A teraz mam 70 lat na karku i cały czas to robię”, żartował Jagger. Na szczęście to wciąż bardzo opłacalne zajęcie. Cały zespół The Rolling Stones warty jest około 700 milionów dolarów. Na ponad 300 milionów wyceniony jest sam Mick. Niewiele mniej na kontach mają Keith i Charlie. Tylko Ronnie, który dopiero w 1990 roku wszedł do „zarządu” zespołu – od tego czasu dostaje czwartą część zysku oraz tantiemy, nie zarobił jeszcze 100 milionów dolarów. Ale nawet on nie musi się martwić o swoją przyszłość. Więc dlaczego jeszcze nie zdecydowali się zejść ze sceny? Ortodoksyjni fani twierdzą, że to wszystko przez miłość do muzyki. „Wciąż są świetni. Charyzmy, energii mogą im pozazdrościć dużo młodsi muzycy”, chwalą swoich idoli. Ci mniej oddani tak długą aktywność zawodową tłumaczą… kosztownymi pasjami, na które Stonesi potrzebują stałego dopływu gotówki. Jagger jest właścicielem firmy producenckiej. Jagged Films ma na swoim koncie takie filmy, jak „Enigma”, „Kobiety” oraz serial „Vinyl”. Watts razem z żoną Shirley to znani na całym świecie hodowcy koni czystej krwi arabskiej, a Wood stracił ostatnio sporo kasy na rozwodzie z żoną Jo i obsypywaniu prezentami nowych partnerek.
Na zdjęciu: Charlie Watts i jego żona Shirley na spotkaniu Stowarzyszenia Koni Arabskich w brytyjskim Malvern w 1998 roku.
Polecamy też: W Janowie Podlaskim padła kolejna klacz należąca do żony perkusisty Stonesów!
9 z 10
Najbardziej złośliwi krytycy zespołu żartują, że The Rolling Stones wciąż grają, bo to pozwala im zapomnieć o starości i chorobach. Mick przyznał się, że ma kłopoty ze słuchem – jego lewe ucho, to, przy którym najczęściej stoi na scenie Richards, jest nadwrażliwe na dźwięki. Keith cierpi ponoć na artretyzm. Znajomi zdradzili, że dłonie nie dokuczają mu tylko wtedy, gdy gra na gitarze. Wciąż też dochodzi do siebie po wypadku, który miał w 2007 roku. Spadł wtedy z drzewa i uszkodził sobie czaszkę. Charlie miał raka gardła, ale po chemioterapii – przeszedł ją w 2004 roku – udało się pokonać nowotwór. Jest jeszcze Ronnie, który wciąż musi korzystać z pomocy specjalistów w walce z nałogiem alkoholowym. W ostatnich latach kilka razy meldował się na odwyku.
Na zdjęciu: Sir Mick Jagger z partnerką L’Wren Scott, projektantką i byłą modelką, rok przed jej samobójczą śmiercią w marcu 2014 roku.
10 z 10
Jakie są prawdziwe motywy tak długiej działalności The Rolling Stones, wiedzą tylko oni i ich najbliżsi. A my powinniśmy się cieszyć, że kolejne pokolenia mogą poznać twórczość tego najbardziej wyjątkowego zespołu w historii współczesnej muzyki. „Pewnie wiele osób pomyśli, że taki tytuł powinien przypaść Beatlesom. Wystarczy jednak porównać, jaki wpływ na branżę mieli chłopcy z Liverpoolu, a jaki The Rolling Stones. Ich logo – usta z wysuniętym językiem – to już znak towarowy, działania związane z organizacją koncertów, promocją, umowami sponsorskimi zrewolucjonizowały rynek. I wreszcie genialna muzyka. Tak różna w zależności od czasów, w których powstawała”, przekonywał Michael Hainey z magazynu „GQ”. Nawet teraz, gdy wydawałoby się, że wszystko już wiemy, że historia Stonesów jest opowiedziana w całości, pojawiają się kolejne wspomnienia z ich bogatej przeszłości. Czasami śmieszne, jak historia Richardsa, który wciągnął do nosa prochy ojca, tak jak robił to z kokainą. Czasami smutne – trzecie dziecko Keitha zmarło kilka tygodni po porodzie. Po tej tragedii gitarzysta zdecydował się odstawić heroinę. A czasami po prostu zaskakujące, jak wtedy, gdy pijany Jagger oberwał od Charliego Wattsa za to, że nazwał go „swoim perkusistą”. „Obudził mnie w środku nocy i kazał przyjść na imprezę. Popisywał się przed dziewczynami. Nie wytrzymałem, kiedy powiedział, że jestem jego muzykiem i mam go słuchać. Walnąłem go w nos i oznajmiłem, że to on jest »moim piosenkarzem«. Nigdy więcej nie było już takiej sytuacji”, opowiadał Watts. Warto pamiętać też o tym, że Stonesi to chyba jedyni dziadkowie na świecie, którzy lepiej niż z wnukami w piaskownicy wyglądają na scenie. Tam nikt nie jest i już nie będzie w stanie ich zastąpić.
Na zdjęciu: Wspólne urodziny Ronniego Wooda i Charliego Wattsa, Londyn w czerwcu 1990 roku.
Polecamy też: Najbardziej prowokacyjne zdjęcia Francesco Scavullo: nagie gwiazdy, drag queen, gejowskie pary