Reklama

Łączyła ich ta sama pasja. Krzysztof Antkowiak pokochał muzykę dzięki tacie. Witold Antkowiak był gwiazdą polskiej estrady. Jak wyglądała ich relacja? Dwa lata temu Krzysztof Antkowiak pożegnał ukochanego tatę.

Reklama

Krzysztof Antkowiak pasję i miłość do muzyki zawdzięcza ojcu

Witold Antkowiak kończył PSSM we Wrocławiu, gdzie uczył się w klasie śpiewu i kontrabasu. Swoją karierę muzyczną rozpoczynał w Zespole Pieśni i Tańca Śląskiego Okręgu Wojskowego. Potem związał się z Chórem A Capella Rozgłośni Wrocławskiej Polskiego Radia. Następnie razem ze Zbigniewem Dziewiątkowskim współtworzył Duet Egzotyczny. Współpracował z Henrykiem Debichem, Stefanem Rachoniem czy Janem Walaskiem. Artysta podróżował po świecie, występował we Francji, Szwecji, Finlandii, na Węgrzech, w NRD czy ZSRR. Witold Antkowiak był wielokrotnie nagradzany za swoją działalność artystyczną. Na swoim koncie miał liczne wyróżnienia. Najbardziej znanymi utworami astysty były piosenki: "Czy pamiętasz ten dom", "W świat wertepami", "Jesteś jak wesoły obłok".

Pasję i miłość do muzyki Witold Antkowiak przekazał swojemu synowi. Krzysztof Antkowiak był otoczony dźwiękami, a pianino zachęcało do grania. „Wychowywanie się w domu, w którym rodzice wykonują daną profesję - są na przykład lekarzami czy prawnikami, wpływa na dzieci. U mnie było tak samo. Miałem muzykalny dom, w pokoju zawsze stało pianino i płyty winylowe. Dzięki temu, muzyka była obecna w moim życiu od najmłodszych lat. Rodzice zobaczyli, że ciągnie mnie do pianina. Podśpiewuję sobie melodię”, zwierzał się w rozmowie z Magazynem Lubelskim.

Czytaj też: Wydawało się, że są dla siebie stworzeni. Kasia Kowalska i Kostek Yoriadis rozstali się w atmosferze skandalu

Andrzej Wiernicki / Forum

Witold Antkowiak

Z kolei w rozmowie z VIVĄ! opowiadał: „Gdy byłem mały, zamiast na poduszkach spałem na winylowych płytach. Ojciec się śmieje, że wybierałem te najlepsze, które jemu udało się gdzieś zdobyć. Perły typu „The Wall” Pink Floyd czy wcześniej płyty Raya Charlesa, Jamesa Browna. A potem wystąpiłem w Koninie na festiwalu. Miałem niecałe 13 lat, zaśpiewałem „Hello” Lionela Richie”

Już jako mały chłopiec Krzysztof Antkowiak debiutował na scenie u boku taty. Miał zaledwie pięć lat, gdy bez próby zaśpiewał „Rzeki Babilonu” przy Orkiestrze PRiTV w Poznaniu Zbigniewa Górnego. Podobnie jak ojciec Związał swoją przyszłość z muzyką. Uczestniczył w warsztatach i licznych konkursach. Krzysztof Antkowiak kończył liceum muzyczne, a następnie Akademię Muzyczną w Poznaniu w klasie fortepianu. W 1986 roku wystąpił na Festiwalu Piosenki Dziecięcej w Koninie, gdzie zdobył nagrodę jury. Wziął też udział w programie telewizyjnym Jacka Cygana "Dyskoteka pana Jacka".

„To wtedy Krzesimir Dębski i Jacek Cygan zobaczyli mnie w telewizji i stwierdzili, że mam potencjał. I zaproponowali mi nagranie płyty. A festiwal w Opolu był jej zwieńczeniem i potwierdzeniem, że się nie pomylili. Ja do tego podchodziłem zadaniowo – trzeba coś wykonać, więc wychodzę na scenę i robię to. Myślę, że publiczność tak żywo reagowała na mnie dlatego, że zobaczyła chłopca, którego totalnie cieszy, że może dla nich śpiewać”, mówił w VIVIE! w 2015 roku.

Zobacz też: Kamilla Baar szczerze opowiedziała o kulisach rozwodu. „To mocno wpłynęło na moje życie. Ale nie noszę w sobie żalu"

Krzysztof Antkowiak o rodzicach

Krzysztof Antkowiak zyskał popularność dzięki utworowi „Zakazany owoc” ze słowami Jacka Cygana i muzyką Krzesimira Dębskiego. Piętnastolatek pojawił się konkursie premier na 25. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, gdzie otrzymał wyróżnienie i nagrodę publiczności. Rodzice mocno mu kibicowali i cieszyli się jego szczęściem.

Krzysztof Antkowiak wykorzystał swoją szansę, nagrał debiutancki album, a następnie koncertował za granicą. Nazywano go „cudownym dzieckiem” polskiej piosenki. Niestety, przyszło mu się mierzyć z zazdrością nauczycieli ze szkoły muzycznej. Ta zazdrość wynikała z powodu jego koncertów i wyjazdów. Jeszcze za czasów komuny udało mu się udać w podróż do USA. Chcieli, żeby porzucił scenę i skupił się na nauce i by przestał wychodzić przed szereg. Rodzice, a przede wszystkim tata, który jako członek Duetu Egzotycznego miał doświadczenie ze światem artystycznym nie doświadczył takiej zawiści, jak jego syn.

„Rodzice nie zdawali sobie sprawy, że moja popularność będzie miała taki wymiar. Płyta, która wyszła po Opolu, sprzedała się w ogromnej ilości, została złotą płytą i złotą kasetą. „Zakazany owoc” stał się piosenką „Lata z Radiem”, okrzyknięto ją największym przebojem roku 1988. […] To na nas – na mnie i na rodziców – spadło jak grom z jasnego nieba”, mówił w VIVIE!. Rodzice byli dla Krzysztofa Antkowiaka najważniejsi. Nigdy go nie ograniczali, wierzyli w jego umiejętności. „Zawsze dawali mi dużo powietrza, chociaż dbali też o to, bym nie przekraczał ich granic zaufania”, zwierzał się.

materiały prasowe

Krzysztof Antkowiak

Marek Szymański/Forum

Od lewej: Majka Jeżowska, Krzysztof Antkowiak i Anna Jurksztowicz, 1990, Warszawa

W pewnym momencie postanowił świadomie wycofać się z grania koncertów. „Chciałem zniknąć, żeby sobie ulżyć, żeby stać się niewidzialnym”, dodawał w rozmowie z Tomaszem Sekielskim. W latach 90. Wydał drugi krążek, który tworzył wspólnie z Grzegorzem Ciechowskim. Jednak płyta nie przyniosła mu sukcesu. Potem artysta przez siedem lat współpracował z grupą Drum Machina.

Wokalista w wywiadach przyznawał wprost, że ma za sobą walkę z nałogami. „Znam wiele przykładów ludzi, którzy osiągnęli sukces za młodu, a potem się zagubili i poszli nie w tę stronę. Młoda psychika źle znosi zbyt duże kontrasty – od miłości i uwielbienia do nienawiści i zazdrości. Przeżyłem to", mówił w VIVIE! w 2015 roku.

Czytaj też: Dariusz Kordek był pierwszą miłością Edyty Górniak. Dziś żyje z dala od błysku flesz

Artysta przyznał, że wiara i modlitwa pomogły mu uporać się z najtrudniejszym etapem w życiu. „W moim życiu pojawiła się też bardzo ważna kwestia, jaką jest obecność Boga. Był czas, że się od niego oddaliłem. Kiedy się bawiłem, sporo piłem i wchodziłem w niewłaściwe relacje… […] Modliłem się, żeby to on kierował moim życiem. I żeby mi dał siłę, wyznaczając przede mną właściwą drogę. […] Mój proces nawracania się cały czas trwa. Codziennie o tym z Bogiem rozmawiam i to on sprawił, że zrozumiałem, jak wiele życzliwych osób jest wokół mnie”, mówił przed laty w VIVIE! Krystynie Pytlakowskiej.

Krzysztof Antkowiak to też autor tekstów, kompozytor i aktor. Piosenkarz zagrał w filmie Młode wilki, Barwach szczęścia czy Na Wspólnej. Ostatni, czwarty album studyjny wypuścił na rynek w 2020 roku. Artysta cały czas koncertuje i cieszy się niesłabnącą popularnością fanów.

„Jestem nie tylko wokalistą, ale przede wszystkim pianistą i kompozytorem. Muzyka była dla mnie wielką pasją już od dziecka. A ona wiele zabiera, ale jeszcze więcej daje. Ta energia, którą się zużywa na śpiewanie i granie, zawsze wraca potem do człowieka. I to właśnie dlatego, choć czasem jest fajnie, a czasem niefajnie, trwam ciągle przy tym ”, mówił w rozmowie z Onetem.

Krzysztof Opaliński

Krzysztof Antkowiak, VIVA! 2015

Krzysztof Antkowiak pożegnał tatę. Witold Antkowiak odszedł dwa lata temu

Dwa lata temu Krzysztof Antkowiak otrzymał od losu cios. Artysta pożegnał ukochanego tatę. Wiele mu zawdzięcza. W 2022 roku zamieścił w sieci poruszający wpis, w którym przekazał wiadomość śmierci Witolda Antkowiaka.

„Z ogromnym smutkiem i żalem chciałbym was powiadomić, że dziś zmarł mój ukochany tato, Witold Antkowiak. Proszę, miejcie go w swojej pamięci”, pisał wokalista.

Krzysztof Opaliński
Reklama

Krzysztof Antkowiak, VIVA! 2015

Reklama
Reklama
Reklama