Była jej trenerką, później ujawniła gorzką prawdę. Elżbieta Zapendowska i Edyta Górniak nie szczędziły sobie przykrych słów
Jak dzisiaj wyglądają ich stosunki?
Nie jest tajemnicą, że przed laty Elżbieta Zapendowska udzielała Edycie Górniak lekcji śpiewu. Obie Panie były ze sobą wówczas bardzo blisko. Niestety, w ostatnich latach między słynną trenerką wokalną a diwą polskiej sceny muzycznej doszło do ostrych wymian zdań. Jak dzisiaj wyglądają ich relacje?
Edyta Górniak i Elżbieta Zapendowska — konflikt
Była jej mentorką i trenerką. Edyta Górniak od lat podkreślała, że wiele zawdzięcza Elżbiecie Zapendowskiej. Co więcej, razem zasiadły w fotelu jurorskim w programie — Jak oni śpiewają?. Wydawało się, że artystka i trenerka są ze sobą zżyte. Niestety ich ostatnie wypowiedzi sugerują, że ich relacja znacznie się pogorszyła.
Przypomnijmy, że Elżbieta Zapendowska przed laty opowiedziała o trudnej relacji Edyty Górniak z rodzicami, którzy wówczas żyli bardzo skromnie. Zapewniła jednak, że wciąż liczą na to, że ich stosunki z córką się poprawią. „Słyszałam po drugiej stronie słuchawki płacz pani Grażyny Jasik, mamy Edyty. Jest teraz ciężko chora, a jej mąż przeszedł niedawno poważną operację. Żyją bardzo skromnie. Oboje potrzebują spokoju i wsparcia od dzieci", zaczęła. „Nie raz widziałam, jak jej mama przyjeżdżała z mężem do stolicy i pomagała Edycie urządzać się w wynajmowanych mieszkaniach. Potrafiła autobusem przywieźć córce zapas ulubionych naleśników! Bardzo się o nią martwiła, ale widziała też, że "Metro", a potem Eurowizja, to szansa dla Edyty i że nie może trzymać dziecka z takim talentem w ukryciu. Zapłaciła za to ogromną cenę, ale córki nie przestała kochać nigdy. Codziennie na nią czeka", gorzko wspominała.
„Przekażcie jej takie słowa: Edyto, jesteś osobą wierzącą, więc proszę, czcij ojca swego i matkę swoją. To jedno z dziesięciu przykazań bożych. Czekam teraz, aż po tych słowach uderzysz we mnie, choć kto wie, może stanie się inaczej?", podsumowała.
Z czasem wokalistka odniosła się do tej wypowiedzi. „Tak jak ona pomogła przekonać moich rodziców, żeby pozwolili mi jechać do Warszawy i pracować w 'Metrze', bo wtedy miałam bardzo trudne warunki domowe i rygorystyczne. Rodzice by mnie wtedy nigdy nie puścili, a ona ich przekonała. To była jej wielka pomoc. Ja pamiętam, kto mi pomógł, dlatego zadedykowałam jej pierwszą płytę i postanowiłam, że jak będę mogła zrobić więcej, to zrobię. Wyciągnęłam ją stamtąd i dałam do pracy w 'Metrze'. Wiktor Kubiak dał jej mieszkanie na moją prośbę", mówiła w rozmowie z Pomponikiem.
na tym jednak nie koniec. Nauczycielka w rozmowie z Faktem wprost powiedziała, że jej ówczesna podopieczna ma słaby repertuar. „Edyta ma słaby repertuar. Nie radzi sobie w show-biznesie właśnie przez to, że nie ma tego repertuaru. Powinna skoncentrować się na dobrej muzyce i dobrym tekście. To jest wszystko, co jej potrzeba. Ona interesuje mnie tylko i wyłącznie jako artystka i jako taka ma słaby repertuar od wielu lat i tyle", skwitowała. „Mogę tylko powiedzieć, że szkoda, że tak wielki, światowy talent został zaprzepaszczony. Ona powinna zrobić światową karierę, mając takie warunki jakie ma, mając urodę, taki głos, taką wrażliwość muzyczną", dodała w innej rozmowie.
Co więcej, w 2022 roku Elżbieta Zapendowska była gościną podkastu - Wojewódzki&Kędzierski, w którym oceniła Allana Krupę, a jednocześnie wspomniała o jego mamie — Edycie Górniak. „Ma 18 lat i parcie na szkło pewnie. Bardzo chce robić to, co zaczął. Nie wiem, czy go rynek nie zabije, bo są lepsi. Ale też ma 18 lat i wychował się w takich warunkach, w jakich się wychował. Przy takiej matce, która plecie takie bzdury, że pół świata się śmieje", zaznaczyła, nie zdając sobie sprawy, że dolewa oliwy do ognia.
Ceniona specjalistka od emisji głosu przyznała wówczas, że obecnie wokalista „plecie takie bzdury, że pół świata się śmieje". Na tym jednak nie koniec. Nazwała ją też „biedną dziewczyną, która popadła w samouwielbienie". „Oprócz warunków już wszystko zaczyna więdnąć. Biedna dziewczyna, która się zapędziła w jakieś samouwielbienie. Wiem, jak ona nie szanowała ludzi. Jeżeli ja jadę na koncert Edyty i ona mnie wywołuje z rzędu, a muszę stanąć i się ukłonić... Ja tego nie znoszę... Nie wiem, co jej się w głowie tam stało, pod tą kopułką wydarzyło się tyle rzeczy, których nie da się odkręcić...", dodała.
CZYTAJ TEŻ: Tomasz Karolak i Violetta Kołakowska są dumni z córki. Lena ma już 16 lat
Niedługo potem jej podopieczna postanowiła odnieść się do tych słów. „Być może jest tak, że są dusze, które nie mają chęci na żaden, nawet minimalny wysiłek i nie jest to kwestia czasu. Potrzeba jakichś tragicznych wydarzeń, żeby im się chciało cokolwiek zrobić, żeby uwolnić swoją przestrzeń, serce, głowę. Żeby przestać obnosić się z goryczą, z niezadowoleniem i wylewać jad, którego mają nadmiar i którego nie są w stanie dźwigać sami", mówiła na InstaSotires.
Edyta Górniak nie przeszła obojętnie na ostrą krytykę. W rozmowie z portalem Pomponik przyznała, że tak naprawdę Elżbieta Zapendowska nie jest dobrą nauczycielką. Co więcej, piosenkarka miała okłamać całą Polskę, aby pomóc mentorce zbudować legendę i rozwijać karierę. Nie ukrywała jednak, że to właśnie trenerka wokalna odkryła jej talent i przekonała rodziców, by pozwolili jej rozwijać się w stolicy. „Uczciwie, to co ja myślę i tak jak ja dzisiaj postrzegam życie, świat, ludzi, sytuacje, okoliczności, zależności i prawa, według których żyjemy, to jest trochę tak, że każdy wyraża to, czym jest, więc Ela musi mieć od dawna jakiś wewnętrzny konflikt. Wewnętrzny konflikt ze mną. Coś jej nie pasuje i nie potrafi powiedzieć niczego obiektywnego, a już nie powiem o życzliwości. W mojej ocenie nie ma powodów. Ja jej wiele razy pomogłam w życiu. Ona mi pomogła i ja jej też pomogłam. Okłamałam całą Polskę, że jest cudownym nauczycielem wokalistyki. To jest nieprawda. Nie potrafi nauczać, ale chciałam ją wydostać z małego Opola", mówiła.
Dodała też, że zagwarantowała trenerce darmowe mieszkanie i nigdy ine usłyszała za to słowa "dziękuję". „Ona nie musiała za to mieszkanie płacić. Dostała mieszkanie w Warszawie. To teraz by było super, a co dopiero wtedy w latach dziewięćdziesiątych. Dostała mieszkanie, dostała wynagrodzenie, dostała pracę. Ludzie chodzili do niej, ale ona nie potrafiła nauczać. To czy ona powie, że ktoś umie śpiewać czy nie, to większość z nas potrafi to powiedzieć. Wypowiedzieć się w taki sposób, żeby dać komuś faktyczne wskazówki, jak się rozwijać i gdzie jest błąd techniczny to nie potrafi. Ona tylko mówi: "Oddychaj przeponą". Bzdura. Wcale się nie śpiewa przeponą, można, ale nie trzeba. Są różne techniki. Nie jest nauczycielem. Okłamałam całą Polskę, bo chciałam jej po prostu pomóc. Niewiele razy skłamałam w życiu. Jestem raczej bardzo szczera. Żyłam z kłamstwem, ale zrobiłam też dobry uczynek, więc pomyślałam, że zostanie mi to wybaczone. Ona dostawała kolejne prace, a ponieważ jest osobą która jest charakterystyczna przez taki jadzi język. Wiadomo, że telewizja czasem lubi jak się leje krew. Pojawiło się w naszym show-biznesie parę takich osób, które dają gwarancję tego, że będzie trochę jadu i ona przez to dostała trochę tego zainteresowania".
„Nigdy nie usłyszałam: 'Edytko dziękuję, że mi tyle pracy załatwiłaś, że mi dałaś takie życie'. Mogła sobie zostać w tym domu kultury w Opolu i sobie tam dogorywać i oceniać jakieś dancingi. Dostała wspaniałe życie. Ja jestem szczęśliwa, że mogłam dać komuś tak wspaniałe życie", kontynuowała.
Specjalistka od emisji głosu nie przeszła obojętnie na głośną wypowiedź gwiazdy polskiej estrady. Przyznała, że czekała na kolejny ruch podopiecznej. „Ja tego w ogóle nie skomentuję. Całe życie pracowałam przy różnych produkcjach i nie muszę się bronić. Czekałam na, to kiedy ona mnie zaatakuje. Wypowiedziałam się o jej rodzicach, a ja znam tę historię, ponieważ mieszkałam kiedyś w Opolu i byłam świadkiem wielu spraw, więc czekałam tylko na jej atak. Spodziewałam się tego. Jeżeli ona tak pragnie gadać, to jest jej problem, nie mój, mówiła w rozmowie z CoZaTydzień.
Niedługo potem słynna piosenkarka postanowiła nagrać InsaStory, w którym nawiązała do Elżbiety Zapendowskiej. „Nawiązując, moi mili, do publikacji dzisiejszej odnoszącej się do tematu Eli Zapendowskiej — mogłam powiedzieć prawdę wiele razy. Mogłam to zrobić 15 lat temu, kiedy po raz pierwszy Ela zaczęła z niezrozumiałych mi powodów atakować moją osobę i także 10 lat temu, i 2 lata temu, i wiele razy... Ale uważam, że warto ludziom dawać szansę i wydaje mi się, że 15 lat czasu na to, żeby zaprzestać kłamstw i ataków to jest wystarczająco długi czas, szczególnie te dwa ostatnie lata, kiedy każdy z nas miał czas na głęboką retrospekcję i refleksję", opowiadała w minionym roku.
„To nie są czasy, żeby zajmować stanowisko negatywne. Kiedykolwiek, jeśli nie masz nic dobrego do powiedzenia, to nie mów. Zabieraj głos wtedy, kiedy możesz zrobić coś dobrego, rozświetlić kogoś, naprawić coś, podnieść kogoś z kolan. To jest moja filozofia, polecam. A przy okazji bardzo przepraszam. Przepraszam, że was okłamałam, po prostu chciałam pomóc. Chciałam pomóc Eli z wielu powodów, takich osobistych, nie tylko dlatego, że lubię pomagać. I nie żałuję tego. Cieszę się, że mogłam Eli pomóc", podsumowała, podkreślając przy tym, że nie żałuje, że pomogła Elżbiecie Zapendowskiej.
Nauczycielka wokalna z goryczą też przyznała, że „Edyta ma naprawdę ogromny talent, który wznosi ją do góry i jednocześnie rujnuje jej otoczenie, a w szczególności bliskie osoby, które potrafią jej bez końca wybaczać. Ma w sobie wielką wrażliwość, która sprawia, że nie kontroluje emocji i słów. Rodzice trwają przy niej mimo wszystko, bo ją bardzo kochają, ale w branży jest już niewiele osób, które chcą z nią pracować. Odsunęli się wszyscy, od kompozytorów, po autorów tekstów, asystentów, makijażystki... Zwyczajnie się boją, że wcześniej czy później Edyta uderzy w nich słowem", wyznała.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Na początku się nie lubili, później się w sobie zakochali. Oto historia miłości Marcina Mellera i Anny Dziewit-Meller
Edyta Górniak chciała pogodzić się z Elżbietą Zapendowską
Edyta Górniak w rozmowie z Pomponikiem wspomniała też, że próbowała pogodzić się z byłą trenerką. Niestety Elżbieta Zapendowska nie chciała pojednania. „Wyciągałam do niej rękę wiele razy i ona o wszystko miała problem. Nawet jak jej złożyłam publicznie życzenia, to też się obraziła. Ma ze wszystkim problem i ma wewnętrzny konflikt, którego ja nie rozumiem. Nie mam czasu tego rozstrzygać. Jakby ona chciała ze mną porozmawiać, to ja bym chętnie porozmawiała, może byśmy sobie coś wyjaśniły. Ja jej bardzo współczuję, ponieważ ona mogłaby cieszyć się życiem, a nie potrafi. Ja jej słów nie traktuję poważnie", wyznała w tym roku.
W tej samej rozmowie podkreśliła, że najbardziej zabolał ją atak na jej syna. „Obaliłam to swoje kłamstwo po atakach wielu, ale zatrzymałam się na ataku na Allana. Jestem matką, jestem lwicą i jeśli widzę, że ktoś atakuje moje dziecko, to w tym wypadku zamieniam się w lwa. Po prostu postanowiłam obnażyć prawdę", mówiła.
CZYTAJ TEŻ: Natasza Urbańska o sekrecie udanej relacji z mężem: „Może dzięki temu ten nasz związek tak się mocno trzyma”