Jej córka straciła ojca, gdy miała 8 lat. Martyna Wojciechowska wspomina Jerzego Błaszczyka
„Obiecywałam sobie, że nie będę starała się być mamą i tatą”, podkreśla podróżniczka
Inspiruje, pomaga, wspiera. Martyna Wojciechowska od lat udowadnia, że „niemożliwe nie istnieje”. W życiu prywatnym wiele przeszła: była pięciokrotnie zaręczona, dwa razy w ostatniej chwili odwołała ślub. Jej małżeństwo z Przemysławem Kossakowskim zakończyło się po zaledwie trzech miesiącach, gdy mężczyzna z dnia na dzień odszedł. Podróżniczka wychowuje 15-letnią córkę Marysię. Jest owocem jej relacji z Jerzym Błaszczykiem. Niestety, mężczyzna zmarł w 2016 roku po walce z chorobą. Od tamtej pory Martyna Wojciechowska musi zajmować się Marysią sama... Jak sobie z tym radzi?
Martyna Wojciechowska i Jerzy Błaszczyk: doczekali się córki, rozstali z klasą
Ich uczucie narodziło się w Egipcie. I od początku było związane ze sportem. Jerzy Błaszczyk był bowiem niezwykle utalentowanym płetwonurkiem, rekordzistą w nurkowaniu głębinowym. Czy zaiskrzyło między nimi od pierwszej chwili? Wiele na to wskazuje. Było to silne uczucie, namiętność. Pokazywali się razem publicznie, zawsze promiennie uśmiechnięci, chętnie pozowali do zdjęć. Również wtedy, gdy spodziewali się dziecka. Marysia przyszła na świat w kwietniu 2008 roku. Była spełnieniem marzeń dla dumnych rodziców. I mimo że Martyna Wojciechowska rozstała się z ojcem dziecka niedługo po narodzinach córki, udało im się zachować przyjacielskie relacje. Ale media oskarżały wówczas sportowca, że porzucił partnerkę w tak wymagającym i trudnym momencie życia dla swoich pasji i celów. On cierpliwie to znosił, ale do czasu...
W końcu zdecydował się przerwać milczenie. Ujawnił w rozmowie z „Faktem”, że medialny zgiełk ma niewiele wspólnego z prawdą. „Od ponad roku we wszystkich gazetach pada obok Martyny moje imię ze stwierdzeniem, że ciągle nurkuję, zostawiłem ciężarną kobietę, partnerkę życiową, dziecko...”, wyznał wówczas mocno rozgoryczony. „Cały czas opiekuję się Marysią, a teraz kiedy jej matka jest na Antarktydzie, dziecko jest ze mną”, zadeklarował. Było to o tyle istotne, że pierwotnie Martyna Wojciechowska planowała być poza domem jedynie przez dwa tygodnie. Na skutek załamania pogody wszystko przedłużyło się jednak aż do półtora miesiąca! „Po raz pierwszy w życiu doświadczyłam tęsknoty. Realnej, psychicznej, fizycznej. Po raz pierwszy zastanowiłam się, co by było, gdybym w tych górach zginęła. Poczułam pierwotny lęk”, zwierzała się po wszystkim.
Zgodnie dzielili się rodzicielskimi obowiązkami. Dobro latorośli było zawsze na pierwszym miejscu. Jednak 27 lutego 2016 roku media obiegła informacja o śmierci Jerzego Błaszczyka. Mężczyzna odszedł po długiej walce z chorobą nowotworową. Martyna Wojciechowska odwołała wówczas inne zobowiązania, by być przy małej Marysi (dziewczynka miała wtedy zaledwie osiem lat). „To już prawie 7 lat od kiedy Cię nie ma, a jakby wczoraj. Naszą córkę wychowuję najlepiej, jak potrafię.M.P.S. Zdjęcie powstało w styczniu 2008 na evencie National Geographic Polska, trzy miesiące później na świecie pojawiła się nasza córka Marysia Błaszczyk”, napisała podróżniczka z okazji Wszystkich Świętych w 2022 roku.
Do tych wspomnień powróciła również w najnowszym wywiadzie...
Czytaj także: Założyli rodzinę, później rozstali się w zgodzie. Oto historia Martyny Wojciechowskiej i Jerzego Błaszczyka
Martyna Wojciechowska, Jerzy Błaszczyk, mała Marysia, 2008 rok
Martyna Wojciechowska wspomina Jerzego Błaszczyka. Po jego śmierci musiała stać się ojcem i matką
W rozmowie z jednym z serwisów prowadząca „Kobietę na krańcu świata” przyznała, że bywa w stosunku do swojej córki nadopiekuńcza. Czy ma to związek z tym, że gdy odszedł Jerzy Błaszczyk, musiała zastąpić Marysi również ojca? Jak się okazuje, wówczas dziennikarka złożyła sobie pewną obietnicę, której... nie dotrzymała.
„Ja sobie obiecywałam, że nie popełnię tego błędu i nie będę starała się być i mamą i tatą. Że nie będę jej próbowała wynagrodzić za wszelką cenę tego, że doświadczyła takiej straty, że jej tata zmarł, kiedy miała 8 lat. Nie do końca chyba dotrzymałam słowa przed samą sobą. Jednak myślę, że jak każdy człowiek, popełniłam kilka błędów i też umiem się do nich przyznać, umiem za nie przeprosić. Ale mamy niesamowitą więź. Naprawdę cieszę się, że mogę tak rozmawiać z moją córką i dowiedzieć się tylu rzeczy, którymi dzisiaj żyje młode pokolenie”, podkreśliła szczerze w rozmowie z serwisem Pudelek.
Czytaj także: Martyna Wojciechowska uczciła pamięć zmarłego partnera. „Naszą córkę wychowuję najlepiej, jak potrafię”
Martyna Wojciechowska z córką Marią, 2017/2018 rok
Martyna Wojciechowska o wychowywaniu córki. Taką jest matką dla Marysi
W jednym z ostatnich wywiadów podróżniczka wyjaśniła, dlaczego na swoich profilach w mediach społecznościowych nie publikuje już zdjęć z podobizną córki. Jak się okazuje, nie jest to przypadek... „To nasza wspólna decyzja. Nie mam władzy i uważam, że dorośli nie powinni uzurpować sobie władzy nad swoimi dziećmi, szczególnie nastoletnimi. Kiedyś pokazywałam wizerunek Marysi, teraz tego nie robię. Uważam, że ona ma prawo do swojej prywatności. Mamy tak ustalone”, zastrzegła Martyna Wojciechowska w wywiadzie dla JastrząbPost.
A jaką jest matką na co dzień? Wprost wyznała, że opiekuńczą (może nawet czasem zbyt!) oraz niezwykle zaangażowaną w proces wychowawczy... „Moja córka 15-letnia powiedziałaby, że nadopiekuńczą i przewrażliwioną. Ja po prostu tłumaczę, że mam dużą wyobraźnię i jestem w stanie przewidzieć różne rzeczy - jak to zresztą zwykle rodzice. Szczególnie że nie byłam najspokojniejszym dzieckiem, ale tego, Marysia, nie słuchaj. Jestem mamą bardzo zaangażowaną. Oczywiście, że mamy nietypowe życie związane z tym, że ja raz wyjeżdżam, raz jestem. (...) Jak jestem, to jestem 100 procent z Marysią”, zadeklarowała w rozmowie z serwisem Pudelek.
Jednocześnie zapewniła, że przestała już udzielać nastoletniej Marysi rad. Skupia się na potrzebach córki, rozmowie z nią i wsparciu.
Martynie Wojciechowskiej oraz jej córce życzymy wszystkiego, co najlepsze...
Czytaj także: Martyna Wojciechowska: „Depresję poporodową pamiętam jako traumatyczne przeżycie”
Martyna Wojciechowska i Jerzy Błaszczyk, 100. wydanie magazynu National Geographic, 8.01.2008, Warszawa