Reklama

Ślub Elżbiety, wówczas jeszcze księżniczki, z księciem Filipem był wydarzeniem roku. Ceremonia odbyła się w opactwie westminsterskim 20 listopada 1947 roku, czyli zaledwie dwa lata na wojnie. Nastroje Brytyjczyków nie były zbyt optymistyczne. Gdy ogłoszono więc ślub następczyni tronu, mieszkańcy nie mogli się doczekać. Podczas ceremonii przed zgromadzonymi krajanami przyszła królowa złożyła swojemu wybrankowi uroczystą przysięgę. Największą uwagę przykuwała jednak jej kreacja. Księżniczka musiała wówczas zapłacić za swoją suknię... kuponami na ubrania. Brytyjczycy chcieli wspomóc swą ukochaną księżniczkę i... z całego kraju tuż przed ślubem spływały do pałacu bony od życzliwych poddanych. Ostatecznie jednak wszystkie zostały zwrócone, bowiem rodzina królewska nie powinna przyjmować takich upominków. Ale nie ma wątpliwości, że był to wyjątkowy gest z ich strony, który zapisał się w pamięci Windsorów. Dziś niezwykłą historię powstawania jednej z najsłynniejszych sukni XX wieku, czyli sukni ślubnej królowej Elżbiety II, postanowiła przedstawić Jennifer Robson. Autorka książki zabiera czytelników do pracowni, w której powstała kreacja. Oto fragment książki. Za polskie tłumaczenie ksiązki odpowiada Katarzyna Makaruk.

Reklama

Suknia. Opowieść o królewskim ślubie - fragment ksiażki o sukni ślubnej Elżbiety II

 – Jej Królewska Mość zażyczyła sobie satyny duchesse z wytwórni Winterthur w Dunfermline na suknię i nieco grubszej z Lullingstone Castle na aplikacje. Obawiam się, że tkaniny będą gotowe dopiero za kilka tygodni.

 – A perły wciąż są w Ameryce – dodała panna Duley.

Pan Hartnell westchnął żałośnie.

 – Przeklęte perły. Słowo daję, wpędzą mnie do grobu.

 – Zaproponowałam panu Hartnellowi, że będziemy pracowały na materiałach, które mamy pod ręką. Przygotujemy dwanaście próbek. Oto projekty motywów. Przyjrzyjmy się im w lepszym świetle.

Podeszli do okna, gdzie na szerokim parapecie panna Duley rozłożyła osiem szkiców i odsunęła się, żeby pan Hartnell mógł im objaśnić szczegóły.

 – To jest suknia, a to tren. Obawiam się, że to raczej impresja, ale przygotuję pełnowymiarowy model z różnymi motywami. Sam muszę to wszystko zobaczyć.

 – Możemy dziś wieczorem uprzątnąć podłogę i na niej rozłożyć rysunki – zaproponowała panna Duley.

 – Znakomity pomysł, zróbmy tak. W każdym razie – kontynuował, zwróciwszy się do Ann – jeśli chodzi o tren, myślałem o czymś takim. Nie będzie się zaczynał w talii, tylko spływał z ramion. Jej Wysokość zgodziła się na długość piętnastu stóp.

Fason sukni był znajomy, przy kilku bardzo podobnych kreacjach Ann pracowała w ciągu ostatnich lat. Dekolt w kształcie serca, długie dopasowane ramiona, spódnica rozszerzająca się u dołu. Tym, co wyróżniało ten projekt – Ann spostrzegła to od razu – był haft.

Spódnicę zdobiły girlandy kwiatów i roślin, rząd za rzędem, te same motywy pojawiały się też na gorsecie i biegły przez całą długość trenu. Wzór był idealnie symetryczny, a mimo to nie sprawiał wrażenia sztywnego ani pretensjonalnego.

 – Śliczna – powiedziała cicho Ann.

 – Dziękuję, panno Hughes. Muszę przyznać, że z propozycji, które przedłożyłem Jej Wysokości i księżniczce Elżbiecie, tę lubię najbardziej. Pierwotną inspiracją była Wiosna Botticellego. Może ją pani widziała?

To nie był odpowiedni czas ani miejsce, żeby przyznawać się do braków w wykształceniu, dlatego Ann po prostu pokiwała głową.

 – W każdym razie – ciągnął pan Hartnell – to najważniejsze motywy. Róże Yorków w kilku rozmiarach, ogóreczniki, kłosy pszenicy, kwiaty jaśminu i liście kolcorośli. Myślę, że jedna próbka z większą różą, druga z kiścią mniejszych, a do tego po jednej z pozostałymi roślinami wystarczy. Wprawdzie to motywy, które pojawiają się na trenie, ale uważam, że nie ma co się martwić dodatkowymi wzorami na sukni. Przynajmniej na razie.

 – Jak myślicie? – spytała panna Duley. – Wystarczą wam dwa, trzy dni?

 – Tak sądzę – odparła Ann. – A czym będą zdobione? Pan Hartnell wspomniał o perłach.

 – Tak. Śliczne okrągłe perełki wzdłuż krawędzi aplikacji, większe w środku części motywów, a do tego kryształy, koraliki i tym podobne.

Zobacz: Na królewskich ślubach zawsze dochodziło do wpadek, a także... wielkich skandali!

Hulton Archive/Getty Images)

 – Wszystko dokładnie przejrzę z panną Hughes i panną Dassin – obiecała panna Duley. – Proponuję, żebyśmy najpierw wybrały się do magazynu i zobaczyły, jaki spód panna Louie będzie miała na stanie.

Pan Hartnell pokiwał głową.

 – Tak, naturalnie. Niech panie poproszą o dobry sztywny kawałek satyny duchesse na aplikacje, byle niezbyt biały. A na spód jedwabny tiul. Jeśli się nie uda, może być gazar. Ale nic za bardzo kryjącego.

 – Dobrze, proszę pana – odparła panna Duley. Następnie zwróciła się do Ann i Miriam z nietypową dla siebie surową miną. – Na pewno zdajecie sobie sprawę, jak wielkie zainteresowanie budzi to zamówienie. Księżniczce Elżbiecie bardzo zależy, żeby żadne szczegóły dotyczące jej sukni nie przedostały się do prasy, i wiem, że pan Hartnell byłby bardzo zawiedziony, gdyby ktoś nadużył jego zaufania.

Ann zerknęła na pana Hartnella. Wraz z pojawieniem się przykrego tematu jego radość przygasła.

 – Informacje na ten temat znajdą się dziś wieczorem w prasie i wasze rodziny albo przyjaciele mogą się zacząć dopytywać – powiedział. – To absurdalne, że w ogóle o tym wspominam. Przecież pracowałyście przy tylu ważnych zamówieniach. Naprawdę mam nadzieję…

Całe jego szczęście prysło, sprawiał wrażenie tak skrępowanego, że Ann krajało się serce. Taki dobry człowiek.

 – Dobrze pana rozumiem, naprawdę, i wcale nie mam za złe, że pan o to prosi – zapewniła. – Nie pisnę nikomu ani słowa. Obiecuję.

 – I ja też – dodała Miriam.

Premiera książki Suknia. Opowieść o królewskim ślubie autorstwa Jennifer Robson (polskie tłumaczenie: Katarzyna Makaruk) 28 lipca 2021 roku. Publikacja ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.

Hulton Archive/Getty Images)

Reklama

Mat. prasowe

Reklama
Reklama
Reklama