Świat wielkich pieniędzy i... struktur przestępczych. Eva Minge otwiera „Furtkę do piekła”
Grzeszne pragnienia i marzenia o wiecznym życiu są stare jak świat – mówi Minge w swojej najnowszej książce
Eva Minge, jedna z najbardziej znanych na świecie polskich projektantek mody, powraca z nową powieścią. W „Furtce do piekła”, kontynuacji bestsellerowej „Gry w ludzi” z 2022 roku, opisuje imponujący i przerażający świat krezusów, przedstawicieli elit, prominentnych polityków i znanych gwiazd show-biznesu, a także ukazuje jego przestępcze oblicze, ozdobione diamentami mokrymi od łez.
Anna, bohaterka książki, znana z „Gry w ludzi”, nie poprzestaje na udziale w rozbiciu grupy handlującej ludźmi, stworzonej przez jej byłego męża. Podejmuje współpracę z międzynarodowymi agencjami do ścigania przestępczości zorganizowanej, by w końcu postawić przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości szefów mafii, którzy wymyślili ten cały proceder. Próbuje dostać się na sam szczyt zbrodniczej machiny i wykorzystuje do tego swoją niepospolitą urodę, bezpruderyjność, inteligencję i odporność na luksusy, które ten świat jej oferuje. Zapomina jednak o ostrożności i zawodowych obowiązkach, kiedy zakochuje się w charyzmatycznej, pięknej i niezwykle bogatej Małgorzacie…
Anna Harasimowicz: Dalsze losy Anny i Brunona to nowa historia, w której główna bohaterka rozpoczyna współpracę z międzynarodowymi agencjami do ścigania przestępczości zorganizowanej. Możemy zajrzeć na elitarne, światowe salony, gdzie narkotyki podaje się w formie modyfikowanego kawioru, a płatną miłość oferują celebrytki z pierwszych stron gazet. Nie ukrywa pani, że fabuła obu książek oparta jest na wydarzeniach i postaciach autentycznych. Ile jest w nich prawdy?
Eva Minge: Zarówno „Gra w ludzi”, jak i „Furtka do piekła” są oparte na faktach. Oczywiście literatura rządzi się swoimi prawami i potrzebuje także fikcji literackiej, która czasem wyostrza, innym razem łagodzi, a także – co najważniejsze w tym przypadku – ukrywa prawdziwą tożsamość pierwowzorów bohaterów. Powody tego są różne, ale najważniejsze z nich to bezpieczeństwo tych osób i moje. Nie chcę mierzyć się z procesami o naruszenie czyichś dóbr osobistych. Uczciwie mówiąc, to nie chcę też nikogo rozliczać. Pokazuję zjawisko, rządzące nim zasady i próbuję przestrzec, ale także dać nadzieję, że nie ma takiego dna, z którego nie można się odbić. I nie są to tylko frazesy tak mocno modnych obecnie trenerów mentalnych. Jest tu kawał prawdziwej historii, w której główne postaci, Anna i Bruno, mierzą się ze swoimi potężnymi problemami. I choć kaliber problemów Anny jest inny, to każde z nich ma za sobą klęskę tej samej kategorii. Zostali oszukani przez najbliższego człowieka.
Kubrick w „Oczach szeroko zamkniętych” fascynował swymi obrazami, szokował, ale jednocześnie nie pozostawiał wątpliwości, że ktoś w amerykańskiej rzeczywistości bawi się bez ograniczeń i hamulców w grę podobną do przedstawionej w fabule. Zawarte w „Furtce do piekła” ziarna prawdy każą nam nagle uruchomić wyobraźnię w ramach naszej rzeczywistości. Nie odbiegamy pod tym względem od Amerykanów? Czy w Polsce też tak bawią się elity?
– W „Furtce do piekła” pokazuję mechanizmy, które występują na całym świecie. Większość fabuły powieści dzieje się w różnych państwach. Oczywiście sam początek – pierwsze rundy swoistej „gry w ludzi” – rozgrywa się w Polsce, ale już kolejne poza jej granicami. Oczywiście w każdej biorą udział nasi rodacy.
Dewiacje nie są domeną określonej grupy społecznej ani etnicznej. To dotyczy wszystkich. W określonych warunkach materialnych pojawiają się nowe potrzeby, poszukiwanie jeszcze mocniejszych podniet, bo te podstawowe już nie działają.
Ludzie, którzy mogą mieć i mają wszystko, są często odporni na zwyczajność. Zaznaczam, bo to ważne, że bogactwo i wysoka pozycja społeczna nie oznaczają dewiacji i poszukiwania chorych emocji. Opisuję grupy będące marginesem, a jednak, jak każdy margines, psują opinię i zwracają uwagę. Tylko dlatego, że posiadają środki, często nieograniczone, i doświadczyli już wszystkiego, czego chcieli doświadczyć, szukają coraz nowych ekstremalnych wrażeń. Niestety najbardziej niebezpieczne są one dla ludzi, którymi się bawią. Dla tych, którzy są często nieświadomie pionkami w ich grze…, „grze w ludzi”.
Pisze pani o zjawisku escort girls. Nie każdy wie, czym zajmują się takie dziewczyny i czy to popularny proceder w Polsce?
– Escort girls to norma w każdej szerokości geograficznej. Tam, gdzie jest zapotrzebowanie, pojawia się popyt. A zapotrzebowanie na piękne kobiety u boku mężczyzny jest niezmienne. Pełnią one różne role i pochodzą z różnych środowisk. Nie zawsze zajmują się prostytucją. Bywa, że autentycznie stanowią jedynie prestiżowe towarzystwo dla swojego pracodawcy i w kontrakcie mają jasno spisane warunki. Ale takie historie dzieją się na najwyższym szczeblu, gdzie dziewczyny mają często bardzo dobre wykształcenie, swój dorobek, który czyni je rozpoznawalnymi, a nawet sławnymi. Bywają ozdobami przyjęć, przeważnie zamkniętych i nieerotycznych. Udają przyjaciółki, znajome, firmują na swój sposób pozycję osoby, której towarzyszą. Zarabiają na tym horrendalne pieniądze. Znam w Dubaju kobietę, która zajmuje się sprowadzaniem autentycznej śmietanki towarzyskiej ze światowego show-biznesu, w celach towarzyskich, za niebotyczne sumy. Nie zawsze jest w tym jakakolwiek erotyka. Oczywiście trudno ocenić, co kobiety robią dobrowolnie poza kontraktem. Nikt nikogo nie wykorzystuje, nie morduje, nie ma tragedii, jest jasny biznes.
Ale domyślam się, że pytasz bardziej o te, które pracują ciałem. Tak, jest to zjawisko powszechne. Mnie to nie przeszkadza. Dlaczego ludzie nie mogą robić ze swoim ciałem, emocjami, życiem tego, co sprawia im przyjemność. Znam takie kobiety, które są z tego powodu wręcz dumne i uważają swój zawód za hołd dla ich urody. Dramat zaczyna się, kiedy ta uroda mija. Choć znam i takie, które na tyle się potrafiły zabezpieczyć, że mogą być spokojne o przyszłość. Dopóki jest własna wola, świadomość i zadowolenie – bardzo proszę, to jest ich życie.
Problem zaczyna się, kiedy kobiety zostają pozbawione własnej woli, kiedy trafiają do burdeli czy znikają bez wieści. Razi nas często, że młoda dziewczyna żyje z dużo starszym, bogatym mężczyzną, ale jaki w tym problem? To jest jej i jego życie. Znowu odniosę się do mojego doświadczenia. Znam taką parę, gdzie mogę zagwarantować, że jest dwustronna miłość i fascynacja. Obie strony czerpią pozytywne emocje i nikt nikogo nie wykorzystuje. Kobieta jest wykształcona i zafascynowana swoim partnerem, nie tylko z powodu pięknego jachtu, ale jego osobowości, siły, poczucia bezpieczeństwa, jakie on jej daje, i to nie tylko materialnie. Dorzucę może, że pieniądze są afrodyzjakiem na każdym poziomie, od naszej własnej premii, po mężczyznę, z którym chcemy założyć gniazdo. Każda samica szuka podświadomie odpowiedzialnego, silnego samca. Te słabe i te silne także.
Przyznam, że miło jest podróżować z pani bohaterką, odwiedzać Schody Hiszpańskie w Rzymie, oglądać oczyma wyobraźni pokazy, wystawy, ekskluzywne sklepy, szlifiernię diamentów na Lazurowym Wybrzeżu oraz rauty aranżowane na wzór rzymskich czy carskich uczt. Opisuje je pani z wielką precyzją, wręcz czuje się namacalność tkanin i ich zdobień oraz smaki potraw. Czy była pani zaproszona na podobne wydarzenia?
– Schody Hiszpańskie przeszłam osobiście z moją kolekcją w 2003 roku. Bywałam, bywam, biorę udział w różnych wydarzeniach na świecie i intensywnie obserwuję. Uwielbiam przyglądać się ludziom, zjawiskom społecznym, rozmawiać i wyciągać wnioski. Mam ścisły, analityczny umysł i ta analiza często prowadzi mnie do rozwiązania zagadki. Tych dookoła jest całe mnóstwo. Łatwo jest analizować, kiedy dotyczy to ludzi obok nas. Znacznie trudniej, gdy musimy określić nasze pozycje. Stąd Bruno wpadł w sidła, co teoretycznie przy jego inteligencji nie powinno się zdarzyć. Opisuję mechanizmy, przez które wpadamy w te „furtki do piekła”, ale także pokazuję, jak z nich wyjść. Życie to dżungla, i dopóki tego nie zrozumiemy, nie mamy szans na spokój i stabilizację.
Wracając do imprez, nie wszystkie są organizowane, aby przeżyć chore emocje. Ale często podczas nich gołym okiem widać, jak rodzi się zło. Jak ludzie wpadają w pułapki rozluźnieni fantastycznym wieczorem, pięknymi kobietami, bogactwem, wyjątkową oprawą i tą swoistą zapowiedzią pięknego, bogatego, pozbawionego problemów życia. Powtarzam zawsze, że na każdym poziomie są podobne problemy, tylko te mające miejsce na tych najwyższych często trudno nam dostrzec z dołu. Kolejna torebka za sto tysięcy czy nowe ferrari łagodzą ból tylko chwilowo.
Czy nadmiar pieniędzy rodzi zepsucie, a znużenie generuje nowe zachcianki?
– Wręcz odwrotnie. Proszę mi wierzyć, że trudno byłoby dojść do fortuny i ją utrzymać, gdyby nie ciężka praca, a ta nie pozostawia miejsca na zabawy w tak skomplikowane gry.
Oczywiście duże pieniądze dają duże możliwości, ale bogactwo nie czyni ludzi złymi, zepsutymi. Opisuję dewiantów, ale to tylko wąska grupa, do której należą różni ludzie z całego świata.
Oczywiście te ogromne pieniądze pomagają w zorganizowaniu „piekła” na najwyższym poziomie. Co ciekawe, w tym piekle są tylko nieliczni, bo większość uczestników nie ma pojęcia, że bawiąc się podczas poszczególnych imprez, biorą udział w przerażającej grze.
Czy dotyczy to tylko mężczyzn, czy można tam spotkać kogoś takiego jak tajemnicza Małgorzata Setha?
– Małgorzata, postać, która po przeczytaniu „Furtki do piekła” nadal pozostaje zagadką i nie jest najlepszym przykładem zła, jak się mówi w dzisiejszych czasach „jest skomplikowana”. Ale odpowiem na pytanie, podając przykład Brunona. Jego skrzywdziła kobieta zła do szpiku kości, używając jako narzędzia innej złej kobiety. Jako ludzie dzielimy się na dwie kategorie: złych i dobrych. Płeć nie ma żadnego znaczenia. Kobiety potrafią być zdecydowanie gorsze od mężczyzn, ponieważ rządzą nimi trochę bardziej skomplikowane emocje. Pożądanie seksualne, nawet najbardziej chore, jest atawistycznym, prostym powodem do zaspokojenia potrzeb. Ale u kobiet rzadziej dochodzi do przestępstw z powodów seksualnych.
Nic, co ludzkie nie jest nam obce, ale krzywdzenie bezbronnych dzieci czy młodych dziewczyn wbrew ich woli, o czym pani pisze, to już przekroczenie granic. Co innego, gdy zaślepione kobiety same lecą jak ćmy do ognia. Mam nadzieję, że dzięki „Grze w ludzi” i „Furtce do piekła” uda się przestrzec młodych przed staniem się niewolnikami czy zakładnikami w tego typu zabawach. Czy czerwień rubinów i niski dźwięk silnika maserati jest silnym narkotykiem i nie da się zatrzymać tej machiny?
– Niestety, dopóki nie będziemy dużo i głośno mówić o zagrożeniach, to ten ryk silnika zagłuszy zdrowy rozsądek. Żyjemy w wirtualnych czasach i one pozwalają na tworzenie alternatywnej rzeczywistości, często kompletnie nieadekwatnej do prawdziwego życia. Dziewczyna wrzuca zdjęcie, na którym opala się na jachcie w stroju Chanel, obok inne drogie gadżety i piękny lazur wody oraz nieba. Mamy natychmiastowe pragnienie żyć podobnie. Siedząc w szarej rzeczywistości pod ołowianym niebem, z problemem czy kupić masło czy margarynę, chcemy być tam natychmiast. Mało kto rozumie, że może to być tylko chwila ujęta na tym zdjęciu, a koszt tego życia, czy nawet tej chwili, jest straszny.
Proszę zwrócić uwagę na to, że ludzie naprawdę bogaci, ludzie, którzy mają obłędne majątki i ciężko, uczciwie na nie pracują, nie pokazują ich w sieci.
Jeżeli w ogóle mają social media, to na próżno tam szukać rozpiętych na jachtach skąpo ubranych panienek. To jest zwyczajnie niemodne, niestosowne, to ośmiesza, zamiast budować. Nuworysze chwalą się swoim majątkiem, a nie ci, dla których ten majątek jest naturalny. Nie pokazują ani swojej sypialni, ani ferrari. Chyba że jest to twarz marki modowej, jak choćby pewien dobrze prosperujący Niemiec. Pokazuje swoje słomiane życie w totalnym luksusie, adekwatnym do jego marki, która jest przeznaczona dla tych, co muszą być na kilometr widoczni. Zabieg marketingowy. Takie zabiegi stosują także przestępcy tworzący fałszywe profile i łowiący na to kobiety spod tego ołowianego nieba. Niestety wbrew marzeniom i zapewnieniom nie trafiają one do oazy szczęśliwości i dóbr luksusowych. Często płacą najwyższa cenę.
Czytając „Furtkę do piekła”, zastanawiałam się, czy opisywany w książce świat i godna podziwu kreatywność w budowaniu niezwykłych uczt i przyjęć na najwyższym poziomie, choćby na dalekiej Syberii, może odbywać się i dziś, bez względu na to, co dzieje się na świecie?
– Są ludzie i środowiska, dla których nie ma żadnych przeszkód. Pieniądz czyni wiele hermetycznie zamkniętych drzwi otwartymi, a piekło lubi być niedostępne. Sytuacja geopolityczna może być dla wielu dewiantów podniecająca i dawać naturalne warunki ekstremalne.