Reklama

Krystyna Mazurówna i Tadeusz Pluciński poznali się w latach 60., kiedy ona była już znaną gwiazdą i obiektem westchnień wielu mężczyzn, z kolei on miał reputację największego amanta polskiego kina i łamacza kobiecych serc - pisma z jego podobizną w PRL-u sprzedawały się spod lady. Aktor mówił o sobie, że brał śluby, bo lubił być żonaty. Z kolei Krystyna Mazurówna twierdziła, że do decyzji o ślubie popchnął ją jej tata. Jak potoczyła się ich historia?

Reklama

Historia miłości Krystyny Mazurówny i Tadeusza Plucińskiego

Tadeusz Pluciński miał wizerunek niegrzecznego chłopca, kolejne partnerki uważały, że sprowadzą go na dobrą drogę. On też wierzył, że każda miłość będzie na zawsze i absolutnie go zmieni. Był czterokrotnie żonaty. Sam twierdził, że jako partner dobrze sprawdzał się, gdy miłość była namiętna i gorąca. Ale gdy dopadała go codzienność i męczące, kontrolujące pytania, zaczynał myśleć o ucieczce. W przypadku jego trzeciego małżeństwa z Krystyną Mazurówną uważano, że oboje byli za silnymi osobowościami, by mogli ze sobą długo wytrzymać.

Pierwszy raz tancerka zobaczyła go na scenie u boku Kaliny Jędrusik (z którą notabene też romansował) w Teatrze Powszechnym w „Operze za Trzy Grosze”. Mazurówna była wówczas uczennicą szkoły baletowej, a Pluciński ze sceny wydał jej się niesamowicie męski i przystojny, co też skrzętnie zapisała w swoim dzienniku po powrocie do domu.

Osobiście poznali się dopiero kilka lat później na planie jednego z programów telewizyjnych, kiedy tancerka pracowała już w Teatrze Wielkim. Zrobiła na amancie polskiego kina niemałe wrażenie. "Była piekielnie inteligentną i zgrabną tancerką z wielką przyszłością. Ambitna, twarda, konsekwentna", wspominał trzecią żonę Tadeusz Pluciński w swojej autobiografii.

Aktor dowiedział się, że tancerka żyje na co dzień ze swoim synem (owoc związku ze znanym dziennikarzem Krzysztofem Teodorem Toeplitzem) w mieszkaniu na Starym Mieście i postanowił ją tam bez zapowiedzenia odwiedzić. Z racji, że była samodzielnie wychowującą dziecko matką, Krystyna Mazurówna nie miała zwyczaju przyjmować samotnych mężczyzn w swoim domu. Ale jak to ujęła w jednym z wywiadów, "Tadeusz tak elegancko manewrował, że w końcu został do rana" (cytat za fakt.pl).

Okazało się, że aktor potrafił wywierać imponujące wrażenie na wszystkich bez wyjątków, przekonał do siebie nie tylko tancerkę, ale również wszystkich jej domowników, tj. syna i gosposię. Ta ostatnia tak ucieszyła się, że ktoś się Krystyną Mazurówną zainteresował (uważała bowiem, że nikt jej już nigdy nie zechce), że zaczęła oferować gościowi co przyjemniejsze usługi — wyczyściła marynarkę, kupiła świeże pieczywo i gazetę, a na końcu wyprała koszulę. "Koszula musiała wyschnąć, więc Tadzieniek nie mógł wyjść z mojego łóżka. W związku z tym został w nim... przez kilka miesięcy", wspominała Mazurówna.

Tancerka uległa czarowi swojego kochanka, obserwowała, jaki jest szarmancki, z jakim szacunkiem traktuje jej gosposię i jaki dobry kontakt ma z jej synem, którego nauczył nawet jazdy na rowerze, ale nie do końca wiadomo, czy myślała wtedy o ślubie. Ten wydarzył się jednak dosyć szybko, bo kilka miesięcy po odwiedzinach w mieszkaniu tancerki, ale ponoć najbardziej zależało na nim tacie Krystyny Mazurówny.

Czytaj też: Krystynę Mazurównę i Piotra Szczepanika połączył w latach 60. przelotny romans

Tadeusz Pluciński, lata 60. Tym garbusem aktor jeździł z Krystyną Mazurówną

Tym garbusem jeździł ze swoją trzecią żoną Krystyną Mazurówną. Dostał go z Niemiec od mamy i siostry. Fot: Lucjan Fogiel/Forum

Krystyna Mazurówna i Tadeusz Pluciński: byli małżeństwem

"Tadeusz zadzwonił do mojego taty i nagadał, że ja mieszkam bez ślubu z obcym facetem. Ojciec był oburzony i mówi do mnie: Krysiu u nas w rodzinie tego nigdy nie było. Musisz coś z tym zrobić, trzeba to uregulować. Nie chciał słyszeć, że to się skończy rozwodem. Był w stanie zaakceptować córkę rozwódkę, byleby tylko nie mieszkała z kimś na kocią łapę”, opowiadała w wywiadzie dla Fakt.pl.

Podobnie jak w wypadku innych członków rodziny Krystyny Mazurówny, aktor zdołał zaprzyjaźnić się również z jej tatą, profesorem Stanisławem Mazurem. Utrzymywał, że był on wspaniałym człowiekiem i widywali się na sympatyczne pogawędki nawet po rozwodzie z jego córką.

Ślub Tadeusza Plucińskiego i Krystyny Mazurówny odbył się w Urzędzie Stanu Cywilnego, w przerwie pomiędzy jedną pracą a drugą, bez większej pompy. "Spóźniłam się nawet przez to na program telewizyjny do Olgi Lipińskiej. Gdy jej powiedziałam, że właśnie wyszłam za Plucińskiego, to Olga tylko na mnie spojrzała i wypowiedziała jedno słowo: idiotka!", wspominała tancerka, która rzeczywiście już wkrótce miała wspomnieć słowa koleżanki z Kabaretu.

Trzy miesiące później padło kolejne słowo: rozwód. Czy to przez wspomnianą wcześniej siłę charakterów tancerki i aktora i tego, że nie chcieli iść na kompromisy? Pozostaje to w sferze domysłów. Tadeusz Pluciński miał przyznać, że zawiniły tu "totalnie rozbieżne pomysły na życie i plany na przyszłość", a jako główny powód rozstania podawał wyjazd żony do Paryża.

Z kolei Krystyna Mazurówna wspominała, że jej małżonek odkładał decyzję o rozwodzie w czasie. "Pluciński ciągle znajdował jakieś przeszkody. Trochę mu się nie dziwię: przecież u mnie mieszkał za darmo, gosposia go kochała, a syn uwielbiał", podsumowała tancerka.

Czytaj również: Alinę Janowską i Tadeusza Plucińskiego łączyło wielkie uczucie. Na drodze do ślubu stanęła im… sztuczna szczęka

Jerzy Plonski / RSW / Forum

Krystyna Mazurówna i Tadeusz Pluciński: rozwód

Na orzeczenie sądu o rozwodzie musieli czekać aż trzy lata. Krystyna Mazurówna w wywiadzie po śmierci Tadeusza Plucińskiego wspominała, że choć nie rozstawali się w atmosferze kłótni, na sali sądowej stoczyli istną batalię o podział majątku, którego miał zażądać aktor.

"Prawdziwy bój stoczyliśmy np. o moje futro, które kupiłam w Moskwie. Trzeba było w sądzie pokazywać jakieś kwity po rosyjsku. Wkurzyłam się i zapowiedziałam, że będziemy dzielić futro na pół. Tadeusz dostał rękaw i część z kieszeniami, a ja drugą, z której później uszyłam sobie kołnierz", opowiadała Krystyna Mazurówna na łamach Faktu.

Sąd podjął swoją decyzję dopiero po tym, jak Tadeusz Pluciński miał krzyknąć na sądowej sali: „Krystyna zdradzałem Cię na prawo i lewo!”, a tancerka w zamian za podpisanie dokumentu, w którym aktor zrzeka się jakichkolwiek roszczeń wobec byłej żony, wypisała mu czek na astronomiczną sumę 100 tys. złotych.

Powyższej wersji wydarzeń zaprzeczył Tadeusz Pluciński, który uznał, że była żona go oczernia. "Rozwiedliśmy się bezproblemowo. I bardzo mnie zdziwiło, że uważa inaczej", powiedział w wywiadzie, którego udzielił kilka lat przed swoją śmiercią.

Po latach Krystyna Mazurówna przyznała, że związek z największym amantem polskiego kina wyrwał jej z życiowego kalendarza trzy lata, ale od początku wiedziała, jakie ryzyko podejmuje, wychodząc za niego za mąż. "Wiedziałam, w co się pakuję, zdawałam sobie sprawę, że Pluciński nie jest mi wierny, że ma mnóstwo kochanek". Tadeusz Pluciński zmarł w kwietniu 2019 roku, Krystyna Mazurówna w dniu jego pogrzebu obiecała, że wypije z synem szampana za tę piękną i nieco szaloną młodość, która minęła.

Zobacz również: Słynna tancerka i wybitny pianista – Krystyna Mazurówna i Wacław Kisielewski wydawali się idealną parą. Ale to były pozory...

PAP/Stefan Kraszewski
Reklama

Źródła: gwiazdy.wp.pl, swiatseriali.interia.pl, fakt.pl

Reklama
Reklama
Reklama