„Nie mamy ze sobą jakiegoś super kontaktu". Kulisy konfliktu między Robertem Lewandowskim i Kubą Błaszczykowskim
„Jesteśmy z innych światów, ale z tej samej drużyny”, mówili o sobie
Kiedyś byli serdecznymi przyjaciółmi, dziś mówi się, że ledwo potrafią zamienić ze sobą kilka słów. Dlaczego relacje między kapitanem reprezentacji Polski, Robertem Lewandowskim a jego poprzednikiem na tym stanowisku, Kubą Błaszczykowskim są tak napięte? „Jesteśmy z innych światów, ale z tej samej drużyny”, mówi o sobie. Jaka jest zatem prawda o ich konflikcie?
Konflikt między Kubą Błaszczykowskim i Robertem Lewandowskim
Mówi się, że jeszcze w 2010 roku, gdy Robert Lewandowski trafił do niemieckiej Borussi Dortmund, w której Kuba Błaszczykowski grał wówczas od trzech lat, mógł liczyć na pomoc starszego kolegi. Ten podobno otoczył troską pochodzącego z Pruszkowa rodaka, który nie znał wówczas języka niemieckiego. Relacja ta była tym bardziej serdeczna, że w tym samym czasie kontrakt z niemieckim klubem podpisał również Łukasz Piszczek i tak powstał słynny polski „trójkąt dortmundzki”. „Trzymałem się również z Kubą, z "Piszczem" i to bardzo mocno, począwszy od tego, że razem spędzaliśmy święta. "Piszczu" był moim sąsiadem, a Kuba mieszkał kilometr dalej, więc cały czas byliśmy razem", przyznał Lewandowski w rozmowie z Mateuszem Borkiem i Cezarym Kowalskim.
Kuba Błaszczykowski i jego żona Agata (wówczas w zaawansowanej ciąży) mieli nawet pomagać Annie i Robertowi Lewandowskim w urządzaniu domu, gdy Ci przeprowadzili się do Niemiec. Odwiedzali się także wzajemnie i spędzali razem święta! W pewnym momencie mąż Anny Lewandowskiej popadł w konflikt z grającym w Borusii Dortmund Paragwajczykiem Lucasem Barriosą, ponieważ ten rzucił się na niego z pięściami. Żaden z rodaków nie stanął po jego stronie, przez co relacje całej trójki znacząco się ochłodziły. „Sprawa naszych relacji była rozdmuchana przez media. Jesteśmy różni. Nie musisz chodzić na kawę ze wszystkimi kolegami z drużyny tylko dlatego, że są twoimi rodakami", mówił Kuba w rozmowie z „11Freude".
Nie pomógł również kategoryczny zakaz Kuby Błaszczykowskiego jako kapitana reprezentacji Polski, gdy Robert Lewandowski zapytał o możliwość udzielenia wywiadu Gazecie Wyborczej w okresie Euro 2012. Miało to związek z publikacją jednego z tabloidów, opisującą zachowanie członków reprezentacji na zgrupowaniu. Część z nich miała bowiem zabawiać się w pokojowych hotelach z dziewczynami do towarzystwa. Artykuł tak rozsierdził przedstawicieli kadry, że zbojkotowali polskie media i nie udzielali żadnych wywiadów.
Według relacji dziennikarzy sportowych, Robert Lewandowski miał bezustannie dzwonić do Kuby Błaszczykowskiego i prosić o możliwość rozmowy z przedstawicielami Gazety Wyborczej, co irytowało starszego kolegę z kadry. Sytuacji nie polepszył także późniejszy awans Lewego na kapitana reprezentacji. Wówczas Kubie trudno było ukryć rozczarowanie.
„Zabolało mnie to. Troszkę był przy tym problem z komunikacją. Jednak nie będziemy swoich indywidualnych celów przedkładać nad dobro reprezentacji. Nigdy nie mieliśmy z tym problemu, więc nie widzę powodu, żebyśmy się mieli nie dogadać. Nie mamy ze sobą jakiegoś super kontaktu i to nie jest tajemnica. Ale to nie przeszkadza w tym, żebyśmy dobrze wykonywali swoją pracę na boisku”, zapewnił w wywiadzie dla TVP.
Wiele lat temu Waldemar Fornalik, ówczesny trener naszej kadry mówił: „Nie przyjaźnią się jakoś bardzo, ale piłkarze nie muszą się kochać, żeby tworzyć zgrany zespół i dobrze wykonywać pracę. Jedyne, co dostrzegłem, to rywalizacja Roberta i Kuby o to, kto w drużynie będzie najlepszy. Jeśli to konflikt, to życzyłbym sobie, żeby wszyscy byli w ten sposób poróżnieni, bo właśnie takie nastawienie jest motorem postępu", czytaliśmy w Piłce Nożnej.
Kolejny zgrzyt między piłkarzami pojawił się, gdy obecny kapitan naszej reprezentacji skrytykował Franciszka Smudę. To miało rozzłościć Kubę, który postanowił zwrócić uwagę młodszemu koledze. Obaj mieli wówczas odmienne zdania co do trenera. Błaszczykowski był przeciwnikiem zwalniania selekcjonera po Euro 2012, ponieważ twierdził, że to piłkarze byli odpowiedzialni za zły wynik na mistrzostwach. Lewandowski natomiast miał zupełnie inne zdanie. Przyznał, że trener nie przygotował ich odpowiednio do tego wydarzenia.
CZYTAJ TEŻ: Dawid Kubacki wyznał, jak spędzi Wielkanoc: „Całą rodziną, ale nie jednocześnie”
Co o konflikcie obu panów mówią ich koledzy z reprezentacji?
„Nie wiem, czy ktoś jest o coś zazdrosny, czy ktoś komuś nastąpił na odcisk, ale chłopaki się nie lubią. Trudno. Ważne, że umieją ze sobą grać. Kosa jest. Kto widzi ich na co dzień, od razu to zauważa. Pierwsze rysy na ich relacji pojawiły się po słowach Roberta, który w jednym z wywiadów poskarżył się, że po przeprowadzce musiał sam sobie radzić, a jego najlepszymi kolegami w drużynie są Niemcy”, podkreślili zawodnicy w książce Tajemnice Kadry.
Przyczyny konfliktu między Kubą Błaszczykowskim i Robertem Lewandowskim
Najprawdopodobniej początek konfliktu miał miejsce wiele lat temu, gdy obaj panowie czekali na samolot na lotnisku po przegranym meczu w ramach Ligii Mistrzów. „– To co, zjemy coś? - zapytał Błaszczykowski i wskazał na najmłodszego Roberta, by ten poszedł po jedzenie. Robert poszedł po jedzenie, ale wrócił z dwiema przekąskami — jedną dla Kuby, drugą dla siebie. A co wziąłeś dla Piszcza? - zapytał Kuba. Zapadła wówczas niezręczna cisza”, czytamy w książce Tajemnice kadry.
Jak tę sytuację skomentował Łukasz Piszczek? „Wtedy wyszła głupia sytuacja, która mi się nie spodobała. Robert odebrał ją inaczej. Niektóre zachowania za bardzo brałem do siebie. Dojrzałem jednak i gdyby się to powtórzyło, zareagowałbym w inny sposób”, zapewnił piłkarz w książce Sebastiana Staszewskiego.
Jednak Łukasz Piszczek nie ma żalu do Roberta Lewandowskiego i wspomina, że tamten incydent był po prostu błędem młodości. „Nigdy nie było między nami zatargów. Raczej niedomówienia. Byliśmy młodzi i głupi. Każdy z nas obrał sobie swoją drogę i tyle”, skwitował. Co ciekawe, ani Kuba Błaszczykowski, ani obecny kapitan reprezentacji Polskie nie ukrywają, że ich relacje są dziś jedynie poprawne. „Nie mam nic do Kuby, nigdy nie miałem, a jak miałem, od razu mu powiedziałem, że coś mi nie pasuje. Powiedziałem mu to prosto w oczy, więc żadnej urazy nie kryję [...] Nie wiem, może Kuba ma coś do mnie, ale ja naprawdę nie jestem osobą pamiętliwą. Od razu z nim wszystko wyjaśniłem", wyznał.
„Przecież w żadnej pracy nie jest tak, że wszyscy lubią się ze wszystkimi. Ludzie mają różne charaktery, przyzwyczajenia, spojrzenie na świat, ważne, żeby nie przesłaniało to wspólnego celu”, zaznaczył jakiś czas temu poprzednik obecnego kapitana reprezentacji Polski w rozmowie z Newsweekiem.
SPRAWDŹ TEŻ: Czesław Mozil stracił przyjaciela w tragicznym wypadku. Sam ledwo uszedł z życiem
Robert Lewandowski — relacja z Jerzym Brzęczkiem
Co więcej, od 2018 do 2021 roku Jerzy Brzęczek pełnił funkcję selekcjonera reprezentacji Polski. Wujek Kuby Błaszczykowskiego znał jednak perspektywę jednego z piłkarzy, przez co był sceptycznie nastawiony do Roberta Lewandowskiego. To rodziło kolejne nieporozumienia w kadrze. „Problem Jurka jest taki, że bardzo dobrze wystartował i nie wiem dlaczego — to jest mój odbiór sytuacji — zrobił sobie wroga z Roberta. Pamiętam nasz spacer w Bukareszcie, gdy byliśmy na losowaniu. Mówię Jurkowi jak koledze: "uważam to, uważam tamto". Wszystkiego słuchał. I mówi: "Wiesz, ja to wszystko wiem, bo mi to Kuba powiedział". Pomyślałem sobie: "o kurczę, to ty masz wizję tylko jednej części tego wszystkiego". Ona jest prawdziwa, Kuba jest dobrym człowiekiem. Ale ty sobie na podstawie tego chcesz wyrobić zdanie o całości? To nie jest kompletne zdanie. Myślę, że tu jest kłopot Jurka. Troszeczkę się zapuszkował. I niechcący zrobił sobie niepotrzebną konfrontację", mówił Marek Koźmiński w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim.
„Okazuje się, że był w stanie sprawić, że nawet sam selekcjoner za Robertem Lewandowskim nie przepadał", dodał prowadzący program. Według działacza PZPN, były kapitan drużyny nie mógł w pełni pogodzić się, że tak szybko został zastąpiony przez młodszego kolegę. „Chyba coś w tym jest. Robert jest specyficzny. Jest gwiazdą. Urósł. Wyszedł wyżej. Kuba chyba nie do końca chciał to zaakceptować wiedząc o tym, co było wcześniej, gdy go wprowadzał do drużyny. Miał o to medialnie pretensje. Nigdy o to nie dopytywałem, bo tak de facto teraz nic nowego nie odkrywamy. Kuba mówił: "ja cię wprowadzałem do tej drużyny, a ty później z tymi Niemcami". To chyba była ta wielkość Roberta, że on zrozumiał, że jak ma być wielki, to musi iść tym kierunkiem. To nie tak, że odtrącił Kubę. Po prostu go przerósł. I chyba Kuba sobie z tym za bardzo nie radził", kontynuował.
„Nikt nie ujmuje Kubie zasług, ale… Przykro mi to powiedzieć: Kuba nie wie, kiedy zejść z piedestału. On powinien zejść jako piłkarz chwilkę temu, mieć pomnik, bo na ten pomnik zasłużył. A teraz? On jest piłkarzem czy nie jest piłkarzem? Bo ja nie wiem. Wychodzi do kibiców jako kto: piłkarz, kapitan, współwłaściciel? Pomieszanie z poplątaniem. To się nigdy nie może udać", dodał w 2022 roku w jednym z odcinków "Hejt Parku".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Barbara Brylska i Małgorzata Braunek kiedyś były przyjaciółkami. Jedna sprawa poróżniła je na całe życie
2 z 6
Wszyscy zgodnie jednak podkreślają, że gdy w 2010 roku Robert Lewandowski przeszedł do Borusii Dortmund, mógł liczyć na pomoc Kuby Błaszczykowskiego i jego żony Agaty.
3 z 6
Niestety, z biegiem czasu relacja Roberta Lewandowskiego i Kuby Błaszczykowskiego znacznie się ochłodziła. Miało to miejsce około 2012 roku.
4 z 6
Robert Lewandowski, jak i Kuba Błaszczykowski podkreślali, że ich relacje poza boiskiem nie miały wpływu na grę całej drużyny.
5 z 6
Robert Lewandowski i Kuba Błaszczykowski starają się utrzymywać poprawne relacje, jednak daleko im do serdeczności.
6 z 6
Dla Roberta Lewandowskiego i Kuby Błaszczykowskiego nadrzędną wartością było jednak dobro reprezentacji i jak najlepsza gra na boisku.