Dramaty, skandale, kontrowersje… Festiwal Filmowy w Gdyni i jego sekrety!
Przypominamy kilka najbardziej kontrowersyjnych i tragicznych wydarzeń…
- Katarzyna Piątkowska
Do Gdyni na najważniejszy festiwal filmowy w Polsce zjeżdżają twórcy: reżyserzy, aktorzy, kompozytorzy… Przez pięć dni oglądają, promują i oceniają filmy, które powstały w ciągu poprzedzających wydarzenie 12 miesięcy, a wieczorami wspólnie się bawią. Ale Festiwal Filmowy w Gdyni to nie tylko filmy. To skandale, bijatyki, piękne kreacje, niefortunne wybory, miłość i śmierć. Przypominamy kilka najbardziej kontrowersyjnych i tragicznych wydarzeń…
Zmiana prowadzącej
Był rok 2006. Na otwarciu festiwalu niemałą sensację wzbudziła prowadząca Anna Mucha, jej odkryte plecy i wybitnie nie na miejscu żarty. Dzień otwarcia przypadał 11 września, w piątą rocznicę ataku na World Trade Centre. Nie wytrzymała wtedy Dorota Stalińska, która publicznie protestowała przeciwko aktorce zatrudnionej do konferansjerki. Weszła na scenę i oświadczyła, że jest oburzona niewybrednymi dowcipami, także tym, że nikt nie wspomniał o rocznicy zamachu na World Trade Centre. Ale może gołe plecy Muchy przeszłyby bez echa, gdyby nie to, że aktorka żartowała z filmów i filmowców w sposób tak niewybredny, że nie wytrzymali też szefowie festiwalu. To była pierwsza taka historia i póki co ostatnia, kiedy w trakcie trwania festiwalu odwołano prowadzącą. „Podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy, gdyż uznaliśmy, iż formuła prowadzenia, zaprezentowana przez panią Annę Muchę, nie pasuje do takiego wydarzenia, jakim jest festiwal” napisano w oświadczeniu. Być może szalę na niekorzyść aktorki przechyliło porównanie filmu Francuski numer do… francuskiego numerku. Zastąpiła ją Tamara Arciuch.
Anna Mucha podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni w 2009 roku
Nie był to jednak pierwszy skandal, jaki miał miejsce w trakcie tego festiwalu filmowego. Zaczęło się już w 1977 roku, kiedy ówcześni oficjele nie pozwolili na przyznanie głównej nagrody Andrzejowi Wajdzie za Człowieka z marmuru. Złotych Lwów nie dostał, ale za to oburzeni dziennikarze postanowili nagrodzić go poza konkursem i na schodach wręczyli mu… cegłę.
Gdynia, 4 rano?
Nagrodę za debiut otrzymał Krzysztof Krauze. Jury doceniło jego film Nowy Jork, czwarta rano. Reżyser z żoną i statuetką powędrował do hotelowego pokoju i w trakcie awantury wyrzucił nagrodę przez okno. Na szczęście wbiła się w dach hotelowego basenu, a nie w głowę jakiegoś zabłąkanego filmowca po nocy wracającego do hotelu. Bo w Gdyni noce są długie, suto zakrapiane alkoholem i urozmaicane striptizem. Sławomir Idziak wspominał, że na samym początku stworzyli Grupę Gwiazdkową, której rada decydowała, gdzie danego wieczoru będą się bawić. Chociaż nie zawsze się to udawało. Gdy w 1976 roku po ogłoszeniu werdyktu Agnieszka Holland, Janusz Zaorski, Krzysztof Kieślowski i Jerzy Stuhr chcieli pójść coś zjeść, okazało się, że wszystkie knajpy są zamknięte. Podobno zlitowała się nad nimi wtedy recepcjonistka, która zaprosiła ich do siebie do domu na jajecznicę. Wiele pofilmowych imprez odbywało się w Piekiełku w Hotelu Gdynia. Imprezy umilały filmowcom wtedy nawet striptizerki. W 1978 roku to jednak nie rozbierające się panie wzbudziły największą sensację, ale Andrzej Kondratiuk, który przywalił urzędnikowi z Wydziału Kultury KC. Rzeczony urzędnik upił się i ciągle opierał się o reżysera. Ten w końcu nie wytrzymał, odepchnął go, ale na tyle mocno, że przedstawiciel Komitetu Centralnego wylądował na podłodze. Uderzył go drugi raz, gdy dowiedział się, kim jest ten pijany mężczyzna.
Krzysztof Krauze, Viva! 1999
Filmowcy się wściekli
Nie jeden raz werdykt gdyńskiego jury wzbudzał kontrowersje. W 1997 roku Cezary Pazura bardzo liczył na nagrodę dla najlepszego aktora za filmy Kilera, Sztos, Sarę i Szczęśliwego Nowego Jorku, a jury przyznało nagrodę Tilowi Schweigerowi za rolę w filmie Bandyta, który nawet nie pofatygował się do Gdyni, by odebrać statuetkę. Pazura się wściekł, podobnie zresztą jak reszta filmowego świata. Niektórzy goście na znak protestu nawet wyjechali wcześniej niż planowali. Gdy w 2008 roku zamiast typowanych na laureata 33 scen z życia Małgorzaty Szumowskiej Złote Lwy dostała Mała Moskwa Waldemara Krzystka, Agnieszka Holland nazwała festiwal „zapyziałą prowincją, wiochą i obciachem”. Wściekano się również wtedy, gdy w 1996 roku żaden ze startujących w konkursie głównym filmów nie otrzymał Grand Prix, i wtedy gdy w jury zasiadła piękna Alicja Bachleda-Curuś, bo jak ktoś, kto nie ma na koncie żadnych poważnych nagród filmowych, może nagrody przyznawać, mówiono.
Cezary Pazura, Viva! 2015
Miłość i śmierć
Gdy w 2009 roku Borys Lankosz odbierał nagrodę za Rewers nie przypuszczał, że całkowicie zmieni się jego życie. Udzielił wtedy wywiadu pewnej dziennikarce, która niedługo potem została jego żoną. W tym roku na ekrany wszedł film Ciemno, prawie noc, do którego wspólnie napisali scenariusz. Można powiedzieć, że festiwal uratował życie kilku filmowcom. W 2001 roku 11 września Janusz Zaorski razem z Bogusławem Lindą i Bartoszem Obuchowiczem mieli kręcić sceny do Hakera na… 76 piętrze drugiej wieży World Trade Centre. Na szczęście dla całej trójki Zaorski zdecydował się przesunąć zdjęcia, bo nie chciał rezygnować z bycia jurorem w konkursie głównym. Bardzo smutna była jubileuszowa, 40. edycja festiwalu w 2015 roku. Położyła się na niej cieniem śmierć jednego z twórców. W pokoju hotelowym znaleziono ciało reżysera Marcina Wrony, którego film Demon brał udział w konkursie głównym
Agnieszka Holland, Viva! 2011
Miejmy nadzieję, że tym razem dramaty, oprócz tych filmowych, nie zakłócą przebiegu rozpoczynającego się właśnie 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni…