Reklama

Spotkali się na planie filmu Noce i dnie. Dokładnie 49 lat temu Jerzy Antczak podjął się ekranizacji powieści Marii Dąbrowskiej, a produkcja okazała się sukcesem. Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki wcielili się głównych bohaterów, małżeństwo Niechciców. Na ekranie stworzyli niezapomniany duet. „Nie byłoby Bogumiła i Barbary, gdyby między nimi nie było tej cudownej więzi i zespolenia”, opowiadał potem Jerzy Antczak, mąż Jadwigi Barańskiej.

Reklama

[Ostatnia publikacja na Viva.pl: 07.09.2024 rok]

[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 09.09.2024 r.]

Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki stworzyli niezapomniany duet w Nocach i dniach

Noce i dnie zajęły szczególne miejsce w historii polskiej kinematografii. Film Jerzego Antczaka doczekał się nominacji do Oscara w kategorii dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego i osiągnął wielki sukces. Produkcja zdobyła liczne nagrody, uznanie krytyków, a przede wszystkim widzów. W dodatku porównywano ją do filmu „Przeminęło z wiatrem”. W obsadzie możemy podziwiać plejadę fantastycznych aktorów. W rolach głównych pojawili się Jadwiga Barańska oraz Jerzy Bińczycki. Przeniesiona na ekran powieść Marii Dąbrowskiej do dziś cieszy się uznaniem widzów i gromadzi przed telewizorem kolejne pokolenia.

Historia losów Barbary i Bogumiła Niechciców, którzy żyli na przełomie XIX i XX wieku na ziemiach polskich pod zaborami, porusza, składania do refleksji. Bohaterowie tkwią w nieszczęśliwym małżeństwie, czują się bezsilni i próbują stawić czoła osobistym dramatom. To również opowieść o miłości ze wszystkimi jej odcieniami, o przemijaniu i samotności. Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki stworzyli fantastyczne kreacje aktorskie, oddali na ekranie prawdziwość uczuć swoich postaci: smutek, i tęsknotę Barbary oraz prostoduszność Bogumiła. Jak podkreślała Jadwiga Barańska, w postaci Barbary, każda z kobiet znajdzie cząstkę siebie i na tym polega siła tej kreacji. „Żadna kobieta nie chce być zostawiona przez żadnego mężczyznę, każda kobieta chce być ładna, każda kobieta ma marzenia, z których większość do końca życia zostaje w sferze marzeń”, tłumaczyła aktorka w serwisie Bumerang Media.

A Jerzy Antczak podkreślał, że gdyby nie fantastyczni twórcy, film nie odniósłby takiego sukcesu. „Gdybym nie miał Barańskiej, Jerzego Bińczyckiego, Jerzego Kamasa, Elżuni Starosteckiej, Janiny Traczykówny, operatora Stasia Lotha i reszty plejady, nie dźwignąłbym tego. Sukces dzieła filmowego polega na drużynie ludzi, którzy czują te same uczucia i są na tej samej fali. O tym, że tak było w tym przypadku, świadczy fakt, że na planie skojarzyło się dziewięć małżeństw. Ten film powstał z oddania, z miłości, ale przy jego ogromie i kosztach, gdyby mi się nie udało, nie miałbym po co wracać do filmu”, opowiadał reżyser w rozmowie z Krzysztofem Lubczyńskim dla Trybuny w 2009 roku.

Czytaj też: Żona Jerzego Antczaka walczy o zdrowie. Są nowe informacje: „Niemal cud"

Mazowieckie, 1978 . Realizacja filmu "Noce i Dnie". Nz. aktorzy Jerzy Biñczycki , Jadwiga Barañska PAP/Archiwum
PAP/Archiwum

Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki w filmie Noce i dnie, 1978

Film Noce i dnie powstał dzięki Jadwidze Barańskiej

Tak naprawdę, gdyby nie Jadwiga Barańska, jej mąż nie podjąłby się stworzenia tego dzieła. Od czego się zaczęło? „Gustaw Holoubek czytał cudownie tę książkę w radiu. Mnie się to ogromnie podobało, bo ta książka zawiera wiele myśli ponadczasowych. Zwróciłam uwagę męża, co mi się zdarzyło raz jeden, że byłoby dobrze, gdyby on się tym zainteresował. Nie tylko dlatego, że ja bym chciała grać tę rolę, ale miałam nosa, że całość jest godna uwagi. Okazało się, że miałam rację i sama znalazłam dla siebie rolę”, zwierzała się w rozmowie z Faktem.

Na początku Jerzy Antczak widział w roli Niechcica Stanisława Jasiukiewicza. Jednak ze względu na problemy zdrowotne, aktor musiał zrezygnować z udziału w filmie. Zmagał się z chorobą nowotworową. Zmarł w dniu, w którym kręcono scenę z nenufarami. Ktoś ze znajomych reżysera podsunął kandydaturę Jerzego Bińczyckiego, a tą z kolei poparła Jadwiga Barańska, która widziała go wcześniej w sztuce „Biesy”.

Aktor nie mógł uwierzyć, że reżyser chce go zaangażować do filmu i to w dodatku bez zdjęć próbnych. Wcześniej słyszał, że kamera go nie lubi. „Film? Niech pan zapomni, panie reżyserze. Jako dobrze wychowany człowiek z Krakowa nie mógł pominąć tytułu: 'Panie reżyserze, ja się do filmu nie nadaję. Wszystkie próbne zdjęcia spaliłem. Uchwalono, że jestem niefilmowy”, miał przekonywać reżysera. Jerzy Antczak doskonale wiedział, że Jerzy Bińczycki świetnie sobie w tej roli poradzi. Wierzył w niego bardziej niż on sam. W dodatku aktor na początku chciał oddać reżyserowi pieniądze za wykorzystaną taśmę filmową. Był przekonany, że zepsuł wstępne ujęcia. W końcu dał się namówić do porzucenia tego pomysłu, a każda kolejna scena była zjawiskowa. To docenili nie tylko widzowie, a także krytycy.

„Zrealizował w 'Nocach i dniach' pewien ideał aktorski. Grając dla wielomilionowej widowni, nawiązał kontakt z 'pojedynczym widzem'. Jego oszczędne, kameralne aktorstwo stworzyło zniewalający nastrój intymności, w którym zwłaszcza małżeńskie upokorzenia Bogumiła znalazły niebanalny wyraz”, oceniał Krzysztof Demidowicz.

Czytaj też: Jadwiga Barańska z ust przyszłego męża usłyszała ostre słowa krytyki. Kilka lat później byli już małżeństwem

1975. Jadwiga Barañska i Jerzy Biñczycki w filmie "Noce i dnie" w re¿yserii Jerzego Antczaka. /bpt/ PAP/CAF-Ireneusz Radkiewicz
PAP/CAF-Ireneusz Radkiewicz

Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki w filmie Noce i dnie, 1975

Sam aktor przyznał potem, że rola wiele mu dała. „Na tego typu rolę, o takich rozmiarach, pod taką opieką artystyczną, w takim zestawie obsady, czeka się latami. Wiele się nauczyłem”, zwierzał się na łamach „Gazety Krakowskiej”.

Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki — stworzyli wspaniałą więź

Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki stworzyli na ekranie niezapomniany duet. Oboje posiadali ogromny dar – poruszali widzów. Ich aktorskie kreacje do zachwycają kolejne pokolenia. Na planie świetnie się rozumieli, połączyła ich przyjaźń. Reżyser doskonale zadawał sobie sprawę, że muszą stworzyć między sobą wyjątkową więź, bo tylko to sprawi, że na ekranie wypadną wiarygodnie.

Jerzy Antczak przyznał w jednym z wywiadów, że zdarzało mu się być zazdrosnym o relacje na planie między Barbarą a Bogumiłem. Zwłaszcza gdy pojawiały się intymne sceny z udziałem jego żony. „Nie ma faceta, który nie byłby zazdrosny, gdy aktorka i zarazem ukochana gra z partnerem w łóżku intymne sceny na jego oczach. To trzeba przezwyciężyć. Między aktorem a aktorką musi się urodzić coś więcej niż więź aktorska. Takie „ponad”. I to „ponad” decyduje o sukcesie”, opowiadał Bartoszowi Pańczykowi dla Faktu. I od razu dodawał, że Jerzy Bińczycki był niezwykle taktowny i elegancki. „Nigdy nie przekroczył granicy, a zarazem ich relacje wykraczały daleko poza przyjaźń, ale służyło to sztuce. Nie byłoby Bogumiła i Barbary, gdyby między nimi nie było tej cudownej więzi i zespolenia”, dodawał reżyser w 2013 roku w tym samym wywiadzie.

Seroczyn, 04.10.1972. Realizacja filmu pt. Noce i Dnie . Nz. aktorzy Jerzy Biñczycki i Jadwiga Barañska PAP/Witold Rozmys³owicz
PAP/Witold Rozmysłowicz

Jadwiga Barańska, Jerzy Bińczycki, plan Noce i dnie, Seroczyn, 04.10.1972

Po sukcesie Nocy i dni Jadwiga Barańska wystąpiła jeszcze w kolejnym klasyku – Trędowatej, gdzie wcielił się w rolę hrabiny Idalii Elzonowskiej. Potem wraz z Jerzym Antczakiem i synkiem wyemigrowała do USA. Reżyser po czasie został wykładowcą na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles. Z kolei aktorka, po tym jak otrzymała liczne nagrody, w tym Srebrnego Niedźwiedzia na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie, usunęła się w cień i poświęciła się rodzinie.

„Poczułam, że mam dług do spłacenia wobec bliskich. Wcześniej to oni robili wszystko, bym nie schodziła ze sceny. Dwa lata nie było mnie w domu, bo kręciłam serial. Nagle zrozumiałam, że to nie granie jest najważniejsze, ale rodzina”, tłumaczyła. Wraz z mężem odwiedzała Polskę i jak podkreśla – dopóki tu wraca, czuje się tak, jakby nigdy stąd nie wyjeżdżała. „Z kolei w Ameryce jest nasz syn, a także środowisko, w które już mocno wrosłam. Poza tym czuję się spełniona i wciąż kochana”, relacjonowała Jadwiga Barańska.

Z kolei Jerzy Bińczyck wcielił się potem w wiele niezwykłych kreacji. Nie można zapomnieć o jego roli w uwielbianym przez widzów Znachorze, gdzie wystąpił jako Rafał Wilczur. Pod koniec życia pełnił funkcję dyrektora Teatru Starego w Krakowie. Odszedł 2 października 1998 roku.

Źródło: Plejada, Fakt, Dziennik Polski, Kultura Onet, Plotek

Reklama

Czytaj też: "Małżeństwo to hazard", mawiał Jerzy Bińczycki. Prawdziwe szczęście odnalazł dopiero po czterdziestce u boku drugiej żony

Reklama
Reklama
Reklama