Reklama

Aktorka Anna Przybylska zawsze przypominała, jak ważna w jej życiu jest jej rodzina. Niestety od medialnego zgiełku nie mogła odpocząć nawet podczas choroby. Ostatnie miesiące życia spędziła walcząc o swoją prywatność. W testamencie zawarła wyjątkową prośbę skierowaną do swojego wieloletniego partnera i ojca jej dzieci, Jarosława Bieniuka.

Reklama

Ostatnia prośba Anny Przybylskiej

Ania Przybylska często wspominała swojego ojca, który zmarł, gdy ona miała zaledwie 16 lat. Nie chciała, by również jej dzieci musiały przechodzić przez przedwczesną śmierć rodziców. „Często myślę o tym, jak bardzo skaleczyłabym swoje dzieci, gdybym przedwcześnie umarła. One już nigdy nie byłyby tymi samymi beztroskimi, pogodnymi dziećmi co teraz” wyznała. Los jednak chciał inaczej… Odeszła, osierocając trójkę dzieci. Przed śmiercią aktorka poprosiła męża o jedno. Pragnęła, by gdy jej już nie będzie, Jarosław dalej szedł przez życie uśmiechnięty i żeby zaopiekował się ich dziećmi: Oliwią, Szymonem i Jasiem. „Przekonywała Jarka, że musi uchronić dzieci przed traumą i nauczyć się żyć na nowo. Bo tylko szczęśliwy ojciec da szczęście swoim dzieciom. To było jej życzenie” mówiła w „Na żywo” osoba bliska rodzinie zmarłej artystki.

Anna Przybylska, Viva! 17/2012
IZA GRZYBOWSKA

Anna Przybylska z dziećmi, VIVA! 2012

Jarosław Bieniuk starał się stanąć na wysokości zadania i wypełnić testament ukochanej. Zakończył swoją przygodę w kadrze Lechii Gdańsk, jednakże nie rozstał się z klubem: zaczął pracować jako Pełnomocnik Zarządu ds. Sportowych. W przyszłości chciałby być także trenerem piłkarskim, jednak na czas dorastania pociech odłożył te marzenia na później. „Kariera trenerska wiąże się z częstymi podróżami, a byłoby to trudne ze względu na moją sytuację rodzinną” mówił w wywiadzie. Jako samotny rodzic, jego dzień zaczynał się od odwożenia dzieci do szkoły, później zajmował się pracą, a po południu zawoził dzieci na zajęcia dodatkowe. Jarosław po latach związał się z Martyną Gliwińską, z którą ma syna Kazimierza (ur. 2020 r.). Obecnie partnerką sportowca jest Zuzanna Pactwa.

Prócz słów skierowanych do Jarosława, aktorka w swoim testamencie poprosiła także bliskich o wsparcie hospicjum, w którym spędzała ostatnie swoje dni. W imieniu Anny Przybylskiej na konto ośrodka zostało wpłacone ponad 100 tys. złotych.

Rodzina Anny Przybylskiej była nękana przez paparazzi

1 października 2013 w TVP ukazał się odcinek programu „Tomasz Lis na żywo”, w którym gościem była Anna Przybylska. Opowiedziała tam o swoim problemie, który poza chorobą, nękał ją w ostatnich latach życia. Chodziło o paparazzi, którzy miesiącami śledzili jej każdy ruch. „Nie rozumiem tego ogromnego zainteresowania moją osobą, bo zawodowo, robię naprawdę niewiele” mówiła aktorka. Szybko okazało się jednak, że reporterom wcale nie chodziło o to, by śledzić jej karierę, tylko jej życie prywatne.

Chociaż natrętni fotografowie interesowali się nią przez długi czas, szczególnie w czasie, gdy była w ciąży. Jednak jej prawdziwy koszmar zaczął się, gdy do mediów wyciekła informacja o rzekomej operacji związanej z rakiem trzustki. Menadżerka i przyjaciółka artystki Małgorzata Rudowska wyznała na łamach swojej książki „Ania”: „To były kompletne bzdury. Przecież nie było nawet potwierdzenia wyników pierwszych badań, nie było pełnej diagnozy”. Od menadżerki próbowano także zdobyć bezpośrednie informacje na temat przebiegu choroby aktorki.

Momentem, w którym przelała się czara goryczy, była sytuacja, w której aktorka znana z roli Marylki w „Złotopolskich” nakryła fotografa czekającego pod szkołą, do której uczęszczały jej dzieci. Oburzona, nagrała swoim telefonem komórkowym konfrontację i zamieściła ją na swoim profilu na Instagramie. Opinie były różne: część osób jej kibicowało, inni — wręcz przeciwnie, sugerowali, że publikując wizerunek nękających jej osób... narusza prywatność fotografów! Sytuację skomentował Roman Giertych w „Kropce nad i”, mówiąc: „Jeżeli paparazzi przekracza pewną granicę intymności osoby publicznej, to musi się liczyć z tym, że ktoś może chcieć to udokumentować”.

Walka Anny Przybylskiej o prawo do prywatności

Anna Przybylska zwróciła także uwagę na fakt, że paparazzim wcale nie chodzi o zdobycie dobrego, ładnego ujęcia. „Mam wrażenie, że teraz chodzi już tylko o upodlenie mojej osoby. Paparazzi są coraz bardziej zuchwali i bezczelni, zdarzają się pyskówki i wyzwiska pod moim adresem. Każdy, kto w sposób istotny naruszy moją prywatność, będzie pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Nie poddam się” mówiła w rozmowie z Tomaszem Lisem. Aktorka wytoczyła pozwy przeciwko wielu wydawnictwom, kilka z nich umorzono z powodu niewystarczających dowodów. „Prokurator uznał, że zachowanie reporterów nie miało charakteru uporczywego, więc nie było znamion przestępstwa” powiedział Witold Niesiołowski z gdyńskiej prokuratury.

Aktorka przyznała, że zwracając uwagę na problem, nie myślała tylko o swojej rodzinie. Jak mówiła, czuła się głosem wielu osób publicznych, które zasługują na prywatność. Była orędownikiem zmiany prawa, które pozwalałoby celebrytom na prowadzenie życia prywatnego z dala od błysku fleszy. Niestety walkę o lepszy byt dla artystów przerwała jej przedwczesna śmierć. Anna Przybylska zmarła w wieku 36 lat z powodu raka trzustki 5 października 2014 roku w rodzinnej Gdyni. Mimo iż od jej śmierci w tym roku minęło już 10 lat, aktorka nadal jest obecna w myślach jej najbliższych oraz fanów...

imgkSIyPU-33c66a6
Iza Grzybowska/VOYK

Anna Przybylska z dziećmi, sesja VIVA! sierpień 2012

Reklama

[Ostatnia publikacja na Viva Historie 11.11.2024 r.]

Reklama
Reklama
Reklama