Reklama

Jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorek z potężnym dorobkiem artystycznym, lecz życie nie szczędziło jej ciosów. Pierwszy mąż Anny Dymnej zmarł niespodziewanie, wcześniej obracając jej życie w koszmar. Po stracie ukochanego rzuciła się w wir pracy, kosztem swojego zdrowia — w maju 1978 roku cudem uniknęła śmierci. W drodze na plan filmowy uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu, rokowania lekarzy nie napawały optymizmem... A wtedy los postawił na jej drodze anioła stróża — Zbigniewa Szota.

Reklama

Anna Dymna cudem przeżyła wypadek samochodowy. Długo dochodziła do siebie

Nim poznała swojego obecnego towarzysza życia — Krzysztofa Orzechowskiego — Anna Dymna była zamężna dwukrotnie. Pierwszym mężem artystki był Wiesław Dymny. Choć obracał jej życie w koszmar, ona nie umiała przezwyciężyć płomiennego uczucia... Wytrwali kilka lat, przepełnionych słodko-gorzkimi wspomnieniami. Wybaczała mu uzależnienie oraz wszystkie alkoholowe wybryki. Jego śmierć w 1978 roku była szokiem — aktorka długo nie mogła się otrząsnąć po nagłej stracie, która spadła na nią niczym grom z jasnego nieba. Zaledwie trzy miesiące musiała zmierzyć się z kolejną tragedią...

W maju tego samego roku Anna Dymna podróżowała samochodem na plan filmowy Węgierskiej rapsodii. Przepracowanie dało o sobie znać — młodziutka gwiazda uległa poważnemu wypadkowi po tym, jak z przemęczenia zasnęła za kierownicą. Ocknęła się dopiero w szpitalu. To, że przeżyła, graniczyło z cudem. Jednak jej ciało zostało uszkodzone na tyle poważnie, że lekarze nie dawali szans na powodzenie rehabilitacji. Połamane kończyny, pęknięta miednica oraz uszkodzony kręgosłup — prognozowano, że 27-latka już nigdy nie stanie na nogi.

CZYTAJ TAKŻE: Anna Nehrebecka wierzyła, że będzie z pierwszym mężem na zawsze. Zostało jej po nim tylko nazwisko

"Jak odzyskiwałam przytomność po wypadku, długo byłam gdzieś daleko, nieprzytomna. Bardzo mi tam zresztą dobrze było. Jasno, ciepło. Powrót do rzeczywistości oznaczał ból, bo byłam bardzo poszkodowana. Z radością i ulgą, że nie boli, zapadałam się więc w tę jasną otchłań. Z momentu, kiedy odzyskałam świadomość, pamiętam niewiele, bo miałam też uszkodzoną pamięć. Ale radość z tego, że jestem, pamiętam do tej pory" — wspominała Anna Dymna po latach od wypadku w wywiadzie dla Głosu Wielkopolskiego. Całemu nieszczęściu towarzyszyła również strata pamięci, lecz aktorka zdołała dojść do siebie. "Miałam amnezję. Ale byłam szczęśliwa. Ten wypadek u Miklósa Jancsó w filmie to był mój przełom. Wtedy narodziłam się chyba na nowo. Pamiętam tylko radość, że widzę światło, że oddycham. Wtedy zrozumiałam, że naszym obowiązkiem jest żyć, być szczęśliwym, mimo wszystko".

Anna Dymna, Viva! 6/2022

Olga Majrowska

Anna Dymna dzięki wypadkowi poznała drugiego męża

Niewątpliwie ogromna tragedia mimo wszystko pomogła aktorce odrodzić się na nowo. Otaczali ją sami życzliwi ludzie — a pośród nich młody, niezwykle zdolny fizjoterapeuta Zbigniew Szota. To pod jego skrzydła trafiła, rozpoczynając długą rehabilitację, która przyniosła zdumiewające efekty... Anna Dymna miała w sobie ogrom samozaparcia, a jej opiekun dwoił się i troił, aby przywrócić gwieździe pełne zdrowie. I niewątpliwie się to udało, gdyż zaledwie kilka tygodni po wypadku powróciła na deski teatru, bez problemu składając pokłony publiczności.

Zbigniew Szot i Anna Dymna nie zerwali ze sobą kontaktu nawet po zakończeniu terapii — pozostali w ciepłej, przyjacielskiej relacji, która z czasem przerodziła się we fascynację, a potem miłość. To on jako pierwszy zapałał uczuciem, które aktorka z czasem odwzajemniła. Już w lipcu 1982 roku para wzięła ślub cywilny w Pałacu Ślubów w Krakowie, a trzy lata później na świecie pojawił się ich syn Michał. Wierzyli, że połączyło ich przeznaczenie, lecz ostatecznie los miał dla nich inne plany.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Janusz Gajos bił się tylko o jedną kobietę - Barbarę Nabiałczyk. Została jego żoną i matką jego jedynego dziecka

Małżeństwo nie przetrwało jednak próby czasu — ponoć podzieliły ich różne oczekiwania od życia. Ona nie mogła zaakceptować jego pracoholizmu, i tego, że każdą wolną chwilę spędza w gabinecie. On nie rozumiał jej artystycznej duszy... Rozwodu nie dało się uniknąć, choć aktorka bardzo przeżyła kolejną miłosną klęskę. W 1989 roku związek aktorki i fizjoterapeuty oficjalnie przeszedł do historii. Pojednać mieli się dopiero dwadzieścia lat później, podczas oczyszczającego spotkania, na którym udało im się zażegnać dawne niesnaski.

Anna Dymna, Zbigniew Szota, ślub cywilny pary, lipiec 1982 roku, Kraków

Maciej Sochor/PAP
Reklama

Anna Dymna, kadr z filmu "Ostrze na ostrze" w reżyserii Tadeusza Jonaka, 1983

archiwum Filmu / Forum
Reklama
Reklama
Reklama