Mroczne sekrety, krwawe eksperymenty, szok kulturowy. 5 seriali, które koniecznie trzeba obejrzeć!
1 z 5
Najlepsze seriale 2016 roku! Subiektywny wybór redakcji. Oglądała i poleca nasza serialoholiczka - Ola Leszczyńska: Uważam, że mało co może równać się z popołudniem spędzonym na oglądaniu kolejnych odcinków ulubionego serialu i żałuję, że rzadko mogę sobie pozwolić na obejrzenie więcej niż dwóch z rzędu. Specjalnie dla Was przygotowałam listę pięciu seriali, które w ostatnim czasie zrobiły na mnie największe wrażenie, idealnych na leniwy weekend. Wśród nich - coś dla fanów "Doktora House'a", "Fight Clubu" i filmów Jane Campion. Kolejność przypadkowa!
1. "Stranger Things"
Nostalgia sprzedaje się świetnie, o czym przekonali się choćby twórcy niezwykle popularnej gry Pokémon Go. Opłaciła się też Mattowi i Rossowi Dufferom - twórcom okrzykniętego hitem lata serialu "Stranger Things", którzy garściami czerpali z filmów i książek z lat 80. i 90. Uwielbiacie E.T. Stevena Spielberga? Do dziś pamiętacie gęsią skórkę, o którą przyprawiały Was horrory Stevena Kinga i seria filmów o Obcym? I - przede wszystkim - w dzieciństwie Waszym głównym zajęciem było jeżdżenie z kumplami na rowerach po osiedlu? "Stranger Things" może Wam się spodobać! Historia zaczyna się typowo - w małym miasteczku w Stanach w niewyjaśnionych okolicznościach ginie chłopiec, a mieszkańcy usiłują go odnaleźć. Szybko okazuje się, że w sprawę zamieszane są siły paranormalne i złowroga rządowa organizacja. Akcja jest poprowadzona wartko, a główni bohaterowie (szczególnie ci najmłodsi) tak sympatyczni, że trudno im nie kibicować. Przed ekrany przyciąga też aktorstwo na wysokim poziomie - w tym Winona Ryder, której postać neurotycznej matki zaginionego chłopca zachwyciła wielu krytyków, oraz uroczy i bardzo przekonujący odtwórcy ról kumpli zaginionego. Na razie powstał jeden sezon serialu, można go obejrzeć na platformie Netflix. Zapowiedziano już powstanie kolejnego.
Polecamy: Winona Ryder wraca i mówi: „Mam dosyć ludzi, którzy osądzają wrażliwe kobiety". Pamiętacie jej role?
2 z 5
2. "The Knick"
Lubicie "Doktora House'a"? To serial dla was! Pod warunkiem, że nie boicie się krwawych scen, bo ich tutaj jest zdecydowanie więcej i są o wiele drastyczniejsze. "The Knick" przenosi nas bowiem do Stanów Zjednoczonych początków 20. wieku, kiedy chirurgia dopiero raczkowała, nie znano jeszcze penicyliny, ani podziału na grupy krwi, więc pierwsze eksperymenty z transfuzjami kończyły się śmiercią pacjenta, podobnie zresztą jak cesarskie cięcia. Początki współczesnej medycyny były ciężkie, jednak to dzięki nim dziś już nie umieramy na syfilis, a używane kiedyś w Europie powiedzenie "kobieta w ciąży jedną nogą do grobu dąży" szczęśliwie straciło na aktualności i mało kto o nim słyszał. "The Knick" opowiada o nowojorskim szpitalu Knickerbocker i genialnym, lecz chimerycznym pionierze medycyny, w którego wcielił się Brytyjczyk Clive Owen (po "Doktorze House'ie" wiemy, że Anglicy świetnie sprawdzają się w rolach amerykańskich lekarzy). Przyglądamy się jego eksperymentom i zmaganiom z uzależnieniem od narkotyków. "Ale to już było!", powiecie. Być może... "the Knick" i tak warto obejrzeć. Choćby dlatego, że to serial stworzony przez uznanego reżysera, Stevena Soderbergha, który ma na koncie takie filmy, jak "Erin Brockovich" czy "Ocean's Twelve". Na uwagę zasługuje też zaskakująca, elektroniczna ścieżka dźwiękowa Cliffa Martineza, która opowieści nadaje nowoczesny sznyt. "The Knick" powstały już 2 sezony, a kolejny w planach, jest co oglądać!
Polecamy: Pięć książek o gotowaniu, które warto przeczytać tego lata!
3 z 5
3. "Orange is the New Black"
"Orange is the New Black" to sztandarowa pozycja platformy Netflix, jakże różna od równie uwielbianego przez widzów "House of Cards". Choćby ze względu na liczbę bohaterów i ich różnorodność - akcja serialu rozgrywa się bowiem w nowojorskim więzieniu dla kobiet. Jego fabuła (przynajmniej pierwszych sezonów, później scenarzyści popuścili wodze fantazji) została oparta na książce "Dziewczyny z Danbury" autorstwa Piper Kerman, w której opisała doświadczenia z własnego pobytu w zakładzie karnym. Piper to biała dziewczyna około trzydziestki - rozpieszczona przedstawicielka wielkomiejskiej klasy średniej, dla której pobyt za kratkami to szok przede wszystkim kulturowy - jej sąsiadkami są mieszkanki biednych dzielnic, ćpunki ze społecznego marginesu, kobiety pochodzące z wielu grup społecznych i etnicznych, których z pewnością nie spotkałaby chodząc na imprezy na Manhattanie. Czy pobyt w więzieniu ją zmienia? Raczej nie. W czwartym sezonie serialu wydaje się tak samo niedojrzała, jak na początku, ale to nie dla niej ogląda się OITNB. Najciekawsze są historie jej współwięźniarek - czasem dramatyczne, często poruszające i zabawne, pokazujące dobitnie, że człowieka nie należy sądzić po pozorach. I chyba producenci też to wiedzą - postać głównej bohaterki dość szybko usunęli w cień, a widzowie odetchnęli z ulgą. Cztery sezony "Orange is the New Black" są dostępne na Netfliksie. Zapowiedziano już powstanie kolejnych dwóch.
Polecamy: Pięć książek, które warto przeczytać tego lata, jeśli lubisz modę!
4 z 5
4. "Mr. Robot"
To jedyny serial na liście, który mnie do końca nie przekonał, ale w świecie fanów seriali wywołał nie lada poruszenie, więc uznałam, że nie wypada go pominąć. To historia młodego hakera Elliota Aldersona, który angażuje się w walkę z potężną, złą korporacją (nazwaną przez niego znacząco "Evil Corp", czyli bez owijania w bawełnę - złą korporacją). Grany przez aktora o bardzo niepokojącym spojrzeniu, Ramiego Maleka, główny bohater zmaga się z fobią społeczną, uzależnieniem od narkotyków, być może także innymi problemami psychicznymi. Jego walka z systemem jest prawdziwa? A może dzieje się jedynie w chorej wyobraźni? Po czyjej stronie mamy być? "Mr. Robot" zasiewa w widzach niepewność, co może drażnić, ale też intrygować. Pierwsze kilka odcinków, które obejrzałam nieco mnie znużyły patosem i nadmierną powagą. Uznałam wtedy, że zdecydowanie wolę obejrzeć po raz kolejny podobny w tematyce film "Fight Club". Uważam jednak, że Pan Robot to serial, na którego temat warto wyrobić sobie zdanie. Choćby ze względu na entuzjastyczne recenzje - okrzyknięto go już choćby "solidnym kandydatem na najlepszy serial roku", "najlepszym serialem półrocza". Może dam mu kiedyś drugą szansę? Powstały już dwa sezony "Mr. Robota". Drugi można oglądać od 25 sierpnia na Canal+.
5 z 5
5. "Tajemnice Laketop"
To dzieło Gerarda Lee i reżyserki "Fortepianu", Jane Campion. Właśnie jej nazwisko zachęciło mnie do sięgnięcia po tę produkcję, i nie zawiodłam się! "Tajemnice Laketop" to opowieść o detektyw Robin Griffin (w tej roli Elisabeth Moss, znana np. z "Mad Men"), która wraca do rodzinnego miasteczka w Nowej Zelandii, by zaopiekować się umierającą na raka matką. Na miejscu usiłuje rozwikłać historię zaginięcia 12-letniej dziewczyny. Podczas śledztwa ujawnia wstydliwe, mroczne sekrety mieszkańców, oraz mierzy się z własnymi demonami - traumą, która zmusiła ją swego czasu do opuszczenia domu. Główna bohaterka w wykonaniu Moss jest bardzo przekonująca - silna, ale subtelna, skomplikowane emocje potrafi pokazać drobnymi gestami. Poza nią w serialu urzekł mnie niepokojący klimat oraz piękno krajobrazu Nowej Zelandii. Na razie powstał jeden sezon "Tajemnic Laketop", który można obejrzeć na Netfliksie. Mimo wcześniejszych deklaracji, producenci zdecydowali się na kolejny. Wiadomo już, że akcja będzie się rozgrywać w Australii i że zagra w nim Nicole Kidman.
Detektyw Robin Griffin, w którą wcieliła się Elizabeth Moss.