Ona kocha towarzystwo, on woli odpoczywać w domu. Dominika Gwit i Wojciech Dunaszewski od niemal 5 lat są małżeństwem
„Ten związek jest tak udany i silny, bo my siebie bardzo szanujemy", wyznała
Są jak ogień i woda. Ona uwielbia towarzystwo, on woli spędzać wolne chwile w domu. „Mamy różne charaktery, różne zainteresowania, każdy potrzebuje dużo przestrzeni i tę przestrzeń dostaje. Ten związek jest tak udany i silny, bo my siebie bardzo szanujemy. Kiedy Wojtek mówi, że biega i będzie biegał codziennie, bo to kocha, to ja mu nie powiem: „Teraz już nie możesz, kochanie”. Nawet przez myśl mi to nie przejdzie. Chcę, żeby był szczęśliwy", przyznała Dominika Gwit, która już od niemal pięciu lat jest w związku małżeńskim z Wojciechem Dunaszewskim. Co więcej, w styczniu tego roku zakochani powitali na świecie długo wyczekiwanego synka. W dniu dzisiejszych urodzin aktorki przypomnijmy ich historię miłości.
Dominika Gwit i Wojciech Dunaszewski — historia miłości
Poznali się przypadkiem dzięki... spektaklowi. „Wojtka brat, Radek Dunaszewski, jest reżyserem, z którym pracuję od lat. Spotkaliśmy się na planie serialu „Singielka” i potem Radek zaprosił mnie do współpracy w Konstancińskim Domu Kultury „Hugonówka” do wystawienia dramatu „2” Jima Cartwrighta – na dwoje aktorów, a 15 postaci. Jedna z najważniejszych rzeczy zawodowych, które zrobiłam. Graliśmy z Michałem Tomalą, Radek to reżyserował. Kilka miesięcy przygotowań, mnóstwo emocji i premiera z przytupem, na którą Radek zaprosił swojego brata Wojtka", mówiła ulubienica widzów na łamach VIVY!. „Nie byłem na premierze, w tym czasie pilnowałem moich bratanic. Pojawiłem się na drugi dzień. Wszedłem do garderoby, przywitaliśmy się, a potem obejrzałem sztukę. Była niezwykła, bo oboje z Michałem wcielali się w kilka postaci, i właśnie to, co zobaczyłem na scenie, sprawiło, że chciałem ją poznać", dodał Wojciech.
Okazuje się, że Dominika Gwit tak bardzo wpadła mu w oko, że podczas powrotu do domu doszło do pewnej kolizji. „Powiedziałeś, że prawie wjechałeś w słup, jak wracałeś do domu…", wspominała aktorka. „Nie w słup, ale na taką wysepkę między pasami. Tak było. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło [...] Nie żebym nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia, ale uważam, że miłość jest decyzją, nie emocją. Emocją jest zakochanie się. Decyzję podejmujemy. Ja takiej decyzji nie podjąłem. Kiedy zobaczyłem Dominikę, pomyślałem, że chciałbym ją poznać bliżej", zapewnił jej ukochany.
Ich relacja powoli zaczęła kwitnąć. „Wojtek zaczął do mnie pisać. Na początku byłam sceptyczna, nie wiedziałam za bardzo, o co mu chodzi. Przy tym spektaklu towarzyszyły mi takie emocje, taki stres, że żyłam w trochę innym świecie. Nawet nie do końca pamiętałam, jak Wojtek wygląda. Ale zaczął mnie zaskakiwać swoimi wiadomościami, bo Wojtek ma bardzo wysublimowane, inteligentne poczucie humoru. Zaintrygował mnie", mówiła w tym samym wywiadzie. „Nie chcąc wyjść na stalkera prześladującego gwiazdę, zasugerowałem, że nie będę się narzucał. Jeśli kiedyś stwierdzi, że ma ochotę się ze mną spotkać, będzie mi bardzo miło. To ona musiała zadeklarować, że chce się ze mną umówić", dodawał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dla córki i wnuka chciała wrócić do Stanów Zjednoczonych. Niedługo potem zmarła... Kim jest jedyne dziecko Ireny Jarockiej?
Na pierwszą randkę wybrali się w październiku 2016 roku do jednej z knajp na Pięknej. „Siedzieliśmy tam jak głupki, nie wiem, ile godzin. W trakcie wymknęłam się do łazienki, popatrzyłam się na siebie w lustrze i pomyślałam: Ale to jest fajny facet. Jezus! Jaki to jest zajebisty facet… (śmiech). Przeczytał w mojej książce, że kocham Boże Narodzenie, i przyniósł mi rodzinę bałwanków – świąteczną figurkę. Rozczulił mnie… Byłam pod takim wrażeniem, że nie mogłam do siebie dojść. Spotkaliśmy się jeszcze dwa razy, ale ja byłam umówiona z mamą, że przyjeżdżam na tydzień", przyznała artystka. I to właśnie wtedy zrozumiała, że to jest ten jedyny mężczyzna, z którym chce spędzić całe życie. „Nie potrzebowaliśmy więcej randek, wiedzieliśmy, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Wyszłam z pociągu, rzuciłam się Wojtkowi w ramiona i tak zostaliśmy do dzisiaj". Osiem miesięcy później byli już po zaręczynach. Niedługo potem zaczęli planować ślub. Byli pewni swojego uczucia. „Między nami jest sześć lat różnicy. Oboje byliśmy dojrzałymi ludźmi, którzy swoje już w życiu przeszli. Potrzebowałam takiego silnego, zdecydowanego, dojrzale stąpającego po ziemi mężczyzny. Nigdy nie marzyłam o księciu na białym koniu i sukni księżniczki, ale jak już przyszedł ten moment, to bardzo tego chciałam", mówiła Dominika Gwit.
Na ślubnym kobiercu stanęli 7 lipca 2018 roku. I choć na początku ich związek wzbudzał mieszane uczucia, udowodnili, że miłość nie ma żadnych granic. Kochają się ponad wszystko. Ona zwraca się do niego - „Moje szczęście", on natomiast - „Absolutnie wszystko". „Nigdy nie pokłóciliśmy się ani nie krzyczeliśmy na siebie, ale sprzeczamy się co chwilę. Jesteśmy jak ogień i woda, mamy zupełnie inne charaktery. Wojtek jest introwertykiem, ja jestem ekstrawertykiem, nie rozumiem wielu jego zachowań, muszę się ich uczyć. Wojtek musi uczyć się mnie. Na początku nie potrafiłam go zrozumieć, bo jestem szalona, wokół mnie jest zawsze pełno ludzi. Goście w domu, pierogi na stół i kocham cały świat", czytaliśmy w VIVIE!.
Pół roku od ceremonii postanowili wynająć wspólne mieszkanie. W pewnym momencie otrzymali mrożącą krew w żyłach wiadomość. „…byliśmy wtedy na romantycznym weekendzie w Toruniu i… nagle odbieramy telefon, że musimy się wyprowadzać. W tym mieszkaniu Wojtek mi się oświadczył, stamtąd ruszyliśmy do ślubu, tam spędziliśmy pierwsze wspólne święta, tam pojawiła się Rysia, nasz cudowny maine coon, mieliśmy kochanych sąsiadów, swoją parafię, swoje sklepy, parki… Oboje kochamy Czerniaków. To tutaj 11 lat temu wynajęłam pierwsze mieszkanie w Warszawie. Kiedy mnie Wojtek zaprosił do siebie pierwszy raz, dwie ulice od mojego pierwszego mieszkania w stolicy, byłam w szoku. To był znak", wspominała. „Takie sytuacje rozmontowują mnie psychicznie. A kiedy jeszcze pojawił się pomysł, że może jednak spróbujemy kupić mieszkanie na kredyt, stwierdziłem, że zamykam się w szafie i nie wychodzę. Oczami wyobraźni widziałem te wielotygodniowe pielgrzymki po bankach, stosy dokumentów, petycje, szukanie. Wiedziałem, że od tej chwili już nie będę spał", dodał Wojciech. Dzisiaj wszystko w ich życiu układa się zgodnie z planem. Najważniejsze, że mają siebie i... kilkumiesięcznego synka!.
CZYTAJ TEŻ: Wychował się w domu katolickim, ale 12 lat temu zmienił wyznanie. W co wierzy Dawid Kwiatkowski?
Dominika Gwit i Wojciech Dunaszewski w tym roku zostali rodzicami
W 2019 roku jednogłośnie przyznali, że ich jedynym marzeniem jest dziecko. „Nie mam dużych marzeń. Kiedyś marzyło mi się, że będę bogaty, zdrowy i przystojny, ale zdałem sobie sprawę, że cokolwiek bym nie wymyślił, Pan Bóg na pewno ma dla mnie lepsze pomysły. Mam tylko jedno życzenie dla samego siebie: chciałbym przejść przez życie, nie krzywdząc ludzi, a jeżeli po drodze uda mi się zrobić coś dobrego, to już w ogóle super", mówił Wojciech Dunaszewski.
Ich największe marzenie spełniło się w tym roku. 19 stycznia 2023 roku aktorka i jej ukochany powitali na świecie synka. „Jesteś i czynisz nas najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Niech Cię Bóg błogosławi Synku. Kochamy Cię i zawsze przy Tobie będziemy", pisała wówczas dumna mama. „Bardzo, bardzo dziękujemy za moc życzeń i gratulacji. To dla nas przepiękny czas, pełen miłości, radości, uśmiechu. Ja jestem jeszcze taka trochę w szoku, więc pozwólcie, że dojdę do siebie. W każdym razie dzięki — jesteśmy szczęśliwi”, dodawała.
Dzisiaj Dominika Gwit kończy 35 lat. Z tej okazji życzymy jej wszystkiego, co najlepsze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Piotr Polk poruszająco o zmaganiach z chorobą. „Wolałem walczyć o zdrowie w ciszy”