Meghan i Harry oficjalnie opuścili rodzinę królewską. Jak radzili sobie jako książęca para Sussex?
Czy będą korzystać z zachowanych tytułów?
Książę Harry i księżna Meghan w styczniu tego roku poinformowali, że rezygnują z pełnienia obowiązków królewskich. W oficjalnym oświadczeniu zapewnili, że chcą uzyskać niezależność finansową i zdecydowali się na przeprowadzkę, najpierw do Kanady, a później do Stanów Zjednoczonych. Postanowili poświęcić się działalności charytatywnej, ale już teraz wiemy, że otrzymali także kilka propozycji współpracy, w tym z wytwórnią Disney. Zgodnie z zawartym porozumieniem, 31 marca przestali reprezentować królową Elżbietę II. Czy wyjdzie im to na dobre?
Harry i Meghan jako książęca para Sussex
Czy decyzja Meghan i Harry’ego faktycznie była aż tak zaskakująca? To kwestia sporna. Jedni mocno ich krytykowali, inni popierali, ale nie da się ukryć, że przez ostatnie kilkanaście miesięcy skupiali się na walce z prasą i naprawie błędów wizerunkowych. Książęcą parą Sussex byli niecałe dwa lata. Zachowają zresztą ten tytuł, jak i prawo do tytułów Jego/Jej Królewskiej Wysokości. Jak sobie radzili w tej roli? Całkiem nieźle, ale do czasu...
Początki ich związku nie były łatwe. Gdy ulubieniec Wielkiej Brytanii zakochał się w starszej od siebie Amerykance o mieszanym pochodzeniu, byłej aktorce, a na dodatek rozwódce, Brytyjczycy pogrążyli się w żałobie. Zaczęto pisać o każdym jej najmniejszym przewinieniu, wypominano granie w rozbieranych scenach, mającą problemy z prawem rodzinę czy stylizacyjne wpadki. Meghan Markle zaakceptowała jednak sama królowa, więc Brytyjczycy również postanowili dać jej szansę.
Okazało się, że Meghan szybko odnalazła się w roli księżnej – każdego dnia udowadniała, że nawet z nowoczesnym podejściem do życia zamierza przestrzegać podstawowych zasad protokołu. Miała pozytywny wpływ na Harry’ego, ogromne poczucie stylu, ale przede wszystkim spełniła swój podstawowy obowiązek, wydając na świat syna Archiego.
Poza życiem prywatnym, wraz z mężem świetnie radzili sobie reprezentując królową. Odbywali podróże dyplomatyczne, wspierali organizacje charytatywne – łatwo dało się zauważyć, że wprowadzają do rodziny królewskiej odrobinę nowoczesności. Niestety, łączenie obowiązków z ramienia królowej z próbą zachowania normalności okazało się o wiele trudniejsze, niż mogli przypuszczać.
Meghan Markle i książę Harry konflikt z rodzina królewską
Granica została przekroczona, a ich działania z ostatnich kilkunastu miesięcy można podsumować słowem „niekonsekwencja”. Bo jak wytłumaczyć chęć zachowania królewskich przywilejów, a przy tym nieustanne nawoływanie ludzi do ochrony środowiska, ograniczania podróży czy oszczędnego życia? Dla fanów komunikat był jasny. Dla mediów wręcz oczywisty. Brytyjska prasa postanowiła wypunktować książęcej parze, co robi nie tak.
Meghan i Harry zaczęli tonąć pod wpływem masy okrutnych artykułów na ich temat. Nieustannie pisano o nieodpowiednich stylizacjach księżnej, jej braku umiejętności dostosowania się do zasad protokołu. Chwilę później zaczęto rozpisywać się o domniemanym konflikcie między książęcą parą Sussex a książęcą parą Cambridge. Sądzono, że ciąża Meghan sprawi, że choć przez chwilę para będzie mogła odetchnąć od życia na świeczniku. Nic bardziej mylnego.
Codzienne publikacje w mediach, które nieustannie poddają krytyce żonę Harry’ego, odcisnęły piętno na jego życiu. Zdaniem zagranicznych serwisów, Meghan jest kompletnym przeciwieństwem ułożonej, zawsze nienagannie ubranej i perfekcyjnie przestrzegającej protokołu Kate. Księżna Sussex krytykowana jest za każdy najmniejszy gest, jak choćby podczas meczu polo, gdzie jako dumna żona wraz z synkiem kibicowała mężowi. Internauci zarzucili jej, że źle się ubrała i wyglądała na zaniedbaną, a także nieudolnie trzymała Archiego na rękach, oraz zapomniała założyć mu czapeczki... Książę Harry w końcu postanowił otwarcie stanąć w obronie ukochanej, wydając oświadczenie.
Meghan i Harry rezygnacja z obowiązków królewskich
To jednak nie pomogło, a negatywne publikacje tylko się nasiliły. Wraz z żoną pozwał więc prasę, ale w tym momencie ich popularność znacząco zmalała. Nic dziwnego, że książęca para postanowiła zrobić wszystko, by usunąć się z „pola rażenia”. Wyprowadzili się do Frogmore Cottage, przenieśli biuro z dala od Kate i Williama. Nawet dla syna nie przyjęli tytułu od królowej, by ten w przyszłości mógł wieść prywatne życie.
W filmie dokumentalnym Harry i Meghan: Ich własnymi słowami, księżna powiedziała wprost, że czuje się atakowana, pozbawiona wsparcia i że po prostu jest jej ciężko. Otwarte przyznanie się do tego, że sobie nie radzi, na nic się zdało. Małżeństwo zdecydowało się w końcu spędzić święta na innym kontynencie i wziąć kilka tygodni urlopu, by wszystko sobie poukładać. Wraz z nowym rokiem podjęli decyzję o rezygnacji z części przywilejów, które przysługują im jako członkom brytyjskiej rodziny królewskiej. Chcą zarabiać na własne utrzymanie, zamiast żyć na koszt podatników.
Niektórzy piszą wprost, że to w głównej mierze wina Meghan, która od samego początku miała problem z przyzwyczajeniem się do surowych zasad i tradycji, panujących w rodzinie królewskiej, ale trzeba pamiętać, że medal ma dwie strony. Harry jeszcze przed poznaniem Meghan mówił, że chciałby wieść życie z dala od królewskiego dworu, a jego marzeniem jest prowadzenie prawdziwego wiejskiego życia.
Podjęta przez nich decyzja wydaje się być jak najbardziej zrozumiała, biorąc pod uwagę wszystko, co działo się w ciągu ostatniego roku, ale czy małżeństwo nie za wcześnie się na to zdecydowało? Swoją decyzją sprowadzili na siebie jeszcze więcej medialnej uwagi, co więcej, wygląda na to, że królowa nie do końca była o wszystkim poinformowana. Tym samym zagwarantowali sobie kolejną dawkę krytyki – w końcu chcą reprezentować rodzinę Windsorów, ale na własnych zasadach i warunkach. Niestety, to tak nie działa...