Beach bary, offowa moda i lokale. Berlin to dziś stolica eko i wege. Sprawdź, dlaczego jest modny!
1 z 8
Do Berlina przyjeżdżają dziś nie tylko imprezowicze i artyści. Dlaczego jest tak modny?
Niedawno został okrzyknięty wegetariańską stolicą Europy i wygląda na to, że zielony trend zostanie tu na dłużej. W Berlinie hal targowych jest niemal tyle, co beach barów, a zamiast samochodów trendy są rowery. Ubierać się tu można nie tylko modnie, ale też ekologicznie i lokalnie. Metka „Made in Berlin” ma potężną siłę. Dlaczego warto tam pojechać? I jakie miejsca odwiedzić? W najnowszej "Urodzie Życia" pisze Anna Janowska.
Na zdjęciu: Jeden z berlińskich parków. Na odpoczynek wśród zieleni zaprasza ich aż 2500. Zrelaksować się można nawet w samym centrum miasta, chociażby w Parku Jamesa Simona położonym tuż nad Szprewą, naprzeciwko Wyspy Muzeów.
Polecamy: Pałac z fontannami, kolekcja samolotów i nie tylko! 5 powodów, dla których warto odwiedzić Salzburg
2 z 8
THE BADESCHIFF: beach bar z basenami zanurzonymi w Szprewie.
Śmietnik. To przez niego prowadzi wejście do najmodniejszej wegetariańskiej restauracji w Berlinie. W ciasnej, bocznej uliczce niebieskie kubły rzucają się w oczy o wiele bardziej niż zawieszony nad nimi dla kontrastu kryształowy żyrandol. Jednak restauracja wcale nie serwuje śmieciowego jedzenia. O nie. Ale gdyby oceniać po wejściu, nikt nie spodziewałby się białych obrusów, wypolerowanych kieliszków i menu z trzech dań za 55 euro. Koncepcja jest iście berlińska, nieco „traszowa”, niczego nieudająca, a trzeba zaznaczyć, że gdy jej twórcy zaczynali, wegetarianizm nie był aż tak popularny. Restaurację wymyślili berliński organizator imprez Cookie i młody, rudowłosy kucharz z wąsami i bródką à la muszkieter Stephan Hentschel. Umieścili ją nad klubem Cookies, jednym z gorętszych adresów w mieście. I jakby na przekór w centrum Berlina ekologicznie uprawiają w miejskim ogródku zioła, fenkuły, jagody czy pomidory. Dzięki lokalności i trosce o najlepsze składniki restauracja ma się świetnie, a przez śmietnik wchodzili do niej już George Clooney czy Robbie Williams.
Polecamy: Krajobrazy, które pokochał Klimt, rowerowe wycieczki, a później tort. Zapraszamy do Górnej Austrii!
3 z 8
Berlin żyje blisko rzeki, jest poprzecinany dziesiątkami kanałów, które wraz ze Szprewą tworzą 190 kilometrów sieci wodnych. Łączy je 2000 mostów i mostków. Można tu pływać kajakami, łódkami i barkami. Wzdłuż kanału Landwehr na Kreuzbergu rozłożyło się mnóstwo knajp.
Wielu myśli, że wywrotowe lokale to raczej domena artystycznego Kreuzberga czy dzielnicy, która powoli zajmuje jego miejsce, czyli turecko-arystyczno-odjechanej Neukölln. Tymczasem Cookies Cream serwuje wegetariańskie specjały w samym sercu snobistycznej Mitte, tuż obok paradnej, prowadzącej do Bramy Brandenburskiej Unter den Linden. Bo nawet Mitte już od jakiegoś czasu luzuje swój sztywny gorset. Tu właśnie mieści się najpopularniejsza kawiarnia The Barn, którą zawiaduje Ralf Rüller uważany w Berlinie za kawowego proroka. Swego czasu wytoczył walkę sieciówkom i wygrał, bo The Barn zyskało miano miejsca kultowego.
Na tej samej ulicy, co The Barn, są jeszcze dwa adresy nie do ominięcia: księgarnia Do You Read Me? z offowymi wydawnictwami z całego świata, w które łatwo się wciągnąć, przeglądać w poszukiwaniu inspiracji i zachwytów. I jeszcze sklep z ciuchami o nazwie nieco bardziej intrygującej niż to, co na wieszakach – no bo kto zna odpowiedź na pytanie: „Who Killed Bambi?”. No kto?
Polecamy: Tu sztuka jest życiem, a życie jest sztuką. Lazurowe Wybrzeże kusi nie tylko krajobrazem
4 z 8
Ewangelicka katedra w stylu późnego renesansu i trawnik przed nią – jakby stworzony do piknikowania.
Zielony trend jest dużo szerszy i nie ogranicza się tylko do bycia wege. Berlin już od jakiego czasu przeżywa renesans hal targowych. Powstają nowe, ale też pieczołowicie odnawiane są te stare, z historią. Nowe życie zaczęła między innymi Arminiusmarkthalle – hala targowa z 1891 roku. Czerwona cegła, duże, fabryczne okna i żelazne, smukłe kolumny podtrzymujące przeszklony dach są dziś idealną scenerią modnego życia stolicy. Jest gwarno, wesoło i barwnie. Wśród stoisk rosną w donicach kwiaty i palmy, nie brakuje miejsc, gdzie można się wygodnie rozsiąść. Prawie wszystko wygląda tak, że chce się to od razu zjeść albo co najmniej dokładnie obejrzeć. I nieważne, czy patrzymy na ekologiczne warzywa, kwiaty, biosery i szynki, owoce morza czy wegetariańskie chleby w piekarni Brotkorb. Sporo tu też ciekawych lokali – od peruwiańskiego czy wietnamskiego przez trattorię, grilla ze skwierczącymi żeberkami po szybkie burgery. Kto przejdzie pod napisem Markthalle, zatopi się tu na długie godziny i właśnie to jest w tym miejscu cudowne.
Polecamy: Dzika przyroda, bogata historia, imprezy wśród „lokalsów”. I nie tylko! Bajeczne wakacje na Cyprze!
5 z 8
NEUKÖLLN to coraz modniejsza dzielnica. Jest jeszcze bardziej awangardowa niż Kreuzberg. Jednych przyciąga barwnymi marketami, innych odstrasza zaniedbanymi ulicami.
W Berlinie nie brakuje oddolnych, zielonych inicjatyw. Bardzo głośno było o założonym przez lokalną społeczność na Kreuzbergu ogrodzie Prinzessinnen, który zamienił pusty plac w zieloną oazę pełną grządek z pomidorami i ziołami. Ogród zebrał sporo nagród, ale w końcu uległ, niestety, planom właściciela gruntu, który przeznaczył teren na inwestycje. Wciąż jednak powstają nowe inicjatywy. Wystarczy przywołać 120-letnią Markthalle IX, gdzie dzięki okolicznym mieszkańcom powstał market farmerów, którzy w piątki i soboty sprzedają tu swoje produkty. To, że o Berlinie mówi się jako o pełnym zieleni mieście, jest też zasługą władz, które dbają o proporcje betonu i przyrody. Powstaje coraz więcej ekobudynków, a trend zaczął się od przebudowy Reichstagu – zastosowano tam m.in. ekologiczny system ogrzewania.
Polecamy: Podróże Marka Niedźwieckiego: "Australia to mój nałóg. Chcę tam wrócić"
6 z 8
KREUZBERG– zamieszkana przez artystów i imigrantów barwna dzielnica. Dziesiątki modnych knajp i sklepów, wylęgarnia nowych idei i największe skupisko Turków poza Turcją.
Oficjalnie policzono – w Berlinie rośnie 440 tysięcy drzew. Ponad jedna trzecia z 900 kilometrów kwadratowych jego powierzchni to skwery, parki i las. Odzyskano dla miasta postindustrialne tereny, na przykład po lotnisku Tempelhof w samym centrum, świetny do uprawiania sportu, czy przestrzeń pomiędzy torowiskami kolejek U-Bahn. Powstał tu Park Gleisdreieck, dokąd biznesmeni wpadają zjeść lunch na trawie. Tory obrosły trawą, alejkami, trasami do joggingu i ścieżkami rowerowymi. To też jeden z sekretów zielonego Berlina: trasy rowerowe tworzą liczący około 1000 kilometrów, konkurujący z metrem krwiobieg miasta. Wszędzie można dojechać na dwóch kółkach. Łatwo i tanio jest wypożyczyć rower. Siłą rzeczy samochodów jest mniej. Lepiej się oddycha.
Polecamy: Emancypacja, morderstwo, selfie polaroidem i seks z Bradem Pittem. Pamiętacie „Thelmę i Louise”?
7 z 8
Pałac Charlottenburg nazwany tak przez króla Prus Fryderyka I na cześć ukochanej żony Charlotty czaruje uwielbianym przez nią geometrycznym ogrodem francuskim.
Moda na zielone, a co za tym idzie eko, obejmuje też lokalny patriotyzm modowy. W cenie są niemieckie albo jeszcze lepiej – berlińskie marki. Te najmodniejsze, z najwyższej półki, kwiat berlińskiej awangardy z metką „Made in Berlin” znajdziemy w concept store Konk w Mitte. Z kolei okolice Kastanienallee w Prenzlauer Berg to istne epicentrum butików młodych berlińskich projektantów. Warto zajrzeć do sklepu z organicznymi ubraniami Wertvoll. Znajdziemy tu ciuchy fair trade, z organicznej bawełny, bambusa i innych naturalnych włókien. Kupimy też ubrania z recyclingu (m.in. kurtki z logo Knowledge Cotton, z przetworzonych, plastikowych butelek), a także z modnego, nazywanego wyższym stopniem wtajemniczenia, upcyclingu – na przykład torebki ze starych skórzanych płaszczy szyte przez Ashley Watson czy drewniane lampy i wazony Uniik zrobione z chorych berlińskich drzew.
Polecamy: Życie Karen Blixen naznaczyły namiętności - do kawy, safari i mężczyzn. Podróż śladami pisarki
8 z 8
Tekst ukazał się we wrześniowej "Urodzie Życia".
Kto w odkrywaniu miejsc alternatywnych woli mieć przewodnika, temu spodobają sie tematyczne wycieczki organizowane przez Slow Travel Berlin czy Alternative Berlin Tours. Do wyboru są płatne lub darmowe, gdzie napiwek zależy od naszego zadowolenia. To świetny sposób na wejście do pracowni artystów, poznanie lokalnych smaczków, obejrzenie najlepszych graffiti czy zerknięcie na podwórka i do squatów, gdzie sami pewnie byśmy nie zajrzeli.
Świetnym zakończeniem alternatywnej wyprawy po Berlinie będzie fotka w jednej ze staroświeckich budek. Tylko nie wierzcie, że maszyna wypluje je, jak obiecują napisy, za dwie i pół minuty. Nawet automaty żyją nieco wolniej w tym zielonym mieście.
Polecamy: Brigitte Bardot wylansowała modę na Lazurowe Wybrzeże. Zaczęło się od „I Bóg stworzył kobietę"