Reklama

Dokument "Amy" zdobył Oscara w kategorii "najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny" w reżyserii Asifa Kapadii. Film pokonał inny wysoko oceniany dokument o Ninie Simone - „What Happend Miss Simone”. Spełniły się marzenia fanów i po niedawnej nagrodzie Grammy za Najlepszy film muzyczny, „Amy” dostała też Oscara!

Reklama

Polecamy także: Oscary 2016: Oscar dla Leonardo DiCaprio, sześć dla Mad Max: Na drodze gniewu. Co się działo tej nocy!

„Amy” - historia upadku gwiazdy

Film nieomal w całości składa się z archiwalnych materiałów, z których większość ujrzała światło dzienne po raz pierwszy po debiucie dokumentu. Nastoletnia Amy Winehouse śpiewa na urodzinach koleżanki, rozmawia z menedżerem w taksówce, śpi lub spotyka się z przyjaciółkami, przytula się do męża, nagrywa swoją pierwszą płytę - reżyserowi Asifowi Kapadii udało się namówić ok. 100 osób z najbliższego otoczenia zmarłej piosenkarki do podzielenia się prywatnymi nagraniami i wspomnieniami. Intymność tych nagrań porusza, dzięki czemu widzimy coś więcej niż tylko kronikę upadku gwiazdy.

- Gdy ogląda się nagrania z nią w porządku chronologicznym, widać, jak uchodzi z niej życie. Na początku jest zabawna, radosna, zdrowa i uśmiechnięta. Potem powoli staje się wrakiem człowieka - mówił w wywiadach Kapadia.

Reżyser zrobił wszystko, by znaleźć odpowiedź: dlaczego. Tak głęboko drąży relacje Winehouse z jej bliskim otoczeniem, aż odkrywa, że jej śmierci nie były winne jedynie narkotyki i alkohol. Jego zdaniem, winę ponoszą też jej bliscy, którzy w pewnie sposób też przyczynili się do śmierci artystki, bo nie zatrzymali tej destrukcyjnej maszyny wokół niej. W "Amy" pokazuje, że w ostatnich latach życia Winehouse więcej kontroli nad nią mieli jej menedżerowie niż rodzice.

- Patrzyliśmy, jak Amy powoli się zabija. To było jak oglądanie wypadku samochodowego w spowolnieniu. Przyglądając się temu, zbierałam się na odwagę, żeby zadać jej pytanie, na którym cmentarzu chce być pochowana" - wyznała potem matka piosenkarki.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama