Z Vito Bambino na boisku do kosza! O kulisach nowego albumu, rodzicach i pierwszym roku w Warszawie...
„Cieszę, że mogłem wrócić do ojczyzny. A czy na zawsze?”
Wszyscy mówią do niego Vito Bambino, ale tak naprawdę nazywa się Mateusz Dopieralski. Muzyk, wokalista, raper, a nawet aktor. Podczas sesji dla VIVY! poznaliśmy też jego zdolności taneczne i sportowe. Uśmiech nie schodził mu z ust, ale pod tą ujmującą radością kryje się człowiek o wielkiej wrażliwości i z wieloma przeżyciami. Jaki był dla niego ostatni rok, o którym śpiewa na albumie Pracownia? Pytał przed kamerą VIVY.pl Rafał Kowalski.
Vito Bambino o przeprowadzce do Polski i... wyprowadzce z niej
Po sesji zdjęciowej do naszego magazynu poprosiliśmy Vito o krótkie spotkanie. Okazało się, że spotkaliśmy się w czasie wartym podsumowań. To 12 miesięcy temu on, ukochana żona – pół Niemka, pół Sycylijka – i ich syn Amar po raz pierwsze zamieszkali razem w Polsce. „Mija właśnie rok, odkąd tu jesteśmy. Przede wszystkim staram się oceniać ten czas poprzez pryzmat żony. Bo ja tyle pracowałem, że mogłem być wszędzie. A ona super się tutaj odnalazła. I poznała je niezależnie ode mnie, co jest ważne. Na nowym albumie jest numer dla Agi, w którym mówię „dawaj cynę, kiedy uciekamy”. I na razie tego znaku nie było, więc myślę, że jest zadowolona”, powiedział artysta Rafałowi Kowalskiemu z VIVY.pl.
To nie znaczy jednak, że Warszawa będzie domem tej trójki już na zawsze. „Staram się nigdy nie traktować miejsc jako przystanków na dłużej. To może jest benefit tego, że mieszkałem całe życie w Niemczech. I ten dom nigdy nie jest geograficzny, a jest tam, gdzie są moi ludzie. I lubię ten fakt, że to jest takie ruchome”, wyznał Vito.
Czy to oznacza, że znów czeka go wkrótce przeprowadzka? „Tak naprawdę nie wiem, jak będzie. Myślę np. o Kanadzie i innych miejscach. Póki co bardzo się cieszę, że mogłem wrócić do ojczyzny. A czy na zawsze? Się okaże. Jesteśmy obywatelami świata i tak powinno być”, usłyszeliśmy przed kamerą VIVY.pl.
Czytaj też: W Niemczech gra w serialach. W Polsce nagrywa płyty i pisze teksty. Taki jest Vito Bambino
Rodzice Vito Bambino – tak o nich mówi i śpiewa
Za nami premiera kolejnej płyty Vito. Co znajdziemy na Pracowni? Na pewno bardzo osobiste teksty. „To jest trudny album. Pełen szczęścia i radości, ale też jest tam tyle samo smutku i płaczu. Jest między innymi o rozstaniu z moim ojcem. I takie jest DNA tej płyty, że można tam znaleźć i truciznę i od razu lek na tę truciznę”, powiedział nam wokalista.
Relacja z mamą i tatą to temat, który równa się wielu emocjom. Vito Bambino uważa, że to rodzice stworzyli mu takie życie, jakie dziś ma. Ale jego tata oddał za to życie, o czym wokalista opowiadał Katarzynie Piątkowskiej. „Tata w Polsce był cukiernikiem. Mama była polonistką. Po to, żebyśmy z moją siostrą Martą mogli robić to, co chcemy, żeby ona mogła wyrwać się z klasy robotniczej, studiować, nauczyć się siedmiu języków, żebym ja mógł zostać aktorem i robić muzę, oni przenieśli się do Niemiec. Tam tata codziennie jeździł autobusem. Mama pracuje w szpitalu psychiatrycznym. Moja siostra, która jest mi bardzo bliska, miała chyba z tego powodu kompleks, bo zawsze mówiła, aż do śmierci taty w tym roku, że on jest cukiernikiem. Bolało mnie to, ale ona trafiła do wyższych sfer i chyba się wstydziła tego, że pochodzi z rodziny robotniczej. Dla mnie jako rapera było to łatwiejsze, bo mogłem o tym śpiewać. Ale Marta była i jest moim największym autorytetem. Zresztą ludzie, których miałem i mam wokół siebie, są moim wielkim szczęściem. Mam wspaniałą żonę i syna. I przyjaciół, z którymi tworzymy Bitaminę i Fikurazi. Jestem produktem tego, co zrobili ci fajni ludzie”, czytaliśmy w papierowym wydaniu VIVY!, do którego i w tym momencie serdecznie zapraszamy i odsyłamy.
Cały materiał wideo z VITO BAMBINO, który powstał dzięki pomocy Szkoły Podstawowej 220 w Warszawie, możecie zobaczyć na górze strony. Nie zabrakło nawet gry w kosza ;)