Naczelny twardziel polskiego kina. Charyzmatyczny i… romantyczny. Mirosław Baka opowiedział przed kilkoma miesiącami Beacie Nowickiej o roli przypadku, ucieczce przed hutą, „błędzie pedagogicznym” Andrzeja Łapickiego, wzorcu męskości, miłości do wnuka i wyprawach z żoną Joanną na krańce świata. Z kolei w rozmowie z Rafałem Kowalskim z VIVA! wspominał o tym, gdzie najpewniej znajdziemy go w jego ukochanym trójmiejskim domu...

Reklama

[Ostatnia aktualizacja treści na VUŻ 21.03.2024 r.]

Mirosław Baka o rodzinie – fragment z Magazynu VIVA!

Synowie Łukasz i Jeremi nie poszli śladem rodziców, to Pana cieszy?

Bardzo. Ten zawód potrafi być bardzo niewdzięczny. Mając dwoje aktorów w domu, dorastali przy naszych blaskach i cieniach, widzieli radość z sukcesu, ale też stres, zmęczenie, niepewność. Mówi się, że aktor musi mieć skórę słonia i wrażliwość motyla. Odporność daje doświadczenie, ale trzeba uważać, żeby po drodze nie zgubić tej świeżej i cudownej naiwności dziecka. Łukasz jest operatorem, więc nie oddalił się od branży, ale młodszy jest – jak mówimy w rodzinie – „normalny”.

Swoje ojcostwo zbudował Pan na kontrze do taty?

Kiedy urodził się pierwszy syn, pojawiła się myśl, żeby nie popełnić błędów ojca w stosunku do mnie. Ale z drugiej strony był ten drugi facet, czyli dziadek Józef. Chciałem być dla moich synów takim przyjacielem, takim człowiekiem, jakim on był dla mnie. To był drogowskaz. W międzyczasie pojawiło się wiele podręczników o tym, jak najlepiej wychowywać dzieci. Można te książki czytać i starać się do tych definicji dopasować swoje życie, ale one nie zagwarantują nam sukcesu. Nie da się uniknąć błędów. Popełniamy ich tysiące w każdej chwili. Można być za surowym albo zbyt opiekuńczym. Zbyt obecnym albo za bardzo zdystansowanym. Nie ma uniwersalnej recepty. Myślę, że jest tyle sposobów wychowania dzieci, ilu ojców. Trzeba być czujnym, czułym, uważnym. Jestem w przyjaźni z synami, lubimy się, pomagamy sobie – uważam to za jeden z moich największych życiowych sukcesów. Oczywiście jako ojciec mam swoje za uszami, synowie mi to punktują, ale zbudowaliśmy świetny układ ojcowsko-synowski.

ZOBACZ TAKŻE: Są razem już od 15 lat. Nie każdy wie, że ukochana Sambora Czarnoty jest aktorką

Zobacz także

Mirosław Baka z synem, Łukasz Baka, Warszawa, 6.05.2017

KAMIL PIKLIKIEWICZ / EAST NEWS

Mirosław Baka z żoną Joanną, 2006

Krzysztof Jarosz / FORUM

Udała się też Panu sztuka rzadka, z żoną Joanną, aktorką Teatru Wybrzeże, od 35 lat wiedziecie dobre życie. Swój azyl zbudował Pan w Gdańsku.

Zakochałem się w kobiecie z Gdańska. W 1988 roku, tuż po zakończeniu studiów, zjawiłem się tutaj razem z moją żoną. Dziesięć lat mieszkaliśmy w bloku na gdańskiej Morenie. Potem przeprowadziliśmy się za miasto, ale wszędzie było daleko, traciliśmy mnóstwo czasu w samochodzie. W końcu znaleźliśmy stuletni dom, w którym oboje się zakochaliśmy. Uliczka, przy której stoi, to mała leśna enklawa niemal w środku miasta. Dom jest otoczony ogrodem, o który wspaniale dba Joanna. Kiedy wprowadziliśmy się po remoncie, usiadłem i pomyślałem, że to jest moje miejsce na ziemi. Priorytety z czasem się zmieniają, dziś wiem, że dom i rodzina to są rzeczy fundamentalne, bez nich nie dałbym rady.

Dom trzeba stworzyć powolutku, ze wszystkimi przytulnościami, charakterem, który jest charakterem nas: mnie, Joanny i dzieci. To miejsce jedyne w swoim rodzaju, w każdym detalu wymyślone przeze mnie i moich bliskich. Dom. Trzy najważniejsze litery. Jak się coś takiego wypieści, wraca się do niego z ogromną radością. Jadąc do Warszawy, jestem podekscytowany, bo jadę do roboty. Ale kiedy wracam, jestem cudownie spokojny. To jeden z najwspanialszych momentów, gdy dojeżdżam autostradą do Gdańska i już z daleka czuję to charakterystyczne morskie powietrze. Wszystko się we mnie cieszy i uśmiecha.

Wyobraziłam sobie tę Pana błogą minę… Co to za uczucie, kiedy bierze się na ręce pierwszego wnuka?

Wow, tego nie da się opisać, wytłumaczyć. Intuicyjna, trochę podświadoma radość kontynuacji własnego życia. Jest takie zabawne powiedzenie: „Dlaczego dziadkowie i wnuki tak dobrze się dogadują? Bo mają wspólnego wroga”. Babcia z dziadkiem są kochani, a rodzice wymagający. Dziadkowie są od rozpieszczania, a rodzice od wychowywania. Uwielbiamy z żoną przytulać się do tego małego brzdąca, który ma w sobie tyle jasności, radości, energii życiowej. Gdy taka mała iskra zaczyna biegać po domu, bawiąc się z kotem, da się odczuć, że cały dom żyje tą zabawą. Wnuk wniósł w nasze życie beztroską radość. Długo najcudowniejsza i najcieplejsza była babcia, ale Jonatan powoli staje się chłopcem i nadchodzi czas dziadka. Już chodzimy razem na wyprawy do lasu. Chciałbym opowiedzieć mu o różnych sprawach, wielu rzeczy nauczyć.

Mirosław Baka dla VIVA.pl o swoim domu w Gdańsku i emocjach

Podczas sesji do naszego magazynu znaleźliśmy chwilę, by zapytać aktora przed kamerą VIVY.pl, o to, czy mógłby przeprowadzić się do Warszawy, w której i tak bywa bardzo często ze względu na pracę. „No nie. Gdybym nie miał takiego miejsca na ziemi, jakim jest mój dom w Gdańsku, to może mógłbym się zastanawiać. Natomiast mam tak cudowne miejsce do mieszkania tam nad morzem, że już nie zamienię go na żadne inne”, przyznał Mirosław Baka.

Zdradził też Rafałowi Kowalskiemu, w których miejscach w domu najpewniej go spotkamy. „Oczywiście mam swój gabinecik, gdzie jak pracuję nad rolą czy uczę się tekstu, to mam spokój starszego pana. Ale też miejsce takie centralne to stół w jadalni, gdzie są porozkładane wszystkie rzeczy. Gdzie się dzieje, odbywa, gdzie jest centrum życia domowego. Ale mamy także pokój mojego wnuka czy ogród. Ogród, który jest naszym oczkiem w głowie. Może nawet bardziej żony. Jest cudownym miejscem. Każdy, kto tam przyjeżdża się, świetnie czuje, więc nikt mi się nie dziwi, że nie zamierzam do Warszawy się przenosić”, podsumował artysta, który zagrał niedawno w filmie Chłopi.

Mateusz Stankiewicz/SameSame

Jakie ma następne plany? „Już tak powoli zwalniam i zostanę przy tym, co robię. Jeszcze trochę pogram, a potem już tylko będę się cieszył z podróży, z wnuka, z dzieci i tak dalej. Oczywiście nie chcę zabrzmieć aż tak schyłkowo. Jeszcze mam siłę pracować, więc jeszcze pewnie Państwo zobaczycie mnie w różnych rolach”, usłyszeliśmy przed kamerą VIVY.pl.

A czy Mirosław Baka jest takim twardzielem, za jakiego ma go część widzów? Otóż zupełnie nie… „Często jawię się przez niektóre moje postaci grane przeze mnie w filmach jako ktoś taki skryty, kiedyś twardziel. Ale nikt kto mnie zna dobrze, nie powiedziałby, że jestem specjalnie skryty”.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Roma Gąsiorowska i Michał Żurawski nie uratowali swojej miłości. „Nasza historia skończyła się wiele lat temu”

Reklama

Całą rozmowę wideo – w której aktor powiedział jeszcze więcej o synach – zobaczycie na górze strony. Poniżej z kolei fragment, w którym Mirosław Baka ocenił film Chłopi od strony artystycznej.

Reklama
Reklama
Reklama