Reklama

Mówi: „To mój wielki come back”, bo serial „Gang Zielonej Rękawiczki”, w którym zagrała jedną z głównych ról, bije na Netflixie rekordy popularności. Obroniła pracę doktorską, kieruje teatrem w Radomiu, w listopadzie miała indywidualną wystawę swoich obrazów fotograficznych. Małgorzata Potocka w inspirującej rozmowie z Krystyną Pytlakowską o miłości, relacjach z córkami, wnukami i o genie buntowniczki.

Reklama

Z kolei na górze strony zamieszczamy materiał wideo, który nagraliśmy podczas sesji zdjęciowej z aktorką. Co nam zdradziła?

Małgorzata Potocka – fragment wywiadu z VIVY! 1/2023

Masz na sobie dżinsy, bluzkę pokazującą dekolt – piękny i gładki. Widać, że dobrze się w tym czujesz.

Tak, bo nie przejmuję się tym, co ktoś sobie o mnie pomyśli. Ciekawa jestem, ile osób w moim wieku zdobywa kolejne szczeble na drabinie zawodowej. Nie myślałam przecież, że zostanę dyrektorką teatru. Ale kiedyś też nie myślałam, że będę dyrektorką w telewizji ani że przez 18 lat poprowadzę jedną z najważniejszych firm filmowych. A to, że zrobię doktorat, w ogóle nie przyszło mi do głowy.

Nie myślałaś też, że będziesz pracowała w Radomiu.

I że wyprowadzę się z Warszawy? W Radomiu mam małe mieszkanie, które urządziłam pod mój gust. Lubię być blisko teatru. Ale to ma swoje dobre i złe strony. Choćby teraz inspicjent wzywa mnie na scenę, poczekasz? Wrócę za pół godziny. Mankamentem mieszkania w innym mieście jest fakt, że nie chodzę na lanczyki towarzyskie do Między Nami i nie mogę lecieć do Ameryki za każdym razem, gdy Weronika tego potrzebuje. Jeszcze nie przytuliłam najmłodszego wnuka, Mateo. I nie mogę się też widzieć z moim wnukiem Tadeuszem – synem Matyldy, kiedy on tego chce. Ale przyjeżdża na moje premiery. Ma prawie 11 lat. Chodzimy razem do kina i na spektakle, a przede wszystkim dużo rozmawiamy. Chwali się mną przed kolegami: „Babciu, zrób szpagat”. Robię, a on jest zachwycony.

SPRAWDŹ TAKŻE: Michał Kempa rezygnuje z prowadzenia Mam Talent. „Za dużo mnie to kosztowało i nie byłem sobą”

Zosia Promińska

Sypnęły Ci się te wnuki…

Ale to jest cudowne. Tylko że jestem tak zwaną babcią pracującą, a nie taką, która zdejmuje kłopoty swoim córkom z barków. Jestem niedostępna, ciągle mnie nie ma.

Jak to znosisz, gdy mówią do Ciebie „babciu”?

Uwielbiam. Zawsze wydawało mi się dziwne, kiedy babcie chciały, żeby zwracać się do nich po imieniu. Dziecko musi znać hierarchię pokoleniową. Nie będę więc udawała koleżanki Małgosi, bo to byłoby żałosne. I nie będę się huśtała z nimi na żyrandolu.

Małgorzata Potocka z córką Weroniką, 2011 rok

Marcin Dlawichowski / Forum

Ważne, żeby nie przynosić im swoich pretensji do życia, zmartwień i złych nastrojów.

Miałam w życiu parę zakrętów, jak chociażby rozstanie z Grzegorzem Ciechowskim niedługo po „Sercu dla najlepszej pary”. To ty wręczałaś mi tę nagrodę? Od tamtej pory pokonałam kawał życia. Mogę więc mówić o czerpaniu ze swoich doświadczeń i archiwów emocjonalnych. Ale uważam siebie za osobę wygraną, ciągle jestem na plusie, ponieważ różnego rodzaju zawirowania jednak mnie nie podłamały i nie spowodowały, że zrobiłam się zgorzkniała. Zastanawiam się nad określeniem „pogodzona ze sobą”. Pogodzona, czyli coś się zmieniło w moim podejściu do życia? Otóż nic we mnie się nie zmieniło, zawsze byłam spójna wewnętrznie i nie chodziłam na kompromisy.

I lubisz patrzeć na siebie w lustro?

Może nie tak bardzo, ale nie poświęcam temu dużej uwagi. Nawet wtedy, gdy oglądam swoje zdjęcia z młodości, nie myślę z tęsknotą: jaka byłam wtedy przepiękna.

___

CZYTAJ TEŻ: Joanna Przetakiewicz-Rooijens: „Przez całe lata siebie stawiałam na ostatnim miejscu w życiowej układance

Całą rozmowę z Małgorzatą Potocką przeczytasz w nowej VIVIE! W numerze - który od 12.01 będzie dostępny w sprzedaży - znajdziecie Państwo także wywiady z Joanną Przetakiewicz i Michałem Bajorem.

Reklama

Zachęcamy za zakupu.

Zosia Promińska
Zuza Krajewska
Reklama
Reklama
Reklama