Poznali się, gdy oboje nie byli gotowi na miłość. Rok później Iwona Lewandowska i Jacek Zwoniarski byli już zaręczeni
„Iwonka ma wiele podobnych cech do mojej byłej żony”, usłyszeliśmy
- Rafał Kowalski, Krystyna Pytlakowska
Trzy lata wystarczyły, by dziś planowali ślub. Udowadniają, że na miłość nigdy nie jest za późno. Iwona Lewandowska i Jacek Zwoniarski opowiedzieli nam o pierwszym spotkaniu. Rzeźbiarz uważa, że gdyby jego partnerka nie była od razu gotowa na miłość, do dziś podjeżdżałby w jej okolice na skuterze, by dała się przekonać. Na szczęście serce mamy Roberta Lewandowskiego wcześniej zabiło mocniej…
Iwona Lewandowska o poznaniu partnera. Tak spotkała Jacka Zwoniarskiego
Od dawna się znacie?
Jacek: Właściwie od zawsze, bo jeden ze znajomych Iwonki jest moim kolegą.
Iwona, mówiłaś, że poznały Was ze sobą koleżanki…
Iwona: Zaprosiły mnie do Zdrowiska na urodziny jednej z nich.
Jacek: Iwona wyfrunęła zza drzwi pięknie ubrana. Miała na sobie niebieską suknię, biało-niebieską narzutkę i kobaltowe buty w paseczki.
Iwona: Jak on to wszystko zapamiętał?!
Jacek: Bo do artysty rzeźbiarza kolory przemawiają.
Iwona: Rzeczywiście, Jacek lubi mnie w jaskrawych barwach.
Jacek: Iwona przypomina mi wtedy rajskiego, kolorowego ptaka.
Iwona: Okazało się, że w Zdrowisku, które jest wypoczynkowym ośrodkiem, Jacek też mieszka, tworzy i ma piękny ogród. Zajął się mną wtedy, podsunął krzesełko, nalał wody, zapytał, czy napiłabym się herbatki. A ja byłam oszołomiona tym jego Zdrowiskiem, bo miejsce samo w sobie jest charyzmatyczne i magiczne.
Jacek: Budowę tego domu zacząłem 15 lat temu. Wyposażenie do niego zbierałem po całej Polsce, na przykład drzwi i okna mają ponad 100 lat. Ten dom dostał duszę i ludziom trudno uwierzyć, że jest nowy.
Iwona: Jacek uciekł z Warszawy…
Jacek: Nie lubię Warszawy, chociaż się w niej wychowałem, przy alei Wojska Polskiego, później na Marymoncie. Miałem też mieszkanie przy Wałowej. Ale dyplom robiłem w Łomiankach, w letnim domu mojej mamy. Rzeźbiłem w drewnie Świętego Franciszka. Gdy zamieszkałem na wsi, stwierdziłem, że do miasta już nie wrócę. I zostałem sam w tym letnim domku w Łomiankach, a potem przez pięć lat prowadziłem własną odlewnię metali kolorowych i ten mały domek obudowałem wielkim domiszczem. A później zbudowałem Zdrowisko.
CZYTAJ TEŻ: Tak Iwona Lewandowska przeżyła stratę męża: „Przez trzy lata miałam depresję”. Dziś jest zakochana
I tak wszystkie drogi prowadziły do Iwony…
Iwona: Kiedy się poznaliśmy, Jacek witał gości z jakąś panią. Myślałam, że są razem. Ale okazało się, że to osoba współprowadząca z nim Zdrowisko. Podobno powtarzał: „Żadnych kobiet, koniec!”.
Jacek: Obiecywałem sobie, że po moich rozczarowaniach nie spojrzę już na żadną kobietę, a tu nagle przyfrunęła i machnęła ogonkiem, jak to „Rybcia”.
Rybcia?
Iwona: Tak nazywano mnie na studiach. Na pierwszym obozie siatkarskim z moją drużyną od razu wskoczyłam do jeziora i zaczęłam pływać. A dziewczyny krzyczały: „O, jak rybcia w tej wodzie się czujesz!”. I taki pseudonim mi został.
Jacek: Więc przyfrunęła ta „Rybcia”, a ja doszedłem do wniosku, że krótkiego życia nie wolno marnować na samotność.
Iwona: Myślę, że koleżanki zaprosiły mnie do Zdrowiska, bo chciały, żebym psychicznie oderwała się od mojego zmarłego męża. Ja cały czas za nim tęskniłam… Przez tyle lat. Poznaliśmy się młodo, wspólnie wychowywaliśmy dzieci. Krzysztof trenował Roberta. Życie z nim wydawało mi się niezastąpione.
Jacek: Ola, która zajmuje się ezoteryką, poprosiła Iwonkę, żeby spisała na kartce wszystko złe i dobre, co jej się z Krzysztofem kojarzy. I żeby potem to spaliła, i odcięła się od przeszłości. Popiół miały wrzucić do stawu przy mojej pracowni.
Iwona: Na drugi dzień Jacek zrobił dla wszystkich śniadanie i kiedy poszliśmy nad ten staw, pomyślałam, że tam jest bardzo ładnie i dlatego prochy wspomnień rzeczywiście do niego wrzucę.
Jacek: I wtedy spotkaliśmy się po raz drugi…
Iwona: Ale Jacek był jakby przygaszony. Powiedziałam więc, że nie będę mu przeszkadzać. Jednak kiedy po trzech dniach zadzwonił i zapytał, czy może po południu przyjechać na kawę, zgodziłam się. Przyjechał na skuterze, a z bagażnika wyjął garnek z potrawą, którą przygotował, kwiatki i wino. I tak się zaczęła nasza bliższa znajomość, która trwa prawie trzy lata.
Jacek: Po roku pierwszy raz się Iwonce oświadczyłem. Po dwóch latach ponownie, już przy rodzinie.
Jacek Zwoniarski o Iwonie Lewandowskiej. Przypomina mu byłą żonę
Podczas sesji do magazynu porozmawialiśmy z jej bohaterami przed kamerą VIVY.pl. Zapytaliśmy, w jakim miejscu życia byli, gdy wpadli przypadkowo na siebie. "Byłam 16 lat wdową. Różne historie życiowe się w tym czasie działy, ale nie były bardzo istotne. Bardziej niż miłością zajmowałam się wnukami i pracą – jako trener piłki siatkowej. I myślałam, że już tak pozostanie. Ale nagle pojawił się Jacek i zapukało do moich drzwi szczęście", mówiła naszemu portalowi Iwona Lewandowska.
"Byłem po dość długim i burzliwym związku. Obiecywałem sobie, że chociaż przez pół roku nie spojrzę na żadną kobietę. Aż zdarzyła się impreza, na którą – jako jedna z ostatnich – wefrunęła Iwonka. W powiewnych szatach wpłynęła majestatycznie, ze swoim uśmiechem rozbrajającym. I tak złamała moje postanowienia", dodał VIVIE.pl Jacek Zwoniarski.
Rzeźbiarz widzi wiele wspólnego pomiędzy obecną a poprzednią miłością. Ostatecznie odebrał to jako dobry znak. "Nie ma przypadków, tak musiało być. Tym bardziej że wiele cech – w tym miesiąc urodzenia czy znak zodiaków – Iwonka ma bardzo podobne do mojej byłej żony. Na początku się przestraszyłem, że to kolejny Bliźniak, ale wiedziałem, że jeśli się teraz nowego związku nie podejmę, to wróci mi życie w gorszej wersji", usłyszeliśmy.
CZYTAJ TAKŻE: Michał Szpak w nowej VIVIE!: „Wielkiego zakochania jeszcze w życiu nie przeżyłem. Miłości. […] Czekam na cud"
Zakochanym życzymy wszystkiego, co najlepsze!
_____________
Nowa VIVA!, w której przeczytasz cały wywiad z parą, już w sprzedaży. W środku także:
- Marianna Janczarska: jej ojciec – dramaturg i satyryk Jacek Janczarski odszedł, gdy miała sześć lat. Dziś chce ocalić jego pamięć
- Nina Kowalewska-Motlik. Jedna z najbardziej wpływowych Polek w biznesie. To ona sprowadziła do Polski romanse Harlequina i walentynki
- Michał Szpak: „Wielkiego zakochania jeszcze w życiu nie przeżyłem. Miłości. […] Czekam na cud”
Nie zabraknie też artykułów: Po śmierci mężów alpinistów zawalił się ich świat… Kowalczyk-Tekieli, Berbeka, Solska-Mackiewicz, Kukuczka… czy Kino drogi. Fascynująca podróż przez filmowy krajobraz Włoch.