Reklama

Reklama

Iza Kuna jest jedną z najlepszych polskich aktorek, żałuje, że nie została prawniczką. Przez 10 lat w Norwegii sprzątała i malowała domy. Dziś myśli, aby tam wrócić i opisać losy swoich dawnych znajomych. Ale na razie gra. Na całe szczęście. O życiowych rolach, macierzyństwie i o tym, co jej się w życiu udało, gwiazda opowiedziała Beacie Nowickiej.

Zobacz też: Agnieszka Dygant, Piotr Adamczyk i... Sprawdźcie, co zdradziły nam gwiazdy „Listów do M. 3” o nowej części kultowego filmu! EKSKLUZYWNE VIDEO

– Wspomniałaś, że wkrótce masz urodziny. Myślałaś o tym, co Ci się w życiu udało?
To jest trochę banalne, ale na pewno moja rodzina: dzieci, mąż, który nie jest moim mężem, ale mówię o nim „mój mąż”. To jest coś, co jest wartością, która chciałabym, żeby trwała, i na tym mi najbardziej zależy. A mój zawód, na którym mi bardziej zależy, niż go lubię, to nie jest coś, co mi się udało, ale udaje. Może jak napiszę drugą książkę, poczuję, że coś mi się udało? Nie wiem. Moje bycie w zawodzie nie ogranicza się do poczucia spełnienia. Wolę poczucie przyjemności.

– Bo ciągle jesteś wystawiana na próby?
Nie, ja lubię próby. Chodzi o to, że ciągle nie zrobiłam tego, co bym chciała. Ani nie dostałam takich propozycji, ani też być może sama nie umiałam skorzystać z takich propozycji, albo dokonywałam nie najlepszych wyborów. Inaczej jest, jak masz trzy–cztery propozycje i wybierasz jedną. Ja – przeważnie – na te trzy propozycje, które mam, wybieram te trzy, które akurat są. Zdarza się oczywiście, że odmawiam, ale to już są jakieś ewidentne nieporozumienia. Tak się to układa. To jest kwestia szczęścia. Jestem bardzo pracowita, traktuję ten zawód poważnie, choć może nie zawsze na to zasługuje, ale chyba na tym etapie już mogę spokojnie powiedzieć to, co powiedziałam na sesji, że sto razy bardziej wolałabym teraz być prawnikiem.

– Kiedy mówię, że moja córka studiuje prawo, znajomi kiwają głowami i mówią, że wybrała trudny zawód, że będzie jej ciężko…
Mam wrażenie, że wszystkim, którzy się starają, którzy ciężko pracują, którzy być może mają więcej talentu, jest ciężko. Którzy chcą coś zmienić, którym zależy. Mówiąc o tym, że chciałabym być adwokatem, mam na myśli, że to jest zawód, który jest bardziej wymierny niż mój, w mojej perspektywie oczywiście. Realizowałabym się w nim, bo lubię się uczyć, lubię wyzwania, dałby mi chyba większą satysfakcję niż to, co robię teraz.

Aldona Karczmarczyk/VAN DORSEN ARTIST

Iza Kuna w sesji dla VIVY!, listopad 2017 r.

– Często o tym myślisz?
Żeby robić coś innego?

– Tak.
Coraz częściej. Kiedyś to było moje marzenie i bardziej wentyl bezpieczeństwa – nie robię tego, co bym chciała w swoim zawodzie, więc gdybym była adwokatem, może byłoby lepiej. Teraz wiem to na pewno. Gdybym była adwokatem, mogłabym więcej.

– Nie chciałaś spróbować? Pewnie gdybyś żyła w Stanach Zjednoczonych, zaczęłabyś po prostu studiować prawo. Amerykanie mają we krwi zmiany w życiu.
Byłabym w stanie studiować prawo tu i teraz, w Warszawie, bo bardzo lubię swój kraj, tylko jestem już za stara. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że mogę mieszkać gdzie indziej, ale bardzo często myślę o tym, i to od lat – ponieważ dużo podróżuję i właściwie większość pieniędzy wydaję na podróże – że mogłabym wyjechać gdzieś na rok. Uczyć się języków i robić cokolwiek innego. Mam nawet plany, żeby pojechać do miejsca, gdzie kiedyś byłam.

East News
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama