TYLKO U NAS! Igor Herbut o swoim pochodzeniu: „Fajnie jest być Łemkiem’’. Co jeszcze w nowej VIVIE!? EKSKLUZYWNE VIDEO
Igor Herbut mówi o sobie, że jest jednocześnie introwertykiem i ekstrawertykiem. Samotnikiem, który kocha koncerty z wielotysięczną publicznością. „Sześć lat temu przeszedłem kryzys wiary w muzykę i w świat. Cierpienie mnie inspiruje”, wyznaje. O swoim łemkowskim pochodzeniu, obrazach Andy’ego Warhola i o tym, dlaczego nudzą go warszawskie imprezy, Igor Herbut, lider zespołu LemON, opowiada Krystynie Pytlakowskiej.
Zobacz też: TYLKO U NAS! Przybrana córka Agaty Młynarskiej: „Jestem DDA. Rodzice nałożyli na mnie obowiązek opieki nad młodszym rodzeństwem’’
Igor Herbut o pochodzeniu
– Odczułeś w Polsce, że jesteś Łemkiem?
Fajnie jest być Łemkiem. Andy Warhol był Łemkiem. Łemkowie to bardzo wrażliwe dusze, świetny materiał na artystów. Na ostatniej płycie jest jeden utwór tradycyjny, kołysanka. Nie znajdziesz go na liście piosenek, jest ukryty po kilku minutach ciszy. I nie masz nawet pojęcia, jak wspaniale jest usłyszeć od fanów: „Czemu jest tylko jeden utwór po łemkowsku? Chcemy więcej!”. Czuję się wtedy szczęśliwy, bo mam wewnętrzną potrzebę uświadamiania ludziom, że wokół nas jest mnóstwo światów i warto jest być ich ciekawym.
– Nigdy ich wszystkich nie poznamy.
Ale trzeba się starać. Mnie bardzo inspirują podróże. Kocham jeździć w miejsca, które są istnymi tyglami kulturowymi. Uwielbiam Nowy Jork i Londyn. W Nowym Jorku jest taka jedna linia metra, siódemka, potocznie nazywana ,,International Express”, która prowadzi przez kilkadziesiąt dzielnic etnicznych. Ktoś policzył, że wzdłuż tej linii mówi się w 110 językach. Wychodzisz na jednej stacji – jesteś na Filipinach. Na kolejnej – jesteś w Kolumbii. Czy to nie wspaniałe? Ogromnie inspiruje mnie też Japonia, w Tokio nagraliśmy jeden z naszych klipów. Chciałbym tam wrócić w porze kwitnienia wiśni.
Igor Herbut w sesji dla VIVY!, grudzień 2017 rok
– Jesteś bardzo refleksyjny. Byle co Cię nie ucieszy.
Na pewno jestem wymagający i bardzo mało rzeczy mnie zachwyca, ale jeżeli już, to naprawdę bardzo mocno ten zachwyt przeżywam. Pamiętam mój zachwyt obrazem Pollocka, który zobaczyłem w nowojorskim MoMa. Gapiłem się na niego kilkanaście minut, może godzinę. Potem powstał utwór „Pollock”, który jest na nowej płycie. Podobne wrażenie robią na mnie obrazy Warhola. Gdy patrzę na dzieła takich ludzi, życie nabiera sensu i łatwiej mi zrozumieć rzeczywistość dookoła. Cieszę się, że i moja sztuka porusza ludzi. Ostatnio na koncercie widziałem dwójkę 70-latków, stali przytuleni, a ich oczy płonęły od emocji. Ach, gdybym mógł to wszystko wyśpiewać.
– Łemkowie są bardzo liryczni i jednocześnie silni? Przetrwali.
Ale i zagubieni. Chociaż mój dziadek mimo różnych przejść jest bardzo mocnym mężczyzną. Miał 10 lat, kiedy go wysiedlono w akcji „Wisła”, ale szybko stanął na nogi. Został dyrektorem szkoły. Uczy do dziś. A potem wybudował domek w Przemkowie.
– A Twój ojciec? Nie mówisz o nim.
Ojciec śpiewał w łemkowskim chórze, tańczył, grał na gitarze. Mama też pięknie śpiewa. Kiedy wracam na święta do domu, zawsze jest wielki stół, bo rodzina jest duża. Mam siostrę, wujów, ciotki. I zawsze wszyscy śpiewają.
– Nie jesteś więc wyjątkiem.
Łemkowie są tak piekielnie zdolni muzycznie, że naprawdę mam sporo szczęścia, że to akurat ja jestem teraz tym najbardziej rozpoznawalnym łemkowskim wokalistą (śmiech). Mama dała moją ostatnią płytę dziadkowi i babci. Dziadek jej wysłuchał. Mama mówi: „To jest taka trudniejsza płyta”. A dziadek podniósł się oburzony: „Czy ty myślisz, że ja tego nie rozumiem? To, co Igor śpiewa, jest piękne. Ja wszystko rozumiem”. Dużo mi dał Swiatosław Wakarczuk, wielki bard Ukrainy. Dużo go słuchałem, gdy byłem mały. On zawsze śpiewał prosto z serca.
Cała rozmowa Krystyny Pytlakowskiej z Igorem Herbutem do czytania w najnowszej VIVIE!, która już od czwartku, 14 grudnia, dostępna w całej Polsce!
Co jeszcze w nowej VIVIE!?
Królowa kuchni MAGDA GESSLER zdradzam nam, jaką potrawą uwiodła męża, oraz tłumacz... po co kobiecie seks! JULIA POGREBIŃSKA I JOHN SCOTT. Ona — piękna młoda aktorka, Polka z Kazachstanu. On — światowej sławy nauczyciel ashtanga jogi. Nam zdradzili, co ich połączyło. Kiedyś IZABELA JANACHOWSKA mówiła, że nie wyjdzie za mąż. Po raz pierwszy opowiedziała o swoim mężu, który nosi ją na rękach i obsypuje tysiącami róż.