Po stracie syna Filip Chajzer nie chciał żyć: „Uratowała mnie moja ówczesna partnerka”
Jak udało mu się wyjść z ciemnego czasu?
Była połowa lipca 2015 roku, gdy przez skutki wypadku samochodowego zginął Maks - dziewięcioletni syn Filipa Chajzera. Gdy zapytaliśmy dziennikarza, czy uważa, że to, co wydarzyło się w jego życiu 9 lat temu, uznaje za sytuację sprawiedliwą, nie miał najmniejszych wątpliwości, że tak. Dlaczego? I jak więc tłumaczy sobie dziś odejście ukochanego syna? Wydarzenie to miało ogromny wpływ na jego kolejne lata...
Filip Chajzer o stracie syna. Próbował odebrać sobie życie
Kilkanaście dni temu spotkaliśmy się z Filipem Chajzerem w studiu VIVY.pl. Wracając do smutnych wydarzeń sprzed 9 lat, Wiktor Krajewski zapytał, czy zdaniem prezentera, wszystko jest po coś. „Życie jest totalnie fair. Wszystko, co ci się wydarza, wydarza się z jakiegoś konkretnego powodu. Co więcej: twoja dusza się na to umówiła. Masz przez to przejść. Jeżeli masz jakieś egzaminy, tutaj, w trakcie tego życia, to musisz je zdać, bo jak ich nie zdasz, w kolejnym życiu, też będziesz się z tym pierdzielić", powiedział nam Filip Chajzer. „Trzeba mieć twardą du*ę i przez to przechodzić, jak ciężko by nie było. A życie jest zajebi*** ciężko", dodał przed kamerą VIVY.pl.
W tym samym wywiadzie Filip Chajzer otwarcie mówi, że to, co się wydarzyło, początkowo całkowicie go rozbiło. Do tego stopnia, że dwa razy próbował targnąć się na swoje życie. „Inaczej to wszystko nie miałoby sensu. Jeśli nie przyjąłbym takiego trybu rozumowania, to bym się powiesił. Chociaż też to próbowałem. Szczęśliwie nie wyszło", przyznał i dodał, że uratowała do ówczesna partnerka - Gosia. "Los chciał, że ktoś przyszedł do domu, kiedy wcale miał nie przychodzić. Ja mówię o tym otwarcie, to nie jest dla mnie temat tabu, bo kiedy wali ci się świat, kiedy odchodzi twoje dziecko, zaburza się porządek", przyznał nam. „Ona była wtedy ze mną cały czas, to ona mnie uratowała, dzięki niej żyję i nie ukrywam tego. A inni? W takich sytuacjach ludzie, którzy Cię kochają się boją. Boją się podejść i z Tobą porozmawiać. I ja to rozumiem”, usłyszeliśmy także.
Zobacz również: Druga żona jest jego największą siłą i ukojeniem. Bóg umocnił ich związek, nie wyobrażają sobie bez niego życia
Życie Filipa Chajzera dziś. Zobaczył znak
Dziś Filip Chajzer do zagadnienia śmierci podchodzi bardzo dojrzale. Mówi o tym, że jest to rzecz nieunikniona. „Ja się nie boję śmierci. Doświadczenie nauczyło mnie, że śmierć zmienia tylko stan skupienia, a dusza jest dalej. (...) "Ale raz się naprawdę bałem. Mam taką jedną sytuację w głowie, gdzie lecę samolotem, uczę się pilotażu i jest straszna burza. Straszna! (...) I w jednej sekundzie samolot przebijał się przez czarną chmurę i nagle zobaczyłem Warszawę, Pałac Kultury i nad nim tęcza. I to mnie nauczyło, że nawet jak jest burza, to nie ma siły, żeby ona się kiedyś skończyła", opowiedział Wiktorowi Krajewskiemu.
Kto jeszcze wyciągnął do Filipa pomocną dłoń? Czy tęskni za telewizją? I czemu chce się dziś poświęcać? Całą rozmowę z dziennikarzem zobaczysz na górze strony i na naszym YouTubie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Macieja Stuhra i Dominikę Chorosińską łączy wspólna przeszłość