Reklama

Reklama

Eryk Lubos po egzaminach do krakowskiej szkoły teatralnej usłyszał, że jest „inny’’, „kanciasty’’ i że „nie pasuje’’. Zdał do Wrocławia. I, jak twierdzi, wciąż ma w sobie wiele z tamtego 19-latka. Obecnie jest jednym z najzdolniejszych i najbardziej rozchwytywanych polskich aktorów. W rozmowie z Beatą Nowicką dla magazynu VIVA! wyznał: „Żyję z kłamstwa, to po co mam kłamać w życiu?’’.

Zobacz też: To o nim śnią teraz Polki. Eryk Lubos, czyli Jurek ze „Sztuki Kochania” - „kupa agresywnego mięsa” czy demon seksu?

Eryk Lubos prywatnie

Mówią o Panu „wariat, pracoholik, nie boi się ekstremalnych wyzwań”. I co widzę? Że chodzi Pan z trudem, w bólu, niemal zgięty wpół… Na planie filmowym tak Pan narozrabiał?
Nie. Przeceniłem swoje możliwości, bez rozgrzewki dźwignąłem z radości kogoś i strzeliło mi w kręgosłupie. Organizm dał mi znak, że mam się zatrzymać i nie rozrabiać. Zawsze tak jest w grudniu, najgorszy miesiąc świata: rozliczenia roczne, szaleństwo świąteczne, ludzie wariują, wszyscy muszą być szczęśliwi na koniec albo siadają wypluci po całym roku i płaczą. Płaczą… Konstelacja Merkurego, światła za mało.

– W Krakowie jest jeszcze ciemniej. Pod kilkoma względami.
(śmiech). Kraków to specyficzne miejsce. Istnieje albo w stanie bajkowym, albo w żadnym.

– Profesor Anna Polony z krakowskiej szkoły teatralnej powiedziała, że był Pan inny, kanciasty, nie pasował do wyobrażeń nauczycieli i dlatego Pana nie przyjęli.
Tam nie pasowałem, ale za to trafiłem, gdzie miałem trafić.

Bartek Wieczorek/LAF AM

Eryk Lubos w sesji dla VIVY!, styczeń 2018r.

– Tydzień później we Wrocławiu zdał Pan egzamin z drugą lokatą. Pamięta Pan jeszcze tamtego chłopca?
Mówią nam, że aktor ma być jak dziecko. Moim zdaniem aktor to dziecko. Ten 19-letni chłopak z tym zachwytem, że w ogóle może grać, żyć, chyba cały czas pokutuje we mnie. Wydaje mi się, że zasadniczym błędem jest, jak aktor z zewnątrz chce wejść do środka. Myślenie, że patentami, efektami, nowym wyglądem zbuduje się postać. Nie da się. Stara szkoła – nie twierdzę, że jest lepsza – proponowała takie rozwiązanie: zobacz, co masz w środku, i…

– …od tego zacznij.
Aktor często ma poczucie, że na piątym planie zagra genialnie i ktoś to zauważy. Guzik prawda. Jeśli myśli, że kiedy na pierwszym będą mówić ważne rzeczy, a on na ostatnim będzie opierał się o szafę i na niego wszyscy zwrócą uwagę, to cholernie się myli. Chyba najważniejszą sztuką, nie tylko aktorską, jest znalezienie dla siebie miejsca. Czyli co? Instynkt przetrwania. Co nie zawsze oznacza zwracanie na siebie uwagi. Choć czasami aktorzy w oczach mają taką prośbę: spójrz na mnie, dlaczego na mnie nie patrzysz, to ja!!! To jest ta cholerna pycha aktorska. I jednocześnie udręka.

– Pan swoją trzyma na smyczy?
Człowiekowi często się wydaje, kiedy coś ogląda, że on lepiej by to zrobił. Tego nie da się lepiej zrobić, bo to już jest zrobione. Koniec. Świętej pamięci Marcin Wrona powiedział, i to jest prawda: „Eryk, twój najlepszy dubel to nie jest pierwszy dubel. Pamiętaj. Jesteś aktorem, który szkicuje, a potem tak naprawdę węgiel kładzie w ostatnim dublu. To jest dopiero zagrane”. I ja o tym pamiętam, choć cały czas staram się, żeby już pierwszy dubel był ok.

Bartek Wieczorek/LAF AM

Eryk Lubos w sesji dla VIVY!, styczeń 2018r.

Cała rozmowa Beaty Nowickiej z Erykiem Lubosem do przeczytania w najnowszym wydaniu magazynu VIVA!, który jest dostępny w sprzedaży już od czwartku, 11 stycznia, w całej Polsce. Co jeszcze w nowej VIVIE!?

VIVA! 1/2018

Ona — spontaniczna. On — skrupulatny. BARBARA KURDEJ-SZATAN i RAFAŁ SZATAN opowiedzieli nam o nowym domu i zdradzili, że... postanowili powiększyć rodzinę! Jeden z najzdolniejszych polskich aktorów, ERYK LUBOS, twierdzi, że wciąż ma w sobie wiele z tamtego 19-latka, który chciał dostać się do krakowskiej szkoły teatralnej. Bezskutecznie. Zdał do Wrocławia. Złamane życie CARRIE FISHER. Była uzależniona od narkotyków, alkoholu i... własnej matki, DEBBIE REYNOLDS. Prezenterka, specjalistka od zdrowego jedzenia, AGNIESZKA CEGIELSKA, opowiedziała o miłości do lasu.

Rafał Szatan, Barbara Kurdej-Szatan, VIVA! styczeń 2018, okładka
Marlena Bielińska/MOVE

BELKA, film z numerem 1/2018
Materiały promocyjne

Po kilku latach rozczarowań i ze złamanym sercem, 35-letnia Elizabeth Gilbert (Julia Roberts) podejmuje ryzyko i wyrusza samotnie w roczną podróż, podczas której pragnie odkryć samą siebie. Elizabeth planuje odwiedzić trzy miejsca oraz skupić się na poszukiwaniu przyjemności, poświęcenia i równowagi. We Włoszech odkrywa sztukę przyjemności poprzez jedzenie i przyjaźń. W Indiach, udaje się do aszramu swojego guru, gdzie studiuje sztukę duchowego poświęcenia i dzięki nieoczekiwanej pomocy nieznajomych, odnajduje w sobie spokój. Na Bali, jako ulubienica szamana, uczy się sztuki równowagi między ziemską radością a boską transcendencją... i niespodziewanie odnajduje prawdziwą miłość.

Reklama

Zobacz też: Czy opowieść o miłości, przyjaźni i zdradzie można połączyć ze sportem? Ten film was zaskoczy!

Reklama
Reklama
Reklama