Reklama

Mówią o nim odkrycie polskiego kina. I nic w tym dziwnego, bo ci, którzy widzieli już film Filip, nie mogli oderwać od niego wzroku. Eryk Kulm jr opowiedział nam przed kamerą VIVY.pl o najtrudniejszych, intymnych scenach w filmie i o cesze, która upodabnia go do taty. Z kolei w wywiadzie prasowym z Katarzyną Piątkowską aktor otworzył się na temat kariery zagranicznej…

Reklama

Eryk Kulm jr o pracy w polskim filmie. Jak kręcone są sceny intymności?

Już trzeciego marca widzowie kin w całej Polsce przekonają się, na jaką ocenę zasługuje film Filip. Produkcja z Erykiem Kulmem jr w roli głównej wymagała nakręcenia kilku scen, w których nagość nie mogła zostać przykryta wstydem… Jak odtwórca tytułowej roli radził sobie z emocjami na planie? „Uporać się ze wstydem pomogła pani koordynator intymności. Ona ubrała ten wstyd w słowa, że to jest praca. Mieliśmy serię ćwiczeń, które pomagały się nam ze sobą obyć w tym kontakcie fizycznym”, przyznał przed kamerą VIVY.pl Eryk Kulm jr.

Dodał też, że cieszy go zmiana, jaką widać w pracy z polskimi aktorami. „Nagle zaczyna się w ogóle o tym wstydzie mówić. A kiedyś to było przyjęte za normalne, że aktor musiał sam radzić sobie z tą sytuacją obnażania z obcymi sobie osobami. W końcu temat jest tak zaopiekowany, że aktorzy mogą czuć się bardziej komfortowo”, słuchaliśmy.

Podczas sesji zapytaliśmy też aktora, po kim odziedziczył tak świetne poczucie humoru, którym częstował nas przez kilka godzin robienia zdjęć. „Po moim tacie. Moja mama mówiła, jak byli już bardzo długo ze sobą, że jest z nim nadal, bo cały czas ją rozśmiesza. Więc model bycia śmieszkiem, trochę clownem, kimś, kto rozładowuje napięcie… To wszystko po tacie”, wyznał Eryk dla VIVA.pl.

Całe wideo można obejrzeć na górze strony. Zachęcamy!

ZOBACZ TAKŻE: Młody gniewny polskiego kina. Eryk Kulm jr o pieniądzach i roli w filmie „Filip”

Bartek Wieczorek/Visual Crafters

Eryk Kulm o reżyserze Filipa, graniu poza Polską i byciu clownem

Z kolei w magazynie VIVA! na Państwa jeszcze inny wywiad… Oto fragment rozmowy Katarzyny Piątkowskiej z Erykiem Kulmem jr.

Skoro tak, Michał Kwieciński obdarzył Cię ogromnym zaufaniem.

Absurdalnym wręcz. Ale nie tylko to. On dał mi głos. Słuchał mnie. Zdarzało się zmieniać scenę, którą on sobie wymyślił, tylko dlatego, że powiedziałem, że nie czuję tego. To była partnerska robota. I czułem się na planie bardzo zaopiekowany. To moja pierwsza tak duża i na pewno najważniejsza rola. Wiesz, ja sobie całe życie robię jaja. Zawsze byłem żartownisiem i świat traktowałem niepoważnie. Gdy Michał Kwieciński zadzwonił do mnie, żebym przeczytał scenariusz, powiedział mi, że zobaczył we mnie coś, czego ludzie wcześniej nie widzieli.

Czytaj też: Olga Bołądź: „Lubię swoją kobiecość, ciąża jest częścią mnie. Jestem szczęśliwa, że po raz drugi zostanę mamą”

Przecież sam na swoim instagramowym profilu napisałeś o sobie „clown”.

I tak ludzie mnie traktowali. A Michał zobaczył w moich oczach jakąś głębię, pewien rodzaj przenikliwości. Może wrażliwość? Mówiłem już, że tata grał jazz. Mama była malarką, ale oprowadzała też wycieczki po Warszawie, uczyła francuskiego. Stworzyli otwarty dom, z którego wyniosłem właśnie taką artystyczną wrażliwość i poczucie, że wszyscy są tak samo ważni. Chociaż ludzie często mi mówią, że powinienem jechać za granicę.

Chciałbyś?

Mam amerykański paszport, siostrę w Los Angeles, więc czemu nie? Nie chcę, żeby ludzie pomyśleli, że to ucieczka. Kocham Polskę. Jestem wychowany w kulcie i szacunku dla ojczyzny. Moja babcia była powstańcem. Tylko że ja patriotyzm postrzegam inaczej niż ci, którzy tatuują sobie znak polski walczącej na łydkach. Dlatego mam plan, żeby zostać pierwszym polskim aktorem, który dostanie amerykańskiego Oscara. A potem wrócę i będę tu robił dobre filmy.

Reklama

Cała rozmowa dostępna jest w VIVIE!, której najnowszy numer już w kioskach.

Bartek Wieczorek/Visual Crafters
Reklama
Reklama
Reklama