25 lat temu zbudowali wymarzony dom. Artur i Beata Barcisiowie opowiedzieli o jego tajemnicach
Odwiedziliśmy ich z kamerą
Swoje miejsce na Ziemi Artur i Beata Barcisiowe znaleźli już ponad 25 lat temu. Blisko granic Warszawy para zbudowała swój wymarzony dom z ogrodem. Dziś znacznie bliżej, niż do celebryckich ścianek, jest im do natury. O sąsiedzkiej społeczności i swojej miłości opowiedzieli przed kamerą VIVY.pl.
Artur Barciś z żoną o swoim domu
Gdy pierwszy raz stanęli w miejscu, gdzie dziś jest ich dom, dookoła była widać niemal tylko drzewa. Krótko potem okazało się, że działka znajduje się w specyficznym miejscu. „Musieli się tu napracować, bo przy płocie był okop z czasów wojny. Żeby zrobić przejazd dla samochodów, to musieli nawrzucać tam dużo różnych dziwnych rzeczy”, powiedziała Beata Barciś dla VIVY.pl.
Zakochani potrzebowali nawet pomocy sapera! „Sami znaleźliśmy zresztą granat na naszej działce. Ogrodziliśmy go czerwonymi chorągiewkami, żeby tego nie dotknąć. Potem przyjechał gazikiem saper, podszedł, wziąć granat, wrzucił na pakę gazika i odjechał”, opowiedział nam Artur Barciś.
OBEJRZYJ TAKŻE: Krystyna Janda o wieku, przemijaniu i przyszłości swoich teatrów: „Nawet jak mnie nie będzie, to…”
Artur i Beata Barcisiowie prywatnie
To, że dom aktorka nie stoi blisko centrum a na uboczu stolicy, nie jest przypadkowe. Małżonkowie starali się znaleźć miejsce, które pomoże im zachowywać spokój, równowagę i da odpocząć od pracy. „Nie po drodze nam ze ściankami, z imprezami. Wręcz nie lubimy takich sytuacji. Czasem trzeba być ze względu na jakieś premiery, ale wszystko, co jest związane z blichtrem, jest sztuczne i na pokaz, jest nam obce”, tłumaczył nam Artur Barciś.
Aktor podkreślił też, że jest w bardzo dobrych relacjach z sąsiadami. Wszyscy od lat pilnują pewnej wielkanocnej tradycji… Jakiej? Dowiesz się, jeżeli obejrzysz nasz film od początku do końca.
W wywiadzie para zdradziła też sekret swojej wieloletniej miłości. Zapraszamy.
Zobacz też: Jacek Olszewski o stracie Agaty Mróz: „Nikt nie jest przygotowany na śmierć najbliższej osoby”