Emilia Clarke to brytyjska aktorka, która skradła serca widzów rolą królowej Denerys w kultowym już serialu Gra o tron. Od tej pory kobiety na całym świecie chciały wyglądać tak jak ona. Ale po zejściu z planu Emilia wróciła do swojego naturalnego, znacznie ciemniejszego odcienia, bo najlepiej czuje się właśnie w takim wydaniu. Bez sztucznego upiększania. I takie też ma podejście do medycyny estetycznej. „Kiedyś moja kosmetyczka zasugerowała, że mogłabym zrobić sobie botoks. Natychmiast pokazałam jej drzwi! Miała wtedy 28 lat!” wspomina z oburzeniem aktorka. Co jeszcze zdradziła w rozmowie z brytyjskim Elle?

Reklama

Emilia Clarke szczerze o botoksie i zabiegach medycyny estetycznej

Emilia Clarke ma bardzo zdrowe podejście do kwestii wieku, starzenia się i samoakceptacji. „Masz pewne wyobrażenie o starzeniu się, a potem masz wyobrażenie o tym, jak starzenie się sprawia, że ​​wyglądasz. W wieku 34 lat jestem mądrzejsza, bardziej inteligentna, mam więcej doświadczeń, zrobiłam to wszystko i jestem z tego dumna. Możesz to wszystko robić tylko dlatego, że jesteś w takim wieku, w jakim jesteś. Czas jest jedyną rzeczą, która pozwala ci robić takie rzeczy. Więc jeśli moja twarz będzie odzwierciedlać czas, który spędziłam na Ziemi, jestem na to gotowa", powiedziała w wywiadzie dla Elle.

Czy gwiazdy żałują operacji plastycznych i botoksu?

Emilia Clarke przyznała też, że rzeczywiście w branży filmowej panuje moda na takie zabiegi, a wręcz są one w pewien sposób wymagane. I absolutnie się z tym nie zgadza. Nie chce wpadać w pułapkę, w której można zobaczyć jej sporo starsze koleżanki jak choćby Demi Moore, o której było ostatnio głośno, bo na pokazie Fendi wyglądała jak karykatura samej siebie! „Kiedy słyszysz o tym, że wszyscy tak robią, zaczynasz się zastanawiać: Czy ja też powinnam? Czy muszę? A potem oświetleniowiec ustawia wszystko tak, że wyglądasz pięknie i te myśli przemijają” dodaje.

Nowy wygląd Demi Moore szokuje i przeraża!

Zobacz także

Co ciekawe, Emilia Clarke jest tak bardzo przeciwna zabiegom typu botoks, że byłaby w stanie zrezygnować z pracy, gdyby ją do nich zmuszano!

Jeśli w mojej pracy, w wieku 45 lat lub później usłyszę, że mam sobie zrobić cokolwiek więcej niż minimalny botoks, to przestanę grać.

To bardzo odważne stwierdzenie w świecie zdominowanym przez operacje plastyczne. Mamy jednak nadzieję, że takich głosów będzie coraz więcej i że kobiety zaczną myśleć o odmładzaniu bardziej racjonalnie i nie będą chciały wyglądać młodo za wszelką cenę!

Reklama

Zostały ofiarami botoksu i operacji plastycznych, chcąc zachować młodość!

Reklama
Reklama
Reklama