Jedną katastrofę przeżył, w drugiej był bez szans. Ritchie Valens zginął przez rzut monetą. Miał lecieć inny muzyk
Jego hit „La Bamba” przeszedł do historii muzyki rozrywkowej

Był 31 stycznia 1957 roku. Nad szkołą, do której uczęszczał, zderzyły się dwa samoloty. W wyniku katastrofy życie straciło trzech uczniów, zaś 75 zostało rannych. Ale wśród nich nie było jego. 16-letni Richard Steven Valenzueli wyszedł z tego bez szwanku, ponieważ... nie było go w szkole. Tego dnia bowiem odbywał się pogrzeb jego dziadka. Uciekł przeznaczeniu? Oszukał je? Wielu tak to interpretuje. Ale dwa lata później nie miał już tyle szczęścia. Richie Valens zginął w katastrofie lotniczej, której z pewnością można było uniknąć. Oto niezwykłe losy wykonawcy hitu „La Bamba”. I opowieść o przewrotnym losie...
Richie Valens: muzyk ze slumsów
Pochodził ze slumsów w miejscowości Pacoima, dziś przedmieściach Los Angeles. Miał czworo rodzeństwa. Od najmłodszych lat wykazywał talent muzyczny, który był co najmniej imponujący. I nie chodziło jedynie o śpiew. Dziś moglibyśmy powiedzieć, że był multiinstrumentalistą, do tego samoukiem i geniuszem. Samodzielnie zgłębił tajniki gry na gitarze, trąbce i perkusji.
Ta wielka kariera rozpoczęła się dla niego, gdy dołączył do zespołu The Silhouettes. Najpierw jako gitarzysta, dopiero z czasem wyszło na jaw, że radzi sobie równie dobrze ze śpiewem. Jednemu z koncertów formacji przysłuchiwał się Bob Keane, właściciel niewielkiej wytwórni płytowej. I nie miał wątpliwości, że stoi przed nim nieoszlifowany diament. Był zachwycony. Zaprosił 16-latka na nagrania do studia, wymyślił dla niego pseudonim artystyczny. Tak narodził się Ritchie Valens. Jedna z piosenek, którą wówczas nagrali, z miejsca stała się wielkim, międzynarodowym hitem. Ale „La Bamba” to dziś coś więcej. To swoisty hymn, jeden z filarów współczesnej muzyki rozrywkowej. A dowodem na to jest fakt, że znalazła się nawet na 345 miejscu na liście 500 najlepszych piosenek wszech czasów, a Valensa zaczęto nazywać pionierem rock and rolla.
Wydawało się, że gwiazda, która tak nagle rozbłysła, będzie jeszcze długo świecić jasnym blaskiem. Ale los bywa przewrotny. Młodzieniec nie mógł jeszcze wiedzieć, że nie dożyje nawet 20. urodzin...
Czytaj także: Richard Chamberlain był bożyszczem kobiet, miał świat u stóp. Wielki sekret skrywał przez 70 lat
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.

Ritchie Valens – tragiczna historia gwiazdy rock and rolla
Ritchie Valens rozpoczął wielką podróż przez Stany Zjednoczone. Występował zarówno w popularnych programach telewizyjnych, jak i dawał koncerty w różnych miastach. Nastolatek nie miał już czasu na naukę — porzucił szkołę i poświęcił się w pełni muzyce.
Był 3 lutego 1959 roku. Ritchie Valens, Buddy Holly i Jiles Perry Richardson (znany jako The Big Bopper) zagrali koncert w Clear Lake, w stanie Iowa. Trasa koncertowa, zatytułowana Winter Dance Party Tour, obejmowała 24 miasta i trwała trzy tygodnie. Po występie muzycy musieli szybko przemieścić się do Moorhead w stanie Minnesota. Pogoda była wyjątkowo niekorzystna — śnieżyca sparaliżowała zarówno ruch naziemny, jak i powietrzny. Mimo to artyści nie mogli sobie pozwolić na opóźnienia. Nie chcieli czekać. I wydarzyło się coś, co dziś może być traktowane jak zły omen... „Przed startem jeden z muzyków towarzyszących Holly’emu, Waylon Jennings, zrezygnował z miejsca w samolocie. Holly skomentował to słowami: „Mam nadzieję, że twój bus znów zamarznie”, na co Jennings odpowiedział „Mam nadzieję, że twój samolot się rozbije!”, pisano na stronie polskieradio.pl.
Co bardziej znamienne, Ritchie Valens trafił do tego samolotu, ponieważ wygrał rzut monetą z gitarzystą Buddy'ego Holly'ego, Tommy'm Allsupem. Wygrana decydowała o tym, kto poleci zamiast Allsupa, który wybrał podróż autobusem...
O godzinie 00:40 Ritchie Valens, Buddy Holly i The Big Bopper wsiedli na pokład niewielkiego samolotu Beechcraft Bonanza. Pogoda cały czas się pogarszała – niski pułap chmur, całkowicie zachmurzone niebo, ograniczona widoczność, lekki opad śniegu. Samolot wystartował piętnaście minut później. Niestety, o godzinie 3:30 zniknął z radarów.
Czytaj także: Do tragedii doszło w trakcie zabawy w chowanego. Synek Erica Claptona wypadł z okna wieżowca

Dzień, w którym umarła muzyka
Z samego rana, gdy właściciel samolotu został poinformowany o jego zaginięciu, poleciał tą samą trasą. Poszukiwania trwały kilka godzin. Około 9:30 dostrzegł rozbity wrak. Okazało się, że 21-letni pilot, choć dobrze wyszkolony, miał nieduże doświadczenie, a pogoda była gorsza niż w komunikatach.
Na stronie Dlapilota.pl czytamy: „W raporcie CAB podkreślono, że ostrzeżenia nie zostały przekazane pilotowi, a odprawa pogodowa składała się wyłącznie z aktualnego stanu pogody w odniesieniu do miejsca wylotu i lotniska docelowego. Właściciel FBO przyznał w trakcie dochodzenia, że miał całkowite zaufanie do pilota i opierał w pełni na jego opinii w kwestii planowania i przebiegu lotu. Pomimo wielu wątpliwości, członkowie CAB byli zgodni w jednym. Pogarszająca się pogoda nad Mason City i fakt, że firma czarterowa jak i pilot posiadali uprawnienia tylko do lotów z widocznością, były głównymi przyczynami katastrofy.
Zdaniem komisji podjęcie decyzji o locie, przez pilota nie posiadającego uprawnienia do lotu w takich warunkach, było dalece nierozsądne i okazało się brzemienne w skutkach. Fakt, że pilot tak wiele razy sprawdzał komunikat meteo, a właściciel czarteru towarzyszył mu aż do odlotu, świadczyć może, że prawdopodobnie obaj mieli poważne wątpliwości co do swojej decyzji”.
Katastrofa, w której zginęli muzycy, zapisała się w historii rock and rolla jako jedna z najtragiczniejszych. Przed nimi była wspaniała kariera. Historia Ritchiego Valensa stała się kanwą musicalu zrealizowanego w 1987 roku przez Luisa Valdeza, w którym główną rolę, młodego muzyka zagrał Lou Diamond Phillips. To wyjątkowy i poruszający obraz, który do dziś emitowany jest w telewizji...
Czytaj także: Jolanta Fajkowska przez wiele lat ukrywała przed córką tożsamość ojca. Ich relacja była trudna

