Reklama

Rok temu mało kto się spodziewał, że pandemia będzie trwała tak długo. Nasze życie jest inne i będzie inne. Mechanizmy radzenia sobie ze stresem, lękiem czy izolacją muszą się dostosowywać do zmieniającej się sytuacji.

Reklama

Zobacz też: Chorzy na depresję izolują przed ludźmi, choć niczego tak bardzo nie potrzebują jak ich bliskości

Dla wielu z nas pozytywne myślenie było niezbędne, aby poradzić sobie z kryzysem. Od znajomych słyszeliśmy, że z radością skorzystali z możliwości zwolnienia tempa i przewartościowania, że poczuli wdzięczność za to, że mogą spędzać więcej czasu z rodziną i spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy. Oczywiście optymizm i wyrażanie wdzięczności nie są praktykami niepożądanymi, ale ten obowiązkowy optymizm – znany jako toksyczna pozytywność – przedstawia negatywne emocje jako porażkę lub słabość. Poza tym gdy zmagasz się z utratą pracy albo kompletnie nie radzisz sobie z dziećmi na zdalnym nauczaniu, mało co jest równie irytujące, jak rozmowa z toksycznym pozytywistą.

Optymizm nie na siłę

Niedostrzeganie trudności, ukrywanie prawdziwych myśli, bagatelizowanie negatywnych emocji może mieć szkodliwy wpływ na nasze zdrowie psychiczne. Badania pokazują, że uporczywe napomnienia w stylu „myśl pozytywnie”, „zawsze patrz na jasną stronę życia”, „pamiętaj, tylko pozytywne wibracje”, gdy zmagasz się z problemami, nie rozpraszają smutku, strachu lub niepokoju. Tłumienie negatywnych emocji może sprawić, że poczujemy się gorzej. Znacznie zdrowsze jest inne podejście, które ma bardziej realistyczne podłoże. Tragiczny optymizm zakłada, że ​w życiu można odnaleźć nadzieję i sens, jednocześnie uznając istnienie straty, bólu i cierpienia. Termin został zdefiniowany po raz pierwszy w 1985 roku przez austriackiego psychiatrę i psychoterapeutę, ocalałego z Holokaustu Viktora Frankla. To właśnie dr Vicktor Frankl ukuł termin „tragiczny optymizm”, wcielając go we własne życie. Podczas okupacji Frankl stracił rodziców, żonę i brata. Przeżył kilka obozów koncentracyjnych, a po uwolnieniu z Türkheim kontynuował misję służenia innym. Frankl pisał o egzystencjalnym poszukiwaniu sensu. Jego doświadczenie zaowocowało perspektywą terapeutyczną, która podniosła ludzką godność i podkreślała duchową naturę człowieka. Tego rodzaju filozofia może być dokładnie tym, czego potrzebujemy w trudnych czasach.

Przetrwać kryzys

Emily Esfahani Smith, autorka książki „Znajdź w życiu sens” (wyd. Muza), przekonuje, że tragiczny optymizm oferuje spojrzenie na przeciwności, które pomaga ludziom przetrwać kryzysy, być na nie bardziej odpornym i rozwijać się w ich wyniku. „Uznaje trudności, ból i cierpienie związane z tym, co się dzieje, a jednocześnie zdolność podtrzymywania nadziei”, mówi psycholożka. Bycie tragicznym optymistą to postawa, która zamiast miażdżyć naszego ducha, pozwala nam z trudności i wyzwań czerpać naukę. Na przykład przeformułować stres związany z wystąpieniem publicznym, uznając je nie za zagrożenie, ale za wyzwanie.

Zobacz też: Twój styl przywiązania ma wpływ na to, jak korzystasz z mediów społecznościowych

Dowiodły tego badania, które wiosną zeszłego roku, na początku lockdownu, przeprowadziła w Wielkiej Brytanii Jessica Mead, doktorantka na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Swansea. Mierząc zmiany w samopoczuciu mieszkańców, odnotowała gwałtowny spadek dobrostanu. Odkryła jednak, że uczestnicy badania wykazujący tragiczny optymizm, uznający istnienie straty, bólu i cierpienia, skuteczniej radzili sobie z traumą. Zapytano ich, w jakim stopniu zgadzają się ze stwierdzeniami: „Nauczyłem się stawiać czoła problemom i dostosowywać się do wszystkiego, co przynosi mi życie” oraz „Akceptuję to, czego nie mogę zmienić w moim życiu”. Ci, którzy najsilniej identyfikowali się z takimi twierdzeniami, oceniani byli jako reprezentanci tragicznego optymizmu. Oni radzili sobie z lockdownem skuteczniej niż inni. Mead odkryła również, że tragiczni optymiści szukali sensu w relacjach z przyjaciółmi i rodziną.

Czujesz się źle? I bardzo dobrze!

Wpływ pandemii na zdrowie psychiczne będzie trwał znacznie dalej niż skutki fizyczne. U niektórych osób doświadczonych traumą może rozwinąć się zespół stresu pourazowego (PTSD). „Zachęcanie ludzi do optymizmu i wdzięczności, gdy przechodzą przez bardzo ciężkie czasy, może temu sprzyjać”, ostrzega Jessica Mead. „Pozytywne nastawienie w odpowiednich dawkach może przynieść korzyści, ale doprowadzone do skrajności może również wywołać u ludzi poczucie winy, wstydu lub zaprzeczenie swoim prawdziwym uczuciom”. Paul Wong, profesor psychologii z Trent University w Ontario, propaguje inną filozofię: „Dobrze jest być samotnym. W porządku jest czuć się źle. W porządku jest odczuwać niepokój. Witamy w Klubie Człowieka”. Przyjęcie postawy tragicznego optymizmu oznacza codzienny wysiłek, aby czuć się komfortowo z samotnością lub lękiem. W takich chwilach możemy się przekonać, że cieszymy się samotnością albo że wysoko cenimy wspólnotę. Odkryć, kim chcemy być, jak żyć, gdy pandemia dobiegnie końca. Zobaczyć, że na końcu tunelu jest światło.

Reklama

Autorka: Anna Zaleska

Reklama
Reklama
Reklama