Biały Dom już dziś zmieni mieszkańców! Poznajcie jego tajemnice!
Jakie sekrety kryje siedziba prezydenta USA?
- Redakcja Viva!
Jakie sekrety kryje Biały Dom? Oficjalna siedziba prezydentów USA jest niemym świadkiem najważniejszych wydarzeń w historii Stanów Zjednoczonych i świata. Jak żyli tu poszczególni prezydenci USA i ich żony? Jak wyglądały wielkie przyjęcia, a jak codzienność w Białym Domu? Teraz słynny budynek będzie miał nowego mieszkańca…
Joe Biden wprowadza się do Białego Domu jako 46. prezydent USA
Donald Trump kończy swoją prezydenturę, a jego miejsce zajmie demokrata Joe Biden. Biden ma 78 lat i będzie najstarszym prezydentem USA. Co ciekawe, po Johnie F. Kennedym będzie też pierwszym katolikiem, który obejmie ten zaszczytny urząd. Jak będzie wyglądała jego prezydentura? Jak spędzi czas w Białym Domu? Czas pokaże. My zabieramy Was teraz w w podróż do Waszyngtonu - poznajcie fascynującą historię Białego Domu.
Artykuł o tajemnicach Białego Domu autorstwa Magdy Łuków ukazał się w VIVIE! w 2008 roku, gdy Barack Obama zaczynał pierwszą kadencję jako prezydent Stanów Zjednoczonych. Przypominamy go teraz po 13 latach. Poznajcie tajemnice Białego Domu i zobaczcie wyjątkowe historyczne zdjęcia w naszej galerii!
1 z 9
Serce Ameryki. Siedziba prezydentów. Tu zapadła decyzja o zrzuceniu bomby atomowej na Hiroszimę, Marilyn Monroe sypiała z Johnem F. Kennedym, a Betty Ford piła do lustra. Działy się rzeczy wzniosłe i małe. Dramaty, miłości, skandale. Poznajcie sekrety najsłynniejszego domu świata.
Na zdjęciu: Prezydent John F. Kennedy z synem, 1963 rok
2 z 9
W Białym Domu trwają ostatnie przygotowania do przyjęcia nowych lokatorów.
Na zdjęciu: George W. Bush, 2005 rok
3 z 9
Czym chata bogata
Dziś White House Complex przy 1600 Pennsylvania Avenue w Waszyngtonie to pięciokondygnacyjny budynek, którego dwa piętra ukryte są pod ziemią. W części centralnej i dwóch bocznych skrzydłach znajdują się apartamenty głowy państwa, jego biura, biura wiceprezydenta i Pierwszej Damy. Rezydencja liczy 134 pokoi, w których jest 28 kominków, 35 łazienek, 8 klatek schodowych i 3 windy. I jak zwykł mawiać ustępujący prezydent George W. Bush: „Ten gmach ma tyle przejść i zakamarków, że gdyby nie mój pies Barney, miałbym trudności z trafieniem do wyjścia”. Na tyłach budynku znajduje się rozległy ponadsiedmiohektarowy park, a w nim dwa ogrody – Różany oraz imienia Jacqueline Kennedy. Głowa państwa ma do dyspozycji nie tylko pokoje, lecz także kino, kręgielnię, basen i salę bilardową. Jeśli prezydent zechce pobiegać, w parku zorganizowano dla niego ścieżkę do joggingu, jest także kort do tenisa. W podziemiach budynku non stop działa kuchnia, która karmi nie tylko Pierwszą Rodzinę oraz jej gości, lecz także całą administrację i około pięciu tysięcy turystów, którzy codziennie przewijają się przez Biały Dom.
Na zdjęciu: Garden Party w Białym Domu za czasów Baracka Obamy, 2010 rok
4 z 9
Uwaga! Spadamy
Biały Dom to nie tylko historia prezydenckich kadencji, ale także wojny, pożary i szalone renowacje. Kiedy powstawał w 1792 roku z mocy Act of Congress, wydanego przez George’a Washingtona, był małym budynkiem bez oświetlenia, ogrzewania i bieżącej wody. Jego pierwsi rezydenci, drugi prezydent USA John Adams i jego żona Abigail, tak nie znosili tego wilgotnego i ponurego miejsca, że mieszkali tu tylko trzy miesiące. Sam prezydent mocował sznurki do wieszania prania. Kolejni prezydenci dokończyli dzieła i zainstalowali lampy gazowe, kaloryfery i wanny. Nikt nie przejmował się jednak konserwacją gmachu, który popadał w ruinę. W latach 1945–1953, za prezydentury Harry’ego Trumana, groziło mu wręcz zawalenie. Gdy w 1948 roku Truman sprowadził pianino dla córki Margaret, stropy pod jego naporem trzeszczały, aż w końcu część sufitu runęła w jadalni. Gdy ktoś chodził po piętrze, żyrandole na parterze kołysały się jak na wietrze. Z trzech możliwości, jakie zaproponowano prezydentowi: wybudowanie nowej rezydencji, zburzenie i postawienie repliki Białego Domu albo wyburzenie całości z pozostawieniem oryginalnej fasady z białego chorwackiego marmuru, prezydent wybrał trzecią. Ostateczną świetność nadała jednak Białemu Domowi dopiero żona 35. prezydenta USA – Jacqueline Kennedy.
Kiedy w 1961 roku Jackie pierwszy raz tam weszła, aż zaniemówiła. Biały Dom przypominał hotel wypełniony meblami zamówionymi na wyprzedaży. To ona zdecydowała, że siedziba prezydentów musi odzwierciedlać historię USA, i rozpoczęła jego restaurację. Wypełniła Biały Dom pięknymi meblami, odnalazła przedmioty, które należały do jego mieszkańców, jak kałamarz Thomasa Jeffersona, krzesła Jamesa Monroe czy kanapę Dolley Madison. Przywróciła świetność sypialni Lincolna. Wszystko zrobiła za hojne prywatne datki. Fundusze na renowację pozyskała też z pierwszego przewodnika po Białym Domu, wydawanego zresztą do dziś, którego sprzedaż przynosiła około 50 tysięcy dolarów rocznie, oraz programu telewizyjnego o Białym Domu. Ustanowiła też kuratora, którego zadaniem było od tej pory pilnowanie nowych lokatorów przy ich szalonych przeróbkach.
Na zdjęciu: Renowacja podłogi w Gabinecie Owalnym, 2001 rok
5 z 9
Bomba na chodniku
Najciekawsze rzeczy działy się jednak wewnątrz Białego Domu. To przecież tu, w słynnym Gabinecie Owalnym lub tak zwanym Pokoju Map, podejmowano decyzje nie tylko o losach Ameryki, lecz całego świata. Franklin D. Roosevelt nadzorował podczas drugiej wojny światowej prace nad bombą atomową, John F. Kennedy ratował świat przed wojną nuklearną w trakcie kryzysu kubańskiego, a George W. Bush planował atak na Afganistan i Irak.
A jeśli wziąć pod uwagę, że niektórzy z prezydentów byli niesprawni fizycznie lub umysłowo, można przypuszczać, jaki to miało wpływ na ich decyzje. Urzędujący w latach 1853–1857 Franklin Pierce czy niespełna 70 lat później Warren Harding byli alkoholikami. W połowie XIX wieku, za prezydentury Jamesa Polka, potwornie schorowanego prezydenta, o wielu sprawach wagi państwowej decydowała jego żona Sarah. Polk zupełnie nie widział na jedno oko, bardzo słabo na drugie i wciąż był bliżej śmierci niż życia. Sparaliżowany od pasa w dół po chorobie Heinego-Medina Franklin D. Roosevelt tylko za murami Białego Domu pozwalał sobie na odsłonięcie protez, na których się poruszał. Bardzo go męczyło witanie się z setkami gości, którzy przybywali do Białego Domu. W trakcie oficjalnych przyjęć zwykł więc witać się słowami: „Dziś rano zamordowałem swoją babkę”. Na co zwykle padała odpowiedź: „Jak miło”, co świadczyło dobitnie także o przytomności gości Roosevelta. Bywało, że decyzje podejmowała za niego żona Eleonora. Ciężko chorował także John F. Kennedy, który z powodu bólów kręgosłupa latami zażywał bardzo silne otępiające leki. Kennedy najczęściej przesiadywał wtedy w ulubionym bujanym fotelu – jego zdaniem najwygodniejszym meblu w Białym Domu.
Najwięcej zamieszania miało jednak miejsce za prezydentury Ronalda Reagana. Wiadomo, że gdy sprawy szły nie tak, zasypiał jak kamień. W sytuacjach kryzysowych, jak było w 1987 roku w trakcie „Irangate”, na całe dnie zamykał się w swoim apartamencie, gdzie spał i oglądał stare filmy na przemian. Miał kłopoty z koncentracją, nie rozpoznawał ludzi, co jego samego skłaniało do żartów, że „brak pamięci ma tę dobrą stronę, że codziennie poznaje się mnóstwo nowych osób”. Naprawdę groźnie zrobiło się jednak po zamachu na prezydenta w 1981 roku, kiedy agenci FBI, którzy przeszukiwali jego ubranie, znaleźli w portfelu kody umożliwiające uruchomienie broni nuklearnej.
Na zdjęciu: Barack i Michelle Obamowie w Gabinecie Owalnym
6 z 9
W Gabinecie Oralnym
W latach 90. USA wstrząsnęła tak zwana afera rozporkowa z Billem Clintonem w roli głównej. Wyszło na jaw, że w sąsiadującym z Gabinetem Owalnym pokoju, zwanym od tamtego czasu żartobliwie Oralnym, Bill Clinton palił cygara – i nie tylko – w towarzystwie stażystki Moniki Lewinsky. Tyle że nie tylko Bill Clinton przyjmował kochankę w Białym Domu, choć tylko on niemal zapłacił za to stanowiskiem.
Jako pierwszy regularnie pod dachem Białego Domu przyjmował kochanki Warren Harding. Niejaka Nan Britton odwiedzała go, inkasowała pieniądze na tak zwane utrzymanie, po czym napisała pamiętniki, które stały się bestsellerem. Przez 10 lat Harding sypiał też z żoną przyjaciela, Carrie Phillips. A gdy ktoś krytykował go za rozwiązły styl życia, dopisywał go do rejestru wrogów.
Kochankę miał także Franklin D. Roosevelt. Kiedy Eleonora, która nie była obecna przy śmierci męża, pojechała po jego ciało do Waszyngtonu, okazało się, że w ostatniej godzinie za rękę trzymała jej męża niejaka Lucy Mercer Rutherfurd. John F. Kennedy od stałej kochanki wolał krótkie przygody. Prawdopodobnie Jacqueline dobrze wiedziała o tym, co się dzieje, bo gdy pewnego dnia oprowadzała francuskiego reportera po Białym Domu i weszła do biura, gdzie pracowała sekretarka Johna F. Kennedy’ego, przedstawiła ją słowami: „A oto młoda dama, która podobno sypia z moim mężem”.
Na zdjęciu: Świąteczne dekoracje w Białym Domu, 2000 rok
7 z 9
Kennedy przyjmował kochanki najczęściej przy basenie. Zwykle leżał tam nago, a gdy przychodziła kolejna flama, rozpoczynały się wielogodzinne igraszki. Szeptano, że pewnego razu Jackie znalazła cudze majtki pod swoją poduszką. Gdy pokazała je mężowi, stwierdziła jedynie: „Popytaj, czyje to figi. Bo to na pewno nie mój rozmiar”.
Na zdjęciu: Niebieski Pokój w Białym Domu, lata siedemdziesiąte
8 z 9
Przyjdź, duchu, przyjdź!
„Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak normalne jest nasze życie w Białym Domu”, twierdził George W. Bush. To fakt. Bo czymże są awantury Billa Clintona z Hillary, która potrafiła rzucić w męża lampą, albo rany, jakie odniósł George W. Bush po zadławieniu się precelkiem, w porównaniu z tym, co wyprawiali jego poprzednicy.
Żona prezydenta Abrahama Lincolna, Mary Todd Lincoln, uważana była za osobę chorą umysłowo. Na suknie, rękawiczki, których potrafiła kupić kilkaset naraz, i wianki (tak!) wydawała fortunę. Poza tym miewała halucynacje i straszny sen, że zostaje złapana przez Indianina, który z jej głowy wyciąga druty. Jej choroba bardzo pogłębiła się w 1862 roku po śmierci syna Williego, kiedy to za pomocą spirytystów usiłowała skontaktować się ze zmarłym. Gdy Lincoln demaskował i wyrzucał z domu kolejnych oszustów, ona znajdowała kolejnych.
Mary Lincoln przebiła chyba tylko Nancy Reagan, która za prezydentury męża nagminnie korzystała ze wsparcia astrologów. Jedna z jej doradczyń, Joan Quigley, była nawet na stałej pensji. I choć Nancy twierdziła, że wskazówki Joan nigdy nie wpływały na główną linię polityki męża, wiadomo było, że oboje z Ronaldem kierowali się zaleceniami wróżki przy podejmowaniu decyzji państwowych.
Na zdjęciu: Koncert hiszpańskiego wiolonczelisty, Pablo Casalasa, dla Johna F. Kennedy'ego i jego żony Jackie, 1961 rok
9 z 9
Pierwszy dom Ameryki
A to przecież tylko skromny wycinek historii Białego Domu, w którym pomieszkiwały też zwierzęta, poczynając od krów Williama Harrisona, niedźwiadka o imieniu Jonathan Edward, kucyka i jednonogiej kury należących do Teodora Roosevelta, a skończywszy na wężu, jakiego nosiła w torebce jego córka Alice. Prezydent zwykł mawiać, że: „Nie może robić dwóch rzeczy naraz i albo może być prezydentem USA, albo trzymać w ryzach córkę”. Urządzano tu wielkie libacje i zawody sportowe w tak niecodziennych dyscyplinach jak poker czy dżudo. A Bill Clinton nawet w trakcie najważniejszych narad stawiał pasjanse. Ale jak mawiał Ronald Reagan: „To Biały Dom jest wielką narodową instytucją, świętością i skarbem Amerykanów, do którego prezydent jest tylko dodatkiem, a nie odwrotnie”.
Na zdjęciu: Barack Obama i Bill Clinton w Gabinecie Owalnym, 2009 rok