Antonio Gaudi zaprojektował najsłynniejsze budowle w Barcelonie. Czemu żył w celibacie?
Zmarł 10 czerwca 1926 roku. Pochowano go w mnisim habicie…
- Katarzyna Piątkowska
Gdy 7 czerwca 1926 roku tramwaj numer 30 (ta linia zwana była „Czerwonym Krzyżem”) uderzył w człowieka wyglądającego na bezdomnego włóczęgę, nikt nie spodziewał się, że właśnie nadchodzi kres dni słynnego architekta Antonio Gaudiego. Gaudi, który co wieczór przemierzał ulice Barcelony, przypominał, jak pisano „biednego diabła”. Wieść niesie, że jego zaniedbany wygląd spowodował nie tylko to, że po wypadku wylądował w szpitalu dla ubogich, ale też największy zawód miłosny w jego życiu.
Antonio Gaudi: jak doszło do wypadku?
Ale po kolei. Biograf genialnego architekta Gijs van Hensbergen w książce „Gaudi. Geniusz z Barcelony” pisze: „Jak zwykle Gaudi poszedł carrer Bailen aż do przecięcia ze znacznie szerszą avenue Corts Catalanes. Kilka dni wcześniej Joan Matamala wpadł na niego przypadkiem na tej trasie i zauważył, że Gaudi jest wyjątkowo roztargniony. Według raportu kampanii tramwajowej dokładnie o szóstej tramwaj numer 30, nie mogąc zwolnić, uderzył kogoś, kogo motorniczy nazwał pijanym włóczęgą. Tramwaj zatrzymał się na chwilę, włóczęga odbił się na jedną stronę, a tramwaj ruszył dalej. Dokładne zrekonstruowanie wypadku jest teraz niemożliwe. Istnieje wiele relacji z tamtych czasów, mówiących o motorniczych, którzy niecierpliwie przebijali się przez tłum, oraz o ich popsutych hamulcach”. Gaudi podobno zawsze uważał, że piesi powinni mieć pierwszeństwo przed pojazdami i wchodził pod koła aut i tramwajów nie oglądając się. Tak też twierdził tramwajarz, Gaudi szedł przed siebie i nie patrzył, gdzie idzie.
ZOBACZ TAKŻE: Juliusz Słowacki wielkim poetą był, ale czy był gejem?
fot. Antonio Gaudi ok. 1882 roku
Antonio Gaudi: tragiczna śmierć
Nikt ze świadków nie rozpoznał w nim architekta budującego świątynię Sagrada Familia, choć był w Barcelonie postacią bardzo znaną. Trzech taksówkarzy odmówiło zabrania go do szpitala. W końcu się udało. Okazało się, że Gaudi ma złamane żebra, uraz mózgu i krwotok z ucha. Pielęgniarz, który miał go przewieźć do szpitala Hostpital Clinico stwierdził, że zawiezie go do pobliskiego średniowiecznego Hospital de Santa Cruz. Tu też nikt go nie rozpoznał.
Zaniepokojeni przyjaciele ruszyli na jego poszukiwania. Trafili na osobę, która opowiedziała im o ofierze wypadku tramwajowego, że miał przy sobie modlitewnik i kalesony trzymające się na agrafkach. Z opisu wynikało, że to może być Gaudi. Nic dziwnego, nie można go było raczej z nikim pomylić - miał zabandażowane kolana ze względu na artretyzm, nocne pantofle i znoszoną workowatą marynarkę. Przyjaciele odnaleźli go w stanie agonalnym. Gdy ocknął się, poprosił o ostatnie namaszczenie. Wieść o wypadku Gaudiego rozniosła się po Barcelonie lotem błyskawicy. Dziennikarze próbowali odtworzyć wydarzenia ostatnich dwóch dni, a mieszkańcy miasta modlili się o szybki powrót do zdrowia. Niestety 10 czerwca 1926 roku o godzinie 17 Antonio Gaudi zmarł. Pochowano go z pompą, w kondukcie pogrzebowym było kilkaset tysięcy osób, w krypcie budowanej przez niego świątyni Sagrada Familia.
fot. Wciąż niedokończona bazylika Sagrada Familia
Antonio Gaudi: historia geniusza
Wiele rzeczy w życiu architekta było pogmatwanych. Gdy urodził się 25 czerwca 1852 roku, rodzice natychmiast go ochrzcili, gdyż wydawało im się, że jest tak słaby, że długo nie pożyje. Antonio jednak przeżył, ale niemal całe dzieciństwo spędził w czterech ścianach domu, bo był bardzo chorowity. Był wegetarianinem, bez przerwy cierpiącym na anemię, ponieważ odżywiał się wyjątkowo źle. Od zawsze był samotnikiem. Był też geniuszem. Gdy zmarł, pisano o nim: „Nagle wszyscy zgodnie uznali oryginalność i geniusz Gaudiego w zakresie odkrywania nowych form”. A te były dla współczesnych mu szokujące.
Gdy zbudował słynny Casa Mila, powstało mnóstwo satyrycznych rysunków wyśmiewających jego dzieło. Pisano, że wygląda jak skład złomu, maszyna wojenna, albo arka Noego w połączeniu z kostnicą. Gaudi jednak nie zrażał się i budował tak, jak czuł. Budynki, które projektował, przyjmowały niesamowite formy, kolory. Jego największym dziełem, wciąż budowanym, jest słynna górująca nad Barceloną Sagrada Familia.
CZYTAJ TEŻ: Anna Szałapak: Biały Anioł polskiej piosenki, przyjaciółka Agnieszki Osieckiej
fot. Wyśmiewany przez Picassa i Orwella Casa Mila
fot. Kominy na dachu Casa Mila
fot. Casa Bathlo
Antonio Gaudi: tragiczna historia miłości
Bazylika prawdopodobnie nigdy by nie powstała gdyby nie zawód miłosny, jaki przeżył architekt. Gaudi dostał bowiem zlecenie dokończenia istniejącego już projektu architektonicznego, ale nie palił się do pracy nad nim. Może dlatego, że był śmiertelnie zakochany? Wybranką jego serca został Josefa Pepeta Moreau. Gdy poznał ją w Matres, gdzie pracował nad budynkami dla spółdzielni pracowniczej Cooperativa Obrera Mataronese, ona była nauczycielką w tamtejszej szkole i miała męża. Mąż co prawda porzucił ją, gdy okazało się, że jest w ciąży (dziecko zmarło w wieku trzech lat), a Pepeta starała się o unieważnienie małżeństwa. Gaudi razem z córką jego zmarłej siostry, Rosą, co niedziela przez cztery lata bywał w domu rodzinnym Pepety. Zafascynowała go dziewczyna, która w latach 70. XIX wieku chodziła w kostiumie kąpielowym, bez delikatnego szlafroka, co rano na plażę. Gdy ta otrzymała unieważnienie małżeństwa, natychmiast się jej oświadczył. Został jednak odrzucony. Po pierwsze w oczekiwaniu na rozwód Pepeta zdążyła się zakochać w swoim późniejszym drugim mężu.
„Cios jaki otrzymał, zdemolował mu życie. Obrócił je o sto osiemdziesiąt stopni i uczynił z niego niemal anachoretę, mistyka, który od tego czasu skupił się tylko na budowie świątyni”, pisał historyk Augusti Soler.
Pepeta mówiła: „Podziwiałam wielkiego artystę, ale nie lubiłam jako człowieka. Był zaniedbany, rozczochrany, z wiecznie zasmarkanymi wąsami”.
Gdy Gaudi został odrzucony, już nigdy nie pojawił się w domu państwa Moreau. Unikał Pepety nawet wtedy, gdy okazało się, że ona przeniosła się do Barcelony na tę samą ulicę, na której mieszkał Antonio. Choć złośliwi twierdzili, że bywał, że ją śledził. Gaudi, który zawsze był bardzo religijny „schronił się w mistycyzmie i religii, czego wcześniej nie robił” pisał Soler. Nic więc dziwnego, że ostatnie lata życia poświęcił tylko bazylice, w której go pochowano, a do trumny ubrano go w mnisi habit, a do rąk włożono różaniec.
Antonio Gaudi - geniusz czy szaleniec?
„Jest pan szaleńcem albo geniuszem” lata wcześniej powiedział mu profesor w szkole architektury. Na zajęciach studenci musieli zaprojektować bramę cmentarza. Gaudi jako jedyny dorysował też karawan i kondukt pogrzebowy, bo uważał, że trzeba stworzyć całą scenę. Twierdził, że architektura nie istnieje w próżni, lecz w określonym kontekście.
I choć później i on i jego dzieła były wielokrotnie wyśmiewane (o Sagrada Familia George Orwell mówił: „najbardziej szkaradny budynek na świecie”, a Pablo Picasso „artystyczny żart w stylu Salvadora Dali”) dzisiaj są symbolami Barcelony.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Roma Ligocka: pisarka, która przeżyła getto. Dzisiaj stara się być szczęśliwa
fot. Budynki w Park Guell
fot. Kolorowe mozaiki w Parku Guell