Reklama

Kiedyś jedna z najsłynniejszych polskich modelek, od lat jest uwielbianą blogerką i autorką kilkunastu bestsellerowych książek. Wielbicielka natury i zdrowego stylu życia. Wspaniale gotuje, wiele jej potraw, choćby pasztet z cukinii, to prawdziwe hity. W ostatniej książce „Dom pełen miłości” podała aż 111 przepisów na każdą porę roku. Jaką kuchnię proponuje dzisiaj Agnieszka Maciąg?

Reklama

ZOBACZ TAKŻE: Dom Agnieszki Maciąg to prawdziwa oaza spokoju!

Agnieszka Maciąg o zdrowym stylu życia i radości gotowania

Dom, który stworzyła wspólnie z mężem, znanym fotografem Robertem Wolańskim, jest jej azylem miłości i miejscem spokoju. W ogrodzie hoduje warzywa, zioła, owoce. Śmieje się, że czasem robi zupę ogrodową i wkłada do niej po prostu warzywa, które ma koło domu. Dziesięć lat temu, w wieku 43 lat, w domu urodziła swoje drugie dziecko – córkę Helenę. Położna najpierw nie chciała przystać na tak odważny wybór, ale kiedy zobaczyła, jak Agnieszka panuje nad emocjami i ciałem, jaką posiada samoświadomość oraz sprawność, zgodziła się. Tę doskonałą formę modelka zawdzięcza dobremu odżywianiu, ćwiczeniom jogi, praktyce medytacji i witaminie M, czyli miłości.

– Kiedy odkryłaś, że bycie w domu dużo Ci daje, jest wartością?
Jak wiesz, moje życie zmieniło się w 2006 roku, kiedy po śmierci taty zaczęły się we mnie bardzo głębokie zmiany. Zaczęłam uświadamiać sobie, co jest naprawdę ważne. Byłam modelką, przez wiele lat moje życie toczyło się w świetle reflektorów, chodziłam po wybiegu, robiłam sesje, okładki. I w tamtym momencie, po śmierci taty, zdałam sobie sprawę, że te najważniejsze chwile naszego życia uciekają, kiedy gonimy za czymś, co nie do końca daje nam spełnienie i radość. Rozpoczęłam wtedy własną ścieżkę powrotu do siebie. Uczyłam się od nowa celebrowania czasu spędzonego z rodziną i bliskimi. Wróciłam do gotowania, ono stało się moim procesem mindfulness, choć wówczas nie znałam tego słowa. Uczyło mnie skupienia na codzienności, bycia tu i teraz, docenienia darów, które mamy, a nie dostrzegamy ich. Zachwyciłam się ajurwedą, potem odkryłam, że my również mamy swoją polską ajurwedę.

– Co nazywasz polską ajurwedą?
Ajurweda to szeroko pojęta wiedza o życiu. Nasi przodkowie ją mieli, korzystali z ziół, robili kiszonki, używali olejów roślinnych, tworzyli naturalne leki. W czasach komuny zapomnieliśmy o tym bogactwie, potem zachwyciliśmy się zachodnią kuchnią i też zapomnieliśmy o naszych korzeniach. A przecież w Polsce są wspaniałe tradycje ziołolecznictwa i stosowania wspaniałych przypraw w kuchni. Ja robię sałatkę z mniszka, jest pyszna i zdrowa. Korzystam z głogu, który wspiera nasze serce. Kiedy idę do sklepu, to cieszy mnie, że jest w nim suszona pokrzywa, jest zakwas z buraków, których nie było, gdy w 2007 roku wydałam moją pierwszą książkę „Smak życia”. Cieszę się, że stała się inspiracją dla tak wielu osób! Mnóstwo dobrych rzeczy odświeżyłam z naszej tradycji kulinarnej, dałam im nowe życie. Tę mądrość przodków nazywam polską ajurwedą.

– Piszesz, że kuchnia to najważniejsze miejsce w domu. Co daje bycie w kuchni?
Jeśli patrzymy uważnie, możemy dostrzec cuda we wszystkim. Ja się tego nauczyłam i napisałam kiedyś nawet wiersz o krojeniu marchewki i gotowaniu zupy. Świadoma osoba wszędzie dostrzega dary. Nauczyłam się, że codzienne rzeczy są najważniejsze. Stół kuchenny to miejsce wyjątkowe, gdzie jemy wspólne posiłki, siadamy przy nim, by przeprowadzić ważne rozmowy. Kiedy gotuję, Helenka przy tym stole odrabia lekcje. Kiedy przychodzi rodzina albo znajomi, siadamy do wspólnego stołu, by zjeść kawałek ciasta, wypić herbatę. Ten stół jest nam bliski, toczy się przy nim codzienne życie. A do tego dochodzi aromat gotowanej zupy czy piekącego się ciasta, które powodują, że jest nam dobrze. Dla mnie to domowa aromaterapia.

Robert Wolański

ZOBACZ TAKŻE: Naturalna kuchnia Agnieszki Cegielskiej to znacznie więcej niż przepisy. To sposób na życie.

– Zazdroszczę Ci, kiedy piszesz, że „odpływasz w radość gotowania”. Talent do kuchni wiele upraszcza w życiu.
Wszystko jest w naszej głowie. Chodziłam do liceum plastycznego, chciałam być artystką. Teraz rozumiem, że kreacja, tworzenie i sztuka są również w kuchni. Nawet kiedy gotuję kompot, robię z niego małe dzieło sztuki: dodaję gwiazdki anyżu, trochę cynamonu, goździki, kawałek imbiru. Tak powstaje żywa sztuka, którą potem będziemy konsumować i cieszyć się nią. Gotuję od dziecka, wychowałam się w pięcioosobowej rodzinie, mam dwóch braci, byłam jedyną dziewczyną i musiałam brać się za krojenie, siekanie, obieranie ziemniaków, robienie przetworów.

– Nie buntowałaś się?
Bywałam tym umęczona, ale nie buntowałam się, bo takie było wtedy życie. Nie można było pójść do sklepu i kupić, co się chce. Później, kiedy dorosłam, był we mnie bunt, myślałam: to ja tyle czasu spędzam na gotowaniu, żeby potem to wszystko zniknęło w pięć minut. Przecież to bez sensu! Z czasem zrozumiałam, że te chwile wcale nie znikają, a zostają z nami na zawsze. Pamiętam do dzisiaj, jak z rodzicami jadłam babkę ziemniaczaną czy ciasto drożdżowe z owocami i kruszonką. To, co gotowała moja babcia, dzisiaj przekazuję moim dzieciom. Poza tym, tak czy inaczej, musimy jeść, bo takie jest nasze życie. Wszystko jest w naszych głowach: do gotowania możemy podejść jak do udręki albo się nim cieszyć. Ja pielęgnuję w sobie radość, zwłaszcza teraz, kiedy wszędzie jest mnóstwo wspaniałych warzyw, owoców, ziół. Czuję za to wdzięczność. Pokolenia naszych przodków nie miały dostępu do takiej obfitości, którą my mamy praktycznie wszędzie! Cały czas zachwyca mnie zapach przypraw, wygląd ziół czy kwiatów. Jestem szczęśliwa, że moją pasję do gotowania przejął mój mąż, mój syn Michał i Helenka, która powiedziała mi ostatnio: „Jak ja lubię, kiedy jesteśmy wszyscy razem i gotujemy”.

– Twoja kuchnia – bardzo różnorodna i bogata – jest Twoją autorską propozycją. Kiedy robisz rosół, dodając do niego curry, kurkumę i z warzyw kalarepkę, to jest to Twój rosół. Co w tej kuchni jest dla Ciebie ważne?Moje potrawy mają być proste w przygotowaniu, zdrowe, pyszne i lekkie. Mam swoje ulubione przyprawy, to jest imbir i kurkuma, w ajurwedzie – przyprawy bazowe. Dodaję do tego czarny pieprz, bo dzięki niemu kurkuma jest lepiej przyswajalna. Używam dużo przypraw i ziół, które nie tylko są pyszne, ale również są lekami: kocham suszoną pokrzywę, cynamon, czosnek niedźwiedzi, czarny bez, płatki i owoce róży. W książce podaję przepis na kurczaka w cynamonie i imbirze, dwóch bardzo lubianych przeze mnie przyprawach. Zależy mi na tym, żebym była sprawna i dobrze się czuła przez długie lata, dlatego kuchnia ma być zdrowa, zdobyłam dużą wiedzę o odżywianiu. Moje przepisy są tak proste, że stosują je nawet osoby, które nie przepadają za gotowaniem. Jest mi bliska filozofia kuchni śródziemnomorskiej, gdzie nie ma zwyczaju długiego przygotowywania potraw. Ile czasu zajmuje włożenie do piekarnika ryby z warzywami? Nasze mamy często robiły bardzo pracochłonne potrawy, ale czy one były lepsze? Można zrobić pyszny i zdrowy obiad w pół godziny.

Robert Wolański

– Jedną z Twoich ulubionych zup jest rosół. Kiedy rodziłaś Helenkę, Twój mąż Robert gotował rosół, który potem postawił Cię na nogi. Ale w ogóle jesteś zwolenniczką zup, polecasz je nawet na śniadanie.
Może nie latem, ale gdy robi się chłodno – tak. Polacy są przyzwyczajeni do jedzenia na śniadanie kanapek, co wcale nie jest zdrowe. Dojrzałe osoby mają tendencje do tycia, a wystarczy w odpowiedni sposób komponować posiłki. Ja kładę nacisk na śniadanie i obiad. Muszą być odżywcze, dlatego zimą na śniadanie jem na przykład zupę pomidorową z kaszą gryczaną. Jest pyszna i sycąca. Po okresie pandemii, w której zarzuciłam różne swoje zasady, wróciłam teraz do mojej genialnej diety niełączenia, gdzie nie łączy się w jednym posiłku białek i węglowodanów. Opisałam ten sposób odżywiania się w książce „Smak szczęścia”. Dla kobiet po 50. roku życia wspaniały jest również tak zwany post przerywany.

– Czyli dieta 16 godzin?
Ona się też nazywa oknem żywieniowym albo dietą 16/8. Przez osiem godzin spożywa się posiłki, 16 godzin odpoczynku. To bardzo dobrze zbadany sposób odżywiania się, idealny dla osób dojrzałych.

– Kończy się lato, co jeszcze możemy z niego kulinarnie wybrać?
Czas późnego lata to sezon obfitości. Mamy teraz wszystkie warzywa korzenne: buraki, marchew, pasternak. Do tego mnóstwo owoców. Zaczyna się wtedy pora pieczenia i właśnie gotowania zup. Przed nadejściem jesieni dobrze jest pić sok, który poprawia odporność. To jest sok bomba witaminowa, wystarczy wrzucić do wyciskarki wolnoobrotowej jeden burak, dwa jabłka i trzy marchewki. Dodaję do tego jeszcze sok z całej cytryny i imbir. Taki napój odżywia organizm i wzmacnia naszą krew.

– W swojej kuchni masz sporo hitów, pierwszy z brzegu – pasztet z cukinii. A z nowej książki co byś poleciła?
W zasadzie wszystko! To są przepisy na cztery pory roku i święta, dla całej rodziny! Ja cały czas szukam nowych pomysłów na zdrowe warzywa. Hitami stały się moje ciasta, placki, potrawy z dyni, pasztet z marchewki oraz ten wspomniany z cukinii. Teraz robię z niej wspaniały ajwar z dodatkiem pomidorów, pieczonej papryki, cebuli i czosnku. A ile wspaniałych rzeczy umiem wyczarować z dyni!

Robert Wolański

– Piszesz o witaminie M, o miłości, która jest ważna w kuchni…
Miłość jest najważniejsza w życiu. Możemy jeść najpyszniejsze potrawy w najpiękniejszych wnętrzach, ale jeśli brakuje ciepła, bliskości, akceptacji i miłości, to wszystko nie jest nic warte.

– Ale czasem jest tak, że robimy obiad, wkładamy w to serce, a mąż przychodzi zmęczony, uważa posiłek za coś oczywistego, dzieci zajęte sobą, nawet nie zauważą. I gdzie ta witamina M?
Żartem mogłabym powiedzieć, że wtedy dobrze jest wyjechać i przegłodzić rodzinę, żeby zaczęła doceniać nasze wysiłki. Ale można też poczarować. Ja codziennie rano zapalam w kuchni świeczkę w intencji miłości. Ponieważ słowa mają wielką moc, piszę je ręcznie, na przykład: „W tym domu jest miłość”. Kobieta ma w sobie potężną moc! Zamiast się martwić i narzekać, możemy wypełniać dom energią wdzięczności, radości i miłości – ona się udziela innym. Jest zaraźliwa! W naszym domu są też pewne zasady: nie ma mowy, żeby siedzieć przy stole z komórką albo rozmawiać o polityce czy o tym, co właśnie dzieje się w wiadomościach. Tworzymy atmosferę, w której pragniemy się zanurzyć. Rodzina to docenia, chce w tym być. Jeżeli my będziemy zadowolone, jeśli dla samych siebie stworzymy miłą atmosferę, to inni to zauważą.

– W rodzinie łatwo zagubić siebie, myślimy o bliskich, żeby byli zadowoleni, szczęśliwi. I nagle odkrywamy, że cały czas służymy innym, a my?
Kobietom łatwo jest się zagubić, pisałam o tym w książce „Smak miłości”. Nam się wydaje, że jak będziemy skoncentrowane na wszystkich wokoło, będziemy dbały o potrzeby bliskich, to jest właśnie miłość i my wtedy też będziemy bardziej kochane. A wcale tak nie musi być. Wzywałam i wzywam kobiety, żebyśmy nie zapominały o sobie, o tym, czego my potrzebujemy. Co jest dla nas ważne. Na przykład w kuchni kobiety łatwo rezygnują z siebie. Jeśli mąż lubi kotlety schabowe czy jakieś ciężkie dania, przygotowują je i jedzą razem z nim. A my potrzebujemy innego pożywienia. Nie idźmy na wieczne kompromisy. Jeśli będziemy szanowały siebie i będziemy konsekwentne, przekonamy i męża, i syna, zaczną inaczej patrzeć na odżywianie. Wiem, bo sama tego dokonałam. I tu nie chodzi o samolubstwo, ale uszanowanie istoty, którą jesteś, kobieto.

Rozmawiała
Agnieszka Dajbor

Robert Wolański
Reklama

Przepisy na dania ze zdjęć pochodzą z książek: „Smak wiecznej młodości” i „Dom pełen miłości. Przepisy na cztery pory roku”, Wydawnictwo Otwarte, 2020 i 2021.

Reklama
Reklama
Reklama