Reklama

Ma 93 lata i sama wygląda jak dzieło sztuki. Zawsze ma włosy przycięte na boba, a na sobie ubranie w kropki. Yayoi Kusama jest dzisiaj jedną z najdroższych i najsłynniejszych japońskich artystek. Jej sztuka, którą sama nazywa obsesyjną, jest jej wizją i lekiem na psychiczne zaburzenia.

Reklama

bew

Każda opowieść kończy się kropką. Ta od kropki się zaczyna.

Maleńka Japonka z czerwonymi włosami przyciętymi na boba, ubrana na czerwono w białe kropki, siedzi na wózku inwalidzkim. Za nią znajduje się luksusowy sklep Louis Vuitton w Tokio. W witrynie stoi mała Japonka z żółtymi włosami, ubrana w żółtą sukienkę w czarne kropki. 93-latka na wózku to Yayoi Kusama, za której prace kolekcjonerzy płacą miliony dolarów. Ta za szybą to jej imitacja, robot wzorowany na „królowej kropek”. Na wystawie nowojorskiego oddziału firmy robot ma na sobie białą sukienkę w kolorowe grochy, czerwone włosy i maluje na szybie. Oczywiście kolorowe kropki. W Londynie ubrany jest w pomarańczową sukienkę w różowe kropki, a włosy przypominające słynne dynie Kusamy są czerwone. Tutaj też gigantyczna nadmuchiwana postać artystki „maluje” kolorowe kropki na fasadzie Harrodsa, w Paryżu robi to, przytulając się do kilkupiętrowego budynku przy Polach Elizejskich. W ten sposób luksusowa marka promuje najnowszą kolekcję stworzoną we współpracy z najsłynniejszą japońską artystką. Artystką, która była hańbą dla japońskiego narodu, a w latach 70. tamtejsze gazety nie tytułowały jej inaczej niż „królowa skandali” lub „rozwiązła królowa hipisów”.

Szaleństwo kropek

Nikt nie wierzył kilkuletniej Yayoi, gdy mówiła, że obrus spływa ze stołu i rozlewa się na ściany, sufit i wszystkie elementy pomieszczenia. Po latach wspominała: „Pewnego dnia przyglądałam się czerwonym kwiatowym wzorom na obrusie leżącym na stole. Kiedy spojrzałam w górę, zobaczyłam ten sam wzór pokrywający sufit, okna i ściany, a w końcu cały pokój, moje ciało i wszechświat. Czułam się tak, jakbym zaczęła się samozacierać, krążyć w nieskończoności nieskończonego czasu i absolutności przestrzeni, i została zredukowana do nicości”. Wychowana w znanej w całej Japonii rodzinie plantatorów kwiatów często przesiadywała na polach fiołków, peonii i cynii. Gdy mówiła, że fiołki mają buzie i ze sobą rozmawiają, patrzono na nią podejrzliwie. Nie wspominała więc, że zdarza się, że kwiaty pochłaniają ją całą albo po prostu ją gonią. Po latach przyznała: „Myślałam, że tylko ludzie mogą mówić, byłam zdziwiona, że fiołki przemówiły, że używają słów. Tak bardzo się bałam, że ze strachu trzęsły mi się nogi”. Kropeczki, punkciki, kwiaty, dynie z ogrodu babci zlewały się w jedno i pokrywały wszystko, co widzi. Nie rozstawała się więc ze szkicownikiem, w którym rysowała swoje wizje. Rodzina Kusama nie była szczęśliwa. Yayoi była najmłodsza z czwórki rodzeństwa i to na niej nieszczęśliwa matka wyładowywała złość za swoje zmarnowane życie. Małżeństwo rodziców Yayoi było zaaranżowane. Matka, Shigeru, pochodziła z bogatszej rodziny niż jej mąż Kamon, dlatego zgodnie z tradycją to on musiał przyjąć nazwisko rodowe żony. Był tym faktem sfrustrowany, a frustracje wyładowywał, zdradzając żonę z prostytutkami w burdelach i pracownicami na rodzinnej plantacji kwiatów. Matka kazała Yayoi śledzić ojca, a gdy dziewczynka wracała do niej z wieściami, najczęściej złymi, obrywała.

east news/sipa

Załamanie nerwowe

Gdy miała 13 lat, została zmuszona do pracy w fabryce produkującej spadochrony dla żołnierzy walczących podczas drugiej wojny światowej. Koszmar domowy i wojenny spowodował u dziewczynki problemy psychiczne. Halucynacje stały się jej codziennością, a ratunku szukała w malarstwie. Tak podpowiadała jej intuicja (wiele lat później dowiedziała się, że terapia sztuką wykorzystywana jest w leczeniu chorób psychicznych). Choć i z tym nie było łatwo, bo matka nie życzyła sobie, żeby się tym zajmowała. W furii potrafiła porwać wszystkie jej rysunki i spalić. Yayoi, gdy nie miała na czym malować, zabierała z plantacji jutowe worki i… pokrywała je kropkami. Mówiła później, że matka „robiła jej rzeczy straszne” i że „wszystko wokół niej było frustrujące, niesprawiedliwe i prowadzące do szaleństwa”. A matka uważała, że córka powinna uczyć się etykiety, a potem bogato wyjść za mąż. „Ponieważ moja matka była tak stanowczo przeciwna temu, żebym została artystką”, wyjaśnia Kusama w filmie „Infinity”, „stałam się niestabilna emocjonalnie i przeżyłam załamanie nerwowe. To właśnie mniej więcej w tym czasie, lub w późniejszych latach, zaczęłam leczyć się psychiatrycznie”. W wywiadzie udzielonym artyście Damienowi Hirstowi do katalogu jej wystawy w Robert Miller Gallery w Nowym Jorku mówiła: „Pochodzę z bogatego środowiska. Moi rodzice chcieli, żebym wyszła za mąż za bogatego mężczyznę, a nie przechodziła przez trudy życia w Stanach Zjednoczonych”.

Reklama

Cały tekst przeczytasz w najnowszym numerze magazynu VIVA! Moda

Reklama
Reklama
Reklama