Niegrzeczna muza rocka - skandalizujące życie Marianne Faithfull
Była ikoną lat 60. Marianne Faithfull – muza Rolling Stones, partnerka Micka Jaggera i symbol buntu. Jej historia to ciągła walka z uzależnieniem, skandalami i samą sobą.

Robiłam wszystko, co chciałam zrobić, i byłam wszędzie, gdzie chciałam”, powiedziała Marianne Faithfull w 2013 roku. Miała burzliwe życie, pełne wzlotów i niebywałych upadków. Wydawało się, że odeszła w zapomnienie wraz z narkotykowym pokoleniem lat 60. Ale wróciła triumfalnie dekadę później. W bardzo nieprzychylnym czasie dla „dziwolągów z lat 60.”, w rozkwicie brytyjskiego punku, kiedy zespół The Clash wykrzykiwał ze sceny: „Nigdy więcej Elvisa, Beatlesów ani Rolling Stonesów”. A jednak jej płyta „Broken English” z 1979 roku odniosła ogromny sukces. Była gwiazdą także naszych czasów. Nagrywała z takimi sławami jak Nick Cave, Tom Waits, PJ Harvey, Metallica. Odnajdywała się w każdym stylu – kociaka, złej dziewczyny, femme fatale, hipiski. Zachowało się jej zdjęcie z lat 60. w koronkowych rajstopach i czarnym topie, na którym wygląda jak współczesna gwiazda. Miała arystokratyczny, wrodzony sznyt, nawet niechlujna prezentowała się szykownie. Jej wielbicielką i naśladowczynią jest między innymi słynna brytyjska modelka Kate Moss.
Blond anioł z cyckami
Dla wielu ludzi była przez lata dziewczyną Micka Jaggera i muzą Rolling Stonesów. Denerwowało ją, gdy pytania w wywiadach krążyły tylko wokół tego tematu. „Zawsze wiedziałam, że jestem kimś niezwykłym”, powiedziała o sobie w jednej z rozmów. A przecież zaczynała jak wiele dziewczyn w tamtych czasach. „Ona w ogóle umie śpiewać”?, zapytał jej chłopaka menedżer Stonesów, Andrew Loog Oldham. „Nie wiem, ale jest fajna”, odparł przyszły mąż Marianne, John Dunbar. Podobała się, mówiono o niej „blond anioł z dużymi cyckami”. Oldham uznał, że ma estradowe imię i twarz. Pierwsza piosenka, którą zaśpiewała, od razu stała się przebojem. Był to hit z 1964 roku, napisany przez Micka Jaggera i Keitha Richardsa „As Tears Go By”. Dosyć melancholijna ballada o kobiecie, której płyną łzy, gdy patrzy przez okno na śmiejące się dzieci. Poważna jak na niespełna 20-letnią piosenkarkę. Wspominała, że była jednak bardzo młoda, kiedy została wrzucona do świata rekinów show-biznesu. Piosenka „As Tears Go By” otworzyła Marianne drzwi do sławy. Okazało się jednak, że za nimi była przepaść.

Baronessa Marianne
Najpierw kilka spraw rodzinnych Marianne. Miała niesamowitą rodzinę. Urodziła się w 1946 roku w Londynie. Była córką wiedeńskiej baronessy Evy von Sacher-Masoch oraz Roberta Glynna Faithfulla, brytyjskiego szpiega i bon vivanta. Miała w rodzinie Leopolda von Sachera-Masocha, autora słynnej powieści „Wenus w futrze”. Od jego nazwiska ukuto termin „masochizm”. Był nieźle pokręcony, marzył o kobiecie idealnej, czyli takiej, która będzie go biła i poniżała. Z kolei dziadek Marianne ze strony ojca, prof. Theodore James Faithfull, był wynalazcą „maszyny na oziębłość”, która miała uwolnić pierwotne libido u pacjentów. Faithfull prowadził szkołę, w której zalecał nagość personelowi i uczniom obu płci.
Londyn był wtedy centrum świata. Marianne ciągnęły miejskie kluby. I dorosłe życie. Rano biegła do szkoły św. Józefa w pelerynce i filcowym kapelusiku. Wieczorem romansowała, między innymi z Jimim Hendriksem, Davidem Bowie i jego żoną Angelą. Po latach zaśpiewała z Davidem Bowie piosenkę „I Got You Babe” ubrana w strój zakonnicy z białym czepcem.
Marianne i Mick – królowie Londynu
W 1965 roku poślubiła galerzystę Johna Dunbara (to w jego galerii poznali się po latach John Lennon i Yoko Ono). W tym samym roku urodziła synka Nicholasa. Ale rola żony i matki nie była dla niej. Opuściła męża, by rozpocząć czteroletni związek z Mickiem Jaggerem. Spała ze wszystkimi Stonesami, uznała jednak, że wokalista jest najlepszy.
Poznali się na przyjęciu. Mick podszedł do niej i zagadał: „Siemasz, lala”. Uznała to za aroganckie, ale sam Mick zrobił na niej wielkie wrażenie. Szybko stali się jedną z ikonicznych par Londynu lat 60. Oboje byli bogaci, sławni, utalentowani i kochani przez publiczność. Mieli świat u swych stóp. Media stale donosiły, gdzie się pokazali i jak byli ubrani. Ona w aksamitnym, haftowanym płaszczu, on w błyszczącej kurtce i cylindrze. Ona w pelerynie do kolan, on w modnym garniturze.
Marianne potrafiła wydać kilka tysięcy funtów w 45 minut. Czy kochała Micka Jaggera? Na pewno chciała mieć z nim dziecko. Zaszła w ciążę, marzyli, że to będzie dziewczynka, chcieli dać jej na imię Corinne. Jednak Marianne poroniła, miała 22 lata, bardzo to przeżyła. W jej związku obowiązywała wolna miłość, ale zdrady Micka ją bolały. A własne szaleństwa zawstydzały. „Miałam ogromne poczucie winy, bardzo, bardzo długo. Na pewno także z powodu swojego katolickiego wychowania – chodziłam do szkoły prowadzonej przez zakonnice. Byłam więc niby tą wyzwoloną Marianne, a w środku ciągle się karałam, wstydziłam”, wspominała.

Naga Marianne
W 1967 roku doszło do zdarzenia, które bardzo zaważyło na losach Faithfull. W czasie nalotu policji na wiejską posiadłość gitarzysty Stonesów, Keitha Richardsa znaleziono narkotyki. Keith Richards i Mick Jagger trafili do aresztu. Sprawa skończyła się głośną rozprawą sądową, która przeistoczyła się w arenę konfliktu młodych i starych. Richards wspominał, że to wtedy stał się piratem – wyjętym spod prawa buntownikiem. Ale najbardziej oberwała Marianne, choć nie została o nic oskarżona. Znaleziono ją podczas feralnej imprezy nagą, osłoniętą jedynie dywanikiem z futra. Podobno razem z Keithem uprawiała seks oralny, bawiąc się przy tym batonikiem Mars. Szczegóły opisywał popularny brukowiec „The Sun”. Ludzie czytali te sensacje z wypiekami na twarzy. Dzisiaj może trudno w to uwierzyć, ale „batonikowy” skandal zrujnował totalnie reputację Marianne. Została psychicznie stratowana przez opinię publiczną. Wenus w futrze, ale jako… naga narkomanka. Zresztą Marianne wspominała o swoim kuzynie von Sacherze-Masochu przy okazji tej historii. Mówiła, że miała po nim coś dekadenckiego i masochistycznego w sobie, bo dała się prasie chłostać. Pozwoliła na to, by obsadzić ją w roli wykorzystanego kociaka. „To było tak przesadzone, z tak złośliwym przekręcaniem faktów. (…) To fantazja sprośnego, starego człowieka – jakiegoś starego bąka. (…) Pomysł gliniarza na to, co ludzie robią na kwasie!”, pisała po latach w swojej autobiografii o incydencie z batonikiem. „Kiedy tracisz reputację w młodym wieku, tracisz wszystko”, mówiła Markowi Hodkinsonowi, autorowi książki „Marianne Faithfull: As Tears Go By”. Kiedy po latach agent zaproponował jej za ogromne pieniądze udział w reklamie batonika, przerwała rozmowę i zwolniła go natychmiast.
Żarłoczna siostra morfina
Z pozoru nic się nie zmieniło. Marianne i Mick byli ze sobą jeszcze przez trzy lata, do 1970 roku. Schodzili się i zdradzali, napisał dla niej kilka piosenek, między innymi „Wild Horses”. Takie gesty wzruszały ją, wracała do niego, choć był to toksyczny związek bez przyszłości. Jagger też nią manipulował, przyciągał, jak mówiła, „przyszpilał jak motyla” i odpychał. Miał dziecko z inną kobietą, co upokorzyło Marianne. Stworzyli razem głośną balladę „Sister Morphine”, mroczną, w stylu Baudelaire’a. Ale Mick nagrał ją potem z Keithem Richardsem, pominął udział Marianne. Musiała dochodzić swoich praw autorskich w sądzie, i to przez wiele lat. Uważała, że Mick zabierał jej pomysły, teksty, że podważał jej wartość jako artystki. Na szczęście próbowała też swoich sił jako aktorka. Wystąpiła w słynnej „Dziewczynie na motocyklu” z 1968 roku. Jeździła na motocyklu od kochanka do kochanka, znowu naga, ubrana jedynie w czarny kombinezon podszyty futrem. Film był nudny, za to plakat z Marianne obłędny, wielu ludzi wieszało go sobie w domu. Zagrała też Ofelię w mocno rozerotyzowanym „Hamlecie”, w końcu były to czasy rewolucji seksualnej.

Wolna Marianne
Jeszcze w 1969 roku wyjechali z Jaggerem do Sydney, gdzie muzyk występował w filmie biograficznym „Ned Kelly”. Gdy jej partner był na planie, odurzona narkotykami chciała wyskoczyć z okna. Nie dała rady tego zrobić. Dużo łatwiejsze okazało się połknięcie 150 tabletek nasennych. W hotelowym pokoju odnalazł ją Mick Jagger. Natychmiast została przewieziona do szpitala, gdzie przez sześć dni leżała w śpiączce. Dostała nawet ostatnie namaszczenie od rzymskokatolickiego księdza. Mick Jagger już wtedy kręcił sceny do filmu. Po tym wydarzeniu rozstali się. Piosenkarka opuściła jego dom w Londynie, w którym wspólnie mieszkali. Była zagubiona, bezdomna i uzależniona od narkotyków. Brała wtedy wszystko: LSD, haszysz, heroinę. W 1970 roku straciła prawo do opieki nad synem. Przestała śpiewać, właściwie była nikim – ćpunką, bohaterką skandali narkotykowych. Byłą dziewczyną wielkiej gwiazdy rocka. Złą matką. Wielu ludzi zastanawiało się, jak się z tego upadku w ogóle podniosła.
Przed odejściem od Micka Jaggera romansowała z brytyjskim arystokratą, fotografem Williamem „Paddym” Rossmore’em. Był znanym bywalcem londyńskich klubów. Romans z Marianne dodał mu sławy. Mówiono, że Rossmore ukradł ją Jaggerowi, co nie do końca było prawdą. Ale rzeczywiście żyli w trójkącie. Poznali się na imprezie w zamku w Limerick. Rossmore i jego przyjaciele zostali przedstawieni Marianne i Mickowi. Ona uchodziła wtedy za „najlepszą rockową laskę”, wiedziała, że jej związek z Jaggerem rozpada się. O takim mężu dla córki jak lord Rossmore, prawdziwy arystokrata, marzyła jej matka. Sama Marianne mówiła, że był mądry i miał bogate życie duchowe. Podarował jej „Pieśni niewinności i doświadczenia” Williama Blake’a, ale dostała też od niego pierścień biskupi. Nie zdawał sobie sprawy z jej uzależnienia. Próbował ją wyleczyć i, jak pisała prasa, „uczynić uczciwą kobietą”. Sama Marianne wspominała, że biedny Paddy zaręczył się z zombie, którym wtedy była, oszołomiona ciągle prochami i środkami nasennymi. Na nim jej nałogi zrobiły takie wrażenie, że potem przez całe życie był zaangażowany w pomoc dla ludzi z uzależnieniami i naprawdę sporo w tej sprawie zrobił.
Marianne mieszkała w ruinach w dzielnicy Soho. Powoli odkrywała… życie. „Żyłam w bardzo fałszywym świecie w latach 60.”, powiedziała w jednej z rozmów z 2016 roku. „Nagle, gdy mieszkałam na ulicy, zdałam sobie sprawę, że ludzie są naprawdę dobrzy. Chińska restauracja pozwoliła mi prać u siebie ubrania. Mężczyzna, który miał stoisko z herbatą, dawał mi gorące napoje”. Wzruszało ją, że ludzie podarowują jej koce, wszystko, czego potrzebowała, by przetrwać na ulicy. „To ćpuny i pijacy na ulicy przywrócili mi wiarę w ludzkość”, pisała w autobiografii.
Czuła się wolna. Zawsze mogła wrócić do matki. Ale wolała samodzielność niż życie pod jej kontrolą. Nie litowała się nad sobą ani nie wstydziła, że jest ćpunką. Powoli wychodziła z uzależnienia. Odzyskiwała siebie, klasycznie wykształconą dziewczynę, która kochała poezję i zaprowadziła Micka Jaggera na balet, by zobaczył go pierwszy raz w życiu. Była utalentowaną poetką i wokalistką. To odbudowanie poczucia własnej wartości zajęło jej mnóstwo czasu, kilkanaście lat.
Cały tekst przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu VIVA!Moda - od 27 marca w sprzedaży!

Zobacz także
Galeria
Pokazywanie elementów od 1 do 3 z 12
Akcje
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 17
Fale, tafla, zwiększona objętość. Air Wand to domowy stylista włosów!
Współpraca reklamowa