„Lubię dobrze wyglądać, ale nie dorabiam do tego filozofii”, mówi Agnieszka Woźniak-Starak
Dziennikarka szczerze o modowych inspiracjach
- Beata Nowicka
Dla Agnieszki Woźniak-Starak ikoną stylu jest Kate Moss i Angelina Jolie. Podziwia Orianę Fallaci, bo była mądra, piękna, silna i bezkompromisowa. W modzie ceni światowych projektantów i niszowe marki. Outfit przełamuje oryginalnym dodatkiem.
ZOBACZ TAKŻE: Historia szpilek: podobno jeden but może zmienić życie…
Agnieszka Woźniak-Starak - ikona stylu
Jest uważana za jedną z najlepiej ubranych Polek. Nazywana „ikoną stylu”, „modową wyrocznią”, trendsetterką. Niemal każde jej publiczne wyjście jest szeroko komentowane przez wielbicieli mody. Na Instagramie ma dziesiątki tysięcy polubień i setki tysięcy pełnych zachwytu komentarzy. Jest mistrzynią miksu elegancji i funkcjonalnego luzu. Chętnie łączy różne style: boho, hippie i grunge, które idealnie wpisują się w miejski look. Nie boi się ryzykownych połączeń ani odważnych kreacji. W jej szafie dominują oversize’owe marynarki, dżinsy dzwony, trencze, swetry, kowbojki i… kwieciste sukienki maksi w stylu hippie. Kocha naturę. Na Mazurach odnalazła swój azyl. Ma słabość do bryczesów, uważa, że są bardzo sexy. Na wsi często chodzi w nich od rana do wieczora, a na wielkich galach błyszczy w spektakularnych kreacjach Etro, Saint Laurent, Magdy Butrym, Gosi Baczyńskiej czy Mariusza Przybylskiego. W programach TVN, które prowadzi, ulubione sukienki marek Vicher, Jemioł, La Mania czy 303 Avenue uzupełnia botkami w kowbojskim stylu i… zmierzwioną grzywką typu curtain bangs.
Gwiazda uwielbia koszule „romantyczki” ozdobione kokardami, kaskadowo opadającymi żabotami, przeskalowanymi kołnierzami, bufiastymi rękawami, fantazyjnymi wiązaniami nie tylko przy dekolcie, czy z dopiętą broszką kwiatem. Nosi je do dżinsów dzwonów lub innych modeli typu bootcut lub flare. Długie płaszcze w stonowanej palecie podstawowych barw nosi zamiennie ze skórzanymi kurtkami motocyklistki. Śledzi trendy, ale najważniejsza jest dla niej indywidualność. Jej styl to bezpretensjonalny miks romantyzmu, nonszalancji i „pazura”. Sama przekornie deklaruje: „Lubię modę, ale na pewno nie jest to moja pasja. Są rzeczy, które interesują mnie o niebo bardziej, na przykład polityka”.
Agnieszka Woźniak-Starak o modzie
Mówią o Pani „ikona stylu”. Kto był ikoną stylu 18-letniej Agnieszki?
O rany, muszę pomyśleć (śmiech). To był rok 1996, końcówka liceum, kogo mogłam wtedy podziwiać? To musiała być jakaś niegrzeczna, zbuntowana dziewczyna, bo takie lubiłam najbardziej. Kate Moss? Zresztą jest moją ikoną do dzisiaj. Ona po prostu ma styl, koniec. Jest doskonała, kocham tę nonszalancję.
Jak się Pani wtedy ubierała? Skąd czerpała pomysły?
Szczerze mówiąc, słabo pamiętam siebie z tamtego okresu. Zdecydowanie lepiej pamiętam początek liceum, bo wtedy królował styl grunge, wszyscy słuchali Nirvany, więc rozciągnięte swetry i flanelowe koszule w kratę podkradane tacie były na porządku dziennym. I oczywiście martensy. Potem ta przynależność do jakiejś określonej subkultury przestała być tak istotna. Były różne „licealne mody”, pojawiało się w Polsce coraz więcej zagranicznych marek, miałyśmy z dziewczynami swoje ulubione sklepy, ale ten styl chyba nie był tak wyrazisty, było w nim sporo chaosu. Inspiracją na pewno mógł być serial „Beverly Hills 90210”. Na Carrie Bradshaw było jeszcze zdecydowanie za wcześnie (śmiech).
Jak Pani zapamiętała polską ulicę?
Pamiętam bardzo złe fryzury (śmiech). I mocne makijaże. Pamiętam szare cienie, których dziś już nikt nie używa. Kobiety nosiły naturalne futra i wyglądały w nich okropnie. Było też sporo garsonek i żakietów. A młodzież chodziła w dżinsach. Tak! Przecież my cały czas chodziłyśmy w lewisach 501. Lata 90. to chyba nie był jakiś szczególnie szczęśliwy czas dla mody, mam wrażenie, że dzisiaj niektóre trendy z tamtych lat bronią się lepiej niż wtedy, zdążyłam je nawet polubić.
Pierwsze modowe olśnienie?
Kiedy miałam 18 lat, wyjechałam pierwszy raz do Stanów na wakacje. Spędziłam tam dwa miesiące, przeżywając nieustające modowe olśnienia. Olśniewający był przede wszystkim wybór. Dziś mamy go u siebie, ale wtedy ta skala była porażająca. W dodatku te ciuchy nie były drogie. Myślę, że przywiozłam całą walizkę, w tym osiem par dżinsów i obowiązkowe kowbojki. Ciekawe, że dżinsy i kowbojki to nadal podstawa mojej garderoby (śmiech).
Co Panią bawi lub rozczula, kiedy ogląda Pani zdjęcia z młodości?
Nic, bo rzadko je oglądam. Mam ich niewiele. Większość zdjęć mają chyba moi rodzice. Nie jestem sentymentalna, nie wracam za często do przeszłości. Bardziej rozczulają mnie filmy, teledyski z tamtych lat. Albo książki, jak fantastyczna „Ekstaza. Lata 90.” Ani Gacek, którą dosłownie pochłonęłam, bo przypomniała mi tyle niesamowitych historii, którymi wtedy żyliśmy.
Naszym pierwszym punktem odniesienia są kobiety w rodzinie, jaki styl miała Pani babcia, jaki ma mama?
Moja babcia całe życie spędzała w kuchni, tam toczyło się życie rodzinne, nie przywiązywała żadnej wagi do ciuchów. Zupełnie odwrotnie niż moja mama, która ubiera się świetnie. Mama zawsze zwracała uwagę na jakość ubrań i tego mnie nauczyła, ale od początku szukałam własnego stylu. Często na przekór mamie, bo lubiłam się buntować. Zawsze byłam indywidualistką, nie dałam nikomu odcisnąć na sobie piętna (śmiech).
Do czego ma Pani wyjątkową słabość?
Ostatnio do bryczesów (śmiech).
Co decyduje, że rano wybiera Pani te, a nie inne ubrania? Nastrój, okoliczności dnia, sentyment…?
Wyłącznie to, co mnie czeka w ciągu dnia. Zawsze staram się być ubrana odpowiednio do okoliczności. Raczej nie czuję sentymentu do ubrań, więc to chyba ostatnie, czym miałabym się kierować. Ale nastrój też, jak najbardziej. Zresztą ubrania potrafią mnie wprawić w dobry nastrój, więc jak mam chwilowy spadek formy, jest to jakiś sposób na poprawę humoru.
Zawsze Pani dużo czytała, jak wyobrażała sobie Pani ulubioną bohaterkę literacką?
Chyba nie mam jednej ulubionej bohaterki, ja nawet nie mam ulubionej książki. Może kiedyś to była „Rzymianka” Alberta Moravii. Myślę, że młodziutka Angelina Jolie byłaby w tej roli doskonała. Chociaż powinna ją chyba zgrać Włoszka, czyli jednak Monica Bellucci.
Cały wywiad z Agnieszką Woźniak-Starak do przeczytania w najnowszym wydaniu VIVA! Moda