Znacie najsłynniejszą ikonę Nowego Jorku Glorię Vanderbilt?
To ona zaprojektowała dżinsy, które pokochała cała Ameryka!
W najnowszej VIVIE! MODZIE poznacie historię amerykańskiej artystki, aktorki i bywalczyni salonów Glorii Vanderbilt. A tak opowieść o niej zaczyna w swoim tekście Katarzyna Piątkowska: „Przedstawiam państwu moją nową kolekcję dżinsów”, mówiła z ekranów telewizorów do Amerykanów uśmiechnięta kobieta. To Gloria Vanderbilt, dziedziczka wielkiej fortuny. Był rok 1975, a ona wcale nie dla pieniędzy wystąpiła w reklamie. Przyjęła propozycję biznesmena Warrena Hirsha zaprojektowania autorskiej linii dżinsów. Zawsze o tym marzyła. Dzięki nim i ich reklamie połączyła wszystko to, co przez całe życie chciała robić – była aktorką, modelką i projektantką. Ameryka pokochała elastyczne dżinsy, które Gloria sama na sobie reklamowała.
Glorii Vanderbilt - biedna mała dziewczynka
„Już jako dziecko czułem, że matkę otacza smutek, jakim przesiąknięte jest jej życie. Nie wiedziałem, co jest jego źródłem. Nie mówiła o tym. Mimo to jest największą optymistką, jaką znam”, mówił o Glorii Anderson Cooper, jej najmłodszy syn.
Mała dziewczynka w stylowym płaszczyku wybiega z domu i szybko chowa się w samochodzie. Spiker mówi: „Oto mała Gloria! Tłum ją przeraża, ucieka do samochodu ciotki. Pieniądze to nie wszystko”. Jest rok 1934. Dziesięcioletnia Gloria staje się przedmiotem sądowej batalii. O odebranie praw rodzicielskich matce, która prowadzi hulaszczy tryb życia za pieniądze Glorii, walczy ciotka dziewczynki Gertrude Vanderbilt Whitney. I wygrywa. I tak jak matka nie potrafiła dać Glorii miłości, tak ciotka wcale nie jest lepsza. Choć dziewczynka ma wszystkiego pod dostatkiem, nie mówi się o niej inaczej niż „biedna mała dziewczynka”.
„Nie pamiętam taty, ale wyobrażałam sobie, że zostawił dla mnie list, w którym napisał, że mnie bardzo kocha i że wyrosnę na wspaniałą kobietę”. Niestety, ojciec takiego listu nigdy nie napisał, a dobiegająca dziewięćdziesiątki Gloria w dokumentalnym filmie Wszystko zostało powiedziane wspominała dzieciństwo: „Rodzice wypłynęli w półroczny rejs. Długo do mnie nie docierało, że w ogóle mam jakąś matkę i ojca”. Dziewczynka oczywiście miała opiekunkę, pochodzącą z Irlandii Emmę Keislich, którą nazywała „Dodo”, i twierdziła, że to po niej odziedziczyła temperament. Co do ojca… twierdziła, że za swojego drugiego męża, starszego od niej o 41 lat genialnego dyrygenta Leopolda Stokowskiego, wyszła, bo zawsze chciała mieć ojca. Mawiała: „Dziewczynki wychowane bez ojca wierzą, że wszystko jest możliwe i nic nie jest bezpieczne”.
Glorii Vanderbilt: Uwielbiam być zakochana
Po doświadczeniach z dzieciństwa i wczesnej młodości panicznie bała się porzucenia. Dlatego to ona zawsze rzucała mężczyzn jako pierwsza. „Ten przymus tkwił we mnie bardzo głęboko i bardzo chciałam sobie z nim poradzić”, opowiadała. Jej pierwsze małżeństwo – z Pasqualem DiCicco, którego poślubiła w wieku 17 lat w Los Angeles, było bardzo nieudane. DiCicco nie tylko jej nie szanował, ale też znęcał się nad nią fizycznie. Gdy zadzwoniła do ciotki, usłyszała: „A nie mówiłam?”.
Gloria wróciła do Nowego Jorku i czym prędzej się rozwiodła. Zwłaszcza że była już szaleńczo zakochana we wrażliwym i dojrzałym Leopoldzie Stokowskim. Ona miała 20 lat, on – 62. Poślubiła go po zaledwie trzech tygodniach znajomości. Kochali się bardzo, ale Stokowski był zazdrosny o młodszą żonę. Nie podobało mu się, że uczy się aktorstwa. Do pewnego momentu Glorii to w ogóle nie przeszkadzało. Kochała męża. Zanim urodziła mu dwóch synów, wszędzie z nim podróżowała. Gdy skończyła 21 lat, mogła już dysponować swoim majątkiem w wysokości pięciu milionów dolarów. Za namową męża odcięła od finansowania swoją matkę i na 17 lat zerwała z nią wszelkie kontakty. Po latach, gdy już się spotkały, mówiła, że tego żałuje.
Glorii Vanderbilt i jej mężczyźni
O mężu zaś wspominała, że kochał synów jak szalony, ale był beznadziejnym ojcem. Nic dziwnego, skoro ojcem starszego syna został w wieku 68 lat i bardziej nadawał się na dziadka. A Glorii zaczęło uwierać małżeństwo z tyle lat starszym mężczyzną. Jednym z powodów rozstania była jego niechęć do aktorstwa. Jako wybitny dyrygent uważał je za niższą formę sztuki. Po drugie, na horyzoncie pojawił się rozwiedziony właśnie Frank Sinatra.
Bała się porzucenie, dlatego to zawsze ona porzucała mężów i kochanków
Potem było jeszcze siedmioletnie małżeństwo z Sidneyem Lumetem, ale i od reżysera dla Glorii ważniejsze było aktorstwo. U Lumetów bawili się Truman Capote, Marilyn Monroe czy autor musicalu Gypsy, Stephen Sondheim. Ale on chciał mieć dzieci, a ona wolała robić karierę. A poza tym poznała Wyatta Coopera, młodszego od niej o trzy lata pisarza i scenarzystę… Wychodząc za niego za mąż w 1964 roku, wiedziała, że to już na zawsze. Nie wiedziała, że to „zawsze” będzie trwało tylko kilkanaście lat.
Jak się potoczyły dalsze losy Glorii Vanderbilt? Przeczytajcie tekst Katarzyny Piątkowskiej w najnowszej VIVIE! MODZIE!